Absolutnie nic nie jest tym, czym wydaje się być, ponieważ prawdziwa natura rzeczy pozostaje głęboko ukryta pod pozorami rzeczywistości.
środa, 29 listopada 2017
Duszki, niebieskie strumienie i elfy. Zagadkowe zjawiska podczas burzy
Ziemska atmosfera skrywa jeszcze wiele tajemnic. Jedną z nich są
zjawiska występujące podczas przechodzenia burz. Są to duszki, elfy i
błękitne strumienie, które wciąż nie w pełni zostały wyjaśnione. Nowe
zdjęcia i filmy przybliżają nam ich naturę.
Duszek nad stanem Nowy Meksyk w USA z perspektywy Stacji Kosmicznej. Fot. NASA / ISS.
Pierwsze doniesienia o tajemniczych błyskach i
kolorowych fontannach tryskających wysoko ponad chmury burzowe, pochodzą
z 1730 roku. Jednak opisać udało się je dopiero przed końcem
dziewiętnastego wieku, zaś po raz pierwszy uwiecznić jeszcze później, 6
lipca 1989 roku w czerni i bieli, a 4 lipca 1994 roku w kolorze.
Dzisiaj, dzięki coraz powszechniejszemu dostępowi do zaawansowanego
sprzętu fotograficznego, dotąd zagadkowe zjawiska są uwieczniane na tyle
często, że wreszcie udało się przynajmniej częściowo poznać skąd się
biorą i dlaczego.
Jednym z takich zjawisk są duszki (ang. sprite), które przypominają
fajerwerki wystrzeliwane nad chmurami burzowymi. Występują na wysokości
od 40 do 90 kilometrów nad powierzchnią ziemi. Bardzo trudno jest je
zbadać, ponieważ jonosfera znajduje się zbyt wysoko, aby mogły do niej
dolecieć balony meteorologiczne lub samoloty badawcze, zaś dla satelitów
znajduje się ona z kolei zbyt nisko. Obserwacje z powierzchni ziemi też
są utrudnione, ponieważ duszki są przysłaniane przez kowadła chmur
burzowych.
Czego dowiedzieliśmy się przez ostatnich prawie 30 lat ich
obserwacji? Przede wszystkim wiemy, że nie jest to manifestacja obcej
cywilizacji, jak uważano jeszcze w osiemnastym wieku, skąd pochodzą
pierwsze wieści o obserwacjach.
W 2011 roku dokonano kolejnego przełomu, ponieważ uwieczniono je na
super-szybkiej kamerze, w dodatku w trójwymiarze. Naukowcy wznieśli na
pokładzie samolotu Gulfstream na wysokość kilkunastu kilometrów ponad
amerykańskimi Wielkimi Równinami. Użyto kamer rejestrujących do 10
tysięcy klatek na sekundę, w ten sposób tworząc stereoskopowe wideo.
W ostatnich miesiącach duszki rejestrowano w różnych zakątkach
świata. Liczba zdjęć i nagrań bardzo szybko rośnie. Teraz badacze będą
je analizować, aby poznać kolejne tajemnice tego zjawiska. Nikt nie może
potwierdzić, że zastosowanie nowych technik rozwieje wszelkie
wątpliwości. Może się zdarzyć tak, że pytań będzie jeszcze więcej.
Co udało się odkryć w ostatnich latach? Wiemy, że są to wyładowania
elektryczne o szerokości nawet od 50 do 100 kilometrów, a ich objętość
może przekraczać 10 tysięcy kilometrów sześciennych. Występują one
głównie nad rozwiniętymi kompleksami burzowymi na wszystkich
kontynentach, zwłaszcza w strefie międzyzwrotnikowej, gdzie burze są
najbardziej gwałtowne.
Pierwsze poklatkowe ujęcie duszków. Dane: NHK.
Holenderscy badacze Alejandro Luque i Ute Ebert zdecydowali się w
badaniu użyć programu komputerowego, który symulowałby warunki panujące w
dolnej jonosferze. Dzięki temu okazało się, że powstające tuż przed
pojawieniem się duszka zjawisko o nazwie halo, porusza się w dół z
prędkością aż 10 tysięcy kilometrów na sekundę.
Następnie dochodzi do jego przełamania się i pojawia się duszek,
który przez bardzo krótki czas unosi się ponownie w górę, mieniąc się
kolorami. Trwa to zaledwie 16 milisekund, więc nie sposób zaobserwować
go gołym okiem. Naukowcy wciąż nie potrafią wyjaśnić jakie jest ich
powiązanie z piorunami wewnątrz chmur burzowych i tych sięgających
ziemi.
Wiadomo tylko, że z wyglądu przypominają meduzy, marchewki czy
kolumny i mogą być po części odpowiedzialne za tak zwane super-pioruny
naładowane dodatnio (większość doziemnych piorunów ma ujemny ładunek),
które łączą grunt z górnymi warstwami chmury burzowej.
Wcześniej uważano, że duszki są winne katastrof statków powietrznych
na dużych wysokościach, ale jak się okazało w jonosferze jest zbyt
zimno, aby nietypowe błyskawice miały strukturę podobną go rozżarzonego
do czerwoności typowego pioruna. Dlatego też określanie duszków mianem
piorunów jest błędne.
Jednak nie tylko duszki spędzają sen z powiek naukowcom, mają one
swoich towarzyszy. Są nimi np. błękitne strumienie, które powstają
bezpośrednio powyżej chmury burzowej, mają postać stożka i sięgają
wysokości 50 kilometrów. Co ciekawe, nie są one w żaden sposób połączone
z wyładowaniami atmosferycznymi. Naukowcy zaobserwowali, że tylko część
błękitnych strumieni jest w stanie się w pełni wykształcić, większość
osiąga jedynie pułap 20 kilometrów i nazywane są błękitnymi pionierami.
Są też gigantyczne strumienie, które z kolei osiągają wysokość 70
kilometrów, ale są niezmiernie rzadkie. W swej górnej części przybierają
barwę czerwoną. Niewiele o nich wiemy, bo tylko kilkukrotnie udało się
je sfotografować. Badacze wyszczególnili też kilka innych zjawisk, w tym
elfy, niektóre o średnicy nawet 400 kilometrów. Ich naturę trzeba
będzie jeszcze zbadać.
Źródło: TwojaPogoda.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz