Wojciech Moskal
Stoły inspirowane głębią oceanu (fot. duffylondon.com)
Przez
stulecia ludzkość fascynowała się teoriami dotyczącymi nie tylko tego,
co kryje gwiaździste niebo, ale również tym, co może chować się pod
naszymi stopami. Najwspanialej chyba te marzenia przedstawił Juliusz
Verne w jednej ze swoich najlepszych książek - „Podróż do wnętrza
Ziemi”. Profesor mineralogii Otto Lidenbrock wraz ze swoim bratankiem
Axelem schodzą pod powierzchnię Ziemi w kraterze islandzkiego wulkanu
Snafellsjökull i podróżują w ziemskich głębinach aż do wylotu wulkanu
Stromboli na Morzu Śródziemnym, a po drodze napotykają prehistoryczny
świat, w którym żyją m.in. dinozaury, wielkie insekty i gigantyczne
grzyby.
Dziś wiemy już, że w płaszczu
ziemskim (znajdującym się bezpośrednio pod ziemską skorupą) rzeczywiście
może kryć się życie, najpewniej w ukrytych w nim morzach i oceanach, z
których najgłębsze rozpościera się aż tysiąc kilometrów pod nami. -
Gdyby się okazało, że tej wody tam nie ma, bylibyśmy nieźle „umoczeni” -
żartuje autor odkrycia Steve Jacobsen z Northwestern University (USA).
- Nasze badania
wskazują, że mamy do czynienia z o wiele większymi zasobami ukrytej
wody na naszej planecie, niż dotychczas sądzono - dodaje już na serio w
rozmowie z magazynem "New Scientist", który poinformował o odkryciu.
Naukowcy natrafili na najgłębszy z dotychczas odkrytych w płaszczu ziemskim zbiorników wody. Leży on mniej więcej w jednej trzeciej odległości z powierzchni do jądra
Surachit
Pierwsze
wskazówki, że może się tam znajdować się woda, dostarczyły zaś
diamenty, które 90 mln lat temu wydostały się na powierzchnię w wyniku
erupcji wulkanu leżącego w okolicy rzeki Sao Luiz, niedaleko miasta
Juina w Brazylii.
Diamenty nie były
doskonałe, miały skazy, a konkretnie liczne inkluzje. To, co jednak
zmartwiłoby jubilerów, ucieszyło naukowców, gdyż w inkluzjach tych
znajdowały się związki
chemiczne uwięzione podczas powstawania diamentu. - Gdy zbadaliśmy je
dokładnie pod najczulszymi mikroskopami, okazało się, że są tam również
jony hydroksylowe, które normalnie pochodzą z wody. W dodatku było ich
bardzo dużo, dosłownie wszędzie – opowiada Jocobsen.
Wraz ze swoim swoim zespołem szukał odpowiedzi
na kluczowe pytanie – na jakiej głębokości powstały diamenty? W tym
celu wrócił do inkluzji. - Składały się one z minerału – ferro
peryklazu, który pod względem chemicznym zawiera żelazo i tlenek
magnezu. Może jednak absorbować również inne metale, takie jak chrom, aluminium
czy tytan. Procesy takie zachodzą pod bardzo dużym ciśnieniem i w
ogromnych temperaturach, a więc w warunkach typowych dla głębszych
warstw płaszcza Ziemi – wyjaśnia Jacobsen.
Po uwzględnieniu wszystkich danych i zbadaniu uwięzionych w diamentach minerałów badacze z Northwestern University doszli do wniosku, że diamenty te musiały powstać na głębokości około 1000 kilometrów.
-
A biorąc pod uwagę to , że inkluzje znajdowały się w nich przez cały
ten czas, znalezione w nich „wodne ślady” - czyli jony hydroksylowe -
musiały bezpośrednio pochodzić z tego samego miejsca, z tej samej
głębokości – mówi "New Scientist" Steve Jacobsen.
-
To jak do tej pory najgłębszy ślad krążenia wody na naszej planecie.
Zarazem dowód na to, że to krążenie w głębszych warstwach Ziemi jest
intensywniejsze, a zasoby ukrytej tam wody są najprawdopodobniej o wiele
bogatsze, niż nam się dotychczas wydawało – dodaje uczony.
Nie
jest do końca jasne, jak woda mogła się dostać tak głęboko. Najpewniej
doszło do tego pod wpływem ruchów tektonicznych dziesiątki milionów lat
temu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz