Wpis 47. Duchem niezłomni, silni, wierni i zwycięzcy. Przywróćmy w sobie ducha naszych starożytnych, Wielkich Przodków.
I nie chodzi tutaj wcale
o ducha skorego do walki. Już wiele razy historia ukazywała nam, że wiele
naszych „patriotycznych” zrywów i powstań przynosiło nam więcej szkody niż
pożytku. My ponosiliśmy największe straty, a nasi wrogowie stale na tym
korzystali, stając się jeszcze silniejszymi. My cierpieliśmy, a oni się
cieszyli z naszych krzywd i zniewolenia. Ilekroć rozbrzmiewała fałszywa nuta
wzywająca do tak zwanego patriotyzmu, to za każdym razem rozniecała w nas
płomień zapalczywości, gotowości składania największych ofiar własnego życia na
„świętym” ołtarzu ojczyzny, doprowadzając do rozniecenia takiego ognia, jaki przede
wszystkim pochłaniał, niszczył właśnie nas, nie mówiąc już o tym, że wcale, ani
na krok nasze ludzkie wysiłki nie zbliżały nas do upragnionej wolności,
ponieważ możni tego świata zawsze sprytnie i zdradziecko posługiwali się nami i
to oni a nie my osiągali swoje cele. Jak tylko wydaje się nam, że już jesteśmy
wolni, to po krótkim czasie okazuje się zupełnie coś przeciwnego. I nie inaczej
jest dzisiaj. Wszyscy rządzący popadają w zachwyt nad wolną Polską. To znaczy,
jak mówią o czymś, że coś jest tak jak oni mówią, to znaczy, że nie mówią
prawdy, bo jest zupełnie inaczej, niż oni mówią.
.
A my słuchając ich bredni
nawet nie zauważamy, jak coraz więcej murów jest wokół nas, stale wznoszonych i
pieczołowicie umacnianych. A co gorsza, to budowanych naszymi własnymi rękoma i
przeciwko nam. Mamy więc mur kłamliwej polityki, zniewolenia gospodarczego,
uzależnienia od pieniądza, a zwłaszcza poddaństwa systemom religijnym -
najgorszego zniewolenia ze wszystkich. Jednym słowem mur fałszywych systemów i
fałszywej rzeczywistości. A wszystkie te układanki tworzą jeden i ten sam,
ciągle niezmienny i nadal jeszcze działający mechanizm podziału Jedności,
oddzielania dusz od Źródła Życia, mechanizm wprowadzania rozłamu między Energią
Najwyższą a wszystkimi Jej Cząsteczkami, czyli każdym duchem wcielonym, reinkarnowanym.
Naszego ducha wyrywa się z korzeniami z gruntu pierwotnych i najwyższych wartości,
tak jak ludzie są wyrywani z łona Matki Natury, wyrywani z naturalnego cyklu
życia, oderwanego od jego odwiecznych praw.
Tak, niestety, teraz mamy
inne prawa i to prawa z zupełnie innej bajki, bajki zatytułowanej dżungla, ale
tej z betonu, stali i szkła, a na dodatek przystrojonej w szmaty ułudy, dla
niepoznaki nazywanej pięknymi szatami „wspaniałej” rzeczywistości. Sami bajarze
zaś nie przestają nas przekonywać, że mamy tylko jedną rzeczywistość, jakiej
musimy być bezwzględnie wierne i wierni, bo ich zdaniem to oczywiście nie ma
żadnej innej. Jest tylko ten pokraczny świat, jaki oni sami pospiesznie
sklecili. I jeszcze do tego bezduszny, jak bezduszny jest ten bożek, bałwan,
jakiemu służą, czyli pieniądz - bezmyślny, ślepy, zimny. W dodatku zadufany w
swojej prymitywnej potędze.
Najczęściej wygrywa, a
tam gdzie się pojawia nie ma już miejsca na żadne uczucia - te wzniosłe, ponieważ
wyzwala tylko te najniższe i najbardziej prymitywne żądze panowania nad
wszystkim i wszystkimi. Najlepiej się czuje, bo czuje się jak w swoim żywiole
kiedy niszczy i rozdziela. Wznieca kłótnie, spory i walki. Niby stoi na straży
porządku, wznosząc chociażby mury, lecz tak naprawdę chodzi tylko o jeszcze
większy i rygorystyczny nadzór, zniewolenie. Każda wymówka jest dla niego
dobra, żeby tylko osiągnąć swe niskie cele.
Kilka dni temu dane mi
było przeczytać wiadomość o planowanym rozpoczęciu budowy muru, na granicy
meksykańsko amerykańskiej. Datę rozpoczęcia prac ustalono na styczeń 2018-go
roku. Konieczność jego wzniesienia jest tłumaczona na różne sposoby - a to
nielegalni imigranci, a to przemyt granatów, karabinów, narkotyków i ludzi.
Oczywiście prezydent
Trump, niestrudzenie stojący na straży niepodważalnych praw swoich
hamburgożernych rodaków, bez przerwy krzyczy jak to mu zależy na ich dobru. To
tylko wersja dla świata, dla telewizji. W fałszywej rzeczywistości budują mur,
a pod nim, pod granicą już są wydrążone tunele, którymi jak autobusy bez
przerwy kursują tiry wyładowane narkotykami i karabinami. Dzięki temu na całej
długości granicy między Meksykiem i Stanami (i w głębi Meksyku) grasują
bandziory z różnych mafii, karteli narkotykowych, żeby tylko cały czas
utrzymywać tutaj wojnę i zabijać ludzi.
Zrozumiałe, że policja i
wojsko robi co może. Zwalczają zorganizowaną przestępczość, rozstawiają swoje
oddziały na autostradach i w ruchliwych punktach miast. Sprawdzają, przeszukują
samochody, lecz ciągle jest to kropla w morzu potrzeb. A najbardziej cierpią na
tym zwykli ludzie, gdyż ci prawdziwi bandyci, to przede wszystkim politycy.
Zresztą, nie gorsi od
nich są ci mafiosi z Watykanu. Ci to dopiero dokazują. Takich zbrodni jak
kapłani się dopuszczają, to inni długo się muszą od nich uczyć. Watykan zaś
stara się skrzętnie ukrywać swoje podłości, chociaż z każdym dniem na ich temat
wiemy coraz więcej. I nic im nie pomaga „niewinna” owcza skóra, ponieważ coraz
więcej ludzi wie, jaki to wilk się pod nią skrywa.
Tak, Watykan ma spore
pole do popisu i niestety korzysta z tego jak może. Ciekawe też, co tam skrywa
w tych swoich podziemiach. Podobno jest tego aż 80 kilometrów
korytarzy pod całym Watykanem. To jest dopiero rozległy loch skrywania prawdziwych
działań watykanistów, bandy umarlaków - jednej z wielu na usługach możnych tego
świata, którzy to bez przerwy czynią sobie z nas wrogów, jakich tylko i
wyłącznie trzeba zwalczać, mordować, zabijać, jakby w ogóle nie wiedzieli, że
jesteśmy tymi samymi i pełnoprawnymi mieszkańcami tej Planety Ziemia. A oni, to
akurat nic nie mają tutaj do powiedzenia, ponieważ to jest nasze święte i
niezbywalne prawo, o jakim oni wcale nie mogą stanowić i tym bardziej nie stanowią,
lecz zwyczajnie wprowadzają bandyckie zwyczaje, a właściwie kryminalne praktyki,
jakim wszystkich chcą podporządkować. Ale dość tego! Jak chcecie, to sami się
wytłuczcie, bo my do tego to swojej ręki więcej już nie przyłożymy. Dosyć z
tym, to wasze ręce są splamione krwią i są brudne. Nasze ręce zaś są czyste i
przeznaczone do dobrych czynów - uczciwej pracy, niesienia pomocy innym i
budowania szczęśliwego życia dla wszystkich tych, co tego chcą. Nie ma dla was
tutaj więcej miejsca ani dla waszych chorych, niedorzecznych i obłędnych
rzeczy, jakimi przez tak długi czas żeście nas karmili i nimi mamili.
Tak jak wasz czas się
skończył, tak skończył się czas wierzenia wam, czas posłuszeństwa wobec was i
wykonywanie wszystkiego, co żeście tylko nam kazali i do czego żeście nas
zmuszali. JUŻ DOŚĆ TEGO WSZYTSKIEGO! Teraz to wy się zamknijcie i słuchajcie
tego, co łaskawie wam będziemy mówić. i nie tylko słuchajcie, lecz i uważnie
się przyglądajcie temu, jak wszystko zacznie się tu zmieniać, i to zmieniać ku
dobremu, bo wy, w tych swoich ograniczonych, chorych i mało rozumnych głowach,
nie jesteście w stanie sobie uzmysłowić wielu podstawowych prawd, według
których postępując na co dzień można zbudować piękne życie na Ziemi. To po
prostu wam się w głowach nie mieści - tych waszych ciasnych, wąskich mózgownicach
- że życie na Ziemi może być szczęśliwe, dostatnie, spokojne, braterskie, w
pokoju i zdrowiu. Nie, na to przecież nie mogliście się zgodzić ani do tego dopuścić.
Wszystko, tylko nie to…
Tylko że w tym waszym
prymitywnym zapamiętaniu umknęło wam coś niezwykle ważnego. Pan Bóg, nasz
Najwspanialszy Ojciec Duchowy Jahwe nigdy nie pozostawił, ani nigdy nie
zapomniał o Swoich Umiłowanych Dzieciach, do których to wy już należeć nie
możecie. I to wcale nie dlatego, że to On was odtrącił - pomimo tego, że ma ku
temu pełne prawo - lecz jedynie dlatego, że to wy samymi swoimi uczynkami, swoim
postępowaniem doprowadziliście właśnie do tego. Sami żeście się wydziedziczyli
i sami żeście się pozbawili swojej przynależności do Miłości, cały czas
występując przeciwko Niej w swej niezmierzonej głupocie.
A skoro tak, to teraz
macie na co sobie sami żeście tak głupio zapracowali. Oto teraz czas waszej
zapłaty i czas zbierania owoców waszego postępowania, owoców zgniłych,
spleśniałych i w ogóle nie nadających się do jakiegokolwiek użytku. I to one
tak bardzo wam zaszkodziły. Żeście się nimi obżerali bez opamiętania, no to
teraz macie za swoje i jeszcze się temu dziwicie. A do tego co bez przerwy
żeście siali, to teraz spadło na wasze puste głowy. To, czemu tak ślepo żeście
sami i z własnej woli służyli, to teraz was dopadło i wami bez reszty
zawładnęło. Sami teraz doświadczycie „dobrodziejstw” waszego panowania, waszego
czynienia innym tego, co wam powinno być niemiłe. Ale o tym to już nie byliście
łaskawi pamiętać, o tym to jakoś tak się wam niechcący zapomniało i tak wam jakoś
uleciało z tych waszych pustych łepetyn.
No tak, rzeczywiście
pustych, gdyż w przeciwnym razie to musiało by w nich coś pozostać, pozostać
choć odrobina zdrowego rozsądku, choć okruszyna rozumu. Niestety, nic z tego.
Do cna i do ostatniej głupoty żeście się wyzbyli najmniejszej resztki
pomyślunku i zwykłego człowieczeństwa. No tak, nie ma się przecież co dziwić.
Jak się służy jakiemuś tam martwemu bożkowi, jakim jest pieniądz, władza,
wojna, to w końcu i samemu się do nich upodabnia, stając się ostatnim
umarlakiem za życia, śmiesznym zombie i to pozbawionym serca. A w żyłach to wam
płynie chyba ropa naftowa zamiast krwi, bo uważacie, że bez tej waszej nafty to
już nic na tym świecie nie będzie można wprawić w ruch ani ożywić. Jest ona dla
was tak niezastąpioną, że aż żeście się nią zachłysnęli i upili niemal na
śmierć, a już na pewno do utraty przytomności i resztek rozumu, bo gdyby jakimś
cudem jeszcze coś wam z niego zostało, i jeszcze ostatnią wolą byście poszli po
rozum do głowy, to byłby to dla was jeszcze cień nadziei. A tak, to bez cienia
wątpliwości jest to wasz ostatni pobyt na tej Cudnej Planecie. I nie dość że
ostatni, to na domiar waszego wielkiego poniżenia jest to wasz ostatni niechlubny
pobyt.
Więc sami oszczędźcie
sobie tego wstydu i wynieście się stąd jak najszybciej. Przynajmniej tę
ostatnią dobrą rzecz możecie jeszcze uczynić. Miejcie chociaż tę niewielką i
ostatnią resztkę małego honoru jaka być może jeszcze się wam tli w tych waszych
zatraconych duszach. Droga wolna. Nikt tu za wami tęsknić nie będzie ani nie
będzie też was zatrzymywać. Wręcz przeciwnie, bo wreszcie z wielką ulgą
odetchniemy, jak już sobie stąd pójdziecie.
A jak sobie tylko nieco
odpoczniemy, jak już nieco ochłoniemy z tego szczęścia, że was tu nie ma, to
wtedy zobaczycie jak się zabierzemy do pracy, by z tego piekła, jakie żeście
nam pozostawili uczynić prawdziwy Raj na Ziemi, ponieważ taką jest Święta Wola
Ojca Stworzyciela, jakiej to właśnie wy, wy i nikt więcej tylko wy, żeście się
ważyli nikczemnie sprzeciwić. A jak żeście się sprzeciwiali, to tak teraz
macie. Kto pod kim dołki kopie to sam w nie wpada. Proste. A trzeba było się
uczyć mądrości i to nawet tej podstawowej, bo biorącej się z gruntu prostych i
wiernych serc ludzi, co z bardzo ciężkiej pracy własnych urobionych rąk
życiodajne, zdrowe, dorodne i dojrzałe owoce czerpać potrafili, z wielkiej
miłości i łaskawości Matki Ziemi, Matki Natury, ich odwiecznej Matki Żywicielki
podarowane.
Jednak żeby to zrozumieć,
a co najważniejsze żeby potrafić tak żyć, to trzeba mieć wielką miłość w sercu,
i to w sercu człowieczym, a nie w jakimś tam umarlackim kamieniu. Dlatego
wszystkim tym, co przetrwają Oczyszczanie, przetrwają ten wielki czas
sprzątania, będzie przywrócone prawdziwe serce człowiecze i prawdziwy Duch Boży.
Wtedy powrócimy do źródła człowieczeństwa i wyzbędziemy się egoizmu, życia tylko
dla siebie. Ponownie zdamy sobie sprawę, że wszyscy stanowimy Jedność.
Tylko zanim to nastąpi,
trzeba nam będzie pokonać próbę. W sumie sporo ich będzie, lecz ta
najważniejsza dotyczy oczywiście naszego ducha. Mianowicie nastąpi koniec
świata, ale tego świata, jaki znamy, czyli ten cały niesprawiedliwy i fałszywy system
wreszcie się skończy i sobie stąd pójdzie. Jednak nie odbędzie się to tak
bezboleśnie i nie będzie z tym tak różowo.
Będzie wielka tragedia i
wielkie zniszczenie kiedy tan cały fałszywy system z jego wieloma wysokimi murami
runie na ludzi. Wszystko obróci się w gruzy i będzie dużo zamieszania, ale
tylko dla tych wywodzących się z tej fałszywej rzeczywistości, co rozleci się
na kawałki. I tak jak ich świat zbudowany na pieniądzu przestanie istnieć, to
tak samo i oni zakończą swoją bytność razem z nim, bo do niego należą.
Dlatego jest sprawą ducha
i od jego kondycji będzie zależeć, jak przejdziemy przez ów Czas Przeobrażeń. Tak
jak teraz dbamy o swoją duchowość, tak później umożliwi nam to przezwyciężenie
wszelkich materialnych zawirowań. Jeśli zaś okaże się, że nasz poziom duchowy
nie jest dostateczny, ponieważ upadający stary system dokonał spustoszeń w
naszym wnętrzu, to jeszcze nie ma się czym tak bardzo martwić. Jak tylko
przejdziemy przez pierwsze sito Oczyszczania, to znaczy jak przeżyjemy początek
mocniejszych przemian, to już będzie to dla nas pierwszą dobrą oznaką,
pierwszym dobrym znakiem zachęcającym do podjęcia prawdziwej pracy nad sobą.
Nie da się ukryć, że żarty
się skończyły i naprawdę trzeba będzie się wziąć za siebie, jeśli ktoś będzie
tylko marzyć o pozostaniu na Ziemi. I wbrew ogromnemu spustoszeniu na całym
świecie dojdzie do osiągnięcia najważniejszego celu. Powstanie ze zniszczeń to,
co w gruzach legło już dawno temu. A powiedział to Pan Bóg w Swoim przekazie do
jednej z naszych rodaczek, jednej ze Słowiańskich Dusz. Powiedział, że duch powstanie
z popiołów. Nie liczy się więc nic innego. Tylko dla ducha cały czas podejmuje się
te wszystkie starania. I rzeczywiście, to prawda, że drastyczne i bardzo
bezwzględne, ale konieczne.
Jest to jak jakiś
inwazyjny zabieg chirurgiczny. W czasie jego przeprowadzania musi dojść do miejscowego
uszkodzenia skóry, do zniszczenia tkanki mięśniowej, by lekarz mógł dostać się do
chorego miejsca i go usunąć dla uratowania całego organizmu. Nie inaczej jest i
w przypadku Oczyszczania. Organizm całej ludzkości wymaga tego zabiegu
chirurgicznego, ponieważ bardzo poważne niebezpieczeństwo zagraża jej duchowi.
Aby uratować życie, istnienie ducha człowieczego, potrzebne jest działanie
samego Lekarza z Wysokości.
Jako ludzkość jesteśmy
już w stanie agonalnym, ponieważ zło jest wszędzie i nie jesteśmy już w stanie
mu przeciwdziałać, o czym powiedział niedawno Duchowy Opiekun Ziemi EA. W
związku z tym usunięcie tego nowotworu będzie wymagać skutecznych środków i
przeprowadzenia gruntownego leczenia. A skoro choroba ludzkości zwana
niewiedzą, głupotą, brakiem poznania i brakiem duchowości - określana jednym
słowem jako zło - wryła się tak mocno swymi pazurami w nasze codzienne życie,
to tę chorobę trzeba będzie stamtąd wyrwać, wyrwać skutecznie i całą.
Tak, rany pozostaną
głębokie, ale przecież czas je wszystkie wyleczy. I nie tylko czas, lecz przede
wszystkim ten duch, co powstanie z popiołów i z gruzów ludzkiej pychy,
ludzkiego ego, ludzkiego urągania i lekceważenia Świata Duchowego, ludzkiego
nie liczenia się z innym człowiekiem, ludzkiego braku poszanowania świętego
życia i ludzkiego braku szacunku dla wielu innych czystych, świętych i
wzniosłych wartości, z których Miłość jest pierwszą i najważniejszą.
Człowiek musi być
przywołany do porządku i musi powrócić do początku swojej wiary. Człowiek musi
wydostać się spod gruzów zbrodniczego systemu i zacząć budować nowe życie na
Ziemi. Tym razem jednak na zawsze, gdyż to co było kiedyś, ten dobrobyt i
szczęście Pan Bóg, nasz Ojciec Stworzyciel nam przywróci i to jedynie dzięki
Niemu to się stanie, ponieważ to On jedynie ma moc przywrócenia tego, co już
kiedyś było. Uczyni nam też rzeczy nowe.
Do tego dzieła potrzebuje
jednak sprawdzonych, wypróbowanych narzędzi. Takich, co są niezawodne. Ojciec
Niebieski Jahwe potrzebuje Swych wiernych dzieci, takich dzieci, na jakich może
w pełni polegać przy ratowaniu innych dusz, którym grozi śmiertelne
niebezpieczeństwo.
A zatem Piękna Duszo -
Siostro Słowianko i Mężny Duchu - Bracie Słowianinie! Stańmy ramię w ramię i
skrzydło w skrzydło - jak na Aniołów przystało, bo przecież Słowianie to Dzieci
Bogów - i pokarzmy całemu światu, że mamy Wielkie Słowiańskie Serce do pomocy
innym, wszystkim tym, co tej pomocy tak bardzo potrzebują i są jej tak wielce
spragnieni jak wyschnięte nasionko wielkiego drzewa na bezkresnej i
skamieniałej z żaru pustyni.
I wiem, i widzę to, że te
słowa nie są rzucane na wiatr, bo te słowa trafiają na podatny i żyzny grunt, te
słowa trafiają prosto do cudownych serc, jakie już nie raz zadziwiły cały
świat, a swych wrogów po wielokroć wprawiały w osłupienie. Ale nie tylko serca,
bo i ten duch niezłomny, duch samego Ojca Stworzyciela Jahwe wciąż się tli w
narodzie, gdyż pomimo tylu zawirowań nikomu nie udało się go stłamsić, zdeptać
ani zniszczyć.
Dlatego to bądźmy dumni z
naszego największego skarbu - najpierw bycia Dziećmi SAMEGO OJCA WSZECHMOGĄCEGO,
Bogów, a potem będąc potomkami DUMNYCH I WIELKICH PRAOJCÓW SŁOWIAN!!! Nie
możemy uczynić wielkich rzeczy, zanim nie uświadomimy sobie i nie zdamy sobie
sprawy z własnej wartości i godności. A tę godność mamy dzięki łaskawości naszego
Stworzyciela. On powołał naszych Praojców i to z nich się wywodzimy.
Już mniejsza o to, jak
wielkie i potężne było Starożytne Imperium Wielkich Słowian, już mniejsza o to,
że wszyscy naokoło się nas bali i na nas nie napadali. I nie ważne, że jedno z
naszych licznych plemion poradziło sobie bez trudu z jakimś tam „potężnym”
imperium Rzymianków. Nie, to się wcale nie liczy, ponieważ wielkość Naszego
Imperium było oznaką błogosławieństwa stale otrzymywanego z Wysokości z racji naszego
życia w pokoju, wiedzionego zgodnie z Prawami Natury. Uprawialiśmy ziemię i
cieszyliśmy się obfitymi plonami. Byliśmy szczęśliwi wiodąc bogobojne i uczciwe
życie. Wielkość Słowian wynikała z właściwego postępowania, była następstwem
wierności Ojcu Niebieskiemu oraz wielbieniu Go czystymi sercami.
I nic nie stoi na
przeszkodzie, żeby znów tak było. I tak się stanie, gdyż jeśli tylko sam Pan
Bóg Jahwe tak zechce, to na żadnym świecie nie ma takiej siły, jaka by się
mogła Jego Świętej Woli przeciwstawić. A jeśli Jego Wolą jest i to, aby to
Słowianki i Słowianie pomagali innym, pomagali budować Nowe Życie, dali
przykład temu światu, według jakich Praw należy wieść życie - według
odwiecznych Praw Bożych - to pokornie należy przyjąć nałożone na nas obowiązku
i należycie z nich wszystkich się wywiązać. Wywiązać duchem niezłomnym, duchem
pełnym wiary w każde słowo Ojca Niebieskiego, duchem mężnym i odważnym. Duchem
godnym naszych starożytnych Praojców, Aniołów Bożych i samych Pradawnych Bogów.
To właśnie do nich należymy i z nich się wywodzimy! I nikt nam tego nie
odbierze, tak jak chlubna pamięć o tym nigdy nie została zatarta, a teraz z
wielką siłą odradza się na nowo!
Odradza się tak samo, jak
odradza się prawdziwy duch w narodzie i tak jak nasz duch powstaje z popiołów
na przekór możnym tego świata, co w swojej tępej naiwności myśleli już, że
potrafią pokonać Dzieci Boże. Nic z tego. To oni są pokonani i to przez własne
ego, przez własną zaborczość wszystkiego. Sami się zatracili i sami zmusili do
odejścia z tego świata. Pozostawią po sobie tylko krótkie i niechlubne
wspomnienie, ale nie żal. Pozostawią też puste miejsce, a jak wszyscy wiemy, to
Naturalnym Prawem zawsze jest ono zapełniane. A zatem jesteś gotową - Siostro
Słowianko i jesteś gotowym - Bracie Słowianinie, do zajęcia należnego Ci miejsca?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz