/2
"Myję sałatę. Wkrótce będę na frytkach. Potem grill." (Coming to America). Przynajmniej ma pracę.
[Ten artykuł jest przykładem historii rozwojowej lub ewolucyjnej].
Patrzę na recesję z lat 1980-2 jako na popełnioną na świecie w celu pozbycia się pracowników, którzy stali się przestarzali przez automatyzację. (1)
Pracownicy zostali zwolnieni, prawdopodobnie z ofertą ponownego zatrudnienia, a następnie po prostu nie zostali ponownie zatrudnieni, ponieważ zostali zastąpieni przez maszynę.
Zwolnienia z powodu recesji wyeliminowały konieczność wypłacania odpraw. Społeczeństwo musiało zaabsorbować widoczne i ukryte koszty pracownika, który stał się przestarzały.
Jeden z prezesów banków powiedział, że "teoretycznie za każdym razem, gdy inwestujesz 10 000 dolarów w technologię, powinieneś zastąpić jednego pracownika". (2)
Taka była więc kalkulacja: Każda maszyna ma zastąpić co najmniej 10 000 dolarów pracy ludzkiej.
Typowe jest zastępowanie papierowych kartotek szpitalnych kartotekami komputerowymi:
"Papierowe kartoteki pacjentów okazują się coraz bardziej nieodpowiednie, aby sprostać nowoczesnym potrzebom informacyjnym praktyk grupowych. Komputeryzacja kartotek pacjentów może poprawić dostęp lekarzy do informacji o pacjentach, a tym samym poprawić opiekę nad pacjentami i zarządzanie wynikami.
"Inwestując w skomputeryzowany system kartotek pacjentów, praktyki mogą zoptymalizować przychody poprzez obniżenie kosztów pracy związanych z wyszukiwaniem kartotek, fotokopiowaniem, archiwizowaniem i innymi procesami." (3)
Nie zwrócono uwagi na pracowników, którzy stali się zbędni.
Część produkcji została zrobotyzowana. Zawsze mówiono nam, że roboty będą oszczędzać pracę. Nie wiedzieliśmy, że to my będziemy tą oszczędzaną pracą. Co więcej, roboty nie płacą podatków.
Wszystko to było usprawiedliwiane jako część ówczesnego klimatu "rip-snortin'", który wymuszał na biznesie automatyzację i outsourcing off-shore:
"Wymuszona na biznesie przez bezprecedensową globalną konkurencję i turbulencje finansowe, zmiana jest tak szybka i potężna, że przetacza się przez krajobraz biznesowy z siłą armii buldożerów.
"Amerykańskie firmy rozpoczęły wielkie zadanie przebudowy siebie od podstaw, wznosząc nową, elegancką architekturę operacyjną, która zastąpi nieporęczne procesy z przeszłości. ... Ich celem jest stworzenie sprawnych, bojowych koncernów, które będą w stanie wytrzymać szalone, konkurencyjne tempo późnych lat 80-tych. (4)
Biznes był postrzegany jako ogólnoświatowa walka o przetrwanie, w której przetrwają tylko "najsilniejsi". Jak ujął to jeden z komentatorów: "Darwinizm społeczny znów jest godny szacunku". (5) Biznes stał się drapieżny, a "kto się waha, ten przegrywa". (6)
W latach 90. mieliśmy do czynienia z bez zatrudnieniowymi powrotami z regularnie powtarzających się recesji:
"Jedynym minusem w majowym raporcie o zatrudnieniu były ciągłe dowody na to, że producenci wciąż niechętnie powiększają swoje listy płac. Faktycznie, fabryki zwolniły 39.000 pracowników w zeszłym miesiącu, po 75.000 zwolnionych w kwietniu i 19.000 zwolnionych w marcu. (7)
Automatyzacja była postrzegana jako rewolucja, a rewolucje zawsze były krwawe:
"Rewolucje zawsze są krwawe, a rewolucja produktywności nie jest wyjątkiem. W miarę jak firmy duże i małe przyjmują nowe technologie i likwidują miejsca pracy, miliony pracowników odkrywają, że ich stare kariery stają się przestarzałe.
"W ciągu ostatniego roku, nawet gdy gospodarka rozwijała się w tempie 2,6%, zniknęło ponad 500 000 stanowisk urzędniczych i technicznych, prawdopodobnie na zawsze. A lepsze systemy informatyczne eliminują potrzebę zatrudniania wielu menedżerów średniego szczebla.
"Nic dziwnego, że tak wielu Amerykanów jest przygnębionych: Widzą, że ich wypłaty nie nadążają za inflacją i martwią się, że dołączą do swoich rodzin i przyjaciół w szeregach bezrobotnych. Dla tych ludzi rewolucja produktywności jest zagrożeniem, a nie dobrodziejstwem." (8)
Automatyzacja głęboko wgryzła się w rynek pracy. Nie ma już "stanowisk dla początkujących". Nikt nie potrzebuje pracowników biurowych, zecerów, agentów turystycznych.
To sprawiło, że rynek pracy stał się rynkiem kupującego. Żegnajcie, związki zawodowe. Żegnajcie plany emerytalne, plany świadczeń, "stałe" zatrudnienie, płatne urlopy, płatne zwolnienia lekarskie, itd.
(Zakończenie w części 2, poniżej).
Przypisy
(1) Mówię "1980-82", ale nie jestem absolutnie pewien. Jestem pewien, że rok 1982 jest jego częścią, ponieważ zostałem wtedy zwolniony i wróciłem na studia.
(2) James Miller, dyrektor generalny Royal Trustco w Macleans, 23 listopada 1992, 44.
(3) George Russell, "Rebuilding to Survive", Time, 16 Feb. 1987, 46.
(4) David Olive, "The New Hard Line," Report on Business Magazine, październik, 1991, 15.
(5) Loc. cit.
(6) Rosemarie Nelson. "Computerized Patient Records Improve Efficiency And Patient Care", Healthcare Financial Management, kwiecień 1998, 86.
(7) James C. Cooper i Kathleen Madigan, "Suddenly, the Job Engine is Purring," Business Week, 21 czerwca 1993, 29.
Business Week opisuje wyniki:
"Być może najbardziej uderzającym aspektem najnowszych wyników badania [Bureau of Labor Statistics] jest mobilność w dół tak wielu pracowników. Mediana płacy nominalnej wśród osób ponownie zatrudnionych spadła o 11,8%. Ponad 40% pracowników powracających do pełnoetatowej pracy zarabiało mniej niż na starych stanowiskach, a ponad 25% doznało cięć płac o 20% lub więcej." (Gene Koretz. 1991. "What Happens to the Jobless? Many Don't Bounce Back", Business Week, 16 września 1991, 24).
(8) Michael J. Mandell i Christopher Farrell, "Jobs, Jobs, Jobs - Eventually", Business Week, 14 czerwca 1993, 72.
Gdzie to pozostawia nasze dzieci? - Część 2/2
Automatyzacja umożliwiła franchising biznesu
(Zakończenie z części 1, powyżej).
Pewnego dnia około 1990 r. doznałem objawienia, jadąc samochodem przez małe wiejskie miasteczko na wyspie Vancouver, które zawsze mnie urzekało. Zatrzymaliśmy się w restauracji Mom and Pop, rozejrzeliśmy się po sklepach M&P i zrobiliśmy zakupy. To była świetna zabawa.
Tym razem byłem oszołomiony widząc, że wszystkie Moms and Pops zostały zastąpione przez Macdonalds, Subway, A&W, oddziały banków i każdą inną franczyzę, która wypełnia ulice dużego miasta, w którym mieszkam. Wiejskie miasteczko całkowicie zniknęło. I ten widok był dla mnie jak kompletny otwieracz oczu. Szczęka mi opadła.
Powiedziałem do siebie coś w stylu: automatyzacja to zrobiła. To jest rezultat automatyzacji. O mój Boże, co my stworzyliśmy?
Cóż, posuwamy się naprzód do dnia dzisiejszego, a nasze dzieci nie mają takich miejsc pracy, jakie my mieliśmy. Nie mają pewności zatrudnienia. Nie mogą się doczekać emerytury. Praca dentysty? Nie ma na to pieniędzy. Perspektywy? Żadnych.
Każdy wykonuje swoją pracę na własnym komputerze. Do widzenia, sekretarki, biura, miejsca.
Gdzie to zostawia nasze dzieci?
Gospodarka "gig". Płakałam, kiedy usłyszałam ten termin. Nie wiem, jak to wygląda w przypadku naszych dzieci, ale wiem, że ci, których znam z tego pokolenia, nie mają pojęcia o wielu umiejętnościach, których nauczyliśmy się pracując.
Wykonują dorywcze prace, cokolwiek, co wpadnie im w ręce. Są kochający. Pomagają sobie nawzajem. Nie dbają o udawanie czy ograniczenia.
I nie zawsze dotrzymują umówionych spotkań. Ich słowo jest bardzo elastyczne, powiedzmy? Nie przeszli takiego szkolenia, jakie my przeszliśmy w pracy. W dobrze płatnej, bezpiecznej pracy, gdzie nauczyłeś się nie spóźniać, wypełniać pętlę i być odpowiedzialnym za dawanie słowa.
Kiedy widzę ludzi, którzy oczekują, że ich dzieci "zrobią karierę", chcę ich posadzić i powiedzieć im, z czym borykają się ich dzieci. Bardzo niewielu młodych ludzi, których znam, ma do zrobienia "karierę". Ogromna liczba opcji zawodowych, które my mieliśmy, oni nie mają.
W najlepszym wypadku zostają przedsiębiorcami. Ale nawet tam tylko niewielka część z nich odnosi sukces. Po prostu nie mają pieniędzy.
Ktoś mi powiedział, że rok na większości uniwersytetów w Stanach kosztuje 40 000 dolarów. Mnie kosztował może 700 dolarów. Dzieci, które znam, nawet nie biorą pod uwagę uniwersytetu. Kogo znam, kto mógłby zapłacić 40 000 dolarów rocznie za uniwersytet? Nikogo.
Podczas gdy my graliśmy w Tetrisa na naszych niebieskich komputerach, pozwoliliśmy niektórym dość chciwym ludziom zlikwidować miejsca pracy, kariery, pracę, emerytury, cały zestaw i caboodle.
Aby dodać obrazę do zranienia, pozwoliliśmy im eksportować nasze pozostałe miejsca pracy do nisko opłacanych obszarów świata, czyniąc nasze kraje nieprzyjaznymi dla ich własnych pracowników.
To, z czym borykają się teraz nasze dzieci, jest tym, co pozwoliliśmy stworzyć.
Czy jest jakieś wyjście? Oczywiście, że jest. Uniwersalny dochód podstawowy. Podzielcie się bogactwem. Redystrybucja. To nie jest socjalizm. To równość i zdrowy rozsądek.
Nie nazywaj mnie lewakiem, komuchem czy kimkolwiek innym. (1) Nie jestem żadnym z nich, a ty tylko pokazujesz swoją własną podłość i ignorancję.
Uniwersalny dochód podstawowy rozwiąże ten i wiele innych problemów. Z pewnością nadejdzie. Ale moglibyśmy wyeliminować wiele cierpienia w naszym świecie, gdybyśmy wprowadzili go już teraz.
Przypisy
(1) W rzeczywistości jestem centrystą, ale jestem także sługą Boskiej Matki. Jako taki, popieram powszechne podstawowe dochody i równy podział bogactwa.
https://goldenageofgaia.com/2021/03/27/where-does-this-leave-our-children-part-2-2/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz