Kiedy w roku 2008 wybuchł światowy kryzys ekonomiczny, Islandia mocno ucierpiała – bardziej od wielu innych krajów. Oszczędności 50 000 Islandczyków wyparowały, co wpędziło ich w długi, zaś 25 procent właścicieli domów nie było w stanie spłacać na czas kredytów hipotecznych.
Teraz, niespełna dziesięć lat później,
gospodarka Islandii kwitnie. W tym roku będzie to pierwszy europejski
kraj doświadczony przez recesję, który pobije swój rekordowy wzrost
gospodarczy sprzed kryzysu. Dzieje się tak dlatego, że przyjął on inne
podejście.
Zamiast stosować niszczące obcinanie
wydatków i ratować banki Islandia pozwoliła swoim bankom upaść i skupiła
się na polityce społecznej. W marcu Międzynarodowy Fundusz Walutowy
ogłosił, że kraj ten zdołał podźwignąć gospodarkę „bez poświęcania
swojego modelu dobrobytu” polegającego na powszechnej opiece zdrowotnej i
edukacji.
Islandia pozwoliła na ściganie osób
odpowiedzialnych za kryzys – bankierów – jako przestępców. Stoi to w
ostrej sprzeczności z USA i pozostałymi państwami europejskimi, w
których prezesi banków uniknęli konsekwencji.
Chroniąc swoją walutę, krónę, przed
hiperinflacją, do której mogłoby dojść w przypadku ochrony aktywów
bogaczy, co uczyniła reszta Zachodu, Islandia zezwoliła na pewien spadek
jej wartości. Wynikająca z tego inflacja i wyższe ceny wspomogły
eksport w odróżnieniu od wielu państw Unii Europejskiej, które borykają
się z ciągłą deflacją.
Na początku czerwca islandzki minister
finansów i gospodarki, Bjarni Benediktsson, zapowiedział wprowadzenie 39
– procentowego podatku dla wierzycieli chcących odzyskać aktywa z
upadłych banków. Jak wyjaśnia Guardian, jest to „próba mająca
zapobiec masowemu wyprowadzeniu miliardów zamrożonych w islandzkim
systemie finansowym przez obcych inwestorów”. Ten ruch i inne działania
wywołały gniew innych krajów w wymiarze ideologicznym, jak i
praktycznym. Odmawiając uznania gwarancji bankowych ze strony
brytyjskich i holenderskich inwestorów w Icesave – spółce powiązanej z
jednym z głównych islandzkich banków, Landsbanki – Islandia przysporzyła
sobie wrogów wśród swoich europejskich sąsiadów. Obecnie spłaciła już
85 procent brytyjskich roszczeń i minister finansów Islandii ogłosił
niedawno, że reszta zostanie pokryta do końca roku.
Gdy zapytano, dlaczego Islandia doznała
takiego silnego odbicia, podczas gdy wszyscy pozostali wciąż grzęzną w
długach, prezydent Olafur Ragnar Grimsson powiedział w roku 2013:
Czemu banki uważa się za świątynie współczesnej ekonomii? Czemu prywatne banki nie są traktowane jak linie lotnicze czy spółki telekomunikacyjne i nie pozwala im się zbankrutować, jeśli były zarządzane w nieodpowiedzialny sposób? Założenie, że trzeba ratować banki oznacza, iż pozwala się bankierom osiągać zyski, a zwykłym ludziom każe się ponosić ciężar poprzez podatki i cięcia budżetowe. Ludzie w oświeconych demokracjach nie będą akceptować takiej sytuacji na dłuższą metę.
Roisin Davis
Źródło: http://www.truthdig.com/report/item/iceland_jailed_bankers_and_rejected_austerity_–_and_its_been_a_success_201
Tłum. Nexus
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz