Dzień dobry
Dziękuję za przekaz kryona. Przeczytałam od A
do z. Wczoraj miałam kolejne... nie wiem jak to nazwać... połączenie
kropek. I pomimo tego, że nie chodziło o wibracje, melodię czy literę,
znowu odczułam tę jedność... Postaram się opisać to "odczucie" choć
próbowałam paru osobom w swoim życiu to wyjaśnić i nigdy mi się to nie
udawało. Lecz po wczorajszej intensywności i moim zanurzeniu się w tym
może mi się powiedzie.
Już jako mała dziewczynka
miałam czasami to wrażenie. Nigdy nie wiedziałam czym jest, za to
nachodziło mnie częściej tak do 10 roku życia, a potem rzadziej. Jako
dorosły człowiek miałam je może 5 może 10 razy. A do 10 roku życia z
100, 200. I wydaje mi się, że może nie najczęściej, ale na pewno parę
razy, zdarzyło się to przy komputerze Atari i grze Tetris.(spadające
klocki do ułożenia) Miałyśmy( ja, moja siostra i moja mama) przez rok,
może dwa taki komputer. Tzn nie jestem pewna czy to był Atari, wiem że
jedyne co mogłam na nim robić to grać. Może i grałam w coś innego jak
Tetris, ale wspomnienie tej melodii z gry, tego obrazu i tego uczucia
jest i zawsze było tak silne, że po prostu wybieliło wszelkie inne gry
czy rozrywki. A to odczucie... czułam wszędzie. W sobie, w smaku, w
zapachu, choć od razu powiem, że nie był to konkretny smak ani zapach.
Tak naprawdę nie jest to do określenia smak i zapach(tak nikły) a jednak
ja go czuję za każdym razem kiedy przychodzi do mnie w tej postaci...
Oprócz smaku i zapachu jest mocne odczucie fizyczne, nigdy nie
potrafiłam dobrze tego opisać, do wczoraj :)
Czuję
obłość i idealne dopasowanie. Zazwyczaj, kiedy to odczucie nadchodzi a
ja sobie zdam z tego sprawę, dość szybko znika, ucieka. Ale nie tym
razem, tym razem po raz pierwszy wiedziałam co czuję. Leżałam na łóżku, z
partnerem. Oddychaliśmy głęboko, trzymając się za ręce. Każdy w swoim
rytmie a jednak razem. I wtedy to poczułam. To dopasowanie, obłość,
poczułam wewnętrzny ład. Nie tylko swój, ale wszechświata, ludzi naokoło,
pyłków i ptaszków. Im głębsze oddechy brałam tym lepiej wpasowywałam
się w... mój kawałek wszechświata. I to było cudowne uczucie. Około pół
roku temu miałam, przez chwilę, to uczucie jak spacerowałam i pomyślałam
wtedy, że to chodzi o świadome chodzenie... Nie do końca, ale byłam
blisko. Wczoraj smakowałam tego na języku, powoli wciągałam nosem, ręka w
ręce zespoliła się w jedno... I w tej chwili przyszła do mnie odpowiedź
na dawno zadane pytanie. To co czułam, i jako dziecko i jako dorosła
osoba było, jest odczuciem klocka. Wiem jak to brzmi, ale teraz wiem na
pewno. Klocka, którym kiedyś byłam i klocka, którym jestem teraz. A
właściwie, klocka którym jestem i jestem w wiecznym teraz :). I w
momentach, gdy akceptuję swoją rzeczywistość i odbieram ją sercem,
klocek we mnie jest szczęśliwy, dopasowany i na miejscu. Mogę go(siebie)
poczuć, posmakować, może nawet obrócić ;) Jak już pisałam odczucie to
miewam teraz dość rzadko, częściej jako dziecko, ale po raz pierwszy
przyszło z taką wyrazistością i na tak długo. Przypuszczam, że teraz
będzie przychodzić częściej, bo ja sama uczę się akceptacji siebie i
życia i radości w tego płynącej.
I tak jak mówi
Kryon, nie do wyobrażenia jest to czym i kim jesteśmy we wszystkich
wymiarach... A mimo to szukamy, pukamy, pytamy... I zazwyczaj nasze
trudy i prośby są wynagrodzone, jeśli tylko potrafimy wysłuchać
odpowiedzi, lecz to co jest nam dane to tylko kropla w morzu kształtów,
dźwięków i możliwości.
Dziękuję raz jeszcze za samo
to, że Pan jest. Mam nadzieję, że z nogą lepiej i że ogólne dobre
samopoczucie dopisuje. Ja mam tu od tygodnia piękną pogodę, spaceruję,
myślę, czuję, piszę. I pomimo tego, że życie akurat teraz wywija mi
niezłe fikołki co i rusz, ja coraz częściej czuję się jak ten klocek,
dopasowana, w idealnym miejscu i czasie.
Ciąg dalszy: https://tamar102a.blogspot.com/p/listy-magdy.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz