piątek, 9 września 2022

London Bridge Ogłoszono śmierć królowej

 

Queen Elizabeth II

Simon Parkes pisze o śmierci królowej Elżbiety, która faktycznie miała miejsce jakiś czas temu, ale została ogłoszona dzisiaj w prasie; oficjalnie ogłoszona jutro, podobno.

Nie miałem jeszcze okazji posłuchać jego aktualizacji. Zrobię to i w razie potrzeby zrewiduję ten post.

Przewidywano, że ogłoszenie śmierci królowej będzie sygnalizowane komunikatem "London Bridge has fallen."

To ogłoszenie najwyraźniej wprawia w ruch ciąg wydarzeń. Więcej na ten temat w miarę napływania komentarzy.

Data - dwa dni przed 9/11 - wydaje mi się godna uwagi. NESARA miała być ogłoszona 11 września 2001 roku, ale atak 9/11, wśród innych przerażających rzeczy, zniszczył komputery NESARA i stopił złoto używane do wspierania programu obfitości. (Przypuszczam, że kabała odzyskała je.)

Czy to tylko przypadek, że śmierć królowej - wydarzenie, które miało miejsce być może lata temu - jest ogłoszone teraz, dwa dni przed 9/11?

For now, here’s Simon’s update:

Hit graphic to watch.

(Or go to https://www.simonparkes.org/post/8th-september-2022-update-current-news.)


Proponuję publikację BBC, ale z zastrzeżeniem, że wszystko, co zostało napisane, zostało prawdopodobnie starannie zaplanowane, oskryptowane i opracowane dość dawno temu i powinno być czytane z tą myślą.

Oto, co głębokie państwo chciałoby, abyśmy wierzyli o królowej i brytyjskiej monarchii, którzy nazywają siebie "Firmą".

Powinienem dodać, że Królowa była moją Królową. Przez całe moje wczesne życie, drogo ją kochałem. Trzeba było wiele, aby zachwiać tym miłosnym związkiem.

 

Death of Queen Elizabeth II: The moment history stops

Jonny Dymond, BBC News, 8 września 2022 r.

https://www.bbc.com/news/uk-59761477


To jest moment, w którym historia się zatrzymuje; na minutę, godzinę, na dzień lub tydzień; to jest moment, w którym historia się zatrzymuje.

Przez całe życie i panowanie, dwa momenty z dwóch bardzo różnych epok oświetlają nić, która związała wiele dekad razem. Przy każdym z nich krzesło, biurko, mikrofon, przemówienie. W każdym z nich ten wysoki głos, te przycięte precyzyjne samogłoski, to lekkie wahanie co do publicznych wystąpień, które nigdy do końca jej nie opuszczało.
Quote: 'I shall not have the strength to carry out this resolution alone'
W pewnej chwili jest słonecznie, choć Brytyjczycy przeżywali straszną powojenną zimę. Młoda kobieta, ledwo co więcej niż dziewczyna, siedzi wyprostowana, ciemne włosy zaczesane do góry, dwa sznury pereł na szyi. Jej młodzieńcza skóra jest nieskazitelna, jest bardzo piękna. Przed nią otwiera się życie.

Przyrzeka to życie swoim słuchaczom na całym świecie. Mówi im: "Sama nie będę miała siły, by zrealizować to postanowienie". I prosi o ich towarzystwo w nadchodzących latach.
Two pictures of Queen Elizabeth II, the top one is her aged 21 at before a radio microphone, the bottom one is her say at a desk with a picture of her father next to her
Image caption,

Dwa momenty z dwóch epok - królowa nadaje w swoje 21 urodziny, u góry, i w 75. rocznicę zakończenia II wojny światowej w Europie
1px przezroczysta linia

Drugie wystąpienie jest bardziej formalne. Ponad siedem dekad później, w 75. rocznicę zakończenia wojny w Europie, królowa siedzi za biurkiem, po prawej stronie zdjęcie jej ojca, zmarłego króla, w mundurze.

Jej włosy - wciąż zaczesane do góry - są teraz białe. Nosi niebieską sukienkę, dwie broszki, trzy sznury pereł. Wiele dekad odcisnęło swoje piętno, ale jej oczy wciąż błyszczą, a głos jest wciąż czysty. Biurko jest praktycznie puste, oprócz zdjęcia i po prawej stronie, na pierwszym planie, ciemna czapka khaki, z odznaką na przodzie.

"Wszyscy mieli swój udział" - mówi o dawno minionej wojnie.

Czapka należała do drugiego podporucznika Windsora z Pomocniczej Służby Terytorialnej; młoda księżniczka Elżbieta nagabywała swojego uwielbiającego ojca, aby pozwolił jej wstąpić, aby mogła służyć w mundurze, nawet gdy wojna, która ją zdefiniowała - i przez wiele dziesięcioleci jej naród - zbliżała się do końca. Teraz, 75 lat później, czapka jest dumna z miejsca, gdy przemawia do narodu w rocznicę wielkiego i bohaterskiego zwycięstwa.
Two pictures of the Queen, the top one showing her inspecting Grenadier Guards in 1952, the bottom one inspecting RAF crews in 1957
Image caption,

Służba dla brytyjskiego wojska - inspekcja Grenadierów Gwardii w 1952 roku i załóg RAF-u w 19571px przezroczysta linia

Czapka jest prostym przypomnieniem tego, co najbardziej podziwiała - służby: służby, którą ofiarowała tego złotego dnia kilkadziesiąt lat wcześniej, służby, którą widziała w swoich formacyjnych latach, gdy naród, Commonwealth i Empire oddawały życie i kończyny, aby inni mogli być wolni; służby, która według niej leżała u podstaw Korony, którą odziedziczyła i której poświęciła swoje długie życie.

Po trzech dekadach od złożenia przysięgi pozwoliła sobie na rzadką chwilę publicznej introspekcji: "Chociaż przysięga ta została złożona 'w moich surowych dniach, kiedy byłam zielona w osądzie'", powiedziała w Guildhall podczas swojego srebrnego jubileuszu, "nie żałuję ani nie wycofuję ani jednego słowa z niej".

Quote: 'I have to be seen to be believed'
Przez dziesięciolecia niewiele mówiła, a jeszcze mniej ujawniała o sobie publicznie. Ona - dziecko ery transmisji - nigdy nie udzieliła wywiadu. Raz lub dwa razy została sfilmowana "w rozmowie" z zaufanym przyjacielem, rozmawiając w miłej atmosferze o czymś niekontrowersyjnym, na przykład o królewskiej kolekcji biżuterii.

Jej słowa byłyby prześwietlone w poszukiwaniu kontrowersji lub otwarcia na jej charakter. Ale była zbyt ostrożna - a jej przyjaciele zbyt lojalni - by cokolwiek ważnego mogło się wymknąć.

Nie zaniedbywała medium, które osiągnęło wiek, w którym się znajdowała. To była jej decyzja, by zezwolić na transmisję telewizyjną jej koronacji, jej decyzja o transmisji świątecznej, jej decyzja, by przemówić na żywo do narodu po śmierci Diany, księżniczki Walii. "Muszę być widziana, żeby mi uwierzono", powiedziała.
Two pictures, one of the Queen being crowned at Westminster Abbey, and in evening dress standing next to Prime Minister Edward Heath
Image caption,

Służba dla narodu - koronacja w 1953 roku i z ówczesnym premierem Edwardem Heathem na koncercie w 1973 roku


Transmisje i relacje w gazetach, niekończące się zdjęcia w dobrze dobranych sukniach i sukienkach - to część tego, czym jest bycie królową, część pracy, której zobowiązała się poświęcić swoje życie. Publiczne mówienie o swoich uczuciach nie było.

A ona pochodziła z pokolenia - i z narodu - który nie czuł potrzeby dzielenia się swoimi uczuciami. Naród się zmieni. Ona nie.

Tu zderzyły się los i charakter. Jej losem było objęcie korony w momencie, gdy kraj zmierzał ku daleko idącym zmianom. Ale królowa otwarcie mówiła o swoim upodobaniu do tradycji, do tego, co zawsze było robione, i o swojej niechęci do zmian.
Quote: 'I find that one of the sad things is that people don't take on jobs for life'
Jej serce było na wsi, a tam, z końmi i psami oraz wśród tych, którzy kochali zwierzęta tak jak ona, była pewność miejsca, które zmieniało się stopniowo, jeśli w ogóle.

"Uważam, że jedną ze smutnych rzeczy", powiedziała w późnych latach 80-tych, "jest to, że ludzie nie podejmują pracy na całe życie, próbują różnych rzeczy przez cały czas".

Monarcha i monarchia pasowały do siebie jak ulał; władca, który rozkoszował się tradycją, przewodził instytucji na niej opartej.
Two pictures of the Queen, one with Prince Charles and Princess Anne and two corgis, walking in Windsor Great Park in 1956, the other with Prince Philip standing next to a white horse on a farm on the Balmoral Estate in Scotland in 1972
Image caption,

Życiowa miłość do wsi - w Wielkim Parku w Windsorze z księciem Karolem i księżniczką Anną w 1956 r. oraz z księciem Filipem na farmie w Balmoral Estate w Szkocji w 1972 r.


Za pałacowymi bramami wir zmian przekształcał Wielką Brytanię. Wstąpiła na tron w przełomowym momencie brytyjskiej historii. Zwycięski w wojnie, ale wyczerpany wojną, kraj nie był już globalną, militarną czy gospodarczą potęgą.

Powstanie związków zawodowych, zbiorowe świadczenie usług i stworzenie powszechnego państwa opiekuńczego sygnalizowały morską zmianę w organizacji państwa i gospodarki. Dostojne wycofanie się z Imperium stało się pospiesznym wyjściem.

Wraz z upływem jej rządów rozpadł się stary porządek - Kościół i arystokracja, gradacja klas i znajomość swojego miejsca. Sukces finansowy i sława wyprzedziły przypadek urodzenia jako miernik osiągnięć społecznych.

Dobra konsumpcyjne - lodówki, pralki, telewizory i odkurzacze - zmieniły domy i życie społeczne. Kobiety dołączyły do siły roboczej; stare społeczności klasy robotniczej zostały zmiecione z powierzchni ziemi wraz ze slumsami, w których się mieściły; społeczeństwo, które kiedyś było spójne i jednorodne, stało się mobilne, zatomizowane i zróżnicowane, wyrwane z dawnych przekonań i lojalności.

W Pałacu również zaszły pewne zmiany, zwłaszcza na początku panowania - koniec "sezonu" debiutantek oznaczał, że córki "najlepszych" rodzin nie będą już prezentowane na dworze, świeże twarze pojawiły się wśród osób zaproszonych na lunch i kolację, a telewizja sprawiła, że Brytyjczycy mogli zobaczyć swoją królową i to, jak żyła - najpierw w transmisji świątecznej, a następnie w pełnometrażowym filmie dokumentalnym pod koniec lat 60.

Ale to była zmiana przez bardzo małe "c"; gdy jej siódma dekada na tronie zbliżała się do końca, rytm monarchii pozostał taki, który byłby rozpoznawalny od pierwszego, taki, którego nie powstydziłby się jej ojciec, a nawet dziadek: Boże Narodzenie i Nowy Rok w Sandringham, Wielkanoc w Windsorze, długa letnia przerwa w Balmoral, Trooping the Colour, Royal Ascot, Investitures, Zmiana warty, Remembrance Sunday.
Two picture of the Queen, one with her sat on a train on the London Underground while wearing a fur coat, and the other sat at a desk surrounded by television equipment
Image caption,

Zmieniające się czasy - jazda londyńskim metrem w 1969 roku i przygotowanie do wygłoszenia telewizyjnego orędzia bożonarodzeniowego w 1967 roku, które jako pierwsze zostało wygłoszone w kolorze


Kiedy zmiany naciskały na wszystkich dookoła, ona stawiała opór. Jej losem było odziedziczenie korony, gdy kraj stał u progu zmian, i panowanie, gdy zmiany wirowały wokół pałacu. Jej charakter nakazywał, by nie zmieniać się wraz z nimi, nie poddawać się modom. Ten opór, głębokie uznanie - a nawet miłość - do tradycji były jej największą siłą i doprowadziły do być może największej próby i najpoważniejszego kryzysu, gdy jej rodzina się rozpadła.

Rodzina zawsze była na drugim miejscu dla Korony. Kiedy jej pierwsze dzieci, książę Karol i księżniczka Anna, były jeszcze małe, zostały pozostawione w tyle - tak jak ona i jej siostra księżniczka Małgorzata zostały pozostawione w tyle przez swoich rodziców dwie dekady wcześniej - kiedy królowa i książę Edynburga udali się na sześciomiesięczne tournée po świecie.

Nie była nieczułą matką, ale była zdystansowana. Korona i związane z nią obowiązki spadły na nią, gdy miała zaledwie 25 lat, i traktowała je bardzo poważnie. Wiele decyzji dotyczących dzieci przekazała księciu.

Trzy z czterech małżeństw jej dzieci zakończyły się rozwodem. Wierzyła w małżeństwo, było ono częścią jej chrześcijańskiej wiary i rozumienia tego, co spaja społeczeństwo. "Rozwody i separacja", powiedziała kiedyś, "są odpowiedzialne za niektóre z najciemniejszych złych rzeczy w naszym dzisiejszym społeczeństwie".

Bez wątpienia ten pogląd, wyznawany przez wielu pod koniec lat czterdziestych, złagodniał z biegiem lat. Ale żaden rodzic nie lubi, gdy małżeństwo jego dziecka się nie udaje. W samozwańczym "annus horribilis" królowej w 1992 roku doszło do separacji księcia i księżnej Yorku, rozwodu księżnej Anny i kapitana Marka Phillipsa oraz separacji księcia i księżnej Walii.

"To był najniższy punkt w jej życiu", napisał jeden z biografów, nie z powodu tego, co doprowadziło do rzadkiego publicznego przyznania się do ciężkich czasów, "ale z powodu braku wdzięczności, a nawet szyderstwa, którym zdaje się być ukoronowane jej 40-letnie poświęcenie".

Jej pierwsza dekada upłynęła w blasku uwielbienia, w kraju i za granicą. Na międzynarodowych trasach koncertowych pojawiły się ogromne tłumy. W kraju niektórzy ogłaszali nową erę elżbietańską, choć królowa była na tyle sprytna, by natychmiast to zdementować.
Two pictures of the Queen, one of her with Prince Philip, on a sofa, surrounded by their children, from left to right: Princess Anne, Prince Andrew, Prince Edward and Prince Charles, the other picture is the Queen standing next to a fireman after a fire at her home in Windsor
Image caption,

Czas rodzinny i osobiste straty - z księciem Filipem i czwórką ich dzieci w 1972 roku, oraz patrząc na zniszczenia pożarowe w zamku Windsor w 1992 roku


W latach 60. nastąpiło powolne ochłodzenie - królowa była bardziej zaangażowana w sprawy rodzinne, minęła nowość związana z nowym monarchą, a pokolenie powojennego wyżu demograficznego, które właśnie wchodziło w wiek dojrzały, było ogarnięte innymi pasjami niż ich rodzice. Lata 70. i 80. nie przyniosły przerwy w jej służbie, ale uwaga niektórych entuzjastów królewskich - i mediów - przeniosła się na jej dzieci, ich małżeństwa i partnerów.

W połowie lat 90. monarchia wydawała się niektórym nie pasować do nastrojów społecznych; w kolumnach komentarzy gazet pojawiła się bezpośrednia krytyka królowej i rozważania na temat przyszłości monarchii. Jej panowanie wydawało się czasem kojarzone z inną epoką. Jakie było jej miejsce - i monarchii - w nowej "Cool Britannia" i nieformalnym stylu, który przyjął Tony Blair? Jak Pałac - repozytorium tradycji - wpisywał się w powszechne zapotrzebowanie na zmiany, wyrażone w miażdżącym zwycięstwie Partii Pracy w wyborach?

Kilka miesięcy po tym zwycięstwie, pewnej gorącej sierpniowej nocy w Paryżu, zmarła Diana, księżniczka Walii. Przed Pałacem Kensington wkrótce rozciągnął się wrzący dywan z kwiatów. Maszt z flagą nad Pałacem Buckingham pozostał pusty. Wielu ludzi w kraju było zrozpaczonych po stracie księżniczki.

"Pokaż nam, że ci zależy, Ma'am" - brzmiał nagłówek Daily Express. "Gdzie jest nasza Królowa? Gdzie jest jej flaga?" domagał się Sun. Przez pięć długich dni Królowa pozostawała w Balmoral, pozornie nieświadoma spazmu ogarniającego część kraju. Być może, jak skwitował potem Pałac, było to po to, by chronić i pocieszać młodych książąt Williama i Harry'ego.

Jednak biorąc pod uwagę jej charakter, wydaje się, że głęboka niechęć do zmian kierowała podjętymi wówczas decyzjami; Balmoral nie miało być przerwane, żadna flaga nie powiewała z Pałacu Buckingham podczas jej nieobecności, sztandar królewski nigdy nie powiewał do połowy masztu.

To był straszny błąd w ocenie. Spieszyła się z powrotem do stolicy, z powrotem do Pałacu Buckingham. Zatrzymała się, by spojrzeć na kwiaty piętrzące się dookoła. "Nie byliśmy pewni" - powiedział biografowi jeden z byłych urzędników - "że kiedy królowa wysiądzie z samochodu, nie będzie syczana i wyśmiewana". Było aż tak źle.
Queen Elizabeth II
Image caption,

Radość i tragedia - królowa z księciem Karolem i jego ówczesną narzeczoną Lady Dianą Spencer w 1981 roku oraz z księciem Filipem wśród kwiatowych hołdów po śmierci Diany, księżniczki Walii, w 1997 roku


Początkowo odmówiła transmisji, potem się poddała, a następnie zgodziła się mówić na żywo. Przemówiła do narodu, tuż przed szóstą godziną wiadomości BBC. Ona - która kiedyś doprowadzała szefów stacji do rozpaczy swoim drewnianym sposobem mówienia - ledwo miała czas na przygotowanie.

Jej występ był bezbłędny, a przemówienie krótkie, ale doskonale dobrane. Mówiła o "lekcjach do odrobienia"; mówiła "jako babcia"; mówiła o "determinacji do pielęgnowania" pamięci Diany.

To był triumf, wyrwany ze szczęk głębokiego kryzysu. Wyciągnięto truciznę wirującą wokół rodziny królewskiej, wokół Pałacu i wokół samej instytucji monarchii. Raz w czasie jej panowania - tylko raz - los i charakter zderzyły się z niemal katastrofalnymi skutkami.

W międzynarodowej roli królowej połączyły się one jeszcze szczęśliwiej. W chwili śmierci od wielu lat nie koncertowała. Ale przez dziesięciolecia była nie tylko światową gwiazdą jak żadna inna, lecz także subtelnym narzędziem wpływu.

Nic nie mogło się równać z pierwszą olśniewającą dekadą jej panowania, zanim telewizja uczyniła jej wizerunek powszechnym, a jej trasy koncertowe dostępnymi z salonu. Uważa się, że podczas jej długiego tournée po Australii w 1954 roku dwie trzecie kraju przyszło ją zobaczyć; w 1961 roku dwa miliony ludzi ustawiły się na drodze z lotniska do stolicy Indii, Delhi; w Kalkucie trzy i pół miliona stało i czekało, by zobaczyć córkę ostatniego cesarza.

Los chciał, że to ona nadzorowała długi zmierzch Imperium, choć ani razu królowa nie wzięła udziału w ceremonii opuszczenia flagi. Wiele razy w latach 50. i 60. członek rodziny królewskiej stał, gdy flaga Unii opuszczała się nad byłą kolonią, a hymn narodowy grał po raz ostatni.

Determinacja, by z rodziny imperialnej, której zobowiązała się służyć, wyłoniło się coś, co oznaczałoby, że na popiołach imperialnej spuścizny Wielkiej Brytanii zbuduje nowe stowarzyszenie.

W pałacach i domach rozsianych po stolicy i całym kraju mieszkała jej rodzina krwi. Po całym świecie rozsiana była jej rodzina terytorialna - grupa szalenie zróżnicowanych narodów, rozległych i małych, bogatych i zubożałych, republik i monarchii - które czarowała, namawiała i nakłaniała, by pamiętały, co je łączy i co razem mogą osiągnąć.

Międzynarodowe podróże odbywały się w imieniu ówczesnego rządu; były to narzędzia polityki zagranicznej - jeśli nie wprost, to z założeniem, że wpływ królowej będzie korzystny dla relacji między Wielką Brytanią a odwiedzanymi przez nią miejscami.

Wyglądało to efektownie - jacht królewski, lot królowej, bankiety i gale - i zanim międzynarodowe podróże lotnicze stały się powszechne, było to niezwykłe doświadczenie. Ale zawsze była to ciężka praca, długie dni i tygodnie przyjęć, wystaw, otwarć, obiadów z urzędnikami, kolacji państwowych i przemówień wygłaszanych i wysłuchiwanych cierpliwie. Tym, którzy obserwowali królewską wycieczkę, trudno sobie wyobrazić, że jest to jakakolwiek zabawa dla tych, którzy znajdują się w jej centrum.
Queen Elizabeth II
Image caption,

Rola globalna - z cesarzem Etiopii Hajle Sellasje przy wodospadzie, gdzie zaczyna się Nil, w 1965 r. i powitaniem przybycia królewskiego jachtu Britannia przez emira Bahrajnu w 1979 r.


Rzadko wyjeżdżała na wakacje poza Wielką Brytanię - podróże zagraniczne oznaczały pracę. Jej zagraniczne podróże zaznaczały zmiany w relacjach Wielkiej Brytanii z miejscami, które odwiedzała: powojenne Niemcy w 1965 r.; liberalizujące się Chiny w 1986 r.; Rosja w 1994 r., po tym jak reżim, który wymordował jej krewnych, został zlikwidowany.

Podróż do post-apartheidowej RPA w 1995 roku określiła jako: "Jedno z najwybitniejszych doświadczeń w moim życiu". Prezydent Nelson Mandela odpowiedział: "Jeden z najbardziej niezapomnianych momentów w naszej historii".

A żadna wizyta nie naznaczyła i nie przypieczętowała zmienionych relacji bardziej niż jej podróż do Irlandii w 2011 roku. Od stu lat brytyjski monarcha nie był na południu kraju. Kiedy jej dziadek odwiedził Irlandię w 1911 roku, była ona jedną wyspą, częścią Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii. Potem nastąpiły gwałtowne bunty, podziały i niepodległość.

Po II wojnie światowej doszło do aktów przemocy przeciwko istnieniu granicy podziału, a następnie, przez 30 strasznych lat, do brutalnej kampanii terrorystycznej w Irlandii Północnej i Wielkiej Brytanii przeciwko rządowi brytyjskiemu, z ostrymi aktami represji ze strony rządu brytyjskiego, które spolaryzowały opinię w Republice.

Nigdy nie było odpowiedniego momentu na królewską wizytę, ze względu na brak zaufania na wąskim odcinku wody, który oddziela Wielką Brytanię od Irlandii. Wraz z podpisaniem Porozumienia Wielkopiątkowego i ustanowieniem zgromadzenia dzielącego władzę, skończyło się konstytucyjne roszczenie Irlandii do sześciu hrabstw, które tworzą Irlandię Północną.

Podczas wizyty państwowej, przedłużonej na życzenie królowej, nie można było uciec od historii. W Ogrodzie Pamięci, w centrum georgiańskiego Dublina, gdzie pamięta się i czci wszystkich, którzy walczyli o niepodległość Irlandii, złożyła wieniec i bez scenariusza i spontanicznie skłoniła głowę przed mężczyznami i kobietami, którzy walczyli przeciwko brytyjskiemu panowaniu, co było elektryzującym momentem.

Podczas kolacji rozpoczynała swoje przemówienie w języku irlandzkim, zdobywając niemal każde irlandzkie serce. W tym przemówieniu wypowiedziała język, jeśli nie słowa, przeprosin: "Z perspektywy czasu wszyscy widzimy rzeczy, które chcielibyśmy, aby zostały zrobione inaczej lub wcale".

Przed wizytą państwową w Irlandii jeden z biografów napisałby, że "trudno było wskazać główne osiągnięcia" jej rządów. Później ta opinia nie utrzymała się. Cztery dni doskonałych słów i działań pomogły wymazać stulecia złej woli i nieufności. Królowa nie oddała chyba żadnej większej przysługi ani swojej Koronie, ani swojemu krajowi.

Irlandia nawiedzała tak wielu jej premierów. Jej pierwszy premier, Winston Churchill, mówił o "ponurych wieżach Fermanagh i Tyrone", które po pierwszej wojnie światowej znów zaczęły dręczyć brytyjską politykę. Jeden z jej ostatnich, Boris Johnson, będzie zmagał się z implikacjami granicy na wyspie i tym, jak pogodzić ją z wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.

Wszyscy korzystali z jej ucha, doświadczenia, spojrzenia na historię Wielkiej Brytanii i świata. Jej zadaniem podczas cotygodniowych audiencji, które dzieliła z ówczesnym premierem, nie było lobbowanie za jakąś indywidualną sprawą ani próba wpłynięcia na rząd w ten czy inny sposób. Była tam, by doradzać, zachęcać i ostrzegać.
Quote: 'If they've got any problems sometimes one can help in that way too'


A ona była tam, by słuchać. Wszyscy jej premierzy mogli być całkowicie pewni, że nic, co jej powiedzą, nie umknie. Była więc jedyną osobą, z którą mogli swobodnie rozmawiać, która naprawdę rozumiała machinę państwową. Dla tak wielu premierów, tak często osaczonych, była to również ulga, ucieczka od pilnowania się i trzymania za język w towarzystwie kolegów i rywali.

"Odciążają się przede mną lub mówią mi, co się dzieje" - mówiła w połowie rządów. "Jeśli mają jakieś problemy, czasami można pomóc również w ten sposób. Myślę, że to jest... jak gdyby ktoś był swego rodzaju gąbką."

Tutaj była zbyt samoświadoma. Prawie nic nie przerwało konfesyjnej ciszy wokół tych audiencji, poza pochwałami za niezwykły wysiłek, jaki królowa wkładała w swoją pracę. Czerwone pudełka zawierające państwowe papiery - w Whitehall była znana jako Czytelniczka nr 1 - wszędzie jeździły z nią, na Balmoral, na tournée, w królewskim pociągu, nawet wciągane na pokład królewskiego jachtu.

Przez trzy godziny dziennie, jak oceniał na początku lat 70. jej prywatny sekretarz, czytała telegramy Foreign Office, sprawozdania z obrad parlamentu, memoranda ministerialne i protokoły gabinetowe.

I zapamiętywała to, co czytała, czasem przyłapując swoich premierów na szczepieniu i przypominaniu sobie. "Byłem zdumiony" - pisał Harold Macmillan - "tym, jak Jej Wysokość pojmuje wszystkie szczegóły przesyłane w wiadomościach i telegramach".
Queen Elizabeth II
Image caption,

Politycznie neutralny, dyplomatycznie użyteczny - u boku byłych i obecnych premierów w 1985 roku i z ówczesnym prezydentem USA Ronaldem Reaganem w 1983 roku

Polityczna rola Korony zmalała niemal do zera, gdy zasiadła na tronie. Przetrwały dwa obszary swobody - w których ona jako monarcha miała coś do powiedzenia: kogo powołać na premiera i utworzyć rząd oraz kiedy można rozwiązać parlament.

Na początku swojego panowania, zanim konserwatyści zaczęli wybierać swoich przywódców, wśród pewnych kontrowersji, korzystała ze swojego osądu co do tego, kogo powołać do utworzenia rządu, gdy konserwatywny premier zrezygnował pomiędzy wyborami powszechnymi.

Ale kiedy konserwatyści zaczęli wybierać swoich przywódców, nie wymagano już tego osądu. Z biegiem lat sam pomysł angażowania się Pałacu w takie decyzje stał się obcy brytyjskiej polityce. W czasie wyborów mówiło się o "ochronie" Pałacu przed koniecznością podejmowania decyzji politycznych dotyczących tego, kogo powołać do tworzenia rządu, gdyby nie było zdecydowanego zwycięzcy.

Królowa nigdy nie miała powodu, by odmówić rozwiązania Parlamentu, a uczynienie tego byłoby aktem nadzwyczajnym. Dobrze rozumiała ściśle określoną rolę, którą odziedziczyła.

A polityczny głos Korony też był prawie cichy. Wiele - zbyt wiele, naprawdę - wczytano w to, co jeden z biografów nazywa "truizmem", że lepiej dogadywała się z przywódcami Partii Pracy niż ich konserwatywnymi odpowiednikami. Pomimo wszystkich trudności społecznych, jakie mogły wiązać się z Margaret Thatcher, królowa uczestniczyła w jej pogrzebie, co było zaszczytem dla premiera tylko raz - Winstona Churchilla.

Jej osobiste przekonania polityczne mogły skłaniać się ku centrum; była w wieku, kiedy powstawał ten pomnik walki wojennej, Narodowa Służba Zdrowia, i kiedy państwo rozszerzało swoje obowiązki w zakresie opieki społecznej i edukacji obywateli. Zmagania z początku lat 80. - gwałtownie rosnące bezrobocie, zamieszki w wielkich miastach, cięcia budżetowe i strajk górników, który nastawił społeczności przeciwko sobie - oznaczały koniec jednej wizji Wielkiej Brytanii.

Zbyt entuzjastyczna informacja udzielona przez pałacowego rzecznika prasowego gazecie Sunday Times w 1986 roku sugerowała niezadowolenie z kierunku polityki rządu i tego, co królowa postrzegała jako korozję powojennego konsensusu politycznego. Było to krótkie spojrzenie na sposób myślenia władcy, który wierzył, że jedną z jego ról jest zjednoczenie coraz bardziej podzielonego i rozbieżnego narodu.

I dwukrotnie wkroczyła - bardzo ostrożnie - w debatę o szkockiej niepodległości, raz w przemówieniu w latach 70. i raz tuż przed referendum w 2014 r. Czy było to zbyt polityczne? Dla niektórych nacjonalistów - tak. Ale trudno było się dziwić, że nakłaniałaby do odrobiny ostrożności tych, którzy przygotowują się do podjęcia decyzji o rozpadzie jej królestwa.

Czy jej konserwatywny charakter napędzał sposób, w jaki realizowała swoją polityczną rolę? Być może, do pewnego stopnia. Ale ostatnim monarchą, który angażował się w sprawy polityczne, był jej dziadek Jerzy V. Gdy objęła tron, rola polityczna już odpadła. Jej instytucjonalnym przeznaczeniem było bycie szyfrantem, kimś, kto wykonuje polecenia innych. Zrozumiałaby to od samego początku. Tutaj los i charakter szły ręka w rękę.

To właśnie unikanie wszelkich kontrowersji politycznych jako głowa państwa i jej odmowa, by nagiąć monarchię do wiatrów mody, umożliwiły jej triumf w roli, która przyniosła jej miłość i szacunek tak wielu, jako głowie narodu.

To wielka niepisana rola współczesnej monarchii. To tutaj, niechroniona przez tradycję i nieprzygotowana przez precedensy, tylko charakter napędzał jej rządy.
Two pictures of the Queen, one wearing a crown and riding in a carriage on her way to the state opening of parliament in 2002, the other standing next to Prince Philip, with the both of them laughing, in 2014
Image caption,

Formalna i nieformalna - w karecie w drodze na państwowe otwarcie Parlamentu w 2002 roku, i śmiejąca się z księciem Filipem w 2014 roku


Jej dziadek położył fundamenty pod monarchię, która raczej służyła niż rządziła narodem, ale większość czasu spędzał na zmiataniu ptaków z nieba. O panowaniu jej ojca zadecydował za niego los: został wepchnięty w rolę, której się nie spodziewał i przez większą część swojego czasu jako król nosił wojskowy mundur.

Po katastrofie i krytyce w latach 90. losy monarchii znów się podniosły. Gdy po wielkich nadziejach na zmiany polityczne nastąpiło rozczarowanie, gdy cynizm się zakorzenił, a przywódcy polityczni zostali wyszydzeni, niekontrowersyjna i nigdy nie za modna królowa stała się dla narodu targanego zmianami, rozczarowaniami i podziałami postacią o nieprzekupnej ciągłości.

Była to nagroda dla narodu za jej niekończącą się cierpliwość, za odmowę publicznych emocji, dzielenia się swoimi przemyśleniami, skłaniania się w lewo lub w prawo, angażowania się w modne sprawy czy reagowania na obelgi i strzały kierowane w stronę jej i jej rodziny przez wiele dziesięcioleci.

Pozostawała poza tym wszystkim nie z powodu hierarchii, ale dlatego, że - z premedytacją, która wciąż raczej zadziwia - nigdy nie angażowała się w powierzchowność dnia codziennego, w to i owo współczesnego życia.

Rozumiała, że rytm monarchii - tradycje i ceremonie, narodziny, śluby i zgony - stanowiły pocieszenie dla tych, którzy czasem byli zdezorientowani wyrwaniem z przeszłości, i przypominały, że rytm życia jest wspólny dla wszystkich klas, wieku i okoliczności.

I rozumiała, że nie wszystko w życiu narodowym musi mieć wyraźny cel, że dla konserwatywnego narodu w trakcie niemal bezustannych zmian ciągłość, którą reprezentowała osobiście i na urzędzie, miała wartość ponad miarę.

Ona, która z intuicją przekraczającą jej wiek, przyrzekła życie w służbie tak wiele dekad temu, uczyniła monarchię repozytorium tego, co naród kochał w sobie.

Mogła tego dokonać, ponieważ jej charakter odzwierciedlał to, co Brytyjczycy lubią uważać za najlepsze z siebie: skromność, brak narzekania, oszczędność, inteligencja, jeśli nie intelektualna, rozsądek, twarde stąpanie po ziemi, brak zgryźliwości, poczucie humoru z wielkim śmiechem, powolność w gniewie i zawsze dobre wychowanie.

"Jestem ostatnim bastionem standardów" - powiedziała kiedyś. Nie chwaliła się lepszymi manierami czy drobniejszą etykietą niż inni. Wyjaśniała swoją rolę i swoje życie. To było jej życie i jej praca, by być najlepszą z Wielkiej Brytanii. To była służba, którą świadczyła.
Equanimity / Queen Elizabeth II by Chris Levine (artist), Rob Munday (holographer) © Jersey Heritage Trust 2004
Image source, Chris Levine/ Jersey Heritage Trust

Picture credits: Alamy, Getty Images, National Portrait Gallery i Jersey Heritage Trust.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz