Strach przed bestią
Wścieklizna
jest dziś uznawana za niebezpieczną wirusową chorobę zakaźną niektórych
ssaków, mogącą przenieść się na człowieka. Cechuje ją znaczne
podniecenie i agresja („wściekłość”). Wściekliznę nazywa się też
wodowstrętem lub hydrofobią (z łac.), co jest odbiciem jednego z objawów
choroby, mianowicie mimowolnych skurczów mięśni na widok lub sam dźwięk
wody.
Popularny
w czasach Louisa Pasteura – odkrywcy szczepionki na tę chorobę – horror
związany z wścieklizną nie miał żadnych podstaw w statystykach, ani
znaczenia dla demografii, ponieważ hydrofobia była bardzo rzadka u
ludzi. Tuż przed wynalezieniem tej „cudownej szczepionki” śmiertelność
we Francji oficjalnie nie przekraczała 50 osób rocznie. Pomimo tak
sporadycznego występowania, wścieklizna od dawna zajmowała szczególne
miejsce w ludowych przekazach. Aż do czasów AIDS była ucieleśnieniem
tajemniczej i przerażającej choroby, a jej typowym nosicielem miał być
najlepszy przyjaciel człowieka. Hydrofobia od czasów średniowiecznych
powiązana była z ludowym wyobrażeniem bestii, choroby związanej z
demonami (teoria miazmatu).
W
dawnych czasach, jak odnotowano w zapiskach dostępnych w starych
bibliotekach, pocałunek króla miał leczyć wściekliznę. Później odkryto,
że kawałek królewskiego ubrania może być równie skuteczny. Wierzono też,
że „kamień szaleństwa”, stosowany w miejscu ugryzienia, „wyciągał
szaleństwo”. Natomiast fragment „sierści psa, który nas ugryzł” powinien
zostać przeżuty, połknięty lub zawiązany na ranie.
Badania nad wścieklizną czytaj dalej>>
Wścieklizna, Pasteur i szczepionka przeciw wściekliźnie – dr Millicent Morden
Przegląd literatury na temat wścieklizny obecnie [do 1957] i w przeszłości.
Fragment książki wydanej po raz pierwszy w 1957 roku autorstwa Eleanor McBean pod tytułem The Poisoned Needle: Suppressed Facts about Vaccination [Zatruta igła: Ukrywane fakty o szczepieniach] poruszający kwestię wścieklizny i szczepionki przeciw wściekliźnie.
Wścieklizna była niczym stary zabobon – reliktem czasów kiedy diabły przechodziły od zwierzęcia do człowieka przenosząc chorobę.
Ludwik Pasteur który miał wcześniej udar mózgu zamienił ten stary zabobon w chorobliwą żądzę zarabiania pieniędzy.
Obecnie wścieklizna jest ulubieńcem Vivisection Trust działającej na arenie międzynarodowej.
Jeśli wiwisekcja zdołała coś udowodnić, to dowiodła niemożności by człowiek mógł zarazić się jakąś rzeczywistą chorobą od psa.
Jak długo jeszcze brudny zysk będzie ukrywać fakty przed ogłupianym społeczeństwem?
W
dawniejszych czasach, jak odnotowano w kronikach dostępnych w starych
księgozbiorach, pocałunek króla mógł uleczyć wściekliznę. Później
odkryto, że kawałek królewskich szat może być również skuteczny.
Jeszcze
później „szalony kamień” przyłożony w miejsce ugryzienia „wyciągał
szaleństwo”. Następnie niektóre z „włosów psa który cię ugryzł” mogły
być przeżute, połknięte lub przyłożone do rany.
Jeszcze późniejszym odkryciem było stosowanie wyciągu z „dzikiego karalucha”.
W 1806 roku niejaki Kraus otrzymał
nagrodę 1000 dolarów od ówczesnych władz Nowego Jorku za swe odkrycie,
które na ponad 20 lat trzymało wściekliznę z dala od Nowego Jorku. Była
to formuła w skład której wchodziła kość szczęki osła lub psa, kawałek
języka źrebaka oraz zielony nalot monety pensowej z wizerunkiem króla
Jerzego I Hanowerskiego.
Szczepionka przeciw wściekliźnie
Opublikowano 1 hour ago, autor: An..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz