21 grudnia 2020 roku, Steve Beckow
Wesołego przesilenia jutro, wszyscy. Dni stają się coraz dłuższe! ...ale pędząc szybciej!
Znowu pauza dała mi mnóstwo czasu na introspekcję. W nastroju introspekcji przyłapałem się właśnie na mówieniu czegoś tak znaczącego, że stałem tam przez jakiś czas unieruchomiony.
Było coś w moim sposobie bycia towarzyskim, na co nie mogłem położyć palca, ale to było przekrzywienie mojego zachowania. Byłem niesymetryczny, "polubiłem ludzi", żeby użyć wyrażenia Lena.
Wtedy usłyszałem siebie (lub kogoś innego) mówiącego, "Nie wierzę sobie". Powtarzałem to w kółko, gdy tam stałem. Była to świtająca świadomość i zatrzymała mnie w miejscu.
Tak, sam sobie nie wierzę. Oglądam, jak robię swój występ. Jak mógłbym sobie uwierzyć, gdybym był świadkiem, jak ćwiczyłem swoje wersy, zakładałem na twarz, chodziłem, rozmawiałem.
Jak mogłabym się oszukać, że jestem w jakiś sposób prawdziwa ja?
To wszystko jest fałszywe.
Kim byłbym bez swojego czynu?
Absolutnie nic nie jest tym, czym wydaje się być, ponieważ prawdziwa natura rzeczy pozostaje głęboko ukryta pod pozorami rzeczywistości.
poniedziałek, 21 grudnia 2020
Kim byłbym bez mojego aktu?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz