Na żywo, jak leci, bez obróbki edytorskiej, dosłowna transkrypcja apelu Lee z Facebook Live
NIE OGLĄDAJCIE DZIENNIKÓW TELEWIZYJNYCH
Witam
wszystkich, tutaj Lee Carroll. Chyba jednak mnie poznajecie, gdyż
oglądacie mnie na mojej stronie facebookowej. (Tylko żartuję). Dziękuję,
że to oglądacie, prowadzę takie króciutkie audycje na Facebook Live
mniej więcej raz w miesiącu. Niniejsza audycja jest ważna, być nawet
będzie dłuższa niż zwykle. Chodzi tutaj bardziej o moje zdanie, choć
przypominam, że nie jest to tylko moje zdanie, jest to także zdanie
Kryona i jego polecenia na temat dzienników telewizyjnych. Kryon wyraził
się na ten temat bardzo, bardzo jasno i wyraźnie, tak samo zresztą, jak
ja sam: Nie oglądajcie dzienników telewizyjnych! Chcę wam przedstawić
przyczyny, dlaczego o tym mówię, jak to wygląda z mojego punktu
widzenia. Ponadto, wydaje mi się, że mam do tego prawo, gdyż sam Kryon o
tym mówił o nauczał. Wim, że jest to temat kontrowersyjny, ale będę z
mówił powoli, żebyście zrozumieli o co tutaj chodzi. Wielu z was uważa,
że jeśli nie będziecie oglądali dzienników to będziecie
niedoinformowani. Posłuchajcie uważnie, Kryon wcale nie mówił nam, żeby
nie śledzić wiadomości, powiedział tylko, żeby ich nie oglądać. O tym za
chwilę.
Zanim
stałem się medium Kryona, zawodowo zajmowałem się produkcją filmową,
grafiką, telekomunikacją, co prawda nigdy nie zasiadałem przed kamerą,
ale zawsze byłem za nią, jako technik. Zatem mam spore doświadczenie.
Najpierw, pierwsze 20 lat życia, oglądałem telewizję, a potem pracowałem w
tej branży następne 20 lat, a teraz mam już ponad 30-letnie
doświadczenie w tym biznesie (jako channneller). Tylko proszę nie
dodawajcie teraz tych wszystkich lat! Nie róbcie tego! Znam tę branżę
bardzo dobrze i doskonale wiem, jak na nas wpływa kombinacja obrazów i
muzyki. Zaraz wam coś oznajmię: Ludzie bardzo łatwo zapamiętują i
przyjmują do siebie wszystko, co oglądają na ekranie. Niezależnie, czy
jest to mały ekran telewizora, czy szeroki ekran kinowy. Z ekranu
opowiada się nam jakąś opowieść i nie możemy się od niego oderwać.
Przekaz audiowizualny wpływa na nas o wiele bardziej niż samo czytanie.
Właśnie dlatego reklamy telewizyjne są tak efektywne.
Doskonałym
na to przykładem są filmy. Zaraz opowiem wam o czymś bardzo znamiennym,
w co sam byłem bardzo wciągnięty. Filmy odmieniają historię i ciężko
taką przeróbkę potem wymazać. Zaraz, zaraz, niech przeczytam, tak, zaraz
przekażę wam listę sześciu filmów, które bardzo lubiłem. Ich wybór dużo
wam powie o mnie samym. Są to „historyczne” filmy o ludziach i
wydarzeniach, z udziałem naprawdę świetnych aktorów. Zaraz wam wymienię
ich tytuły: „Ostatni samuraj” z Tomem Cruise, och, uwielbiam Toma
Cruise, „Patriota” z Melem Gibsonem, „Braveheart”, z Melem Gibsonem, te
filmy aż ściskają za serce. Filmy te są oparte na prawdziwych
zdarzeniach opowiadają o prawdziwych ludziach. A „Gladiator”, z Russelem
Crowe? Ten film akurat może nie opowiadał o prawdziwym człowieku, ale
był osadzony w prawdziwej epoce historycznej. „Argo” z Benem Affleck’iem,
o odbiciu zakładników z ambasady w Iranie, na podstawie prawdziwych
zdarzeń. „Pearl Harbor” z Benem Affleck’iem. Właśnie wymieniłem wam
tytuły sześciu filmów i możecie powiedzieć, że są to filmy o historii, o
prawdziwych ludziach a podstawie dokładnych historycznie scenariuszy.
Tak, pewne rzeczy naprawdę się zdarzyły, pewni ludzie naprawdę żyli, ale
szkopuł w tym, że te filmy te pokazują wszystko zupełnie i całkowicie
błędnie! Łańcuch wydarzeń jest przedstawiony błędnie, fakty są błędne,
ludzie nie zachowywali się i postąpili tak, jak to się na tych filmach
przedstawia, ani nie mówili tego w życiu, co mówili na filmie. A
przecież sam oglądałem je wszystkie, myśląc, że są całkowicie prawdziwe i
zgodne z historią. I ta historia we mnie zapadła! Jeśli chcecie
rozmawiać ze mną o tak ważnym wydarzeniu, jak (atak) na Pearl Harbor, to
mnie się ono kojarzy z filmem "Pearl Harbor". A ten film jest błędny.
„Co ty mówisz, że to nieprawda, Lee?” zaraz was do czegoś odeślę. Często
to robię, kiedy się mnie pyta o podobne sprawy. Jest taki człowiek
imieniem Jack Delaney, on chyba działa na Twitterze, założył taką
stronę, gdzie umieści listę 15 najmniej ścisłych z historią filmów
historycznych, jakie kiedykolwiek nakręcono. Możecie sami to sprawdzić
udając się pod ten adres: www.kryon.com/badhistory tam znajdziecie cały jego artykuł.
Po
co wam to mówię? W mózgu nie ma guzika „anuluj”! To nie tak, że przez
dwie godziny oglądamy jakiś film i na jego końcu napiszą: to nieprawda.
Tak się nie robi. Jako ludzie mamy tendencję wierzyć temu, co oglądamy.
A
teraz zaprezentuję wam odwrotność tego wszystkiego. Tej całej błędnej
historii. Czasem filmy wpływają na historię i ją odmieniają. W 1979
roku... nie martwcie się, jeśli jeszcze wtedy nie było was na świecie,
zaraz wam go opowiem. Mam na myśli bardzo słynny film pt. „The China
Syndrome” z Jackiem Lemmonem i Michaelem Douglasem. Wydaje mi się, że
Jack Lemmon dostał za niego Oscara. Film opowiada fikcyjną historię, o
reaktorze elektrowni jądrowej, gdzie coś się dzieje na tablicy
kontrolnej, co chciano zatuszować. Mam nadzieję, że rozumiecie, że sam
tytuł stał się synonimem nadciągającej awarii w reaktorze elektrowni
jądrowej. Ten film pokazano w Stanach w roku 1979, jak się później
okazało, jego scenariusz powstał w oparciu o to, co się faktycznie
dzieje w sterowniach elektrowni atomowych. Ktoś to poznał i napisał o
tym scenariusz do filmu. Ten film wszedł na ekrany na długo, zanim
wybuchł Czernobyl, czy Fukuszima, ale co ciekawe, kilka dni po wejściu
na kinowe ekrany „China Syndrome”, w Stanach zaszła awaria w jednej z
elektrowni atomowych w Pensylwanii zwana Three Mile Island. Między
premierą filmu i tym, co się stało w Pensylwanii, czyli między 1979 a
2013 w USA nie wybudowano ani jednej elektrowni atomowej! I przyznano,
że stało się tak w rezultacie tego filmu i bardzo silnego wrażenia,
które wywarł na opinii publicznej.
Na
chwilę zmieńmy temat. Porozmawiajmy o elektrowniach atomowych, przecież
Kryon też o nich mówi. Ja nie, ale Kryon tak. Mówi on, że są o wiele
lepsze sposoby na wytwarzanie elektryczności, jak elektrownie jądrowe.
Kryon często powtarza takie zdanie: Reaktory atomowe to najdroższe i
najbardziej niebezpieczne na świecie maszyny parowe. Czy wiadomo wam, że
reaktory jądrowe nie robią nic innego, jak wytwarzają parę wodną? I
tyle. To wszystko. Pragnę teraz zacytować coś, co powiedział scenarzysta
Frank Deasy a co dotyczy potęgi opowieści, opowiedzianej obrazami i
dramatem (teraz wam to czytam): „Jako scenarzyści, naszym zadaniem jest
dotarcie do milionów, jeśli nie miliardów odbiorców. Czasami to, co
robimy kształtuje opinię publiczną bądź ją odmienia, wpływa na proces
podejmowania decyzji ludzi u władzy. Czasem nasze scenariusze powielają
destruktywne mity – tak! – albo nieoczekiwanie wpływają na oświecenie
kultury". Na tym polega moc zmieniających się na ekranie obrazów.
Podsumowując: Opowieści opowiedziane za pomocą dramatycznych zdjęć i
muzyki wzbudzają reakcje, łatwo w nie uwierzyć, niezależnie od tego, czy
same są prawdziwe, czy nie. Telewizja jako jedno z mediów masowego
przekazu dostępnych w USA jest oparta na rozrywce i dobrze o tym
wszystkim wie, tak samo, jak i wy o tym wiecie. Wszyscy w telewizji
wiedzą, jak ona działa. Pokazują wam tam oparte na strachu nowiny.
Pokazują to wam w ten sposób nawet coś, co wcale nie jest straszne.
Uwierzcie, szczerze mówię, to wszystko jest po prostu oparte na strachu.
W telewizji nie pokazują wam wszystkiego. Podkreślam, nie mówię teraz o
polityce, na razie zapomnijcie o polityce. Mowa teraz o tym, jak
pokazuje się dzienniki wiadomości zwłaszcza jak w nich pokazują coś, co
mogłoby dotyczyć nas wszystkich jak na przykład wirus. To ważne
zagadnienie, porozmawiajmy o teraz o tym.
Tu
nie chodzi o żadną teorię spiskową. W telewizji nie robią tego za jakąś
zmową, niczego nie knują. Oni tak robią dla pieniędzy! Tutaj chodzi o
zadowolenie sponsorów, utrzymanie oglądalności i o dochód. Oni konkurują
o waszą uwagę, oczy wlepione w ekran. Im bardziej was zdołają
przestraszyć, tym więcej was będziecie oglądać. Muszą przyciągnąć waszą
uwagę.
W
zeszłym tygodniu byłem u dentystki i ona oznajmiła mi coś ciekawego.
Powiedziała mi, że ciągu ostatnich siedmiu miesięcy, do czasu nastania
COVID-19, czyli niemalże od roku, widać w jej gabinecie ogromny wzrost
przypadków ubytków w uzębieniu spowodowanych silnym zaciskaniem szczęk i
zgrzytaniem zębami. A to nic innego, jak strach, zmartwienia, wszelkie
niepokoje. Wiecie, sama pandemia to poważna sprawa, ale nie aż tak
poważna, jak ją celowo przedstawiły ją media! Cytuję wypowiedź Kryona z
roku 2020. „Jak się o tym przekonacie, więcej ludzi umrze ze strachu niż
na chorobę wywołaną samym wirusem”. Przecież sami dobrze wiemy, że
strach wywołuje chorobę. Prześledźcie coś, co moim zdaniem już się
zaczęło dziać: Prawdziwi, doświadczeni dziennikarze dotychczas pracujący
jako prezenterzy w dziennikach zaczną rzucać swój zawód z powodu
wewnętrznego konfliktu między tym, czego się nauczyli w szkole
dziennikarskiej i praktykami telewizyjnego studio. Oni zaczną odchodzić i
imać się czegoś innego albo przechodzić na emerytury, gdyż to oni
pierwsi zauważyli, że wcale nie zatrudnia się ich jako dziennikarzy.
Pozwólcie,
że opowiem wam, co mi się przytrafiło w Islandii. W lutym zeszłego roku
byliśmy na wycieczce po Islandii, kiedy to wszystko się zaczęło, kiedy
wybuchła pandemia COVID-19. Zatem byłem za granicą i oglądałem nowiny
przekazywane z różnych stacji telewizyjnych z różnych krajów dostępnych
na Islandii. Zauważyłem wtedy, że nasze, amerykańskie stacje podawały
wiadomości w najgorszym świetle. Byłem z tego powodu bardzo
rozczarowany. Co rozczarowało mnie najbardziej to chyba to, że choć
sprawa z wirusem wyglądała poważnie. Nawet na Islandii to się
natychmiast rozeszło, ale tylko nasze dzienniki telewizyjne pokazywały
tylko ilość zachorowań i zgonów. W ogóle nie donosili o ilości
wyzdrowień, czyli o tym, co w tym wszystkim było dobre, nawet na samym
początku, czyli że w 93% chorych może z tego wyzdrowieć, o tym się nam
nie mówiło. Tych statystyk nigdy nam nie pokazano. Więc od początku nie
przedstawiono nam tej sytuacji rzetelnie i w całości. Dopiero później
dowiedzieliśmy się, że najbardziej podatni na tego wirusa są ludzie
starsi, że u pozostałych ryzyko zachorowania jest znacznie mniejsze. To
dlaczego nie zaopiekować się ludźmi starszymi? Niestety, mass media
przedstawiły nam tę całą sytuację jak dżumę! Przecież nie opowiadam wam
tutaj niczego, o czym sami nie wiecie. Gdyby się cofnąć i obejrzeć te
dzienniki, to sami byście to zauważyli. Wtedy nie było kolumn z
wyzdrowieniami, tylko pokazywano dwie: z zakażeniami i zgonami. Nie
okazano żadnej dziennikarskiej bezstronności, której ich się uczy na
studiach. Podsumowując, tak się rzeczy mają do dzisiaj, moi drodzy. Oto
co wobec tego proponuję: jeśli chcecie być poinformowani, bez żadnego
nastawienia, to odszukajcie w Internecie renomowanych agencji prasowych
z prawdziwego zdarzenia i sami wtedy czytajcie i oglądajcie tylko te
artykuły, które sami sobie wybierzecie i to w takiej kolejności, jaką
sobie sami wybierzecie. Sami wybierzcie co chcecie zobaczyć bez żadnego
przyjętego przez narratora nowin uprzedzenia polegającego na
przekazywaniu wiadomości w dramatyczny sposób w odpowiedniej kolejności,
z bardzo dokładnie dobranymi zdjęciami i muzyką, aby od razu zapadły
wam w świadomość, czy macie na to ochotę, czy nie. Proszę was, zwracam
się do was z apelem: Sami zawiadujcie oglądanymi treściami, przejmijcie
kontrolę nad tym, skąd czerpiecie wiadomości. Nie połykajcie żadnych
scenariuszy marketingowych opartych na rozrywce, a nie na chęci
poinformowania. Gdyż tutaj chodzi o straszenie was za wasze pieniądze.
Mam nadzieję, że zgodzicie się ze mną i przyjmiecie to do wiadomości.
Naprawdę, wciąż jestem rozczarowany naszymi środkami masowego przekazu.
Jak już o tym mówiłem, oni powinni się wstydzić za to, że nas straszyli w
czasach kiedy i tak wszyscy byliśmy przestraszeni. Z całego serca
kocham was wszystkich i z całą empatią proszę abyście czerpali nowiny z
zaufanych, solidnych źródeł. Nie dajcie się oszukać. Dziękuję.
Tłumaczyła: Julita Gonera
A co to jest dziennik telewizyjny? Telewizja? To coś, co ogłupia ludzi, którzy gapią się w jakieś prostokątne pudełko w centrum mieszkania?
OdpowiedzUsuńNie mam tego pudla w chacie.