Ludzie, którzy zostali "zaszczepieni" na koronawirusa Wuhan (Covid-19) podczas remisji raka, stwierdzają, że ich rak powrócił.
Bonnie Eisenberg, 73-latka, która od ośmiu lat jest w remisji z powodu raka piersi, jest jedną z takich osób, która w 2014 roku myślała, że skończyła z chorobą. Do czasu, gdy została zakłuta, rak Eisenberg wydawał się zniknąć - ale już nie.
Jej markery nowotworowe wzrosły, w tym poziom antygenu karcinoembrionalnego (CEA), który jest wspólny dla nowotworów nie tylko piersi, ale także okrężnicy, odbytnicy, prostaty, jajników, płuc, tarczycy i wątroby.
Co miesiąc od 2014 roku Eisenberg sumiennie wykonywała comiesięczny test CEA wraz z innymi, aby monitorować stan swojego raka. Zanim dostała zastrzyk, jej wyniki testów były w tym czasie zawsze w normalnym zakresie, wahając się w dowolnym miejscu od 0 do 4,0 ng/mL.
Niedługo po tym, jak została "w pełni zaszczepiona" w celu "ochrony" przed grypą Fauci, poziom Eisenberg wzrósł do 3,7 ng/ml, co nadal jest technicznie w "normalnym" zakresie. Następnie, wystrzelił jeszcze bardziej do 5.2 ng/mL. (Powiązane: Covid jabs są również związane z łysieniem).
Nawet jeśli 5,2 ng/mL jest poza normalnym zakresem, Eisenberg i jej lekarz odrzucili wyniki, co było decyzją, której Eisenberg teraz żałuje.
"Może powinnam była trochę bardziej przyłożyć się do lekarza", cytuje się jej wypowiedź. "Ponieważ byłem tak dobry, nie byliśmy naprawdę tak zaniepokojeni tym".
Czy warto zachorować na raka, by potencjalnie uniknąć kilku świstków?
Do tego momentu Eisenberg otrzymał tylko dwa podstawowe zastrzyki z covida, a później otrzymał "booster", pomimo negatywnych reakcji na pierwsze.
Ta decyzja popchnęła Eisenberga nad krawędź, czego efektem był wynik testu CEA wynoszący 17,6 ng/mL.
"Kiedy dostajesz telefon tak wcześnie rano, coś jest nie tak" - wspomina Eisenberg o usłyszeniu złych wiadomości. "Mówi do mnie: 'Bonnie, musimy cię prześwietlić'. Co się stało? [zapytałam]. Mój znak wzrósł do 17,6 [ng/mL] - miałam kłopoty."
Eisenberg została natychmiast wysłana na tomografię komputerową wraz z MRI i skanami PET. Jeden ze skanów PET ujawnił, że jej wcześniej uśpiony rak piersi miał "przerzuty", co oznacza, że rozprzestrzenił się poza piersią do innych tkanek w jej ciele.
"Kiedy mnie tym uderzył, nawet teraz ... jest to po prostu bardzo trudne do zaakceptowania" - mówi Eisenberg. "To po prostu coś, co nigdy nie powinno mieć miejsca".
"[Rak] trafił do wszystkich moich kości ... nie trafił do żadnego z organów mojego ciała, ale był nad każdą kością, o której można pomyśleć. Na skanie PET świeciłam się jak choinka".
Obawiając się, że może umrzeć z powodu konsekwencji - przerzutowy rak piersi jest automatycznie uznawany za stadium 4 - Eisenberg zobowiązała się, że już nigdy więcej się nie zaszczepi. Może być już jednak za późno.
Lek, który Eisenberg przyjmuje w ramach terapii celowanej, kosztuje około 14 000 dolarów miesięcznie, choć płaci za niego tylko niewielką składkę. Musi również otrzymywać comiesięczny zastrzyk denosumabu, który kosztuje kolejne 3000 dolarów za zastrzyk, aby zapobiec złamaniom kości, ale to również jest pokrywane przez jej ubezpieczenie.
Od czasu ponownego rozpoczęcia leczenia, liczba guzów u Eisenberg spadła do 4,7 ng/mL na początku tego roku, a w czerwcu spadła jeszcze bardziej, do poziomu poniżej 1 ng/mL.
"Muszę być na [lekach] do końca życia", lamentuje. "Nie mogę tego zatrzymać ... on [lekarz] może obniżyć miligramy i takie tam ... ale zawsze trzeba być obserwowanym. To, co mam, nie odejdzie."
**By Ethan Huff
**Source
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz