7 września 2022 r. przez Kathleen Mary Willis
Dr Gabor Maté, lekarz z Vancouver, który zyskał sławę dzięki swojej wiedzy na temat uzależnień, stresu i rozwoju dzieci.
Zdjęcie Steve Russell/Toronto Star via Getty Images
Znany lekarz Gabor Maté opowiada o tym, jak nasza toksyczna kultura czyni nas chorymi.
By Travis Lupick, Yes, September 1, 2022
Typowe życie Amerykanina w 2022 roku może obejmować spędzanie 50 godzin tygodniowo w większości samotnie w boksie, pogrążonym w chronicznym stresie, ale na drodze do awansu.
Wieczory mijają w odosobnieniu w wieżowcu, gdzie portier pilnuje, by obcy, a nawet sąsiedzi trzymali się na uboczu. Zanurzasz się w czeluściach Instagrama, aż zasypiasz. W tle gra coś na Netflixie, ale tylko po to, żebyś nie musiał słuchać własnych myśli.
Typowe, być może. Ale żadna z tych rzeczy nie powinna być akceptowana jako naturalna, przekonuje dr Gabor Maté w swojej nowej książce The Myth of Normal: Trauma, Illness and Healing in a Toxic Culture.
Nasz układ sercowo-naczyniowy nie został zbudowany z myślą o stresie związanym z pracą na Wall Street i pojedynczymi decyzjami, które poruszają miliardy.
Ludzie ewoluowali jako kolektywni łowcy-zbieracze, którzy współżyją, a nie hiperindywidualni zawodnicy zamknięci w stalowych wieżowcach. A psychika nie została zaprojektowana tak, by poradzić sobie z jednym całym życiem i wszystkimi jego nieuniknionymi skazami w porównaniu z miliardami ludzi, których zdjęcia zostały wybrane tak, by dzielić się tylko ich najszczęśliwszymi milisekundami.
Ponadto, wszystko to z grubsza opisuje to, co wielu uważa za "sukces" i nie mówi nic o ubóstwie, rasizmie czy seksizmie - trzech nowotworach współczesnego świata zachodniego o poważnych skutkach zdrowotnych, które są dokładnie udokumentowane, ale rzadko omawiane. Na przykład średnia długość życia ludzi mieszkających w dzielnicach Chicago oddalonych od siebie o zaledwie kilka mil może się różnić o blisko 30 lat.
Mit normalności - napisany z pomocą syna Matégo, Daniela - zaleca bardziej autentyczne "ja", które uwalnia się od oczekiwań świata wobec nas, oferuje drogę do szczęścia, a także obiecuje złagodzenie dolegliwości fizycznych, ponieważ, jak przypomina Maté, umysł i ciało nie są oddzielone.
Były lekarz, obecnie zbliżający się do osiemdziesiątki, spędził dekady na badaniu tych powiązań, najpierw w swojej książce z 1999 roku, Scattered Minds: The Origins and Healing of Attention Deficit Disorder; następnie w 2003 r. w When the Body Says No: The Cost of Hidden Stress; a następnie w 2008 r. w przełomowej pracy na temat uzależnień, In the Realm of Hungry Ghosts: Close Encounters with Addiction.
Najnowsza książka, The Myth of Normal, jest zwieńczeniem pracy całego życia. Jest też przedstawiona w czasie, gdy nasza kultura nigdy nie potrzebowała jej bardziej.
"Nabyte cechy osobowości, takie jak nadmierna identyfikacja z narzuconym społecznie obowiązkiem, rolą i odpowiedzialnością kosztem własnych potrzeb, mogą zagrażać zdrowiu" - pisze w książce Maté.
"Ta i inne uwarunkowane cechy są wynikiem negowania potrzeb rozwojowych dziecka, udaremniania przez Naturę. Kultura cementuje je poprzez wzmocnienia i nagrody, zachęcając ludzi do wykonywania zadań, nawet jeśli są chronicznie stresujące, w okolicznościach, których naturalnie chcieliby uniknąć.
"Mój własny pracoholizm jako lekarza przyniósł mi wiele szacunku, wdzięczności, wynagrodzenia i statusu w świecie, nawet jeśli podkopał moje zdrowie psychiczne i równowagę emocjonalną mojej rodziny" - kontynuuje. "A dlaczego byłem pracoholikiem? Ponieważ, co wynika z moich wczesnych doświadczeń, potrzebowałam być potrzebna, chciana i podziwiana jako substytut miłości. Nigdy świadomie nie zdecydowałem się na taki sposób kierowania, a jednak 'działało' to dla mnie aż za dobrze w sferze społecznej i zawodowej."
Dr Gabor Maté rozmawiał ze mną niedawno o swojej nowej książce, o tym, jak zapomniane traumy i źle uruchomione mechanizmy obronne kształtują nas w dorosłym życiu, oraz o zdrowotnych implikacjach niepohamowanego kapitalizmu.
TRAVIS LUPICK: Tytuł książki to Mit normalności. Jakie są pewne rzeczy, które akceptujemy jako "normalne", a których nie powinniśmy?
GABOR MATÉ: W społeczeństwie istnieje wiele warunków, które są całkowicie nienaturalne i niezdrowe. Ale mylimy normalne ze zdrowym i naturalnym. Sposób, w jaki żyjemy, jak wychowujemy dzieci, jak je odbieramy, jak chodzimy do pracy - wszyscy zakładamy, że są one normalne, a więc naturalne i zdrowe. Ale to trochę jak studiowanie zebr w zoo.
Możesz badać zebry w zoo i uczyć się o nich różnych rzeczy. Ale nie uczysz się o nich w sposób, w jaki są naturalne w kontekście, który jest dla nich naturalnie zdrowy. Tak samo jest z istotami ludzkimi. Zakładanie, że to społeczeństwo, ponieważ jest normą, jest zatem naturalne i zdrowe, jest naprawdę fałszywym i niebezpiecznym założeniem. To jest jeden sens, w którym mówię o micie normalności.
Innym jest to, że mamy takie wyobrażenie, że ci, którzy są chorzy, są nienormalni, a reszta z nas jest normalna. Podczas gdy ja uważam, że istnieje prawdziwe spektrum dobrego i złego samopoczucia, które przebiega przez społeczeństwo. Nie ma wyraźnych granic między normalnym a nienormalnym.
A trzeci sens, w jakim to rozumiem, jest taki, że ludzie, którzy są chorzy - chorzy psychicznie lub fizycznie - nie są nienormalni. To są normalne reakcje na nienormalne okoliczności.
Jakie są nienormalne okoliczności, które akceptujemy jako normalne?
Wiemy na przykład, że stres u kobiet w ciąży ma ogromny wpływ na biologiczny i emocjonalny rozwój dziecka. A jednak wiele kobiet, gdy jest w ciąży, przeżywa straszny stres, zarówno w pracy, jak i w życiu osobistym, a lekarze nawet nie zadają im pytań o to, co je w życiu stresuje. Następnie mamy wychowanie dzieci.
Rodzice otrzymują wszelkiego rodzaju porady na temat wychowania dzieci, takie jak treningi snu dla niemowląt, uczenie się, aby nie podnosić ich w nocy, lub zmuszanie ich do samodzielnego siedzenia, jeśli są źli, umieszczanie ich w timeout. Są one uważane za normalne praktyki, a jednak całkowicie podważają zdrowy rozwój człowieka. No i jeszcze szkolnictwo. Mogłabym mówić o każdym aspekcie i doświadczeniu rozwojowym, i wskazywać, że z punktu widzenia ludzkich potrzeb nie są one normalne. A jednak uważa się je za normy, w tej kulturze.
Książka służy jako pilna krytyka współczesnego życia. Co robimy źle?
Największą rzeczą, którą robimy źle jest to, że mamy być połączeni z naszymi przeczuciami i mamy być wierni sobie. Ale tak jak w Brave New World, ludzie są zaprojektowani tak, aby chcieć tego, czego chce od nich społeczeństwo; nie tego, co jest dla nich dobre.
W tym społeczeństwie, tworzymy oczekiwania dla ludzi, że nie powinni być autentyczni dla siebie, ale raczej, że powinni pasować do społeczeństwa. By tłumili swoje własne potrzeby w imię bycia akceptowanym. By byli atrakcyjni, zamiast cenić siebie za to, kim naprawdę są. Dostosowywać się, zamiast naprawdę wiedzieć, czym są ich własne umysły. A w przypadku kobiet, szczególnie, do tłumienia swoich emocji w imię zaspokajania potrzeb emocjonalnych otoczenia.
Że ludzie powinni podejmować pracę, która nie ma dla nich żadnego znaczenia ani celu. Ich jedynym sposobem na utrzymanie się jest zaakceptowanie pracy, która jest dla nich niszcząca pod wieloma względami. Zaakceptować ikony kultury, które są całkowicie wyprodukowanymi osobowościami - wyprodukowanymi pod względem wyglądu i osobowości - a jednak są naszymi bohaterami.
Całkowicie nieautentyczne sposoby bycia są dla nas modelowane. Mam się przejmować tym, która hollywoodzka gwiazda z kim sypia, jakby to naprawdę miało znaczenie. I gazety są pełne tego typu informacji. Ale o rzeczach, które naprawdę mają znaczenie, nie rozmawiamy.
Widać, że ta książka jest kulminacją pomysłów, które zgłębiasz w swoich poprzednich książkach i z którymi zmagasz się od bardzo dawna. Opowiedz o swojej głównej tezie i podróży, która cię tu przywiodła.
Jako lekarza interesowało mnie to, co sprzyja ludzkiemu zdrowiu, a co je podkopuje. Stwierdzam, że im bardziej ludzie są oderwani od swojego prawdziwego "ja" - czy to z powodów osobistych, traumatycznych, czy kulturowych - tym więcej chorób będą mieli. Dla mnie jest to podróż po zdrowie.
Jest na przykład sposób, w jaki żyjemy w odizolowanych mieszkaniach. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat w całym świecie zachodnim nastąpił udokumentowany i bardzo szkodliwy wzrost samotności.
Według wielu badań samotność jest równie szkodliwa dla zdrowia jak palenie papierosów. W Stanach Zjednoczonych dwa razy więcej osób twierdzi, że jest samotnych niż 20 lat temu. Zatem jako lekarza interesuje mnie, jakie są czynniki w społeczeństwie, które sprzyjają zachowaniom lub sytuacjom osłabiającym zdrowie? Samotność jest jednym z nich.
Trajektoria mojej pracy było spojrzenie na warunki zdrowia psychicznego, takich jak ADHD - jak jestem zdiagnozowany z [i napisał o w Scattered Minds] - związek między stresem fizycznym, stres emocjonalny, i choroby - jak zrobiłem w When the Body Says No - i traumatyczne podstawy uzależnienia [objęte w In the Realm of Hungry Ghosts].
W tej książce po prostu poszerzyłem perspektywę, aby spojrzeć na całą kulturę i powiedzieć, jakie są społeczne, ekonomiczne i polityczne czynniki, które napędzają to wszystko? I jaki jest ich wpływ na ludzkie zdrowie? Jak możemy prowadzić zdrowe życie, nawet w obliczu całego tego stresu, na który naraża nas społeczeństwo?
Jak ciało jest połączone z umysłem? Jak to, przez co przechodzimy w naszych umysłach i jak traktujemy samych siebie, wpływa na zdrowie naszych ciał fizycznych?
Nawet słowo "połączenie" jest niedokładne, ponieważ sugeruje, że dwie oddzielne rzeczy są połączone. Umysł i ciało nie są tym samym, ale stanowią jedną całość. Nie można mieć jednego bez drugiego. Istnieją badania, które pokazują na przykład, że im więcej epizodów rasizmu doświadczają czarne Amerykanki, tym większe jest u nich ryzyko zachorowania na astmę.
Stres związany z rasizmem faktycznie zapala płuca i sprawia, że drogi oddechowe są wąskie. Dzieci, których rodzice są zestresowani, znacznie częściej chorują na astmę. Stany emocjonalne rodziców wpływają na fizjologię dziecka. Dlaczego. Bo zarówno rasizm, jak i stres u rodziców są silnie obciążające emocjonalnie dla indywidualnego organizmu, a te emocje przekładają się na fizjologię, na co nic nie poradzą, bo umysł i ciało są nierozłączne.
Frustrujące jest tu to, że ta nauka została obszernie udokumentowana, na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Nie jest kontrowersyjna, naukowo, ale nie mówi się o niej nawet w szkołach medycznych. Na przykład badanie sprzed trzech lat w Journal of Cancer wykazało, że im większe są objawy PTSD u kobiety, tym większe jest jej ryzyko zachorowania na raka jajnika. Kobiety z poważnymi objawami PTSD mają dwukrotnie większe ryzyko zachorowania na raka jajnika.
Dlaczego. Bo emocji nie da się oddzielić od fizjologii. Te zestresowane emocje osłabiają układ odpornościowy, wywołują stany zapalne, uruchamiają zmiany nowotworowe, deprymują mechanizmy obronne organizmu. Bo aparat emocjonalny ludzkiego organizmu jest jedną z części i częścią aparatu hormonalnego, układu nerwowego i układu immunologicznego, układu odpornościowego.
Gdy coś dzieje się w którymś z tych obszarów, wpływa na wszystkie pozostałe. W prawdziwym życiu nie ma rozdzielenia umysłu i ciała. A jednak jest to separacja zakorzeniona w zachodnim myśleniu medycznym, wbrew wszystkim dowodom.
Brak zdrowych mechanizmów radzenia sobie i holistycznych sposobów uzdrawiania i rozwoju, jakie są sposoby, które widzisz, jak ludzie reagują na te presje i tak wiele traum?
Problem polega na tym, że kiedy ludzie są zranieni w dzieciństwie, muszą znaleźć sposoby radzenia sobie. Te mechanizmy radzenia sobie są pomocne w krótkim okresie, ale mogą tworzyć problemy w dłuższej perspektywie.
Jednym z mechanizmów radzenia sobie ze zbyt dużym stresem jest odstrojenie się dziecka, ponieważ nie może ono uciec ani zmienić sytuacji. Jeśli moja mama jest zestresowana, to ja jako 1-latek jestem zestresowany.
Co z tym robię? Rozrzucam swoją uwagę. Wyciszam się.
Później zostaje to zdiagnozowane jako ADHD, tak jakbym miał tę chorobę genetyczną. Nie mam żadnej choroby. To nie jest genetyczne. Mam mechanizm radzenia sobie, który był pomocny w pewnym momencie, ale już nie jest.
Jeśli twoi rodzice nie radzą sobie z twoimi emocjami - ponieważ są zbyt zestresowani, przygnębieni lub zbyt skoncentrowani na zachowaniu - i zniechęcają cię do wyrażania silnych emocji, wtedy wypierasz swoje emocje, aby utrzymać relację z rodzicami.
Jakie jest inne słowo na spychanie emocji w dół? Depresja. Depresujemy nasze emocje, aby przetrwać w naszym środowisku. Później diagnozuje się u nas tzw. chorobę zwaną depresją. A przecież zaczęło się od mechanizmu radzenia sobie.
Uzależnienia też zaczęły się od mechanizmu radzenia sobie. Są próbą ukojenia bólu.
Dla mnie problem z uzależnieniami nie polega na tym, dlaczego uzależnienie? Ale raczej, dlaczego ból? Jeśli przyjrzeć się temu, dlaczego ludzie uzależnieni odczuwają ból - niezależnie od tego, czy są uzależnieni od narkotyków, seksu, pornografii czy hazardu - ból ten zawsze ma swoje źródło w dzieciństwie. A potem uzależnienie jest próbą poradzenia sobie z tym bólem, chwilowej ucieczki od niego.
W rodzinach, w których rodzice są bardzo potrzebujący, w których rodzice są alkoholikami, lub w których mają problemy emocjonalne, dziecko bardzo często radzi sobie poprzez wypieranie i tłumienie własnych emocji, aby nie przeszkadzać rodzicom. To tłumienie emocji objawia się później w postaci choroby autoimmunologicznej lub złośliwości.
To nie są jałowe spekulacje. To czysta nauka.
Zostało to wielokrotnie wykazane. To również dlatego kobiety mają 80% chorób autoimmunologicznych. Ponieważ to one w tym społeczeństwie są najbardziej wyszkolone do tłumienia własnych potrzeb i służenia potrzebom innych.
Nic dziwnego, że w Kanadzie rdzenna kobieta ma sześciokrotnie wyższy wskaźnik reumatoidalnego zapalenia stawów niż ktokolwiek inny. Dlaczego? Ponieważ są najbardziej straumatyzowanym i najbardziej uciskanym segmentem populacji.
Przechodząc od jednostki do zbiorowości, przedstawiasz kapitalizm jako tło wielu naszych mitów o normalności. Co należy zmienić?
Kapitalizm to system, w którym żyjemy, więc to na niego patrzę. I pomimo wszystkich jego osiągnięć gospodarczych i przełomów naukowych - które są bardzo nierówno rozłożone, z dużą ilością nierówności, co samo w sobie jest źródłem choroby - jest to system, który opiera się na podstawowych założeniach.
Jednym z nich jest to, że zysk nielicznych służy wielu. To nie jest tak, jak to się objawia. Również to, że ludzie są indywidualistami i rywalizują.
To nie jest nasza natura jako istot ludzkich. W rzeczywistości, z ewolucyjnego punktu widzenia, gdybyśmy byli indywidualistyczni i konkurencyjni, nigdy byśmy nie wyewoluowali.
Wyewoluowaliśmy jako istoty wspólnotowe w bliskim kontakcie ze sobą, z dużą ilością wzajemnego wsparcia.
Jeśli stworzysz system, który opiera się na przeciwnej perspektywie - bo taka jest natura tego systemu - to zlekceważysz ludzkie potrzeby. Aby zrozumieć, co dzieje się na poziomie indywidualnym, trzeba przyjrzeć się temu, co dzieje się na poziomie makro. A ta trauma objawia się nie tylko w wymiarze indywidualnym, ale oczywiście w polityce i innych obszarach naszej kultury.
Więc naprawdę musimy spojrzeć na większy obraz, a nie tylko myśleć, że choroba jest w jakiś sposób indywidualną aberracją. To naprawdę przejaw systemu, który jest toksyczną kulturą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz