26 listopada 2023 r. przez Steve Beckow
Czytelniczka Caitlin Eckhardt dzieli się swoim wielowymiarowym doświadczeniem "Sunswim".
Najbardziej kochającym aktem, jaki Wszechświat ze mną stworzył, było zabicie mnie.
"Mamy dla ciebie niespodziankę" - powiedzieli mi moi przewodnicy, gdy wracałam do domu z pracy w styczniu 2021 roku.
"O rany, dziękuję!" pomyślałem w zamian, będąc miłośnikiem niespodzianek.
Zauważyłem, że to musi być coś wyjątkowego. Moi przewodnicy i ja utrzymujemy pełne miłości zrozumienie, że w moim najlepszym interesie nie jest uświadamianie mi przyszłych wydarzeń, chyba że jest to absolutnie konieczne.
Dlaczego, zastanawiałem się, w moim najlepszym interesie było być świadomym tej zbliżającej się niespodzianki?
Niecałe 12 godzin później moja odpowiedź została udzielona w tonie mojej śmierci.
Wypadek wydarzył się podczas zgodnego, fizycznie intymnego momentu z mężczyzną, z którym się przyjaźniłam. Nie mając kwalifikacji do opisywania tego w kategoriach medycznych, powiem, że podczas aktu intymności wiązka nerwów w moim splocie krzyżowym została brutalnie (przypadkowo) uderzona brutalną siłą.
Po uderzeniu od razu wiedziałem, że umieram. Ból był nie do zniesienia. Czułem ogień, jakby spalał każdą cząsteczkę w moim ciele i czułem, jak moja świadomość ucieka z moich stóp, nóg, miednicy i tułowia, aby uciec do mojego Centrum Serca.
Tam mój Umysł i Serce stanęły przed następującym wyborem, a zegar miał tylko sekundę na podjęcie tej decyzji:
"Czy akceptuję swoją śmierć?".
Wspaniałym elementem wpływającym na to wydarzenie jest fakt, że zaledwie kilka miesięcy przed moim wypadkiem, podczas przestoju Covid, podróżowałem przez buddyzm tybetański z przeszłym aspektem siebie, który obecnie żył jako praktykujący buddysta tybetański.
Wspólnie przeszliśmy przez ich praktyki medytacyjne, szczególnie te, które miały na celu zbadanie i przygotowanie się do przejścia "śmierci". Był to zabawny sposób na zaangażowanie innego aspektu, a także na zbliżenie się do mojej fizycznej śmierci tak blisko, jak to tylko możliwe.
Ta bliskość śmierci istniała, ponieważ medytacje były czasami przerażająco realne w taki sam sposób, jak śmierć. I takie miały być.
Te konfrontacyjne medytacje ze śmiercią poprzez buddyzm tybetański okazały się, kilka miesięcy później, niezbędne.
Kiedy pochłonął mnie ogień, a cała moja świadomość uciekła do serca, ale ostatnie fragmenty pozostały w umyśle, wiedziałem, że to była prawdziwa śmierć, na którą ja i mój buddyjski aspekt przygotowywaliśmy się. To była moja niespodzianka.
Jednak nic z tego nie miałem czasu na indywidualną konceptualizację w tym momencie. Było to raczej ogromne uczucie poznania wszystkich tych rzeczy naraz i świadomość, że miałem dosłownie mgnienie oka, aby zdecydować, czy będę opierał się mojej śmierci w strachu i walczył z nią, czy też zaakceptuję prawdę o mojej śmierci i poddam się.
Z ostatnimi fragmentami umysłu, które mogłem zebrać, przywołałem moje tybetańskie medytacje śmierci, jak zwiastowanie i władanie ostatnim piorunem z nieba, to pojedyncze uderzenie zawierało zbiorową moc całej buddyjskiej mądrości, jaką kiedykolwiek świadomie zaangażowałem - ponieważ było to świadome doświadczenie.
W ramach tej mądrości obliczyłem swoją odpowiedź, nie pokazując swojej pracy:
Poddałem się. W moim Sercu powiedziałem:
"Akceptuję moją śmierć".
Natychmiast zostałem wyssany z ciała przez Serce.
Podczas mojej podróży wydarzyło się wiele rzeczy, których nie będę teraz opisywać.
Poniżej znajduje się to, co wybrałem jako najważniejsze wydarzenia, podsumowanie głównych punktów:
1. Zobaczyłem wspaniały pokaz kalejdoskopowej świętej geometrii, która była wszystkim, co mogłem zobaczyć, poczuć lub usłyszeć. Geometria wydawała się być stworzona ze światła, niebieskiego będącego gwiazdą kolorowego krajobrazu, choć wiele z nich było reprezentowanych i wydawało się odzwierciedlać nieskończenie kwitnący kwiat.
Byłem tego świadkiem z perspektywy bycia w środku samego kwiatu.
2. Odczuwałem siebie jako wibrującą kulę świadomości promieniującą z prędkością światła, Dom. Wystrzeliłem z Ziemi.
3. Kiedy opuszczałem naszą atmosferę, po mojej lewej stronie, zawieszone w przestrzeni kosmicznej, jakby unoszące się tam, były 3 humanoidalne istoty, które zostały stworzone z niebieskiego, iskrzącego światła. Wyczułem, że pochodzą z psiej gwiazdy Syriusza. Gdy przeleciałem obok nich szybciej niż mrugnięcie okiem, zdałem sobie sprawę, że ich znam. Były to moja babcia ze strony matki i dwie starsze siostry, z których wszystkie po śmierci przyjęły rolę przewodników po mistycznych królestwach Ducha.
Nigdy wcześniej nie widziałem ich w tej formie, ale znałem uczucie ich wyjątkowej obecności, gdy zapewniali mnie swoimi wspierającymi impulsami energii, że nic mi nie będzie. To mnie ogromnie podekscytowało, ponieważ wiedziałem, że jeśli są w tej niespodziance podróży, to jestem bezpieczny.
4. Odprężyłem się.
5. Zapomniałem o sobie. Prawie.
6. Byłem kroplą złotego szczęścia. Wszystko, co widziałem, to niekończące się morze złotego światła, składające się z masy poruszających się, tańczących, przesuwających się, drżących, wijących się, wibrujących, złotych kropel deszczu.
Byłem pojedynczą kroplą w tym morzu.
Byłem pojedynczą kroplą w tym morzu.
Ekstatycznie pływałem, pływałem, pływałem przez Morze Słoneczne Duszy, które było Miłością!
To była Miłość ekstatycznie doświadczana i dzielona.
Byłem indywidualną Duszą Słoneczną pośród nieskończoności wszystkich Dusz, jakie kiedykolwiek były, są i będą.
Każda z nas, jednostek, była wyraźnie podzielona jako siły skonsolidowanej, euforycznej radości, świadoma całkowicie i tylko tej Niebiańskiej Nirwany, ponieważ każda z nas pływała z brakiem pewności siebie, ponieważ nie było takiej potrzeby, i zachwycała się każdym wirującym spotkaniem z każdą duszą, którą spotkaliśmy.
Świadomość Czasu była obecna, ale nie było ważne bycie jej świadomym.
7. I wiedziałem w tym wspaniałym pływaniu, że w końcu jestem w Domu.
8. Z błyskiem tak natychmiastowym i szybkim jak błyskawica, wiedziałem, że nie jestem już tam, gdzie przed chwilą byłem. Gdzie byłem przed chwilą? Wszystko, co widzę, to jasne, jasne, złote światło przez moje otwarte oczy. Czym są oczy? Przed chwilą wiedziałem wszystko. Teraz nie wiem nic.
Od momentu rozpoczęcia Sunswim nie myślę "ja", ani nie rozumiem, dlaczego ktoś miałby to robić, ale zadaję pytania i angażuję się w siebie i moje doświadczenie, tak jakby "ja", jak rozumiemy "ja", reprezentowało unikalną uniwersalną jednostkę, jak dotąd uważam, że jest to prawdopodobne dla każdej istniejącej istoty.
Nie jestem świadomy niczego poza chwalebnym Sunswim i wibrującym, oscylującym złotym światłem oraz świadomością, że opuściłem Sunswim i jestem gdzieś.... i coś.... innego.
9. Rzeczywistość tworzy się ze złota.
Złote światło wypływa z milionów (dokładny pomiar nie jest znany) oscylujących, złotych cząstek. Z tych złotych sfer wybucha Rzeczywistość.
*Moje postrzeganie czasu podczas tego epizodu doświadczenia traktuję jako intensywnie zmienne, a zatem wyjątkowo względne dla samego doświadczenia, podobnie jak jego opowiadanie.
10. Jak bańki nakłuwane jedna po drugiej, w sekwencyjnym rytmie przewracających się kostek domina, obserwowałem, jak każda podświetlona złotem kula POPPED! i ujawniła mój Dom - salon mojego jednopokojowego mieszkania wyłonił się z chaosu dezorientacji, który odczuwałem, gdy podczas procesu poppingu byłem zdezorientowany, zszokowany tym, co się dzieje, gdzie jestem, czym jest cokolwiek, jak nazywają się te wszystkie rzeczy - drewniana podłoga, telewizor, stolik kawowy, mieszkanie, moje mieszkanie, o tak! Przypomniałam sobie w przypływie gorącego, wdzięcznego człowieczeństwa - jestem Caitlyn!!! - i gdy podekscytowanie moim oddychaniem elektrycznym ludzkim powietrzem znów wzrosło, a świadomość, że właśnie wróciłam z tego, co przedstawiało się jako pewna Śmierć, połączyła się ze świadomością, Głos, zbiorowy i nieskończenie związany, przemówił jak skrystalizowana Alfa-Omega, tylko jedna prawda:
"RZECZYWISTOŚĆ JEST KO-KREACJĄ".
Dobrze. Co teraz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz