czwartek, 11 lipca 2019

Życie zostało stworzone dla radości i biada - lekcja akceptacji Susanne Kempken



Susanne Kempken (Australia)
       

         Niebo było żywe, słońce świeciło jasno, a łagodny powiew wiatru sprawiał, że dzień był idealny na miejsce w ogrodzie. Wciągnęłam rękawice ogrodnicze, wrzuciłam zielony kosz na odpady do ogródka i przykucnęłam, żeby zrobić kilka bardzo potrzebnych pieleń. W taki idealny dzień nawet udręczenie było przyjemne. Właśnie miałam wyrwać z łóżka ogrodowego kolejne grube wiązki chwastów, kiedy zobaczyłam, jak mój kot rzuca się na coś skaczącego po ścieżce w ogrodzie. Cokolwiek to było, nie posunęło się zbyt daleko, zatrzymało się w śladach ciężkiej szponiastej łapy. Szybko poderwałam się na nogi i gdy podeszłam bliżej, zobaczyłam małą jaszczurkę walczącą dziko pod łapą. Byłam bardziej niż szczęśliwa, mogąc zagrać zbawiciela. Jak tylko podniosłam kota, jaszczurka uciekła w bezpieczne miejsce. Jaki wspaniały dzień! Piękna pogoda, pielenie było prawie zakończone i na dodatek uratowałam jaszczurkę przed używaniem jako zabawka do żucia. Byłam szczęśliwa.
Po zakończeniu pielenia napełniłam swój zielony kosz na śmieci i zaczęłam go zwijać. Było dość ciężko, a kiedy zatrzymałam się, aby uzyskać lepszą przyczepność, zauważyłam, że kosz zostawia po sobie brzydki rozmaz. Spodziewając się zgniecionej rośliny, zatrzymałam się, by sprawdzić i ku mojemu przerażeniu zobaczyłam, że to resztki ślicznej małej jaszczurki. Schowała się pod koszem i zmiażdżyłam ją, kiedy go przeniosłam. Byłam przerażona.  i po moim natychmiastowym „och nie” poczuciu wyblaknięcia, po prostu poczułam się winna.

Zastanawiałam się, dlaczego tak się stało. Ja uratowałam jaszczurkę przed śmiercią od kota tylko po to, żeby zabił ją kosz. Nie wspominając, że teraz byłam odpowiedzialna za jego śmierć zamiast kota. To wydawało się takie absurdalne. Jaki był sens ratowania jaszczurki? Chociaż jej rzeczywista śmierć była prawdopodobnie lepsza, niż śmierć przez kota, wynik był taki sam. Nie mogłam tego zrozumieć. Wydawało się to prawie okrutne. 

Ponieważ nie mogłam znaleźć żadnych natychmiastowych odpowiedzi, mój umysł wskoczył na modę „Co jeśli ” i „Powinnam mieć” . Co jeśli po prostu byłabym na tyle cierpliwy, by poczekać, aż jaszczurka zniknie? Widziałabym, gdzie się schowała. Wynik jeden za „to moja wina”Powinnam była sprawdzić pod koszem, zanim go przeniosłam. Wynik drugi za „to moja wina” . A co jeśli zostawię kosz na miejscu do jutra? Trzy punkty za „to moja wina” . Chociaż byłam świadoma tego, co robię, mój umysł nie chciał przestać rzucać we mnie rzeczami, które sprawiały, że czułam się gorzej. Dla mnie jest to bardzo typowa, niemal wrodzona odpowiedź na nieprzyjemne doświadczenie. „Co jeśli” Przekleństwo celownika. Dodatkowa porcja winy, którą nakładamy na siebie po negatywnym wydarzeniu. To 
nie ma znaczenia, że ​​te zdarzenia są częściej przypadkowe, a w momencie wystąpienia najprawdopodobniej są poza naszą kontrolą. 

Podczas gdy ja tam stałam, pozwalając, by mój umysł jechał karuzelą „Co jeśli”, nagła znajomość zacisnęła koła zębate w mojej karuzeli. Myśl po myśli pojawiła się w moim umyśle i żadna z nich nie czuła się jak moja. Oto, co przyszło mi na myśl. .

To była lekcja akceptacji. To był czas jaszczurki i nic, i nikt nie mógł tego zmienić. Nazwij to przepływem życia, losem, przeznaczeniem lub naturą. Ratując jaszczurkę, po prostu opóźniałam jej los i nadałam jej los innego opakowania. Wynik zawsze będzie taki sam. To było nieuniknione. Być w stanie zaakceptować to przyjęcie większej prawdy. W życiu się zdarza i chociaż mamy wybór w tak wielu rzeczach, niektóre rzeczy są poza naszą świadomą kontrolą i zawsze będą. Więc bądź dla siebie łaskawy i zdaj sobie sprawę, że czasami nic nie możesz zrobić, aby zmienić wynik. Akceptacja jest ważnym krokiem w kierunku uzdrowienia. Znajdujesz spokój w akceptacji. 

Kiedy nieszczęście nas spotka, często wpadamy w „co jeśli” sytuację.Co jeśli nie wyszłabym dziś wieczorem? Co jeśli wybrałabym inną drogę? Co jeśli nie spóźniłabym się? Co jeśli, co jeśli, co, jeśli. Człowiek może zwariować zastanawiając się i martwiąc się o „Co jeśli” . To prosty fakt, że wszystkie „Co jeśli” na świecie nie zmienią wyniku tego, co już się wydarzyło. Kluczem jest akceptacja. Klucz do spokoju. 

Utknięcie w pętli „Co jeśli” przedłuża tylko nasz ból i cierpienie, blokuje naturalny proces uzdrawiania, a co najważniejsze, uniemożliwia nam robienie postępów w naszym życiu. Akceptacja to jedyny sposób na wydobycie się z „Co jeśli”ruchome piaski, to jedyny sposób, aby przejść przez i do przodu. Akceptacja ożywia przepływ życia w naszym kierunku i sprawia, że ​​radość jest możliwa ponownie. Poprzez akceptację potwierdzamy wszechświatowi, że jesteśmy gotowi do uzdrowienia, jesteśmy gotowi do pójścia naprzód, jesteśmy gotowi otrzymać światło i pozytywność z powrotem do naszego życia. 

Dodałam fragment „Auguries of Innocence” Williama Blake'a. W kilku linijkach udaje mu się tak pięknie podsumować ideę akceptacji. 

To prawda, że ​​tak powinno być; 
Człowiek został stworzony dla radości i biada; 
A kiedy to słusznie wiemy, 
Thro 'świat, w którym bezpiecznie idziemy. 

Radość i biada są utkane w porządku, 
Ubranie dla duszy boskiej. 
Pod każdym smutkiem i sosną 
Radość z jedwabistego sznurka.


William Blake

 Susanne Kempken jest współzałożycielką The Guided Meditation Site. Kliknij tutaj.

It is right it should be so;
Man was made for joy and woe;
And when this we rightly know,
Thro' the world we safely go.

Joy and woe are woven fine,
A clothing for the soul divine.
Under every grief and pine
Runs a joy with silken twine.


William Blake
Opublikowano , autor:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz