Ta dramatyczna operacja nastąpiła po dwóch innych, w Norwegii (patrz Operacja Sił Światła w Szwecji i Norwegii) i w Zimbabwe.
Była ona ukierunkowana na zniszczenie na ziemskiej Płaszczyźnie Subtelnej jednej z najbardziej niebezpiecznych Czarnych cywilizacji naszego lokalnego wszechświata, nazwanej Potworami z Lofotów.
Nazwa pochodziła od miejsca na współczesnych Lofotach, w pobliżu Pierwszej Galaktycznej Świątyni na planecie, gdzie znajdowała się ich natywno-wcieleniowa Matryca.
Rasa ta została stworzona jako ciało zapasowe dla Czarnych Archontów. Rozumieli oni, że z jednej strony i tak kiedyś zginą, a z drugiej, że są w ciągłym agonistycznym poszukiwaniu sposobów na przetrwanie.
Pasożytnicza cywilizacja Potworów z Lofotów urodziła się ułomna, bez Monad i Ciał Przyczynowych. Natychmiast po narodzinach doświadczały intensywnych uczuć porównywalnych do dzikiego głodu, kaca, zadławienia, czy odstawienia narkotyków.
Archonci robili to celowo, aby Potwory natychmiast, jak wygłodzone drapieżniki, rzuciły się na zdobycz w postaci brakujących im Ciał Przyczynowych i Monad. Najbardziej poszukiwane były ludzkie struktury subtelne.
Wszyscy stworzeni członkowie tej Czarnej cywilizacji byli samotnymi istotami. Nie mieli Monadycznej rodziny ani kolektywnej Matrycy Inteligencji. Posiadali jedynie zwierzęcy instynkt.
Natychmiast po narodzinach zostali uwolnieni z pełną swobodą działania, by realizować włożony w nich program, który był podobny do wirusa - wniknięcia w życiową formę innego człowieka i przejęcia jej.
Zaczynali od infiltracji człowieka poprzez wejście na jego pokład. Najpierw celowali i strzelali w jego Ciało Przypadkowe i dokonywali wymuszonej wymiany aspektów - tzn. wyrywali część jego Substancji Subtelnej, a w zamian wstawiali część swojej.
Następnie osadzali część swojej świadomości, a dana osoba stawała się opętana. Głównym powodem tego jest to, że Potwory nie mogły przejąć całego Ciała Przyczynowego ofiary na raz, całkowicie zastępując jej Duszę na poziomie Subtelnym.
Na kolejnym etapie zniewolenia rozpoczynało się zawładnięcie Monadą. Odbywało się to według podobnego schematu.
Następnie Wyższe Ja danej osoby zostało stłumione i zastąpione świadomością potwora z Lofotów.
W ten sposób Zło uzyskało doskonałą strukturę ewolucyjną człowieka i uzyskało dostęp do Wyższych Planów. Wykorzystując to, Czarne Archony chciały przejąć władzę nad Lokalnym Wszechświatem i obalić Absolut i Współtwórców.
W tym samym czasie Archonci przygotowywali swoje tyły - ciała, w które mogliby transmigrować w razie potrzeby. To znaczy, Potwory z Lofotów były uważane za mięso armatnie, środek do realizacji demonicznych planów Ciemnej Hierarchii.
We Wszechświecie istnieje wiele cywilizacji, które zostały stworzone w sposób wadliwy z powodu niedoskonałości ich twórców. Człowiek jest jednym z niewielu przedstawicieli kosmicznej Inteligencji, którzy urodzili się doskonali.
Ścieżki ich rozwoju są różne. Istnieją rasy stworzone przez Światła lub Szarych, bez, na przykład, Monad, które starają się je zdobyć na drodze ewolucji. Inni próbują osiągnąć ten sam cel, przechwytując Monady od innych form życia, które je posiadają.
Jest na to wiele sposobów - bezpośrednie przejęcie, częściowe przejęcie, podporządkowanie, opętanie i tworzenie hybryd. Dlatego właśnie cały czas obserwujemy wzmożoną uwagę cywilizacji Szarych i Ciemnych na ludzkość.
Wyższa Hierarchia Światła doskonale rozumie, że problem ten należy rozwiązać, żeby dać szansę wszystkim rasom, niezależnie od ich "koloru", oczyścić się z karmy i przejść na kolejne poziomy ewolucji.
Wcześniej było to niemożliwe po prostu dlatego, że Czarny Współtwórca Lokalnego Wszechświata i jego syn Yaltabaoth nie chcieli na to pozwolić. Teraz, gdy obaj i zdecydowana większość ich Hierarchii przeszli na Jasną Stronę, a stworzone przez nich cywilizacje zostały pozostawione własnemu losowi, pojawiła się taka szansa.
Potwory z Lofotów wyrządziły Wszechświatowi wiele zła i szkód. Szczególnie okrutne były ich manipulacje człowiekiem, aż do przeżarcia ludzkich Monad włącznie. Na szczęście było ich niewiele, gdyż Hierarchia Światła aktywnie temu zapobiegała.
Ich ostatnim wyczynem była próba przy Wodospadach Wiktorii w Zimbabwe przechwycenia zakotwiczonego tam Logosu ludzkości wraz z aspektami dwóch Najwyższych Hierarchów Pleromy. Celem było wprowadzenie do Logosu Matrycy samo-zmartwychwstania Czarnych Archontów.
Dla zespołu naziemnego Lightwarriors główną trudnością w eliminacji Potworów był fakt, że brakowało im nie tylko Monad, ale i natalnej Matrycy, co czyniło ich praktycznie nieuchwytnymi.
Nigdy nie zbierały się razem. Jedynym wyjątkiem były pościgi, polowania na ludzkie Ciała Przyczynowe lub Monady. Tylko wtedy wszystkie łączyły się w swoje dzikie stado.
Wiedząc o tym, Wyżsi Hierarchowie Światła opracowali plan, jak wywabić Potwory z ich schronienia i zniszczyć je. Zwłaszcza, że nie negocjowały i nie potrzebowały oczyszczania z karmy. To było uosobienie Zła.
Operacja zagłady była trzymana w tajemnicy przed Lightwarriors, choć to oni odgrywali główną rolę w jej przeprowadzeniu. Mieli pełnić rolę przynęty i celu, zadać pierwszy cios.
Oto jak przebiegała operacja.
Przed nią, Hierarchowie Światła stworzyli pozory przeniesienia Logosu ludzkości z Wodospadów Wiktorii do jednej z lokalizacji czakr planetarnych.
Nie użyli samego Logosu, lecz jego symulakrum, i zrobili to tak umiejętnie, i wyglądało to tak wiarygodnie, że potwory z Lofotów chwyciły przynętę.
Podczas pozorowanego transferu, dwaj dowódcy drużyn naziemnych mieli wziąć Logos do swoich Monad, a następnie przenieść je do wyznaczonego miejsca Mocy.
Gdy Lightwarriors zaczęli wprowadzać do siebie fałszywe Logos, nastąpił atak na Płaszczyźnie Subtelnej.
Potwory z Lofotów wykazały się najwyższym profesjonalizmem wojskowo-strategicznym.
Najpierw zaatakowała grupa zwiadowcza.
Nie mógł uchwycić Logos, ale musiał sprawdzić, czy to nie była zasadzka.
Lekkostrzelni wojownicy musieli wytrzymać ciosy, nieświadomi rozpoczętej operacji, ponieważ Wyżsi Hierarchowie Światła przeszli w tryb pełnego zera słuchowego.
Dowódcy drużyn wytrzymali atak zwiadowców. Reszta potworów przekonała się, że nie ma żadnego zagrożenia i rozpoczęła zmasowany atak na Wojowników Światła, aby przechwycić Logos ludzkości. Mimo to, nie rzuciły się do ataku od razu całą swoją siłą i konieczne było wywabienie ich wszystkich. Obrońcy nie mieli innego wyboru, jak tylko trzymać się.
Na planie fizycznym, w wyniku reakcji łańcuchowej, rozpętało się piekło. Spadła silna ulewa, a potem niespotykany grad wielkości kurzego jaja i piłki tenisowej.
Obaj liderzy zespołu byli w tym czasie w swoich domach. Ale jeden z nich miał swój samochód zaparkowany na podjeździe, co prawda pod drzewem, ale grad mógł go pokonać.
Chciał pobiec do samochodu, aby szybko przenieść go do garażu, który znajdował się blisko domu. Ale nie mógł nawet wyjść na ganek: grad bił z wściekłą siłą, niemalże o ścianę, bezlitośnie młócąc lodowatymi odłamkami wszystkie stojące na ulicy samochody, wyjąc przy włączonym systemie alarmowym.
Lightwarrior, w milczeniu, przyglądał się temu wszystkiemu, doskonale wiedząc, że jeśli wyjdzie na zewnątrz, po prostu zginie. W tym momencie rozpoczęła się aktywna faza operacji mającej na celu zniszczenie wszystkich potworów z Lofotów. Wtedy Lightwarrior jeszcze o tym nie wiedział i po prostu nie rozumiał, skąd bierze się ogromna ilość negatywnych emocji i dlaczego jego serce bije tak mocno.
W dogodnym momencie udało mu się przebiec pod parasolem do samochodu, wskoczyć do niego i podjechać do garażu. Ale nagle spadł grad z tak niesamowitą siłą, że Lightwarrior musiał siedzieć w samochodzie i słuchać, jak ciężkie, lodowate gradobicia okaleczają go.
Wibracje sięgały zenitu. Był cały mokry, trząsł się, a jego serce ścigało się z piersi. W pewnym momencie jego oczy przygasły i stracił przytomność.
Jak później wyjaśnią Wyżsi Hierarchowie Światła, w tym momencie w obu Lightwarriorach nastąpiła wewnętrzna eksplozja Monad. Każdy potwór z Lofonten został zniszczony.
Atak Czarnych bytów był połączony z bombardowaniem gradem i był jego manifestacją na planie fizycznym. Oprócz Lightwarriorów na długo zapamiętali to wszyscy okoliczni kierowcy, których samochody zamieniły się w sito. Tak samo wyglądał dach domu innego lidera drużyny.
Ale warto było grać, bo dzięki tej operacji problem Potworów został ostatecznie rozwiązany. Teraz należało przywrócić do życia schwytane przez nie ludzkie Monady, a Lightwarriors mieli takie doświadczenie (patrz Operacja w Japonii - część 1 i część 2). Ponadto, należało zająć się natalnym portalem wcieleniowym Czarnej Cywilizacji na Lofotach.
Ci członkowie tej rasy, którzy potrafili przechwytywać ludzkie Monady, przekształcali je w absolutnie czarny format ciała. Więc kiedy Lightwarriors przywrócili ich do życia, musieli stworzyć Monady od nowa.
Absolutnie czarne to ciało pochłaniające całe promieniowanie elektromagnetyczne padające na nie we wszystkich zakresach i nie odbijające niczego. Wbrew nazwie może emitować dowolne częstotliwości i wizualnie mieć kolor.
Ciałami w 100% czarnymi były Anty-Pleroma i Anty-Słońce (Czarne Słońce). Zasysały one całe światło jakie do nich wpadło będąc w trybie aktywnym i pasywnym. W pasywnym odbierały tylko światło otoczenia, jak antena. W trybie aktywnym zasysały je siłą.
Monady Potworów z Lofotów przekształcały się w mikro Czarne Słońca lub ciała absolutnie czarne. Jednocześnie mogły one pozostawać w rezonansie z Anty-Pleromą i głównym Czarnym Słońcem.
Tak więc Archonci zbudowali kolejną piekielną infrastrukturę, zamierzając przejąć Lokalny Wszechświat przez system Czarnych Słońc, Monad o całkowicie czarnych ciałach, czarnych dziur, czarnych eonów i czarnych cywilizacji.
DNI dużo i szczegółowo opowiadał o tym, jak Siły Światła oczyszczały Wszechświat z tych diabolicznych, wielopoziomowych konstrukcji na planie subtelnym i fizycznym.
Tak, Współtwórcy mogliby pójść najprostszą drogą - całkowicie przeładować Logos Lokalnego Wszechświata i rozpocząć całą ewolucję od nowa. Ale Absolut i Wyższa Hierarchia Światła przyjęły inny plan. Dzięki niemu cały Wszechświat zostanie przekształcony bez restartu, tzn. bez utraty doświadczenia i konieczności ponownego rozpoczęcia ewolucji przez wszystkie formy Inteligencji.
Ostateczny punkt operacji "Potwory z Lofotów" został ustalony siedem dni później. Przez cały ten czas Lightwarriors nieustannie odczuwali uderzenia energii z Portalu Lofotów.
Nie było w tym nic dziwnego, gdyż infrastruktura Portalu na Płaszczyźnie Subtelnej pozostała nienaruszona i służyła jako inkubator do kultywowania zarazków torsyjnych Czarnej Cywilizacji.
Dokładnie w wyznaczonym czasie Współtwórcy skupili w lokalizacji Portalu wygenerowany przez siebie Promień Światła Absolutnego. To potężne uderzenie kwantowe unicestwiło całą strukturę demoniczną. Pole energetyczne tego miejsca zostało całkowicie przywrócone. Lightwarriors aktywnie uczestniczyli w tym dziele.
Następnie przystąpiono do przeczesywania resztek systemu Czarnych Słońc.
**By Lev
**Source
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz