21 kwietnia 2021 r. przez Steve Beckow
Yahhhhh ... nie do końca.
Jest tak wiele sposobów na to, abyśmy zakotwiczyli się poza sobą.
Szukamy miłości u innych, podczas gdy w naszych własnych sercach jest jej pod dostatkiem. A potem obwiniamy innych, kiedy nie kochają nas wystarczająco - tak jakby byli pompką do gazu.
Opieramy naszą dobrą ocenę samych siebie na reakcjach i opiniach innych na nasz temat. Jeśli ktoś na nas marszczy brwi, możemy wyjść i kupić sobie nowy wygląd.
Chcemy, by inni poprawiali nam nastrój, a obwiniamy ich za jego popsucie ("Przez ciebie się wściekłam").
Co mówi ja jest że wciąż oglądamy filmy, używać Eric Berne terminy, nasz pradawni Rodzic i Dziecko jaźni stany i no znaleźliśmy nasz teraźniejszego Dorosłego mimo to. (1)
Ja swoje nazywam Wewnętrznym Dowódcą. (2) (Jeszcze nie całkiem Russell Crowe.) (3) On może bardzo dobrze być moim Wyższym Ja. Nie wiem.
Mam o wiele mniej historii z moim Wewnętrznym Dowódcą niż z moimi Rodzicielskimi lub Dziecięcymi stanami ego. Nie uważam siebie jeszcze za osobę, która ma z nim silny i niezawodny związek. Dochodzę do tego.
Mam silniej skonstruowane "ja" lub obraz samego siebie. Selektywnie zapamiętuję i zapominam, poleruję moją publiczną postać, całe dziewięć jardów. Więc nie porzuciłem jeszcze ego.
Dorosły, jak go obserwuję, pokazuje jednak drogę. Zrównoważony, kochający siebie, współczujący. Dorosły żyje w centrum, z umiarem, w równowadze, karmiąc się poprzez czerpanie miłości z serca i krążenie jej wokół siebie, a następnie na zewnątrz do świata.
Im więcej przebywam z moim Dorosłym, tym bardziej wierzę, że tworzę te błogosławieństwa w moim zewnętrznym świecie (jak wewnątrz, tak i bez; jak wyżej, tak i poniżej).
Myślę, że to właśnie miał na myśli Budda mówiąc o Środkowej Drodze, czyż nie? Struna nie może być zbyt napięta, bo pęknie, albo zbyt luźna, bo instrument nie zagra?
Dorosły łączy w sobie boskie cnoty. Michał powiedział mi kiedyś, że z niecierpliwością oczekuje dnia, w którym udoskonalimy nie tylko jedną z boskich cech, ale wszystkie. Nazwałbym to Wniebowstąpieniem.
Rozmowa o tych sprawach staje się coraz bardziej możliwa i realistyczna, ponieważ energie miłości nadal delikatnie się podnoszą, a my czujemy się coraz lepiej.
Przypisy
(1) Berne mówił o stanach ego w tym, co w tamtym czasie było pracą seminalną w Analizie Transakcyjnej, Games People Play: The Psychology of Human Relationships. Londyn: Penguin, 1964.
(2) Diametralne przeciwieństwo mojego wewnętrznego Hitlera/rodzica.
(3) W Master and Commander. I, nie
Lubię Steve, ale bez obsesji co do ojca 'nazisty',
Osobiście wychowałem się bez niego ale z matką.
Zginął na naszych oczach próbując ratować sąsiadów,
Odgruzowując ich zawalonych po pocisku armatnim.
Mając około 2,5 roku na rękach matki, nic nie pamiętam.
Całe życie myślałem jako o bohaterze, odwrotnie do Steve'a.
autor blogu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz