czwartek, 1 kwietnia 2021

To się dzieje naprawdę?

 https://www.czujny.pl/policja-broni-urzedow-przed-zlozeniem-dokumentow/?fbclid=IwAR1TW-kBlIg6ssZrJFt7wqN1pTuMXNEbuQOwrgnNQevvuXk-0Hm8jODFda8

Policja broni urzędów, przed złożeniem dokumentów!


30 marca 2021 roku, Marcin Bustowski wraz z dziećmi i ich rodzicami, składali pisma do warszawskich urzędów.

 

Pismo stworzone w oparciu o raport NIK nt. chemii jaką spożywamy w jedzeniu oraz wyników badań dzieci, pokazujących znacznie przekroczone normy bezpieczeństwa zawartości glifosatu w organizmie. Dokument wzywa firmę Bayer do zaprzestania produkcji glifosatu. Jak również do ujawnienia wyroków z USA, gdzie firma Bayer wypłaciła ogromne odszkodowania, osobom z nowotworami. Potwierdzono zależność pomiędzy chorobą nowotworową a zawartością glifosatu w organizmie.
Dokumenty zostały bez przeszkód złożone w Ministerstwie Rolnictwa, Kancelarii Prezydenta i Kancelarii Premiera. Jednak nie wszyscy urzędnicy chcieli dokument przyjąć.

Rzecznik Praw Dziecka, wzywa policję w obawie przed dziećmi!



 

Rodzice wraz z dziećmi, próbowali złożyć pismo również u Rzecznika Praw Dziecka. Nie zostali jednak wpuszczeni do budynku. Poprosili zatem, by któryś z urzędników wyszedł na zewnątrz i przyjął pismo. Nikt jednak nie zareagował. Poirytowani petenci, użyli megafonów – wzywali urzędników do odbioru pisma. W reakcji na te apele, zamiast urzędników pojawiła się wezwana przez nich policja. Do ok.15 osób dorosłych i 4 dzieci, przyjechało 9 radiowozów. W interwencji brało udział ok.30- stu funkcjonariuszy policji. Jeleniogórska delegacja, bardzo szybko wytłumaczyła policjantom jaki jest cel ich wizyty u Rzecznika Praw Dziecka. Funkcjonariusze byli mocno zaskoczeni taką reakcją urzędników. Przecież wystarczyło odebrać pismo i każdy spokojnie poszedłby w swoją stronę. Zamiast tego mieliśmy prawie dwugodzinną interwencję policyjną. Kiedy policjanci legitymowali obecnych pod urzędem rodziców, pojawił się jeden z urzędników. Chciał pożalić się funkcjonariuszom na zachowanie zebranych osób. Tu jednak został skonfrontowany z argumentami rodziców oraz poinformowany o raporcie NIK i wynikach badań dzieci. Został również w obecności policji poproszony o interwencję w sprawie zatrutych dzieci, oraz przyjęcie oficjalnego dokumentu na ten temat. Dokument został przez niego przyjęty. Czy nie można było tak od razu? Czy konieczna była interwencja 30- stu funkcjonariuszy? Nie zapominajmy, że to podatnicy ponieśli koszt tej, w moim mniemaniu, bezpodstawnej interwencji. Aczkolwiek, to właśnie dzięki policjantom, pismo udało się złożyć.

Rzecznik Praw Pacjenta, nie boi się przyjąć dokumentów.



 

W asyście nieoznakowanego patrolu policji, Bustowski wraz z rodzicami i dziećmi udali się do Rzecznika Praw Pacjenta. Dwóch funkcjonariuszy zaparkowało przy budynku do którego udała się grupa z Jeleniej Góry, by obserwować sytuację. Po chwili pojawiła się urzędniczka. Chętnie wysłuchała informacji dotyczących raportu NIK, oraz przyjęła dokument, potwierdzając jego odbiór. Po złożeniu pisma i krótkiej rozmowie, wszyscy się rozeszli. Funkcjonariusze, zapytali czy delegacja wybiera się jeszcze do jakiegoś urzędu. Jako że nikt z zebranych osób nie miał złych intencji, poinformowali że jadą do Głównego Inspektora Sanitarnego.

Urzędnicy GIS, zabarykadowali się w budynku.



 

Przy budynku sanepidu na warszawskiej Pradze – Północ, na interesantów czekała już policja. Nikogo to nie zdziwiło, przecież działania były jawne. Podjęto próbę złożenia pisma do Głównego Inspektora Sanitarnego. Drzwi zamknięte, recepcja pusta. Informacja na drzwiach mówi, że godziny urzędowania owej instytucji trwają. Zatem dlaczego drzwi są zamknięte? Na drzwiach podany był numer telefonu, pod który zadzwonił Marcin Bustowski. Numer nie odpowiada. Jak więc skontaktować się z urzędnikami? Jedynym sposobem na to by urzędnicy dowiedzieli się, że interesanci są przed budynkiem, były megafony. Rodzice wezwali urzędników do odebrania pisma. W odpowiedzi na wezwanie rodziców, z dwóch funkcjonariuszy policji zrobiło się dwudziestu. Mamy powtórkę z wizyty u Rzecznika Praw Dziecka. Z tą różnicą, że mimo pełnego poparcia funkcjonariuszy dla inicjatywy Bustowskiego i chęci wsparcia, żaden z urzędników się nie pojawił. Pismo nie zostało złożone.

Informacje nadawane z megafonów, zainteresowały przechodniów.

Początkowo osoby przechodzące, czy to pod GIS czy przy urzędzie Rzecznika Praw Dziecka, zainteresowały się interwencją policji. Po wysłuchaniu informacji nadawanych z megafonów, rozpoczęła się żywa dyskusja. Każdy z gapiów chciał dowiedzieć się jak najwięcej w kwestii szkodliwości jedzenia i chemii w nim zawartej.
W końcu jest to problem, dotyczący każdego z nas, bez wyjątku.



 

Pełna fotorelacja z wydarzenia na Instagramie Czujny.pl, wkrótce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz