Autor: Michael Snyder
Cenzura Internetu pogarsza się od lat, ale właśnie przekroczyliśmy próg, który przeniesie sprawy na zupełnie nowy poziom. 25 sierpnia w Unii Europejskiej weszło w życie nowe prawo znane jako "Digital Services Act". Na mocy tego nowego prawa europejscy biurokraci będą mogli nakazać dużym firmom technologicznym cenzurowanie wszelkich treści uznanych za "nielegalne", "dezinformację" lub "mowę nienawiści". Obejmuje to treści publikowane przez użytkowników spoza Unii Europejskiej, ponieważ ktoś mieszkający w Unii Europejskiej może je zobaczyć. Pisałem o tym kilka dni temu, ale nie sądzę, by ludzie naprawdę rozumieli implikacje tego nowego prawa. W przeszłości zdarzało się, że rządy żądały od dużych firm technologicznych usunięcia pewnych materiałów, ale teraz nowe prawo da urzędnikom państwowym uprawnienia do zmuszania dużych firm technologicznych do usuwania wszelkich treści, które im się nie podobają. Wszelkie duże firmy technologiczne, które zdecydują się nie przestrzegać przepisów, zostaną ukarane niezwykle surowymi karami.
Oczywiście serwisy informacyjne głównego nurtu, takie jak Washington Post, próbują nadać tej nowej ustawie pozytywny wydźwięk. Mówi się nam, że "ochroni" nas to przed "nielegalnymi treściami" i "dezinformacją"...
Nowe przepisy mające na celu ochronę ludzi przed nielegalnymi treściami, ukierunkowanymi reklamami, niechcianymi algorytmami i dezinformacją w Internecie wreszcie weszły w życie dzięki nowym regulacjom w Unii Europejskiej, które weszły w życie w tym miesiącu.
Czy to nie brzmi wspaniale?
Kiedy to nowe prawo zostało po raz pierwszy zatwierdzone, NPR przyznało, że umożliwi ono europejskim rządom "usuwanie szerokiego zakresu treści"...
Zgodnie z prawem UE, rządy będą mogły żądać od firm usunięcia szerokiego zakresu treści, które zostaną uznane za nielegalne, w tym materiałów promujących terroryzm, wykorzystywanie seksualne dzieci, mowę nienawiści i oszustwa handlowe.
Oprócz "nielegalnych treści" i "mowy nienawiści", ustawa o usługach cyfrowych ma również zastosowanie do "mistyfikacji" i wszelkich materiałów uznawanych za "dezinformację". Poniższy fragment pochodzi z oficjalnej strony Komisji Europejskiej...
Jednocześnie DSA reguluje obowiązki bardzo dużych platform internetowych i bardzo dużych wyszukiwarek internetowych, jeśli chodzi o kwestie systemowe, takie jak dezinformacja, mistyfikacja i manipulacja podczas pandemii, szkody dla grup szczególnie wrażliwych i inne pojawiające się szkody społeczne.
Te nowe zasady dotyczące treści są tak niejasne, że mogą mieć zastosowanie do niemal wszystkiego.
I właśnie tego chcą.
Od tego momentu, jeśli opublikujesz coś, co im się nie spodoba, będą mogli to usunąć.
Nawet jeśli nie mieszkasz w Unii Europejskiej, mogą usunąć Twoje treści, ponieważ ktoś w Unii Europejskiej może je zobaczyć.
Więc kto będzie cenzurował?
Cóż, donosi się, że "setki niewybranych biurokratów UE będą decydować o tym, co stanowi dezinformację i instruować firmy Big Tech, aby je cenzurowały"...
W ramach tego orwellowskiego reżimu zespół setek niewybieralnych biurokratów UE będzie decydował o tym, co stanowi dezinformację i instruował firmy Big Tech, aby je cenzurowały. Same firmy, w obliczu ryzyka utraty reputacji i kar finansowych, nie będą miały innego wyboru, jak tylko się podporządkować. Można to zrobić na wiele sposobów: po prostu przez ludzkich moderatorów usuwających treści, przez shadow-banowanie problematycznych twórców w celu zmniejszenia ich zasięgu, przez demonetyzację niektórych treści i przez dostosowywanie algorytmów w celu faworyzowania lub niefaworyzowania niektórych tematów. I choć z prawnego punktu widzenia DSA ma zastosowanie tylko w UE, po zainstalowaniu w firmach Big Tech, ten rozległy aparat regulacji treści z pewnością wpłynie również na użytkowników w pozostałej części świata.
Ponadto oficjalna strona internetowa Komisji Europejskiej informuje nas, że duże firmy technologiczne muszą "reagować priorytetowo" na wszelkie treści zgłoszone przez "zaufane podmioty sygnalizujące"....
Utworzony zostanie kanał priorytetowy dla zaufanych podmiotów flagujących - podmiotów, które wykazały się szczególną wiedzą i kompetencjami - w celu zgłaszania nielegalnych treści, na które platformy będą musiały reagować priorytetowo.
Oznacza to, że skrajnie lewicowe organizacje, które zostały utworzone w celu nadzorowania treści online, otrzymają teraz nadzwyczajne uprawnienia do ograniczania wypowiedzi w Internecie.
Nie trzeba dodawać, że po tej zmianie Internet już nigdy nie będzie taki sam.
Początkowo nowe prawo będzie miało zastosowanie do 19 bardzo dużych platform internetowych...
Platformy internetowe, których dotyczy ustawa to Alibaba AliExpress, Amazon Store, Apple AppStore, Booking.com, Facebook, Google Play, Google Maps, Google Shopping, Instagram, LinkedIn, Pinterest, Snapchat, TikTok, X (wymieniony jako Twitter), Wikipedia, YouTube, europejski sklep odzieżowy Zalando, Bing i wyszukiwarka Google.
Jeśli którakolwiek z tych dużych platform internetowych zdecyduje się nie przestrzegać nowego prawa, kary mogą być bardzo surowe...
Firmie, która nie zastosuje się do przepisów, może grozić całkowity zakaz prowadzenia działalności w Europie lub grzywny sięgające 6% jej globalnych przychodów.
W zeszłym miesiącu X/Twitter poinformował, że jest na dobrej drodze do wygenerowania 3 mld USD (2,4 mld GBP) przychodów. Grzywna w wysokości 6% stanowiłaby równowartość 144 mln funtów.
Gdy dotrzemy do 24 lutego 2024 r., ustawa o usługach cyfrowych będzie miała również zastosowanie do ogromnej liczby mniejszych platform.
W tym momencie bardzo trudno będzie uciec przed zasięgiem tego nowego prawa.
Aby upewnić się, że mogą bardzo uważnie obserwować sytuację, 22 czerwca UE właśnie utworzyła zupełnie nowe biuro w San Francisco...
Komisarz ds. rynku wewnętrznego Thierry Breton przeciął wstęgę, aby uczcić oficjalne otwarcie biura Unii Europejskiej w San Francisco w czwartek, 22 czerwca, wraz z gubernator stanu Kalifornia Eleni Kounalakis, senatorem stanu Kalifornia Scottem Wienerem i przewodniczącym Komisji Prawnej Parlamentu Europejskiego Adrianem Vazquezem.
"Bardzo się cieszę, że jestem tu dzisiaj w Dolinie Krzemowej, globalnym centrum technologii cyfrowych i innowacji, aby oficjalnie zainaugurować nowe biuro Unii Europejskiej w San Francisco" - powiedział komisarz Breton w swoim przemówieniu do publiczności złożonej z liderów biznesu i sektora technologicznego. "Jako podobnie myślący partnerzy, którzy dążą do wzajemności i wspólnych zasad, przy jednoczesnym poszanowaniu naszych procesów demokratycznych, nasze więzi transatlantyckie są bardziej istotne niż kiedykolwiek w dziedzinie technologii".
Przez wiele lat Internet był jednym z ostatnich bastionów wolności słowa.
Ale teraz wszystko się zmieniło.
Od tego momentu skrajnie lewicowi europejscy biurokraci będą decydować o tym, co jest dopuszczalne, a co nie na naszych dużych platformach internetowych.
Nadeszła bezpośrednia rządowa cenzura Internetu, która znacznie utrudni dzielenie się prawdą ze światem, który desperacko jej potrzebuje.
To mroczne czasy, które z każdym dniem stają się coraz mroczniejsze.
**Source
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz