wtorek, 27 września 2022

Jedz lub ogrzewaj: Europejczycy już stoją przed wcześniej niewyobrażalnymi dylematami



Jako że obywatele Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii z trudem wiążą koniec z końcem z powodu rekordowych poziomów inflacji, a zima zbliża się wielkimi krokami, poważny kryzys związany z kosztami utrzymania wymyka się spod kontroli. Niebotyczne koszty energii w połączeniu z galopującymi cenami żywności i innych podstawowych towarów i usług z pewnością wymażą to, co zostało z "klasy średniej".

Gospodarstwa domowe, które kiedyś były wygodne, a nawet miały jakieś oszczędności, już latem znalazły się pod ciężką finansową presją, a najgorsze niestety dopiero przed nami. W tym, co zostało nazwane kryzysem "jedz albo grzej", możemy spodziewać się dalszego pogorszenia sytuacji w nadchodzących miesiącach, co może mieć krytyczne i daleko idące implikacje poza ekonomią.

Osobom o niezawodnej pamięci i koncentracji uwagi godnej dorosłego człowieka nietrudno będzie przypomnieć sobie zapewnienia polityków i urzędników banków centralnych z końca ubiegłego roku, że inflacja jest "przejściowa", a każdy, kto twierdzi inaczej, jest politycznie umotywowanym panikarzem. Jak widać dzisiaj, i to już od miesięcy, wszystkie te stwierdzenia były całkowicie błędne; "błąd" popełniony albo przez czystą ignorancję i zawodową niekompetencję, albo przez złośliwe zamiary i zawodową obłudę.

Tak czy inaczej, wynik był taki sam. Opinia publiczna została wprowadzona w błąd i uwierzyła we wszystkie pochwalne komunikaty o tym, jak to działania centralnych planistów wszelkiego rodzaju "pokonały kowadło", "uniknęły recesji" i skierowały nas wszystkich "z powrotem na drogę wzrostu gospodarczego i dobrobytu". Zaufali więc swoim władcom i bardzo niewielu przewidziało to, co było tuż za rogiem; jeszcze mniej skutecznie się do tego przygotowało. W rzeczywistości, nawet dzisiaj, większość obywateli nadal nie zdaje sobie sprawy, że to właśnie te działania doprowadziły ich do sytuacji finansowej nie do utrzymania, w której znajdują się obecnie.

Dlatego też, gdy ceny konsumpcyjne zaczęły rosnąć w sposób znaczący i konsekwentny, większość gospodarstw domowych nie wiedziała, jak zareagować i kogo winić. Większość rządów zareagowała w ten sam sposób. Skierowały gniew społeczny gdzie indziej, wskazując palcem na Rosję i obwiniając Władimira Putina za wymykający się spod kontroli wzrost cen żywności i gwałtowny wzrost kosztów energii elektrycznej.

A jeśli chodzi o "praktyczne" rozwiązania problemu, to w sytuacji, gdy cena gazu w Europie wzrosła w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy o ponad 550 procent, centralni planiści wymyślili serię absurdalnych rozwiązań, od niedorzecznych po komiczne. Od narzucenia limitów temperatury na budynkach publicznych i basenach, po zachęcanie mężczyzn do przychodzenia do pracy bez krawata w miesiącach letnich. Najbardziej kontrproduktywne ze wszystkich podejść było oczywiście to, które przyjęła większość państw europejskich: dawanie obywatelom gotówki na opłacenie rachunków. Innymi słowy, politycy próbowali utrzymać swoją przychylność w górę poprzez pogorszenie problemu, co nie jest zaskakujące.

Mimo to, problem uparcie pozostawał i w końcu się pogłębił. W sierpniu inflacja w strefie euro osiągnęła kolejny rekordowy poziom 9,1 proc. i nie zapowiada się na to, by miała się zmniejszyć, a prognozy są coraz bardziej pewne, że w najbliższych miesiącach przekroczy 10 proc. W Wielkiej Brytanii sytuacja jest jeszcze bardziej dramatyczna - Goldman Sachs ostrzega, że w styczniu może przekroczyć 22 procent. A najbardziej niepokojące w tym wszystkim jest to, że te rekordowe skoki cen to tylko wierzchołek góry lodowej. Są one obliczane przy użyciu niezwykle tendencyjnych i niedokładnych wzorów, mocno przekrzywionych, aby zaniżyć prawdziwą inflację, czyli finansowy ból, który ludzie faktycznie odczuwają na co dzień. Rzeczywistość w terenie jest znacznie gorsza.

W Niemczech, gdzie w sierpniu inflacja osiągnęła czterdziestoletni poziom 8,8 procent, prawie trzy miliony dzieci żyje w ubóstwie, a liczba ta wzrosła od wiosny ubiegłego roku, jak podaje organizacja charytatywna Arche. Jak zauważył jej założyciel Bernd Siggelkow, w europejskiej potędze gospodarczej "coraz więcej ludzi przychodzi do nas, prosząc o wsparcie. Wydaje się, że nikt nic nie zrobi, dopóki w Niemczech nie umrze z głodu jakieś dziecko".

We Włoszech coraz więcej barów i restauracji wystawia na widok publiczny swoje rachunki za gaz i energię elektryczną, aby pokazać klientom, w jakim stresie się znalazły i przed jakimi wyborami stoją: czy podnieść własne ceny, czy też zniknąć z rynku. W Grecji, gdzie inflacja jest obecnie na poziomie dwudziestu dziewięciu lat, czynsze wzrosły do poziomu, który już teraz grozi wielu rodzinom bezdomnością. Z powodu napływu turystów, którzy mają dużo pieniędzy do wydania na dłuższe wakacje, mieszkania w Atenach stały się nieosiągalne dla mieszkańców. Rządowa pomoc dla Greków o niskich dochodach tylko pogorszyła sytuację, wywołując wojny ofertowe, które napędzają wzrost czynszów.

Jeśli chodzi o to, co nastąpi później, to można sobie tylko wyobrazić, jak poważne mogą stać się te presje, gdy nadejdzie zima. Kryzys energetyczny może się znacznie nasilić, nie tylko z powodu spodziewanego wzrostu zapotrzebowania, ale także z powodu dalszych zakłóceń w dostawach. Konflikt ukraińsko-rosyjski, choć nie stworzył problemu, z pewnością go wyolbrzymił i teraz Europa znajduje się w sytuacji nie do pozazdroszczenia.

Rosną poważne obawy, że rosyjski Gazprom, który rutynowo zamyka rurociąg Nord Stream 1 z powodów konserwacyjnych, może pewnego dnia po prostu nie otworzyć go ponownie. Czy jest to wiarygodna groźba, czy nie, nie ma większego znaczenia, ponieważ sam strach okazał się wystarczający, by wywołać spustoszenie na rynkach i doprowadzić zmienność do rekordowych poziomów.

Również wysiłki zmierzające do ponownego uruchomienia dawno zdemonizowanych elektrowni atomowych okazały się w dużej mierze niewystarczające. Po latach cięcia funduszy i próbach przedwczesnego przejścia na "zieloną energię", która nie jest w stanie pokryć zapotrzebowania ludności, politycy powoli zdają sobie sprawę, że elektrownie nie mają przełączników "on/off", które można po prostu przeciągnąć, gdy zorientują się, że popełnili błąd.

Przedsiębiorstwa już zostały ostrzeżone, że mogą być zmuszone do wstrzymania działalności w zimie z powodu spodziewanych niedoborów, a gospodarstwa domowe już teraz dokonują codziennych poświęceń w zakresie żywności i innych artykułów pierwszej potrzeby, aby móc sobie pozwolić na ogrzewanie w nadchodzących miesiącach. Wydaje się, że presja ta może przełożyć się na napięcia polityczne i społeczne. Jak widać już na przykładzie wyścigu o przywództwo w Wielkiej Brytanii, głównym tematem zainteresowania opinii publicznej jest kryzys związany z kosztami utrzymania.

Dla racjonalnego inwestora długoterminowego i oszczędzającego wszystkie te wydarzenia muszą być brane pod uwagę. Napis jest na ścianie i przynajmniej w tym przypadku nikt nie może powiedzieć, że został zaskoczony, gdy widzimy gwałtowne pogorszenie w krótkim i średnim okresie. Dla posiadaczy fizycznych metali szlachetnych jest to szczególnie ważny moment. Budowanie pozycji i wykorzystanie obecnych poziomów cenowych złota i srebra jako rzadkiej okazji do kupna z pewnością okaże się niezmiernie korzystne, gdy będziemy dalej podążać w dół tej spirali.

**By Claudio Grass

**Source

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz