piątek, 17 stycznia 2020

WSPÓŁPRACA Z DUCHEM

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

http://audio.kryon.com/en/PHOENIX-20-WORKING-WITH-SPIRIT.mp3

WSPÓŁPRACA Z DUCHEM

[Głos Dr. Amber Wolf] Bierzemy głęboki oddech i zaczynamy czuć zachodzącą w nas transformację. Zaufajmy tej wewnętrznej transformacji wiedząc, że ukochana dobroczynność Gwiezdnych Matek jest przy nas i od zawsze nam towarzyszy, jest nam zawsze dostępna i przewodzi nam z miłosiernym sercem, zawsze stwarzając dla nas możliwość nawiązania opartej na miłosierdziu łączności wewnętrznej ze wszystkimi aspektami nas samych. Doświadczmy mądrości, dla przejawienia której urodziliśmy się w tym życiu na Ziemi. Zaufajmy, że jesteśmy wiedzeni ku własnej wspaniałości i niepowtarzalności. Poczujmy otaczającą nas zewsząd energię świetlanej rodziny, poczujmy pole, które okazuje się większe, niż każdy z nas z osobna, jak się rozrasta, kiedy dodajemy do siebie drugą osobę, stając się trzema. Wiele wcieleń czekaliśmy, aby móc czegoś takiego doświadczyć, poczuć rodzinę i Przebudzenie. Gwiezdne Matki celebrują każdego z nas za to, że powiedzieliśmy „Tak!” One są prastare, były tutaj zanim się narodziliśmy, były tutaj zanim nastało jakieś zanim. Teraz przybywają tutaj ponownie, aby nam przewodzić poprzez manifestację ich własnej energii oraz poprzez manifestację energii Adironndy, Kryona i wielu innych, którzy przynoszą Ziemi dary świetlanej rodziny.

[Głos Marilyn Harper] Ach, dzień dobry wszystkim! Witamy się z wami w cudownie łagodnej energii Gwiezdnych Matek, otulamy się ich miłością i dziękujemy Dr. Amber za jej wkład w przyniesienie wam ich energii. Nadeszły czasy kotwiczenia własnej mądrości, nadeszły czasy łączenia i pozwalania Gwiezdnym Matkom, waszym przewodnikom, waszym aniołom, na rzucenie snopu światła na waszą energię. Pragniemy, abyście wiedzieli, na czym polega takie rzucanie snopu światła. Słyszymy teraz, jak ktoś się pyta: „A co to takiego?” To tak, jakby nad głową każdego z was włączyć jupiter i całkowicie otulić was jego światłem. Wtedy stoicie wewnątrz i jesteście z każdej strony otoczeni tym światłem i przez nie kochani.

Bieżący rok dopiero się rozpoczął, a niektórzy już są pogrążeni w niepokoju. Niektórzy niepokoją się, co ten rok przyniesie, inni są podnieceni na temat tego, co to będzie, jeszcze inni zaś po prostu się martwią. Ha, ha tak? Pragniemy wam zatem dzisiaj przekazać parę narzędzi na ten niepokój i podniecenie. Jak wam się to podoba? Świetnie, dziękuję. Ilu z was czuje przyspieszenie duszy, przyspieszenie energii? Jest to niemalże tak, jakby skracał się czas. W przeszłości czuliście 24 godziny jak 24 godziny, potem czuliście tylko 18, następnie 12, a teraz czujecie jakby każdy dzień miał tylko 8 -9 godzin. W tym całym przyspieszeniu musicie się w dodatku wyspać! Oto, na czym polega uczucie przyspieszenia; czujecie, że czasoprzestrzeń pracuje inaczej w celu akomodacji tej energii. Kiedy więc czujecie błyskawiczny upływ czasu, kiedy się wam wydaje, że dopiero upłynęło 15 minut, a tu minęły 3 godziny, albo robicie coś, co się wydaje, że zajmie 15 minut a się okazuje, że to zabiera 2 godziny, wtedy właśnie pojawia się niepokój, że nie będziecie mogli wszystkiego zrobić na czas.

Kiedy tak się dzieje, przede wszystkim się zatrzymajcie, przerwijcie wszystko, czym się zajmujecie. Weźcie głęboki oddech, gdyż taki oddech sprowadza was z powrotem do teraz. Następnie, biorąc kolejny głęboki oddech, zapytajcie siebie: „Co jest przyczyną tego, że czuję niepokój? Czy jest on spowodowany tym, co się dzieje teraz, czy tutaj chodzi o coś z dzieciństwa, czy skądinąd? ” Możecie nawet szybko przeegzaminować Akasz, sprawdzając, czy przypadkiem nie ma tam czegoś, czego powinniście się w tym życiu nauczyć? Takie doświadczenie może sprawić, że czujecie to przyspieszenie i jesteście wobec niego zaniepokojeni. Pytajcie się więc siebie, „O co tuaj tak naprawdę chodzi? Czego jest to kluczem?” Weźcie głęboki oddech. Mam nadzieję, że zauważyliście, że kiedy zadaliśmy te pytania, wszyscy na sali zapomnieli o oddychaniu. Ha ha! Zadając sobie pytanie; „O co tutaj chodzi?” wczujcie się, co ono sobą przynosi? Być może nawet, uda się wam to zobaczyć. Zobaczycie pewną sytuację, bądź rozwiązanie, albo jakąś możliwość. Wszytko to mogło już się zdarzyć w zupełnie innym czasie, w innej przestrzeni, ale w tym samym życiu, bowiem jak wam wiadomo, wszystko powtarza się w siedmioletnich cyklach w ciągu wszystkich wcieleń dopóty, dopóki się tego nie nauczycie! Kiedy się jednak tego nauczycie, to się już nie musi powtarzać. Dlatego pragniemy, abyście się teraz tego wszystkiego nauczyli, żeby to się już nie musiało powtarzać! Ha ha ha!

Zatem zadajecie sobie pytanie, dlaczego czujecie zaniepokojenie wkroczeniem w rok 2020? Weźcie oddech, zobaczcie wizję, a nawet jeśli tego nie widzicie, czy odczuwacie, to tak czy inaczej, poproście, aby to się całkowicie zintegrowało z polem waszej energii, aby w ten sposób przestało odgrywać rolę w procesie podejmowania decyzji. Wcale nie mamy zamiaru niczego z was wyrywać ani radzić, żebyście czegokolwiek się na siłę pozbywali. Wszystko to stanowi część was samych, jest częścią tego, co czyni was wspaniałymi! Wszystko to jest częścią waszej energii, więc zamiast się tego wyzbywać, pokochajcie to. Powiedzcie sobie: „Kocham, co się stało w dzieciństwie, bowiem to pomogło mi stać się tym kim jestem dzisiaj, a jestem wspaniały.” Tchnijcie w tę energię oddech tak, aby się całkowicie z wami zintegrowała z waszym polem, a następnie wycofała na tyły szafy. Możecie następnie powiesić na tej szafie obrazek wyrażający wdzięczność i zamknąć jej drzwi.

Od teraz stwarzacie nowe paradygmaty, nowe energie, nowe wibracje, z którymi się utożsamiacie. Kiedy następnym razem poczujecie niepokój, zaczniecie się zastanawiać, co dalej z Ziemią, będziecie rozważać, a co jeśli to, czy tamto mogłoby się stać, to pamiętajcie, że „a co, jeśli?” nie istnieje, nie ma czegoś takiego! Wszystkie wasze gdybania, to nic innego jak iluzja. Nie wpadajcie w iluzję, włóżcie to wszystko z powrotem do szafy. Kiedy to robicie, uzmysławiacie sobie, że wszystko to już zostało w was całkowicie zintegrowane. Weźcie głęboki oddech i jeszcze jeden.

Żyjecie na Ziemi w cudownych czasach. Wstąpieni Synowie Boży, anioły, są tak bardzo blisko was, że swym sercem możecie czuć ich obecność. Wszystkie te światy są tak bardzo z wami związane, że w tej chwili wam kibicują mówiąc: „To się da zrobić! Możesz to mieć! Możesz tym być! Możesz tego doświadczyć, bowiem wszystko jest możliwe!” To, co widać jako dramat to tylko Ziemia, która pewne rzeczy w sobie przewartościowuje. Wszystko to stanowi część boskiego cyklu i wy wybraliście wziąć w tym udział jako nierozerwalne jego części. Wyraźcie wdzięczność za to. Hura! [śmiech] „Zgłaszałem się na ochotnika! Nie spodziewałem się, że to tak będzie wyglądać, ale cieszę się że żyję!” Widzicie, to jest właśnie ten klucz; wdzięczność za wszystkie doświadczenia.

Głęboko was kochamy, widzimy wasze otwarte serca, widzimy filetowe i szmaragdowozielone światło wydobywające się z waszych otwartych serc. Wiedzcie, iż to światło promieniuje daleko poza tę salę, poza Arizonę i obejmuje całą planetę. Jesteśmy wam za to wdzięczni, jesteśmy wdzięczni za każdego z was. Namaste!

[Głos Lee Carroll] Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze służby Magnetycznej. Doskonale zdaję sobie sprawę, że mamy początek roku 2020. Dla niektórych ten rok stanowi mini-cykl. Jako ludzkość wybraliście, aby każdy rok kalendarzowy zaczynać od stycznia ze względu na pory roku i astronomię. Styczeń więc to początek i jest to także świetna pora na rozmowę o tym, o czym najbardziej lubię z wami rozmawiać. Pragnę niniejszy przekaz zatytułować przekazem miłości. Pragnę, abyście dzisiaj w innym świetle wysłuchali tego, co już wcześniej wam przekazywałem. Wszyscy ludzie wcześniej, czy później zadają to samo pytanie: Jak, tak naprawdę, Bóg pracuje z człowiekiem; jak coś takiego wygląda? Czy odbywa się to poprzez przykazania, zasady i proroków? Innymi słowy, używając słownictwa mego partnera: jak wygląda mechanizm tego, co działa i co nie działa, we współpracy Źródła Stwórczego z Istotą Ludzką?

Och, to Źródło Stwórcze posiada wiele imion. W niektórych religiach są one tak święte, że ich się nie wymawia. Uznaje się Źródło Stwórcze nie tylko jak Źródło wszystkiego, ale także, poprzez duszę, jako łącze z człowiekiem. Wszystkie główne religie Ziemi posiadają swoiste wytłumaczenie co to takiego dusza, stanowiąca świętą część każdego z was. One wszystkie mają rację, bowiem świadomość posiadania duszy jest intuicyjna. Każdego z was w tej chwili otacza coś, co stanowi wielowymiarową część was samych, jednakże jest ona bardzo, bardzo zawiła do wytłumaczenia. Pytacie się, po co ona w ogóle jest, dlaczego istnieje, wszystko to stanowi część waszego poszukiwania sensu życia oraz własnej egzystencji. Nawet po takim spotkaniu jak nasze, wracając do domu, raz po raz wciąż w myślach, zastanawiacie się, jak tak naprawdę wygląda więź Boga z człowiekiem? Obecna natura ludzka sprawia, że pytacie się: Co ze mną nie tak? Czy istnieje coś, czym się powinienem zająć, a czego nie robię? Pojmując umysłem, zdając się na intelekt, wciąż pytacie się o to samo, jakby Bóg był stojącym obok was człowiekiem, niecierpliwie stukającym stopą w podłogę. A przecież nic z tych rzeczy nie jest prawdziwe.

W celu oddania sedna tego zagadnienia powrócę raz jeszcze do momentu, kiedy Lee po raz pierwszy zasiadł do przekazu natchnionego i na zasadzie wolnego wyboru zapytał, czy ja naprawdę istnieję. Być może już wcześniej słyszeliście tę opowieść, ale w tej chwili wyjaśnię wam jak to wszystko działa. Jest to o wiele mniej złożone, niż by się wydawało, choć złożoność waszej duszy jest o wiele bardziej skomplikowana, niż potraficie to sobie wyobrazić, czy nawet zrozumieć, do czego ona jest wam w ogóle potrzebna. Dusza istnieje daleko poza waszą zdolnością postrzegania tego, co jest wam w życiu potrzebne. Dusza jest doprawdy wspaniała i przepiękna, a jednak kochani, ona się przed wami ukrywa. Chociaż wszystko, co wspaniałe jest dla was zawsze dostępne, to wiedza o tym jakoś zawsze się wam wymyka, jakoś się przed wami chowa dopóty, dopóki czegoś nie postanawiacie zrobić.

Kiedy więc Lee się zapytał mówiąc: „Okey, jeśli naprawdę istniejesz Kryonie, to mi to pokaż” - po cichu miał nadzieję, że nic się wtedy nie stanie! Siadając więc do przekazu, choć wyraził intencję dowiedzenia się czegoś, to inżynier w jego wnętrzu, który był zaintrygowany pewnymi zbiegami okoliczności, choć jak dotąd w nie nie wierzył, miał przed sobą zagadkę, która wydawała mu się nie do rozwiązania. W jego umyśle zadanie pytania i fakt przygotowania się do przekazu natchnionego był tylko eksperymentem! Lee wcale się niczego po tym eksperymencie nie spodziewał. Na zasadzie wolnego wyboru zadał głośno pytanie, które brzmiało bardzo prosto: „Jeśli istniejesz, to mi to udowodnij”- i koniec.

Wtedy Lee był zupełnie innym człowiekiem, posiadał całkiem odmienny rodzaj świadomości od dzisiejszej. Wtedy jego świadomość była nieskomplikowana, trójwymiarowa, oparta na logice. Samo pytanie, które wtedy zadał było logiczne i zupełnie zrozumiałe. „Czy istniejesz naprawdę, czy nie?” On się zupełnie nie spodziewał otrzymania odpowiedzi. W samym oznajmieniu gotowości na otrzymanie dowodu, nawet, jeśli nie wierzył w jego istnienie, samo zadanie takiego pytania było oparte na zasadzie wolnego wyboru. „Jeśli istniejesz, to mi to udowodnij.”

Właśnie wam objawiłem, jak miłujące i pełne miłosierdzia, piękne Źródło współpracuje z waszą duszą. Kiedy zasiadł na krześle gotów do przekazu, krzesło niby się rozgrzało, wytworzyło się tyle ciepła, że Lee nie mógł tego wytrzymać. Poczuł coś, czego dotychczas nigdy nie czuł, ponieważ każda komórka ciała wypełniła się miłością. Nigdy przedtem nie doznał nic podobnego. Uczęszczał do kościoła, odwiedzał miejsca modlitw i czuł panującą tam energię, ale nic z tych rzeczy nie przypominało tego, co odczuł zasiadając w krześle. On się nawet nie domyślał, że coś takiego istnieje. Czy to możliwe, żeby być aż tak bardzo kochanym? Lee wyraził pozwolenie na to, aby mu pokazano. Zrobił wtedy coś, czego się nie domyślał, mianowicie; szeroko otworzył drzwi. Nie prosił ani o uzdrowienie, ani o żaden znak, tylko powiedział: Udowodnij mi. Ha ha ha! I my mu udowodniliśmy! I my mu udowodniliśmy! Tamtego dnia nie było mowy o jakimś przekazie natchnionym, nie padły żadne słowa. Lee się wtedy rozpłakał.

Możecie to nazwać „łzami zmieszania,” ale nie dało się ich powstrzymać. Czy sami kiedykolwiek doświadczaliście czegoś bezcennego i pięknego, czegoś na łonie natury, czy w stosunku do ludzi albo zwierząt, co sprawiło, że się rozpłakaliście? Są to łzy miłosierdzia i wdzięczności, miłości i nie ma w nich ani trochę smutku! Mówię tutaj nie o smutku, ale o czymś zupełnie innym, o przepięknych, bezcennych przeżyciach, których możecie doświadczyć i podczas których łzy same cisną się do oczu. Tego potoku nie da się w żaden sposób zatrzymać. Tak właśnie i było w przypadku Lee. Bardzo dobrze, że wtedy był zupełnie sam i wiedział, że nikogo wtedy nie było. Mógł to wszystko bardzo wyraźnie poczuć, choć zupełnie się tego nie spodziewał. Krzesło się rozgrzało więc szybko z niego zeskoczył. Tak wyglądały początki więzi Kryona z człowiekiem żyjącym na Ziemi o imieniu Lee.

Ciąg dalszy tej opowieści, jak sam ją często opowiada, wprawił go w zmieszanie z powodu potoku łez. Nie wiedział zresztą jak określić to, co się wtedy wydarzyło, jak to w ogóle było możliwe? „Przecież czułem tę miłość nawet w palcach u stóp! Poczułem wewnątrz siebie całe zastępy anielskie! Doświadczyłem miłości, jakiej nigdy przedtem nie doznałem! Nic z tego nie rozumiem!” Ale wy, jako słuchacze, wiecie, co się działo dalej, nieprawdaż? On przecież nie mógł nad tym przejść do porządku dziennego. Nie mógł tego zignorować. Lee doświadczył wtedy przyczyny i skutku. W nauce, kiedy widać wyraźnie przyczynę i jej skutek, to stara się takie doświadczenie powtórzyć, czyż nie? Przecież na tym polega metoda naukowa, powtarzanie raz udanego eksperymentu. Ha ha ha, wtedy Lee także był takim naukowcem.

Znowu więc usiadł do przekazu natchnionego i przytrafiło mu się dokładnie to samo. I tak na przykładzie Lee, wygląda początek zmiany paradygmatu życia. Nie potrzeba żadnych słów, Lee dobrze wiedział, że doświadczonych emocji nie da się podrobić, wiedział także, że oto raptem wszedł w bezpośredni kontakt z czymś, co jak dotąd znajdowało się poza zakresem wszystkiego, co było mu wiadome, w co kiedykolwiek wierzył! Och, Lee był człowiekiem wierzącym, wierzył w Boga, wierzył w miłość boską, ale to, czego doświadczył, było zupełnie inne i bardzo namacalne. Doświadczenie to przenikło go do środka jakby ciało i dusza się ze sobą zlały do tego stopnia, że stał się jednością ze wszystkim, co określacie mianem Boga: wyzwoliło to w nim tyle miłosierdzia, że się rozpłakał i rozgrzał do tego stopnia, że zeskoczył z krzesła, działy się z nim wszystkie rzeczy, które się wam wydaje, ża mają wtedy miejsce. Przez jakiś czas jego dusza i ciało pozostały zlane w jedność. Tak wyglądał początek tego, co teraz widzicie przed waszymi oczami.

Opowiadając wam tę historię ponownie, pragnę przypomnieć, że oglądacie na jego przykładzie pewien proces. Zatem, kiedy się pytacie, jak Bóg współpracuje z człowiekiem, to nie starajcie się tego procesu intelektualizować, przetwarzać, używając mózgu. Kochani, ten proces jest doprawdy prosty. Pomyślcie o nim tak... Wszystko, co wam opisałem istnieje wewnątrz każdego z was już teraz. Nic z tych rzeczy nie istnieje w oderwaniu od was, nawet jeśli tak się może wydawać; nie czujcie tego, jako coś własnego; chyba, że was uczono o tym inaczej. Najpiękniejsze, najbardziej duchowe rzeczy jakie tylko mogą istnieć, włącznie z duszą, zawsze stanowią część was samych. One siedzą wam dosłownie na kolanach, wcale nie są gdzieś po drugiej stronie zasłony, ponieważ wielowymiarowość, o której tak często z wami rozmawiamy, istnieje w wielu miejscach na raz. Zatem nie upierajcie się, aby wiedzieć gdzie to wszystko istnieje, jak się z tym porozumieć, jak wyglądają przyczyny, procesy i stopnie nawiązywania takiej więzi!

Mówię wam, że jest tylko jeden stopień: „Pokaż mi, czy naprawdę istniejesz!” ha ha ha! „Czy jesteś prawdziwy? Pokaż mi!” W zależności od stopnia wiary, rzeczy u każdego potoczą się inaczej. Lee wcale nie spodziewał się otrzymania takiego dowodu. Nie rozumiał, co przed nim się otwierało. Jednakże pytanie, które wtedy zadał, było czyste. [Wyrażenie w czystej intencji] Chciał odpowiedzi i nie zakładał z góry, jak ta odpowiedź miała brzmieć; nawet powątpiewał w istnienie pewnych rzeczy. Jednakże nie założył z góry, że to, o co pyta nie istnieje, zatem, w tym wszystkim konieczna jest czysta intencja. Poprzez zadnie pytania, dał do zrozumienia, że stawia uczciwe pytanie i faktycznie chce się tego dowiedzieć. Dlatego doszedł do tego punktu w życiu, gdyż była to właściwa pora.

Czasem można tego aż dotknąć, wiedzieć, że to w pewnym stopniu istnieje i wtedy prosi się o resztę, o do powiedź. „Jeśli istniejesz, to mi to pokaż.” – Tak można pytać bez zakładania z góry, czy jest to mądre, czy głupie pytanie. Wszystko, o czym wam opowiadam, przez co ludzie przechodzą kiedy zadają pytanie, czy Bóg istnieje, powiadam wam, że zadając je, nikt się nie spodziewa otrzymania jakiejkolwiek odpowiedzi! Dzieje się tak, ponieważ wtedy włącza się program, który mówi „nic się nie stanie” albo „nie jestem godny odpowiedzi”, czy jedno i drugie. To wszystko najpierw trzeba usunąć i to wcale nie jest takie trudne. Wystarczy tylko usiąść w miłości i zanim się o cokolwiek zapyta, można poprosić Ducha: „Kochany Duchu, daj mi możliwość neutralnej oceny odpowiedzi na pytanie: Jeśli istniejesz, to mi pokaż!” Niech was nie zdziwi, że wtedy od razu dostaniecie dreszczy. Niech was nie zdziwi, że wokół was zacznie się dziać! Niech was nie zdziwi, że dostąpicie uzdrowienia! Ha! Tak wygląda więź z Bogiem” właśnie tak twórca daje do zrozumienia, że istnieje. Patrz, cały czas mam do ciebie wyciągniętą rękę tylko czekam, kiedy się zapytasz. Czemu tak długo ci to zabrało?

Ludziom to zabiera sporo czasu, ze względu na pewne programy, według których wielowymiarowość jest nie do przyjęcia, albo zakładają, że to nie tak, że sami wiedzą lepiej. Wam się przecież mówi na ten temat co innego, naucza się was o tym inaczej, więc nie od razu rozumiecie, że więź z Bogiem można nawiązać w bardzo prosty sposób. W strojenie się z częścią was samych, którą nazywacie Bogiem, Duchem, Źródłem Stwórczym jest jak cienka kartka papieru, która tylko czeka, abyście przez nią przeszli i oznajmili: Jestem tutaj i Ty tu jesteś, chodź przedrzyjmy się przez nią wspólnie!

Od czasu, kiedy pojawiłem się w życiu mojego partnera i przekazuję przez niego wiadomości, do dnia dzisiejszego, przewija się przez nie pewien motyw przewodni: Nikt z was nigdy nie jest pozostawiony samemu sobie. Jest to także motyw przewodni przekazu, który właśnie teraz przekazuję. Wam się może wydawać, że to wszystko odnosi się do przewodników i aniołów, czy innych dusz, ale to nie tak, to się odnosi do was samych, do Źródła Stwórczego, które żyje w każdym z was, a które reprezentuje sobą tak wielu... nie łatwym jest to opisać, jak to możliwe, że dusza może być wypełniona innymi duszami, innymi istotami, innymi energiami, a przecież tak jest. Na tym polega moc wielowymiarowości, która jest pozbawiona określonego miejsca i czasu, a która siedzi wam na kolanach, z wypisanym imieniem każdego z was. Możecie doświadczyć wielowymiarowości miłości w sposób, który zapamiętacie na zawsze, który odmieni wasze życie, rozpocznie procesy uzdrawiania, których nie oczekiwaliście, co pozwoli na przedłużenie życia o wiele, wiele lat, bez konieczności niepokoju o nadchodzącą śmierć.

Oto zagadnienia, których nauczamy już od trzydziestu lat. Teraz to wszystko zaczyna być coraz bardziej wyraźne, możemy jaśniej opowiedzieć wam jak to działa. Taka właśnie jest miłość, ona nie ma żadnych granic. To, co Lee wtedy czuł jest nie do opisania. On się zdołał do tego przyzwyczaić. On się do tego przyzwyczaił. Choć na początku trudno mu było zasiadać przed widownią, to i tak siadał i przekazywał, bowiem wtedy, tak samo jak i teraz coś go nachodziło, tak jak i teraz, i niezależnie, co ludzie mówią na temat przekazu natchnionego, w jego umyśle coś mu mówi: „Jestem na właściwym miejscu, o właściwym czasie i wypełnia mnie coś bardzo szczególnego, o czym pragnę każdemu wykrzyczeć!” i kiedy wchodzę ja, to równoważymy to, żeby nie było żadnego krzyku, aby przekazać wam to, co mam wam do przekazania. A teraz sami to w sobie wszystko rozważcie.

I tak jest.

Kryon

Tłumaczyła: Julita Gonera

Korekta: Jadwiga Fedynkiewicy

Obraz: Nalinee Diosara


1 komentarz:

  1. Piękny przekaz, samo sedno serca Źródła, czyli mnie samej. 😘 Milego dnia życzę Ci Adminie tego bloga.

    OdpowiedzUsuń