https://www.facebook.com/bezwarunkowydochodpodstawowy/
29 marca 2016
Wprowadzenie dochodu podstawowego to mniejsza rewolucja, niż się wydaje
Pieniądze za nic
Wiele krajów ma bowiem rozbudowane systemy opieki społecznej, które w
praktyce uzupełniają dochody najuboższych i podnoszą ich standard życia.
1 artykuł z 10 dostępnych
Sceptycy ostrzegają, że wprowadzenie dochodu podstawowego zmniejszyłoby
chęć do pracy – zwłaszcza w uciążliwych, gorzej opłacanych zawodach.
Na początku czerwca Szwajcarzy zagłosują w bezprecedensowym referendum.
Stawką będzie wprowadzenie nowego artykułu do konstytucji, który
zobowiąże rząd federalny do zapewnienia każdemu dochodu podstawowego „w
wystarczającej wysokości, aby żyć godnie”. Jeżeli inicjatywa przejdzie,
każdy Szwajcar otrzyma od rządu miesięczną wypłatę w wysokości 2,5 tys.
franków szwajcarskich (prawie 10 tys. zł) „za nic”.
Pomysł skrytykowały wszystkie główne partie polityczne, a sondaże
wskazują, że Szwajcarzy odrzucą go w referendum. Daniel Straub,
przewodniczący Szwajcarskiej Inicjatywy na rzecz Bezwarunkowego Dochodu
Podstawowego, jest jednak optymistą: uważa, że to tylko pierwszy krok na
drodze do zrealizowania rewolucyjnej społecznej reformy, która ma długą
historię – i niemal zawsze była uważana za utopię.
Z kolei już w styczniu 2017 r. w Finlandii rozpocznie się dwuletni
eksperyment z dochodem podstawowym na niewielkiej grupie obywateli.
Miejscowe gazety pisały już o kwocie 800 euro (3,4 tys. zł) miesięcznie
na „obywatela doświadczalnego”, choć tu nic jeszcze nie jest
przesądzone. „Chcemy mieć lepszy ogląd tego, kto mógłby poprzeć ideę
dochodu podstawowego, jeśli zaczniemy np. zmieniać różne stawki
podatkowe, aby sfinansować to rozwiązanie – mówił w marcu jeden
z ekspertów fińskiego rządu, dr Jurgen de Wispelaere, w czasopiśmie
naukowym „Praktyka Teoretyczna”.
Wprowadzenie dochodu podstawowego jest jednak bardziej kłopotliwe, niż
się może wydawać – i nie chodzi bynajmniej tylko o pieniądze, chociaż
one oczywiście stanowią ogromny problem (np. Szwajcarów nie będzie stać
na wprowadzenie dochodu podstawowego bez drastycznych podwyżek
podatków).
Dla przykładu w Finlandii spór dotyczy też m.in. równego traktowania.
Eksperyment, który ma opierać się na tym, że pewna grupa obywateli
dostanie dochód gwarantowany, a inna nie (to grupa kontrolna, podobnie
jak w badaniach leków), może też okazać się niezgodny z konstytucyjną
zasadą równości, bo tylko niektórzy obywatele będą uczestniczyć
w eksperymencie, czyli dostawać od państwa pieniądze „za nic”.
Marzenie Marksa
Eksperymenty z dochodem podstawowym były już prowadzone na świecie,
chociaż zawsze na małą skalę. W 2008 i 2009 r. w Namibii na południu
Afryki rząd zapewnił dochód minimalny w wysokości 100 namibijskich
dolarów (wówczas ok. 13 dol. USA) 1200 mieszkańcom wiosek Omitara
i Otjivero, wśród których większość stanowili koczownicy żyjący
w skrajnym ubóstwie. W czasie trwania eksperymentu wyraźnie zmniejszył
się poziom przestępczości związanej z biedą, a lokalne dzieci rzadziej
cierpiały z powodu niedożywienia. W 2015 r. rząd Namibii ogłosił, że
planuje wprowadzenie takiego rozwiązania na terenie całego kraju.
Prace nad wprowadzeniem dochodu podstawowego trwają także w 20 miastach
holenderskich. Programy pilotażowe działają także w Brazylii i Indiach.
Od 1976 r. funkcjonuje Trwały Fundusz Alaski, instytucja, która wypłaca
mieszkańcom tego stanu dywidendy z dochodów z eksploatacji dóbr
naturalnych – traktowane przez nich jako gwarantowane przez państwo
świadczenie.
Sam pomysł dochodu gwarantowanego ma długą historię. Już Karol Marks
przewidywał, że w przyszłości – po rewolucji komunistycznej – większość
ludzi będzie spędzać swój czas na rozrywce i odpoczynku, a nie w trudzie
i znoju pracy w fabrykach (w XIX w. robotnicy w wielu krajach pracowali
nawet 70 godzin tygodniowo).
Zawsze jednak uwolnienie ludzi od konieczności pracy, aby zarobić na
jedzenie i mieszkanie, pozostawało w sferze utopii. W połowie lat 80.
powstała BIEN (Światowa Sieć Dochodu Podstawowego), koalicja organizacji
i działaczy – ale przez wiele lat jej postulaty nie pojawiały się nawet
na obrzeżach głównego nurtu publicznej debaty.
W 1930 r. znakomity ekonomista John Maynard Keynes wydał esej
„Ekonomiczne możliwości naszych wnuków”. Obserwując nieustanny wzrost
wydajności pracy, przewidywał, że w ciągu kilku dziesięcioleci ludzie
zaczną spędzać w pracy znacznie mniej czasu niż za jego życia
(ośmiogodzinny dzień pracy był wówczas nowym wynalazkiem). Keynes
sądził, że w ciągu stu lat poziom życia w „krajach postępowych” będzie
od czterech do ośmiu razy wyższy niż w 1930 r. Dzięki temu przeciętny
czas pracy miał się zmniejszyć do nawet 15 godzin tygodniowo, a ludzie
resztę mieli spędzać na odpoczynku, rozrywce i korzystaniu z dóbr
kultury.
Ekonomista miał rację o tyle, że w 2030 r. produkt krajowy brutto na
głowę w krajach rozwiniętych rzeczywiście może być nawet osiem razy
wyższy niż sto lat wcześniej. To nie skróciło jednak dnia pracy –
przeciwnie, w wielu krajach Zachodu ludzie spędzają w pracy więcej czasu
niż w latach 60. czy 70. XX w. I to w coraz bardziej niestabilnych
warunkach.
Roboty do roboty
W nocy z piątku na sobotę 19 marca warszawskich kierowców Ubera spotkała
przykra niespodzianka. Facebookowy profil Taryfa24, czyli „Taksówkarski
Serwis Informacyjny”, cieszył się z kłopotów „uberpatologii”: „Pod
kilkoma popularnymi klubami »nieznani sprawcy« sprawili lewusom przykrą
niespodziankę. Wysadzający klientów »uberowcy« witani byli ciemną,
śmierdzącą cieczą, coś jakby na bazie oleju i odchodów. Po szybach, po
karoserii, wszędzie...”.
Takim sytuacjom ma zapobiegać nie policja, ale właśnie minimalny dochód
gwarantowany. Rozwój internetu i upowszechnienie komputerów oraz
smartfonów w ostatniej dekadzie wielu grupom zawodowym przyniosły
rozczarowanie. Nie tylko dlatego, że smartfon stał się elektroniczną
smyczą, na której szef trzyma cały czas podwładnego, a w wielu zawodach
(przynajmniej w Polsce, ale także w USA) oczekuje się odpowiedzi na
służbowego maila natychmiast, z weekendem włącznie. Ważniejszym powodem
okazała się jednak eksplozja rynku pracy tymczasowej. Kierowcy Ubera –
pracujący na godziny, jeżdżący prywatnymi samochodami i konkurujący
z taksówkarzami – są tutaj tylko jednym z wielu przykładów.
RÓŻNI LUDZIE O TYM BĘDĄ PISAĆ I ZNAJDĄ WIELE WAD I ZALET.
NAM ZALEŻY BY WSZYSCY PRZYJĘLI W SWOJEJ ŚWIADOMOŚCI , IŻ NALEŻY SIĘ NAM DOSTĘP DO DOBROBYTU bezwzględnie .
FINLANDIA - PRAKTYCZNIE ROZPOCZYNA NAM POKAZYWAĆ że można ....
Jak to jest? jedni mogą dać wszystkim mieszkańcom po 3
tysiącezłotych( około w przeliczeniu z euro ) miesięcznie bezwarunkowo, a
inni warunkowo 500 zl na nie każde dziecko....
no to poproszę o propozycje NESARA - dla każdego mieszkańca Ziemi tak taką samą kwotę np 10 tyięcy euro ...
to nie żarty. ...ale dopóki będzie obecny system..ekonomiczny i finansowy...to będą podziały.
ale od czegoś trzeba zacząć.....
Cała zabawa polega na tym ,że stać świat na spełnienie podstawowych
potrzeb wszystkich ludzi by żyli w dobrobycie ,na poziomie daleko
wyższym niż sobie wyobrażamy ...
To jeszcze nic.. należy się nam DARMO energia elektryczna, darmo wszelkie usługi ,
i ŻADNYCH OPŁAT UKRYTYCH NIBY TO ZA TELEWIZJĘ CZY ŚMIECI....
To samo dotyczy tej dobrej inicjatywy 500 złotych na dziecko..
dlaczego są podziały ?
tylko nie mówcie mi ,że brakuje funduszy.......
Opublikowano 3 hours ago, autor: adept
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz