15 czakra łączy się z
promieniem Ojca i ma kolor blado-purpurowy, znajduje się w
głębokiej przestrzeni. Istnieje pod naszym ciałem i pod
ziemią, kiedy nastąpi integracja Świętego Małżeństwa Hieros
Gamos. Ten blado fioletowo-magentowy Płomień zapali się w
czakrze 12 i wzniesie się w górę kolumny Hary zjednoczonej
czakry, dopiero wówczas nastąpi połączenie z Promieniem Aqua
Matki i przyciągnie fale kosmicznej Monady, Szmaragdowego
Promienia, który znajduje się w nieruchomym punkcie klatki
piersiowej. Jest to Szmaragdowy Kryształ i kiedy zostanie
aktywowany w Błękitnym Płomieniu, zaczyna rosnąć w rozległe
kwitnące plazmowe czakry, które są wplecione w krystaliczne
siatki Diamentowego Serca.
Wracamy do Szmaragdowego Pałacu, przywraca nas Szmaragdowy
Promień To tam odbywałam swoją pierwszą podróż astralną w
listopadzie roku 2000, nie mając pojęcia, co to za
przepiękne miejsce, gdzieś w głębokiej przestrzeni,
schowanej przed ludzkimi oczami.
Dzieje się to jak uderzenie pioruna, kiedy człowiek gotowy,
dostarczany jest prąd plazmowy do komór Szmaragdowego
Kryształowego Serca. Ten sam promień wywoła całkowity szok i
wielkie niedowierzanie Lucyferian, kiedy przyjdzie ten czas.
A jest bliżej niż ludzie myślą.
Zieleń Szmaragdowego Zakonu przeniknie prawą stronę męskiej
zasady Ciała Świetlistego. To jest zasada Kosmicznego
Ojca/Boga lub 15 wymiarowego aspektu słonecznego Rishi,
Strażnika Ametystowego Zakonu, gdy jest on w pełni wcielony.
Co to jest Słoneczny Rishi?
To pierwsza Triada manifestacji Światła, która tworzy
Uniwersalną Trójcę. Wychodzi ze Szmaragdowego Zakonu i
Błękitnego Płomienia, Złotego Zakonu i Złotego Plomienia i
Ametystowego Zakonu i Fioletowego Płomienia... z Pola
Źródłowego - Potrójnego Płomienia - Założyciela lub
Kosmicznej Trójcy Szmaragdowego Zakonu, to Słoneczni Rishi,
Elohim i Oraphim, które wspierają i kierują Rasami
Strażników w niższym harmonicznym Wszechświecie.
Poniżej link sprzed kilku lat, który przybliży ten temat:
LINK!
https://www.vismaya-maitreya.pl/kundalini_macierz_czasu_cz8.html
Szmaragdowy Zakon Elohimów otworzył Gwiezdne Wrota 12 w
Lutni, poprzez które nastąpił na Ziemi pierwszy zasiew rasy
kociej.
Druga świetlista manifestacja Złotego Zakonu, są to Zakony
Złotego Promienia Serafinów, Ptasich Ludzi, którzy
inkarnowali przez 10 Gwiezdne Wrota w 4 harmonicznym
Wszechświecie na Lyra-Veda.
Trzecia manifestacja to Zakon Fioletowego Płomienia,
Anielskie Słoneczne Rishi składające się z Waleni, Ptasich
Pegazów i wodnego Braharamy, zasianych w 4 harmonicznym
Wszechświecie w Lutni-Aveyon przez Uniwersalne Gwiezdne
Wrota 11.
Inkarnacja Trójcy Szmaragdowego Zakonu, Złotego Zakonu i
Ametystowego Zakonu, zasiane w 4 harmonicznym Wszechświecie
w Matrycy Lutni, znane są przez mistyków, jako Domy
Królewskie.
Domy Królewskie zebrały zaawansowaną genetykę od wielu
pozaziemskich Ras Założycieli - wiecznie jasnego
Diamentowego Ciała Słonecznego trzymanego przez Chrystusa.
Podczas upadku Liry, te genetyczne zapisy Rodów Królewskich
zostały umieszczone w Szmaragdowych Rejestrach Założycieli i
ukryte w czasie i poza nim.
Zapisy DNA istot ludzkich i linii genetycznych przodków,
zawierają dokładne historyczne zapisy osi czasu dla całego
Uniwersalnego Systemu. Te zapisy ludzkiego DNA zawierają
prawdziwe wydarzenia wszystkich osi czasu, które istnieją w
całej Matrycy Czasu.
Obecnie Kosmiczny Chrystus może odzyskać oryginalne
bosko-ludzkie 12-niciowe fragmenty DNA, które uległy
fragmentacji (znaczy zostały pocięte), aby zniszczyć i nie
można było odczytać pieczęci, oryginalnej energetycznej
linii DNA, odzwierciedlającej naszą prawdziwą tożsamość.
Jeśli tego nie uzyskamy, nie powrócimy do swojego
Królewskiego Domu w Lirze, ponieważ boskie genetyczne
pochodzenie człowieka pochodzi z Królewskich Domów Liry,
czyli naszego oryginalnego genetycznego szablonu
Diamentowego Słońca, w ciele fizycznym, które jest określane
jako „królewskie”. Mówiąc prościej, w naszym ludzkim DNA
istnieje zapis, że jesteśmy połączeni z Założycielami
(Bogami). I dlatego boscy ludzie stali się wrogami
kosmicznych oszustów, którzy dokonali inwazji na Gwiezdne
Wrota, dokonali zniszczenia tego systemu i wprowadzili swój.
Tu jeszcze wspomnę o 5 harmonicznym Wszechświecie: 13D, 14D,
15D (Potrójny Założycielski Płomień), 3-warstwowa matryca,
zbiorowe ciało świadomości, ważne, ponieważ wszystkie
zjednoczone są aspektami przyszłych osi czasu i ciała
świetlistego planety Ziemia. Ale trzeba też wiedzieć, że
Ciało Świadomości Ziemi jest bezpośrednio przyłączone do
wszystkich harmonicznych Wszechświatów. Łączy się z ludzką
świadomością, która jest wyrazem formy życia we wszystkich
gęstościach.
W piątej gęstości nasza świadomość nie ma materii.
Wcześniejsze wcielenia naszej Ziemi: Tara, Gaja były
głównymi gospodarzami, nasienia ludzi na Ziemi. To nasienie
otrzymało genetyczne odciski Melchizedeka - Błękitnego
Płomienia. Stworzyli linie zwane Maji Graala, które są
genetycznymi Strażnikami Potrójnego Płomienia: Niebieskiego,
Złotego, Fioletowego, poprzez przymierze Paliadorian -
oryginalna linia Króla Graala, Kapłana Maji z Solarnych
Rishi Szmaragdowego, Złotego i Ametystowego Zakonu.
Reinkarnowały na Ziemi przez Gwiezdne Wrota. Pierwsze linie
głównych ludzkich ras mają już odciski Chrystusa. Uchodzą za
Starożytnych Budowniczych Architektów i Mistrzów
Wniebowstąpionych. Pierwszymi liniami ze Szmaragdowego
Zakonu byli Anuhazi (biała rasa), zaszczepili 12 nitek DNA
na planecie Tara, aby mógł się wcielić Chrystus.
Lyrianie, to ci, co stworzyli prototyp, obecną ludzką
istotę, wszystko po to, abyśmy mogli odzyskać siebie, po
tym, jak istota ludzka została rozdarta na 2 części:
mężczyznę i kobietę. W dalszych etapach następowały następne
rozdarcia, fragmentacja naszych ciał... i dalej się to
dzieje, rozdarcia i ciągłe mieszanie w genach, uczyniono, że
nie mamy zrozumienia, zafałszowali naszą wiedzę... większość
wymiarów eksplodowała... i toczy się długa wojna o człowieka
i jego ziemię... tak jak wojna na froncie, o każdy
przyczółek, o każdą ulicę i dom... i o każdego człowieka...
opisywałam własną wizję, jaka bitwa toczyła się o mnie... i
nadziwić się nie mogłam, że Światło tak walczy o
człowieka... w tamtym czasie wydawało mi się, że jestem
ostatnia na liście Boga. I ocaliło mnie to Światło, według
mojego mniemania - tą ostatnią z tej listy... i wiem, że
nieustannie walczą nasi Słoneczni Bracia, aby wyrwać
wszystkich, którzy popadli w lucyferiańską niewolę.
Ale trzeba też wiedzieć, to w Uniwersalnym Ciele Cienia
przechowywane są zapisy źródłowe wszystkich tych zdarzeń,
tych negatywnych form, odwrócony matrix, i tylko tam
zaglądając, możemy odzyskać te pocięte nasze kawałki... aby
je przywrócić we właściwe miejsce. Musimy przeszukać
wszystkie śmietniki (to, co teraz robi US... szukają
brakujących i sfałszowanych dokumentów, aby odzyskać
Prawdę)... a nie wysadzać w powietrze razem z mistrzami
cienia, musimy ich rozliczyć, co do jednego deka, i co do
jednego centa.
Aby dzisiaj odzyskać siebie i te śmieci są potrzebne.
Zostały zepsute fale dźwiękowe i porwane na kawałki
oryginalne części Ciała Matki... i musimy odtworzyć tą
układankę, musimy odbudować prawdziwy Matrix, ale aby to
zrobić, musimy zrozumieć ten fałszywy, który stworzył
fałszywe siatki.
Dzisiaj to wielkie dzieło, ta wielka korekta ziemskich ciał
dźwiękowych, które zakłócają męskie ciała i nie może się
utworzyć Architektura Krist/Sophia. Tu musimy dotrzeć do
wszystkich fal dźwiękowych czakramów, które transmitują
wszystkie te widma częstotliwości światła
elektromagnetycznego, całą linię Harę z jej czakrami i
zakotwiczyć je w punktach węzłowych w Wielkiej
Niedźwiedzicy, w Uniwersalnej Trójcy, która przechowuje,
pierwotny zapis genetyczny 12 rdzennych plemion rozsianych
na Ziemi... to jest połączenie ze Źródłem.
Opisuję w swojej książce „W czepku urodzona”, przepiękną
wizję z dnia 3 listopada 2000 roku... pierwsze, co mi się
ukazało to kręcące się gwiazdozbiory, moja intuicja mi
podpowiadała, że to jest Wielka Niedźwiedzica... a ja
jeszcze wiele czasu pytałam, co to było, szukałam
astrologicznych książek w Bibliotece... dzisiaj już wiem, że
właśnie tam Paliadorianie trzymają całkowitą kontrolę przy
pomocy Świętego Ojca, wieczny genetyczny komórkowy kod
Diamentowego Słońca, energetyczną esencję, która stworzy
pole morfogeniczne, które zawiera cały kod ich świadomości.
To z tego pola wyszły wzorce dla 5 różnych ras ludzkich,
które zawierają Krzemianową Matrycę i pełne 12-niciowe DNA.
Fragment z moich osobistych doświadczeń - listopad, rok
2000.
„Rok 2000 zakręcił mnie dokładnie w dziwny kokon i w żaden
sposób wyrwać się z niego nie mogłam... i jeszcze bardziej
oddalałam się właśnie od Jezusa.
Szukałam odpowiedzi na moje życia zagadki, które znienacka
spadały mi ciężko na głowę w innych mądrościach tego świata,
narzekałam na los marny i brzydkie fatum tego roku 2000. A
Jezusa nadal nie widziałam, nie doceniałam. Jednak w tym
czasie bywały we mnie jakieś niespokojne przebłyski... jakiś
głos wewnętrzny mnie wabił... mówił... porozmawiaj z
Jezusem... hmm... On był zbyt daleko... i cóż mi mógł pomóc?
Był już listopad, już w pełni doświadczałam różnych
mistycznych przygód... wcale ich nie rozpoznając... i dni
były coraz bardziej bolesne, ciężkie i długie... i
rozwiązania nie nadchodziły... ni z ziemi... ni z nieba.
Miotała mną bezsilność, samotność, nieznośny ból całego
ciała i nie widziałam żadnych szans na dalsze życie. Co
dzień gorzej... i gorzej...
3 listopada 2000, nie zwiastował żadnych zmian, był to dla
mnie dzień jak co dzień, od kilku miesięcy taki sam, bez
cienia uśmiechu, łzy, utrapienia - prawdziwy listopad,
zimny, deszczowy i mroczny. Jak ten smutny jesienny miesiąc
tak i moja dusza wyglądała w tamtym czasie.
Wstałam z łóżka o 10-tej rano po kolejnej nieprzespanej
nocy. Zrobiłam parę kroków... nagle moje mieszkanie zalało
rubinowe światło... zatrzymałam się, bez przestrachu, bo
światła w tym czasie w moim życiu już mnie nie dziwiły tak
mocno. Weszły w moje życie w roku 1995... i chociaż nie
odnalazłam na nie odpowiedzi przestałam się już ich lękać.
Zaakceptowałam je we własnym życiu bez szukania ich
przyczyny, bo nawet jak chciałam rozwiązać tą zagadkę to i
tak nic sensownego nie przychodziło mi do głowy. Nie było
też nikogo, kto by znał na to odpowiedź.
W tym dniu i w tym świetle jednak było coś więcej, poczułam
się nagle jakby utopiona w głębi wielkiego rubinowego
oceanu. Wokół mnie wszystko falowało, piękne błyski
przenikały ten kolor rubinu i ja się czułam, że jak na
falach wody jestem huśtana tym dziwnym zjawiskiem, które
było takie cudowne... i chociaż nie czułam, aby mnie
dotykało... to jednak go odbierałam jak przez dotyk.
Zobaczyłam nad sobą coś na wzór nieba, dziwne
gwiazdozbiory... wiedziałam, że skądś je znam, czułam, że
jakby umknęła z mojej głowy ich nazwa... i pamięć o nich?
Były mi dziwnie bliskie ... patrzyłam jak zahipnotyzowana w
to piękne zjawisko i rozluźniałam się mocniej i mocniej, aby
lepiej obejrzeć to dziwo ... przypomnieć sobie coś więcej...
lecz gwiazdy przepadły... ale ta rubinowa czerwień mocniej
ożyła. Pojawiły się w niej mgły i złote promyki i
gdzieniegdzie przeciskały się pasemka różu, wyglądało tak,
jakby szły z dna tego oceanu rubinu - czułam się jak w
środku czerwonego Pacyfiku.
Kolor rubinowo - różowy... zmienił się w jednej chwili w
pomarańczowy, ale ciągle te różowe błyski przebijały ze
wszystkich stron. Trudno opisać ile ciepła dawał ten kolor,
ile świeżego oddechu, to było coś bardzo szczególnego,
wyszukanego, słów brakuje, by wyrazić uczucie, jakie wtedy
mną zawładnęło.
To jeszcze nie był koniec, bo ten pomarańcz zawirował i stal
się złotem - niepowtarzalnym... i gdzieś ze środka, jakby z
centrum, silniejsze różowe promienie zaczęły się przedzierać
do mnie, otaczały mnie coraz bardziej, coraz bliżej...
jeszcze nimi nie nacieszyłam oczu, a już zobaczyłam coś
nowego i to mnie zdumiało najmocniej. Przede mną zapalił się
ogień, żywy, tryskał wesoło płomykami, w kolorze czerwieni,
podobnym do ciemno - czerwonej róży.
Znienacka ... pod tym płomieniem, pojawiło się piękne serce
o barwie czerwono-różowej... nie mogłam oderwać oczu, nie
rozumiałam, co się dzieje... znieruchomiałam i czułam, że
moje oczy są szeroko otwarte. A to serce jeszcze otoczyło
się złotą otoką i błyszczało radośnie... i co dalej
ujrzałam...? ... pod sercem czyjaś ręka? ... ze światła...
długa i wąska i zarys sylwetki jak we mgle. Przez moją głowę
przebiegła myśl... tak wygląda Jezus z otwartym sercem - na
obrazie... i w tej chwili błysk potężnej błyskawicy
oświetlił całą tą mglistą postać, wydobył ją z mroku...
przede mną stał Jezus w długiej białej szacie a na Jego
dłoni wyciągniętej w moim kierunku... Serce z żywym płonącym
rubinowym płomieniem.
Zanim cokolwiek pojęłam, już się pojawiła szmaragdowa zieleń
i tworzyła wielką świetlistą kulę, utkaną z setek
kryształków. Ta kula szybko wirowała i w niczym nie
przypominała mi żadnego zjawiska na ziemi, kręciła się jak
nasz ziemski glob, kształtowała w sobie obrazy niczym
kalejdoskop, tworzyła w swoim wnętrzu piękną geometrię,
stawała się chwilami przezroczysta, wtedy była jakby z
plazmy... o szmaragdowym odcieniu... i znowu zmiana - i
kolor niebieski już wrzał wokół jak kłębisko burzowych
chmur... i wszystko ucichło.
W tej ciszy wyłonił się piękny fiołek, spokojny, przypominał
mi kolor jasnego wrzosu, pojaśniał jak mgła... i nagle na
jego delikatnym tle jak pioruny z nieba w wielką burzę, jak
potężne błyskawice, spadały fioletowe języki ognia -
otaczały mnie. Zrobiły na mnie wielkie wrażenie. Ten ogień
chociaż groźnie wyglądał, nie czynił nic złego. Powoli
fioletowy ogień zamienił się w piękne różowe wzory, a te
zawisły nieruchomo... i jak nagle wszystko się pojawiło, tak
też nagle znikło... A z mojej buzi wyrwało się tylko...
och... Takich kolorów czystych, żywych utkanych ze światła,
wcześniej nie widziałam nigdy w swoim życiu. Również całe to
zjawisko przerosło moją największą wyobraźnię.
Spojrzałam jeszcze do góry ciągle szukając czegoś więcej...
ale tam nad głową zobaczyłam już tylko dziwną białą
przestrzeń jakby bardzo gęstą mgłę. I ta w parę sekund
gdzieś się rozpłynęła... i jeszcze tak stałam dłuższą
chwilę... i świeże myśli zaczęły do mnie napływać...
zdziwienie wielkie... ale już wokół panowała tylko wielka
cisza, jakby nigdy nic się nie zdarzyło. Boże, co to było...
ni jawa... ni sen...?”
Vancouver
13 Feb. 2023
WIESŁAWA
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz