piątek, 16 kwietnia 2021

Big Tech może sprawić, że miliardy ludzi NIGDY nie zobaczą odmiennych opinii

 truth must be told eraoflightdotcom

Dotarliśmy do krytycznego punktu krytycznego w Stanach Zjednoczonych, w którym jesteśmy zwróceni przeciwko sobie i uciszeni przez wokaizm. Przedstawiam wam tę hipotezę: Big Tech (media społecznościowe, media głównego nurtu i firmy takie jak Google i Amazon) tworzą nieoficjalną czwartą gałąź rządu. Stały się one tak duże, że mogą upewnić się, że miliardy ludzi na całym świecie nigdy nie będą narażone na odmienne opinie.

Wszyscy uczymy się w liceum obywatelskim (cóż, uczyliśmy się wtedy, gdy mieliśmy liceum obywatelskie), że rząd składa się z trzech gałęzi, które tworzą serię kontroli i równowagi, aby utrzymać każdą pojedynczą grupę od posiadania zbyt dużej władzy: wykonawczej, sądowniczej i ustawodawczej.

A teraz przejdźmy do mojej hipotezy. Rząd nie może konstytucyjnie uciszyć odmiennych poglądów lub wolnej prasy. Jest to zapisane w Pierwszej Poprawce, która brzmi następująco:

"Kongres nie będzie stanowił żadnych praw dotyczących ustanawiania religii lub zabraniających swobodnego jej praktykowania; ani ograniczających wolność słowa lub prasy; ani prawa ludu do spokojnego gromadzenia się i składania petycji do rządu w celu uzyskania zadośćuczynienia.

Oczywiście, nie dotyczy to prywatnych podmiotów, takich jak Facebook, Twitter czy Amazon. Mogą one cenzurować każdego, kogo chcą, ponieważ nie są rządem. Czy więc rząd używa tych podmiotów do cenzurowania opinii, których, zgodnie z konstytucją, nie może cenzurować?


Facebook, Twitter, Amazon i YouTube są chronione przez rząd.

Nie tylko są w stanie zamknąć każdą rozmowę, jaką chcą, ale są również chronione przez Sekcję 230 Communications Decency Act.  Jednakże, z tą ochroną powinien etycznie wynikać obowiązek umożliwienia swobodnego dyskursu, coś, co takie firmy jak Facebook, Twitter i Amazon nie chciały robić.

Tutaj właśnie pojawia się ich związek z rządem.

Moim zdaniem, jeśli są one chronione na mocy tego prawa, to muszą działać bezstronnie w swojej moderacji treści. Jeśli zdecydują się nie działać bezstronnie, to powinni zostać zmuszeni do rezygnacji z tej ochrony.

Tak się jednak nie stanie, ponieważ głosy, które są obecnie uciszane, to te, które są w opozycji do obecnej administracji. Bez naruszania Pierwszej Poprawki i rządowego uciszania krytyków, pozwalają one mediom i portalom społecznościowym robić to za nich, upewniając się, że jedyne głosy, które są powszechnie słyszalne, pochodzą z jednej strony spektrum. Mogą to robić z pełnym immunitetem i lekceważeniem wolności, bo w końcu to prywatne firmy, prawda?

Być może nie.

Jeśli moderują tylko jedną stronę dyskusji i pozwalają drugiej stronie dyskusji na całkowicie swobodną wypowiedź, to czyż nie jest zrozumiałe, że muszą zrezygnować z tej rządowej ochrony? Że jeśli moderują treść, to nie dostają ochrony bycia miejscem wolnego słowa?
Oto przykład tendencyjnego moderowania.

I moderują ją. Spójrzcie na tę absurdalną wymianę zdań, którą miałem - lub próbowałem mieć - na Facebooku. Dla odniesienia, oryginalny post był o delfinie, który zdołał porozumieć się z nurkiem, aby uratować swojego towarzysza, który utknął i nie mógł się uwolnić bez pomocy człowieka.

Jak widać, cała sprawa jest absolutnie niedorzeczna. Jest opcja kliknięcia przycisku, który mówi "Nie zgadzam się z tą decyzją", a kiedy się nie zgadzasz, mówią: "Dzięki, że dałeś nam znać". Lub innymi słowy, "haha, walcie się".

Myślę, że nawet najbardziej lewicowy wyznawca może spojrzeć na powyższą wymianę zdań i zobaczyć, że nie byłem w błędzie i że jeśli pierwszy komentarz był dozwolony, to mój też powinien być. Dla przypomnienia - nie jestem republikaninem ani demokratą. Nie jestem również hipokrytą i nie uważam, że jest w porządku całkowicie uciszyć jedną ze stron sporu.


Jest to ważne, nawet jeśli nie jesteś użytkownikiem mediów społecznościowych.

Załóżmy, że nigdy nie używasz Facebooka, Twittera czy YouTube. Nigdy nie wyszukujesz niczego w Google. Nigdy nie kupujesz książek ani innych rzeczy na Amazonie. Możesz być szyderczy na sam pomysł tej koncepcji, ponieważ nie masz nawet własnego smartfona. Więc to nie ma wpływu na Ciebie w ogóle, prawda?

Błąd.

Martwy, źle. Absolutnie, pozytywnie to błędne.

Sama liczba innych ludzi, którzy używają tych gniazd jako źródła informacji, opinii, rozrywki i marnowania czasu oznacza, że prawie wszyscy wokół ciebie otrzymują informacje tylko z jednej strony spektrum. Wierzą w to, co widzą, bo to wszystko, co widzą. Nie mają możliwości zapoznania się z innymi opiniami, więc dla osoby bezkrytycznie myślącej, pozytywnie absurdalne rzeczy wydają się być całkowicie normalne. Bo wszyscy tak myślą, a przynajmniej tak się wydaje.

Spójrzmy na kilka liczb.

 Ile osób dziennie korzysta z Facebooka? 1,84 mld ludzi DZIENNIE
    Ile czasu dziennie ludzie spędzają na mediach społecznościowych? Przeciętna osoba spędza 2 godziny i 22 minuty na mediach społecznościowych dziennie.
    Ile rzeczy jest wyszukiwanych każdego dnia? Ponad 3,5 miliarda wyszukiwań dziennie jest wykonywanych w Google.
    Ile osób korzysta codziennie z YouTube? 30 milionów osób korzysta z YouTube codziennie, a 1,9 miliarda miesięcznie.
    Ile filmów jest oglądanych na YouTube każdego dnia? Na YouTube ludzie oglądają 5 miliardów filmów dziennie.
    Ile tweetów dziennie pojawia się na Twitterze? Na Twitterze jest 6000 tweetów na sekundę i 500 milionów tweetów dziennie.
    Ile książek sprzedaje Amazon? Amazon jest właścicielem rynku książki.  Szacuje się, że odpowiada za sprzedaż 90% wszystkich e-booków i 50% paperbacków i hardcorów na całym świecie.
    Ile osób używa Tik Tok? TikTok i jego chiński odpowiednik Douyin mają 1,29 miliarda aktywnych użytkowników na całym świecie.
    Ile czasu ludzie spędzają na Tik Tok każdego dnia? Przeciętny użytkownik spędza 52 minuty dziennie na Tik Tok, ale należy pamiętać, że są to krótkie, 15-sekundowe filmiki. Czasami 4 15-sekundowe filmiki są połączone razem, ale wyobraź sobie siłę prania mózgu 52 minut wartych 15-sekundowych interwałów.
    Ile filmów jest oglądanych na Tik Tok dziennie? Miliard filmików dziennie jest oglądanych na tej stronie mediów społecznościowych.
    Ile czasu ludzie spędzają w Internecie, w ogóle, każdego dnia? W 2019 roku zauważono, że ludzie spędzają średnio 6 godzin i 42 minuty w Internecie dziennie. Byłbym skłonny założyć się z ograniczeniami Covid, że liczba ta gwałtownie wzrosła.

Kiedy patrzysz na te całkowicie zdumiewające liczby, dość łatwo jest zobaczyć, jak opinie mas są kształtowane w dokładnie pożądany sposób.

Jestem aktualizacji, aby podkreślić tę część dla ludzi, którzy po prostu wydają się myśleć, że ja zamknięcie mojego konta na Facebooku rozwiązuje wszystkie problemy.

To nie jest o nas.

Chodzi o miliardy innych ludzi, którzy są tylko coraz jedną stronę historii, którzy są coraz opinie przedstawione jako fakty, i którzy nigdy nie mają dostępu do niczego, co przeciwstawia się te filozofie. Big Tech ma nieskrępowany, niepodważalny dostęp do mózgów miliardów. MILIARDÓW. LUDZI.

Czy to jest dla Ciebie wystarczająco jasne? To nie ma nic wspólnego z tobą i twoim zaszyfrowanym e-mailem, ze mną i moim kontem na Facebooku, czy z Jimmym Joe i jego Twitterem. Otwórzcie swoje umysły i zrozumcie, że patrzymy na masową zmianę w filozofii miliardów ludzi poprzez wykorzystanie imperium technologicznego, które jest prawie zbyt duże, aby z nim walczyć.  Wróćcie do góry i spójrzcie na te liczby powyżej. Spójrzcie na nie jeszcze raz. A może nawet jeszcze raz, jeśli to jest to, czego potrzebujesz, aby zrozumieć, z czym mamy do czynienia.
Chodzi o "inność".

Prawdopodobnie słyszałeś termin "othering" używany, jeśli jesteś regularnym czytelnikiem dynamiki przemocy i tekstów historycznych. Mówiąc prościej, oznacza to, że osoba lub grupa ludzi jest w jakiś sposób inna. Nie są tacy jak ty. Są bardziej jak zwierzęta niż ty i dlatego mogą być traktowani inaczej. Jest to sposób na pomniejszenie naszego wspólnego człowieczeństwa.

Oto lepsza definicja.

    Inność to zjawisko, w którym niektóre jednostki lub grupy są definiowane i etykietowane jako niepasujące do norm danej grupy społecznej. Jest to efekt, który wpływa na to, jak ludzie postrzegają i traktują tych, którzy są postrzegani jako część grupy wewnętrznej, w przeciwieństwie do tych, którzy są postrzegani jako część grupy zewnętrznej.

    Inność polega również na przypisywaniu ludziom lub grupom negatywnych cech, które odróżniają je od postrzeganej jako normatywna grupy społecznej.

    Jest to sposób myślenia "my kontra oni" na temat związków i relacji międzyludzkich. Proces ten polega zasadniczo na patrzeniu na innych i mówieniu "oni nie są tacy jak ja" lub "oni nie są jednymi z nas".

    Inność jest sposobem negowania indywidualnego człowieczeństwa innej osoby, a w konsekwencji ci, którzy zostali wyalienowani, są postrzegani jako mniej godni godności i szacunku.

    Na poziomie indywidualnym, inność odgrywa rolę w tworzeniu się uprzedzeń wobec ludzi i grup. Na szerszą skalę może również odgrywać rolę w dehumanizacji całych grup ludzi, co może być wykorzystywane do wprowadzania zmian w instytucjach, rządach i społeczeństwach. Może to prowadzić do prześladowania grup marginalizowanych, odmawiania praw w oparciu o tożsamość grupową, a nawet do aktów przemocy wobec innych.

Kiedy możesz swobodnie obrażać i grozić jednej grupie ludzi na portalach społecznościowych, a druga grupa jest chroniona i ma zapewnione schronienie, to właśnie dzieje się tam inność na wielką skalę. Gdybym wspomniał o innym czasie w historii, kiedy grupy ludzi były innością aż do brutalnej śmierci, zostałbym ukrzyżowany cyfrowo, ale każdy krytycznie myślący człowiek może się domyślić, do czego dokładnie się odnoszę.
Regularnie otrzymuję wiadomości, w których grożą mi fizycznym znęcaniem się, śmiercią, seksualną napaścią przy użyciu wszelkiego rodzaju przerażająco kreatywnych przedmiotów, jak również różnymi złymi życzeniami dla mnie, mojego potomstwa, przyjaciół i rodziny. Ale nigdy, przenigdy nie jest to uważane za "niezgodne ze standardami społeczności", kiedy zgłaszam te wiadomości. Po prostu każe mi się je zablokować. Jednak kiedyś zostałem zbanowany na Facebooku na miesiąc za zamieszczenie meme o kocie, który wyglądał jak Hitler, który mówił "Prawo Godwina". (To słynne internetowe zakończenie kłótni, kiedy ktoś zostaje nazwany nazistą. Cóż, kiedyś tak było. Zanim każdy, kto był nieco na prawo od skrajnej lewicy, był uważany za nazistę). Gdyby ktoś uwielbiany przez lewicę dostawał wiadomości, które ja otrzymuję, byłoby to newsem z pierwszych stron gazet. Dla mnie to po prostu kolejny dzień z życia blogera.

Nie jestem jedyną osobą, która dostaje tego typu wiadomości. Osoby niepubliczne, które niefortunnie wyrażą opinię, która jest niepoprawna politycznie, są regularnie oczerniane w mediach społecznościowych, ich życie jest zrujnowane, ich środki do życia zagrożone, a cała rodzina poddana masowemu publicznemu upokorzeniu. Teraz każdy może zostać "odwołany" i jest to w porządku, ponieważ jesteśmy postrzegani jako ludzie, którzy "zasługują" na to, jeśli w ogóle jesteśmy postrzegani jako ludzie.

Selco pilnie ostrzegał nas o tym, jak media bombardowały ludzi nienawiścią, która zainspirowała współczesne ludobójstwo podczas wojny na Bałkanach, która miała miejsce zaledwie 30 lat temu. To samo dzieje się właśnie tutaj, w Stanach Zjednoczonych Ameryki, i jest zakopywane w 15-sekundowych klipach i modnych stronach mediów społecznościowych.


Nie ma już dyskusji.

W zasadzie żyjemy w prawdziwej wersji prawa Godwina, ponieważ spór się skończył. Media społecznościowe połączyły swoją niezwykle znaczącą siłę, aby zakończyć spór, uciszając każdego, kto powie: "Hej, poczekajcie chwilę, porozmawiajmy o tym". Zasady nie są stosowane równomiernie, a prawo sprawia, że media społecznościowe mogą to robić bez ponoszenia odpowiedzialności prawnej.

Dlatego właśnie obywatelska niezgoda poszła do piekła w koszu. Nikt nie wie, jak prowadzić debatę, w której dwie osoby mogą się nie zgadzać i pozostać przyjaciółmi. Teraz każda niezgoda wydaje się kończyć cyfrowym spaleniem kogoś na stosie. A mówiąc o pożarach, co z cyfrowym paleniem książek, co dzieje się z rzeczami, które są usuwane z Internetu, ponieważ są niepopularne?

Big Tech ma o wiele za dużo władzy i wpływów, a rząd tego nie powstrzymuje, bo rząd to, kurwa, uwielbia.

Oto jak możemy być cenzurowani i uciszani, ale wciąż mówi się nam, że mamy nasze prawa wynikające z Pierwszej Poprawki. Ponieważ, o rany, to nie rząd ucisza republikanów, libertarian i wolnomyślicieli. To media społecznościowe, Amazon i Google, a oni są prywatnym biznesem, pamiętacie?


Big Tech jest czwartą gałęzią rządu Stanów Zjednoczonych.

Big Tech jest cieniem czwartej gałęzi rządu. To Ministerstwo Propagandy pod przykrywką "prywatnego biznesu".  Mówią nam: "Jeśli nie podobają ci się nasze zasady, idź gdzie indziej". Cóż, tak zrobiliśmy i zobaczcie, co się stało z Parlerem. Nagle Parler stał się "zagrożeniem dla demokracji" i został zniszczony w krótkim czasie. Mam nadzieję, że zobaczę, jak odzyskują dawną popularność, ale odkąd Big Tech spiskował, by ich uciszyć, stracili sporo gruntu. Istnieją inne alternatywne media społecznościowe, ale żadne z nich nie ma choćby zbliżonego zasięgu do tych, które wymieniłem powyżej, a nawet one nie są miejscami do dyskusji. To są komory echa, które po prostu są o wiele bardziej przyjazne dla mojego punktu widzenia.

Chcę móc rozmawiać z moimi liberalnymi przyjaciółmi i moimi konserwatywnymi przyjaciółmi i dyskutować o filozofii. W ten sposób znajdujemy wspólną płaszczyznę i odzyskujemy naszą Republikę - Republikę, w której różne opinie mogą współistnieć, a jedna osoba nie próbuje zniszczyć drugiej. Obserwujemy upadek naszego Imperium, który jest transmitowany na żywo na Facebooku i YouTube (chyba, że wyjdziesz poza linię - wtedy twój livestream zostanie ucięty w połowie zdania, tak jak to miało miejsce w tym przypadku).

Wielu ludzi uważa, że zaszliśmy za daleko, aby taki rodzaj pokoju mógł być kiedykolwiek osiągnięty i mam nadzieję, że tak nie jest.

Ale z pewnością nie da się go osiągnąć, gdy jedyna informacja, do której mają dostęp dosłownie miliardy ludzi, jest pod kontrolą tych, którzy mają marksistowską agendę. Nie da się tego osiągnąć, gdy tajna gałąź rządu podszywa się pod prywatny przemysł, dodając podstępną nienawiść do każdej interakcji, ukrywając przeciwstawne opinie i zwracając nas przeciwko sobie.

Cała nasza kultura jest niszczona i przejmowana przez tych, którzy mają swój plan. Ta agenda jest przykryta słoneczną szatą uczciwości, równości i tolerancji, ale pod tą szatą kryje się nienawiść, gniew i przemoc. W tej agendzie chodzi o kontrolę, a jeśli nie można cię kontrolować, zostaniesz uciszony.


Co o tym sądzisz?

Czy Big Tech ma zbyt dużą władzę? Czy powinny być traktowane jak prywatne firmy i chronione na mocy Communications Decency Act? Jeśli mają taką ochronę, czy powinny być w stanie moderować odmienne punkty widzenia?

Porozmawiajmy o tym w sekcji komentarzy. Bo tutaj, póki co, możemy.

**Source

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz