O świecie energii moimi oczami, Rozmowy z Przyjacielem
Kochani to obiecany tekst-‘przekaz’ o pojednaniu dusz, jak ja to widzę z moich przestrzeni…czyta się to i rozumie poprzez otwarcie się na obrazy, dźwięki przekazu…nie zamykajcie się poprzez osąd …bo wtedy zamykamy się na zobaczenie choćby tej opcji rzeczywistości, a zajrzeć nic nie szkodzi…nie musisz brać wszystkiego -weź to co Tobie pasuje i ciepłem serce otula… Inspirującej lektury-mam nadzieję….
Możesz spotkać jedynie część
Siebie… Widząc siebie we wszystkim wykraczasz mocą umysłu poza
sprowadzanie się do funkcji ciała, które staje się tym czym jest- formą
wyrazu, pewnych aspektów ciebie. Tych aspektów, które postanowiłeś
doświadczyć dziś, pokochać, poznać, pogodzić się z nimi, zrozumieć… Moc
twego prawdziwego Ja jest dalece niepojęta dla ja zamkniętego w
granicach ego. Nasze możliwości, gdy tylko zechcemy je sobie uświadomić w
pełni, ukażą to co skrzętnie chowamy za zasłoną materii świata,
nieśmiertelność tu na Ziemi już dziś i wieczność życia, istnienia
unaocznioną. Gdy tylko przyjmiemy na siebie wysiłek pracy postrzegania
siebie jako Istoty dalece wykraczającej poza aspekt bycia ciałem- czyli
nośnika komunikacji ze światem, wtedy odsłoni się przed nami światło
tego czym jesteśmy a co ukrywamy przed sobą.
Widzieć siebie we wszystkim co
to znaczy? Tworzyć co to znaczy? Szerzyć co to znaczy? Królestwo moje-
Niebieskie co to znaczy? Czy szerzenie, dzielenie, znaczy umniejszanie
siebie? Nikt nie lubi rozstawać się ze sobą, z tym co kocha. Z drugiej
strony nie jesteśmy istotami, które potrafią długo wytrwać w nie
tworzeniu, unieszczęśliwia nas brak inspiracji, dawania z siebie poprzez
najwyższy wyraz siebie w czymś… A zatem tworzenie to szerzenie,
uwidacznianie, komunikowanie na zewnątrz najwyższej idei siebie, jakby
pomnażanie siebie poprzez tworzenie z siebie. W ten sposób sprawdzam,
doświadczam siebie w różnych wersjach, jakościach, odcieniach miłości,
piękna, mam więcej do kochania, podziwiania, zachwycania, radowania się.
Zanim nie spróbowani połączyć, wymieszać podstawowych kolorów któż mógł
podziwiać wszystkie odcienie tak radujące oko i duszę?
Pokarmem dla duszy jest miłość, piękno,
radość, tworzenie i szerzenie tych właśnie właściwości, a one razem
tworzą to co nazywamy domem, czyli królestwem nieśmiertelnym- to jego
właściwości. Ciało, jego wygląd, przesłanie jest tylko odbiciem tego co
komunikuje z wnętrza swojej istoty, jest hmmm jak wyświetlacz w kinie…
Często patrząc na kogoś mówimy, że wiemy co mu w duszy gra, bo ciało też
odzwierciedla, wyświetla niejako obraz naszego wnętrza, przeżytych dni…
Szerzyć, tworzyć…i pozwalać dorastać, współistnieć to znaczy kochać.
Widzieć w każdym najmniejszym kawałku życia część królestwa to jest
właśnie najwyższy sposób patrzenia na to co tu, które wiedzie Tam.
Wszystko jest energią życia wyrażoną w
jakieś formie, służącą czemuś, mającą jakąś funkcję…wszystko jest piękne
i doskonałe takie jakie jest i z wszystkiego można czerpać inspirację
oraz informacje, poprzez połączenie tego ze źródłem najwyższym, jak po
nitce do kłębka.
Ostatnio oglądałam program, w którym
naukowcy porównywali nasze dna z dna różnych zwierząt oraz roślin…i cóż
wyszło, że człowiek to taki zlepek procentowy dna różnych gatunków, jak
na górze tak na dole… Patrząc na najwyższy aspekt stworzenia-
człowieka, istotę ludzką stworzoną na obraz i podobieństwo Najwyższego
Istnienia, widzimy aspekty jakimi zostało to stworzenie obdarzone. Moc
tworzenia to nasze dziedzictwo i my na co dzień unaoczniamy tą moc w
naszej rzeczywistości. Tyle, że w dużej mierze nadal odrzucamy świadomie
naszą rolę sprawczą. Tworzymy nieustannie i ta moc, umiejętność
przekracza nasze wyobrażenie na dziś… Ale jest i jest święta i
nietknięta w swojej doskonałości w wyższej części naszego wiecznego
Bytu. To co my musimy tutaj zrobić to przebudzić się do świadomości
ujrzenia siebie w Jedności, poprzez wspólny jeden łączący wymiar nas
wszystkich- Dom, Źródło, Boga, Chrystusa, Syna źródła, Obraz i
podobieństwo Boga. Przebudzenie jednej części jak w komórkach na
poziomie ciała, budzi komóreczki sąsiednie, przekazuje informację, która
się szerzy dalej. Jedno przebudzenie do prawdy o sobie budzi, nawołuje
pozostałe części Istnienia by wracały do Domu- czyli do świadomości
prawdy o sobie.
Problem polega na tym, że tutaj
funkcjonujemy nie na zasadzie połączenia, jedności, miłości, ale raczej
na zasadzie rozdzielenia, nieufności, postrzegania poprzez to co nas
różni w dużej mierze. A zatem tworzymy rzeczywistość alternatywną,
której podstawą jest oddzielenie, brak bezpośredniej łączności,
podejrzliwość, odróżnianie (podkreślanie różnic jako obcości, inny
znaczy wróg i budzi nieufność)… I ciężko nam wyobrazić sobie, że
mielibyśmy kochać wszystkich i każdego z osobna, ba nawet ciężko nam
wyobrazić sobie tutaj, że mamy cokolwiek wspólnego z niektórymi z nas…
A język duchowy czasem ciężko
przetłumaczyć na język ego i tego świata – czego efektem jest właśnie to
co widzimy w fizyczności, świat który nijak nie ukazuje prawdy o nas,
tego obrazu i podobieństwa które jest naszym dziedzictwem. Pokój,
radość, miłość- czy ten stan jest twoim stanem każdego dnia o każdej
jego porze…. Jeśli nie, to znaczy, że jesteś w drodze jak my wszyscy, do
zrozumienia, do przebudzenia. Moja przyjaciółka, wielka Mistrzyni oraz
wspaniała światła Dusza mawia, że wiele się tutaj popsuło na Ziemi i
poszło nie tak jak powinno w opcji tworzenia… wypaczyliśmy wiele a w
skutek naszych błędnie pojętych idei, wytworzyliśmy coś co nie opera się
na zasadach panujących w Domu. Zapomnieliśmy o tym czym jest ten dom i
jak się tam żyje, jakie zasady w nim królują, panują, podłóg których
powinniśmy żyć, a które zapewniają trwanie, szerzenie się tegoż
królestwa tu na Ziemi.
Niemniej jednak pewne aspekty naszej
mocy, dziedzictwa pozostają bez zmian…nadal tworzymy, nadal mamy
możliwość w każdej chwili przypomnieć sobie Dom i wolną wolą wracać,
wrócić w jednej chwili do tego Kim jesteśmy w prawdzie, w Bogu, w Domu,
do Świadomości Chrystusowej.
To co uznaję za swoje- kocham a
nie odrzucam, nawet zwierzęta dbają o swoje małe i widać w nich czułość
i dbałość o swoje dzieci… Czasem wszystko co trzeba to zobaczyć, że coś
jest z Ciebie albo przypomina Ciebie, szukać podobieństw a nie różnic.
Gdyby przyjąć, że każde dziecko na Ziemi, nie tylko te które urodziło
się z twoich genów ludzkich jest częścią ciebie, bo wywodzi się z
drzewa genealogicznego rodziny dusz… Gdyby zobaczyć, że każdy nowy
człowiek, który był, będzie w każdym czasie jest połączeniem różnych
aspektów dusz, które pokochałeś w drodze napotkawszy tu czy tam lub
pragnąłeś poczuć jako swoje i dlatego tak też się stało…. Gdyby zobaczyć
siebie w połączeniu z każdym innym człowiekiem, ciebie z nim i z
nią…jaki Ty wtedy by powstał, jakie cechy by miał, co by najbardziej
kochał, o co by walczył, dlaczego by cierpiał, z czego się radował, a co
by go smuciło, jak by sam chciał tworzyć i czego dotknąć, jak by
odczuwał Niebo tu na Ziemi poprzez siebie, czy tak jak ty, czy w innych
odcieniach, zastanawiałeś się kiedyś nad tym? Czy kochałbyś tę nową
wersję siebie, obserwował jak dorasta i stawia pierwsze kroki, jak
odbija ciebie ale poprzez inne już aspekty, bo jest mieszanką ciebie
tego i tego ciebie które bardzo bardzo już kochasz i które połączyłeś by
rozszerzyć was ku większej chwale Istnienia….
Uff ktoś czytając może uznać ten tekst
za profanację lub się przestraszyć…ale zawsze jest wolna wola by opuścić
stronę i wejść do innego świata bloga… Ja piszę to co widzę i pojmuję z
mego tu i teraz- każdy ma wolną wolę by przyjąć lub odrzucić :).
Rozumiecie już teraz pełniej co miałam na myśli zaczynając ten tekst od
słów: możesz spotkać jedynie część Siebie… W tym sensie tworząc stale
poszerzamy królestwo by móc doświadczać siebie w różnych aspektach,
nowych, zawsze doskonałych, umiłowanych i wiecznie kochanych, bo Rodzic
jest Jeden w Domu i każdy z nas ma to samo pochodzenie oraz dziedzictwo i
równe prawa w tym Domu, Królestwie. Wszelkie porównywanie się na
zasadzie wyższości, odmienności na minusie czy też negatywność tj
nienawiści jest po prostu odrzucaniem swojej łączności z Domem, z jego
istotą, z pamięcią, to zapadanie w głębszy sen…a raczej wypaczony
straszny sen…koszmar, gdzie każdy człowiek może być twoim wrogiem,
zabójcą, czy sędzią… Stąd słynne słowa o niesądzeniu, bo nie znamy i nie
widzimy całości obrazu tak jak widać go z umownej góry. Gdy sądzisz
kogoś, sądzisz siebie, gdy odrzucasz kogoś poprzez potępienie, potępisz
część siebie… Już w poprzednim tekście o projekcji, który łączy się
ideologicznie z tym tekstem pisałam o tym jak wydobywać ludzi z tych
klatek więzień i jak uczyć się pozytywnie postrzegać nas i nasze
połączenia…to wyzwolenie-pojednanie dusz. Poprzez takie postrzeganie
ludzi wokół siebie zaczynamy tworzyć obraz jedności, odnawiamy
połączenia duchowe, bezpośrednią komunikację (niewerbalną) i dosłownie
odbudowujemy Królestwo w nas i wokół nas przywracając je Światłu, czyli
budząc się do Prawdy. Prawdy nie da się zabić, da się zasłonić…lub po
prostu na nią nie patrzeć…co w zasadzie czynimy-tworzymy świat
oddzielenia-alternatywny, w którym naturalny stan pokoju, jedności i
radości-współistnienia zastępujemy tym co…cóż widać teraz, czyli każdy
sobie rzepkę skrobie.
Z drugiej strony każdy zapewne
ma w swoim życiu choć jedną istotę, którą kocha, nieważne z jakiego
powodu, ale bez miłości dusza umiera-bo to jest jej rzeczywistość prawdziwa.
I każdy potrafi sobie wyobrazić lub doświadczył w życiu bólu utraty,
odejścia takiej osoby… Nikt nie chce tracić tego co niewypowiedziane a
co tylko miłość potrafi wyrazić. A gdy coś mu podpowie, że Tego skarbu
nie utracił bo spoczywa tam gdzie jest nienaruszalny i nietknięty w
swojej świętości i niewinności, że go dla nas Najwyższe Istnienie
przechowuje i przechowa na wieki, chroniąc od wszelkiej krzywdy ? Czy to
nie jest myśl, której warto się uczepić, której warto zaufać…bo płynie z
najgłębszych pokładów naszej Istoty- tam gdzie prawda nie dyskutuje z
ego, rozumem, tylko po prostu JEST. Rozumiecie? Są takie przesłania,
czucie, wiedza, płynąca z najgłębszego poziomu Twojej Prawdy, których
nie da się przetłumaczyć na słowa, je trzeba poczuć sobą i wtedy się
wie, że to Musi być prawda bo inaczej rzeczywistość byłaby zbyt
okrutna…i to już jest pierwszy krok do odkrycia prawdy o Sobie. Nie
musisz się godzić na taką rzeczywistość, która jest okrutna, spętana
strachem i nienawiścią… Nie musisz. Jesteś wolnym Istnieniem, dziecka
Boga żywego – na jego obraz i podobieństwo – z wolną wolą i mocą by się
obudzić i tworzyć podłóg własnej nieprzymuszonej woli, w imię miłości,
dobra, prawdy, tego co dusza zna jako najwyższe święte Istnienie. W
pewnym sensie drogę do domu znajdziemy zawsze, nawet po omacku…gdy
zrobisz jakiś dobry uczynek, z serca, coś czego nie rachowałeś i
kalkulowałeś, wtedy czujesz, że twoja dusza śpiewa z radości…myślisz że
to głupie, infantylne lub niewytłumaczalne… Nieprawda, królestwo ma
swoje jak najbardziej logiczne, jasne i pewne prawa, tyle że my je
wypaczyliśmy i ego po prostu je atakuje i wyśmiewa, co nie zmienia faktu
że są i że ty masz moc by im nadać wartość pierwszorzędną w swoim
życiu…tworząc, żyjąc, dając ramie w ramię z nim i nim po drodze do Domu,
uśmiechając się do tego co się wspólnie nam przypomina. A dlaczego się
nam przypomina? Dlatego, że zaczynamy to szerzyć, rozdawać, pokazywać
poprzez siebie innym, w ten sposób nie tylko budzimy innych, ale i
siebie. Wszyscy jesteśmy jak komórki jednego ciała, połączeni w
doskonałym dziele… Wszyscy mamy za zadanie wspólnie podać sobie dłonie
i pociągnąć się wzajemnie do Domu. Ukazując innym to co ty już wiesz,
widzisz, pojmujesz, poprzez swoje życie, otwierasz siebie na nowy zakres
informacji, otwierasz szerzej oczy i zewsząd dociera do ciebie więcej
bodźców, więcej jesteś w stanie przyswoić i pojąć, przekazać…niejako
tłumacząc na energię- twoje parametry rosną, wibracja się podwyższa,
świadomość doznaje oświecenia… Czasem to proces, czasem chwila.
Po co ci coś czego nie możesz
wykorzystać, podać dalej, przekazać, podzielić się? Dając szerzysz,
mnożysz, oświecasz inne części Siebie, czyli nadal pobudzasz siebie
samego do pracy w wielu wymiarach jednocześnie, do wzrastania w Świetle
Prawdy… Dlatego najlepsi profesorowie to ci co stale się kształcą, i
poznają i są wdzięczni sowim uczniom bo ci są dla nich często najlepszą
inspiracją, materiałem do studiów, nauki, drogą do wiedzy, prawdy…
Wszystko jest ze sobą połączone, każda
jedna drobinka, część tego świata nie istnieje w oddzieleniu od reszty,
wszystko ma swoje przeznaczenie, wyższy sens istnienia, powołanie w
miłości…
Są ludzie, którzy kochają psy, koty,
różne zwierzątka bo czują z nimi silną więź, są ludzie, którzy kochają
roślinki i odnajdują się w nich…osobiście kocham drzewa, i potrafię
sobie wyobrazić że moja energia łączy się z ich dostojeństwem i pokojem,
majestatem istnienia i stamtąd czerpię inspiracje… Każda roślinka ma
specyficzną energię i o czym innym będzie nam ‘opowiadać’, tylko się
otwórz na nią i posłuchaj wnętrzem…połącz się…potrafisz to…zawsze
potrafiłeś…to naturalne w Królestwie… Kochani, kochajmy to co wkoło nas a
jeśli to trudne to choć szanujmy, bo to jest część Świętego Istnienia i
twoja wyższa część płacze za każdym razem gdy niszczysz to co ma prawo
do życia i współistnienia a co pod Twoja ochronę zostało oddane…
Pojednanie-wyzwolenie-zbawienie
– przebudzenie do Prawdy o Sobie… Kochaj Najwyższy Przejaw siebie w
każdym człowieku, a wtedy poznasz siebie i jego i odnajdziecie siebie
wzajemnie w Domu, w świętym Istnieniu, w Bogu…nie tracąc siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz