28.11.21r.
Pół dnia dzisiaj czuję... No właśnie, co? Więc - coś. Czuję "coś". Nie
wiem co, bo odczuwam to tylko jako energię. Całe moje ciało na nią
reaguje, na zewnątrz i środku. Umysł również. Już parę godzin czuję
nieprzerwane połączenie z "Matką", "Ciszą w ciszy". Nazywam tak stan,
który osiągam w trakcie głębokiego oddychania. Jest to punkt ciszy w
ciszy. W głowie czuję i słyszę wibrację, którą już teraz rozpoznaję i
zawsze witam z radością,bo jest to uczucie błogie i przyjemne. Lecz
dzisiaj, po zrobieniu pierogów na zamówienie, przyszłam na swoje
poddasze i zanim nawet usiadłam poczułam połączenie. Nie byłam skupiona,
dalej nie jestem, a połączenie wciąż jest,ciche gdy piszę, wibrujące
głośno, gdy tylko na sekundę przestanę. Ale oprócz tego połączenia, do
którego już przywykłam, dzisiaj czuję coś jeszcze. Całe ciało jest na
elektryzowane, w środku jakby wszystko tańczyło albo się trzęsło.
Momenty uniesienia jakbym nic nie ważyła i to nieistotne czy stoję czy
leżę.
Po około pół godziny od przyjścia na poddasze
doszłam do wniosku, że utnę sobie drzemkę. Jak pomyślałam tak zrobiłam i
obudziłam się 2 godziny później i jeszcze zanim otworzyłam oczy
poczułam, że wciąż jestem w "tym" stanie. Teraz(godzinę po przebudzeniu)
już jest mniej dziwnie, lecz w dalszym ciągu jestem połączona a moje
ciało chyba staje się oddzielnym bytem, bo to co wyprawia... Co chwila,
na całym ciele mam gęsią skórkę,która stawia na baczność wszelkie włoski
i elektryzuje mnie w wydawałoby się przypadkowych miejscach. To
spowodowane jest prawdopodobnie dreszczami w środku, a właściwie
prądami, które przepływają przeze mnie w przeróżnych kierunkach z punktu
A do punktu B a czasem i dalej. Na przykład z kolana, przez łydkę, do
stopy a sekundę później ze stopy do pośladka. Albo z łopatki do karku,
co mnie całą wprowadza znowuż w drżenie. Lekkość w głowie cały czas, w
ciele co 15-20 min. Ciepłota ciała. U mnie to dziwne, zazwyczaj jest mi
zimno, prawie zawsze mam zimne stopy i dłonie. Dzisiaj czuję przyjemne
ciepło. Ogólne mniejsze odczucie bólu. Tak mi się wydaje. Mam problemy z
kręgosłupem i prawą ręką, a dzisiaj po staniu i lepieniu pierogów nie
cierpię za bardzo. Właściwie w ogóle nie cierpię. Ból nie znikł
zupełnie, lecz jest dużo lepiej niż się spodziewałam.
Tu
muszę się poprawić. Napisałam wcześniej, że lekkość ciała czuję co
15-20 min. A tak nie jest, jak okazało się przed chwilą. Lekkość tą
czuję gdy tylko przestaję coś robić. Gdy przestaję się na czymś skupiać
od razu się dostrajam. To naprawdę wspaniałe. Bardzo ciekawi mnie reszta
wieczoru, a tymczasem wyślę te przemyślenia na bloga i się w tym
wszystkim wygodnie rozgoszczę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz