,,Jak złodziej zaś przyjdzie dzień Pański, w którym niebo ze świstem przeminie, gwiazdy się w ogniu rozsypią, a ziemia i dzieła na niej zostaną znalezione. Skoro to wszystko w tensposób ulegnie zagładzie, to, jakimi winniście być wy w świętym postępowaniu i pobożności, gdy oczekujecie i staracie się przyspieszyć przyjście dnia Bożego, który sprawi, że niebo zapalone pójdzie na zagładę, a gwiazdy w ogniu się rozsypią’’
2 List Świętego Piotra.
Histeryczna propaganda radykalnego wypaczenia intelektualnego w sferze zmian klimatu powoli zbliża się do nowego rekordu szaleństwa. Tym razem na odsiecz obrońcom klimatu przychodzi przemysł filmowy Hollywood, w którym zespoły filmowców prześcigają się w urzeczywistnianiu apokaliptycznych wizji a następnie przenoszeniu ich na duży ekran. Scenariusze kreujące strach i trwogę są obudowane wokół wizji Al Gore’a, lub też twórcy próbują na własną rękę budować utopijną narrację.
Możemy odnotować, że od roku 2012 amerykańscy i światowi widzowie kina zostali oszołomieni przez opowieści o skrajnych zmianach klimatu spowodowanych przez człowieka. De facto wszystko rozpoczęło się od filmu 2012 w reżyserii Rolanda Emmericha, który słusznie ukazywał jeden podstawowy aspekt, a mianowicie to, że tylko słońce może w naturalny sposób oddziaływać globalnie na zmiany klimatu na naszej planecie.
Dopiero później rozpoczęto propagandę zakładającą, że to przede wszystkim człowiek odpowiada za ocieplenie klimatu, które obecnie przekształciło się dosłownie wklimatyczne ocipienie (wybaczcie porównanie), dlatego najlepiej byłoby ograniczyć populację ludzi na Ziemi, co wiąże się nieuchronnie z depopulacją. Jeżeli jednak w sposób obiektywny chcemy podejść do zmian klimatu to mamy do dyspozycji trzy realne drogi.
Pierwsza droga wyjaśnienia zakłada, że obecne zmiany klimatu są całkowicie naturalnym zjawiskiem, gdyż w przeszłości ocieplenia klimatu następowały na przemian z mini epokami lodowcowymi lub skrajnym ochłodzeniem. Druga droga to kwestie związane z Biblią, która zakłada a w zasadzie przestrzega człowieka po przez proroctwa o naturzeapokaliptycznej, że w czasach ostatecznych klimat ulegnie niewyjaśnionej destabilizacji, co będzie jednym ze znaków czasu nadchodzącego końca naszej ery.
I wreszcie opcja trzecia, czyli nie mamy do czynienia z żadnym ociepleniem klimatu, lecz reakcją samego klimatu na projekt geoinżynierii, czyli sztucznej ingerencji w klimat, głównie sektora wojskowego. Projekt geoinżynierii obejmuje między innymi rozpylanie smug chemicznych chemtrails czy funkcjonowania projektu HAARP. Natomiast niedorzecznością jest zrzucanie całej winy na emisję dwutlenku węgla i samego człowieka.
W gruncie rzeczy to jest przemyślany zabieg mający na celu chociażby wprowadzenie opłaty klimatycznej, która jest bezczelnym podatkiem nałożonym przez Unię Europejską. A zatem każdy sposób na transfer pieniędzy z budżetów poszczególnych krajów członkowskich, jest sposobem dobrym i oczekiwanym przez instytucje Unijne.
Dodatkowo należy zauważyć ogrom hipokryzji, z jakim mamy tutaj do czynienia. Po pierwsze głównym ideologicznym argumentem napędowym opłat za emisję dwutlenku węgla, jest troska o klimat a konkretnie o ocieplenie klimatu.
Jest to co najmniej kuriozalna sytuacja gdyż nie tak dawno NASA w sprawie klimatu wydała następujące oświadczenie: ,,Matematyczny model obliczeniowy aktywności słonecznej, wyliczył, że z prawdopodobieństwem 97 procent nadejście tak zwanej mini epoki lodowcowej jest kwestią czasu a konkretnie najbliższych dziesięcioleci.’’ Co to oznacza? Otóż ocieplenie klimatu w zasadzie można określić mianem fikcji, stworzonej na rzecz konkretnych koncernów, które zbijają na wyimaginowanym ociepleniu miliardy.
O czym należy jeszcze napisać? Otóż w czasie II Wojny Światowej nasz serdeczny sąsiad, to jest Niemcy, rozjechały Rzeczpospolitą, pozostawiając tutaj dosłownie pustynię. Co działo się dalej? Polska znajdowała się po okupacją, ale mimo to próbowała powstawać z kolan. W tym samym czasie, Niemcy wzbogacone miliardami, które zostały zrabowane i wywiezione z Polski, odbudowują się, oraz wzmacniają gospodarkę. Przy okazji emitując CO2 do atmosfery bez żadnych ograniczeń.
Dostrzegacie, do czego zmierzamy? Z jaką hipokryzją mamy do czynienia? No, więc te same Niemcy i szerzej ujmując kraje rozwinięte zachodu, w momencie, w którym ich gospodarka jest silna, i zmodernizowana, żądają od Polski oraz innych krajów dawnego bloku wschodniego ograniczenia emisji CO2. Dokręca się kurek Polsce i poszczególnym krajom europy wschodniej. Niemcy przez lata emitowały ogromne ilości CO2 do atmosfery, jednak panuje pewnego rodzaju amnezja, czy może wręcz demencja u czołowych polityków UE.
Autor. Zespół globalne-archiwum.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Fot. youtube.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz