czwartek, 16 lutego 2023

15 CZAKRA - SŁONECZNI RISHI


(CZĘŚĆ 8)
LINK! DO CZĘŚCI 7

15 czakra łączy się z promieniem Ojca i ma kolor blado-purpurowy, znajduje się w głębokiej przestrzeni. Istnieje pod naszym ciałem i pod ziemią, kiedy nastąpi integracja Świętego Małżeństwa Hieros Gamos. Ten blado fioletowo-magentowy Płomień zapali się w czakrze 12 i wzniesie się w górę kolumny Hary zjednoczonej czakry, dopiero wówczas nastąpi połączenie z Promieniem Aqua Matki i przyciągnie fale kosmicznej Monady, Szmaragdowego Promienia, który znajduje się w nieruchomym punkcie klatki piersiowej. Jest to Szmaragdowy Kryształ i kiedy zostanie aktywowany w Błękitnym Płomieniu, zaczyna rosnąć w rozległe kwitnące plazmowe czakry, które są wplecione w krystaliczne siatki Diamentowego Serca.

Wracamy do Szmaragdowego Pałacu, przywraca nas Szmaragdowy Promień To tam odbywałam swoją pierwszą podróż astralną w listopadzie roku 2000, nie mając pojęcia, co to za przepiękne miejsce, gdzieś w głębokiej przestrzeni, schowanej przed ludzkimi oczami.

Dzieje się to jak uderzenie pioruna, kiedy człowiek gotowy, dostarczany jest prąd plazmowy do komór Szmaragdowego Kryształowego Serca. Ten sam promień wywoła całkowity szok i wielkie niedowierzanie Lucyferian, kiedy przyjdzie ten czas. A jest bliżej niż ludzie myślą.

Zieleń Szmaragdowego Zakonu przeniknie prawą stronę męskiej zasady Ciała Świetlistego. To jest zasada Kosmicznego Ojca/Boga lub 15 wymiarowego aspektu słonecznego Rishi, Strażnika Ametystowego Zakonu, gdy jest on w pełni wcielony.

Co to jest Słoneczny Rishi?
To pierwsza Triada manifestacji Światła, która tworzy Uniwersalną Trójcę. Wychodzi ze Szmaragdowego Zakonu i Błękitnego Płomienia, Złotego Zakonu i Złotego Plomienia i Ametystowego Zakonu i Fioletowego Płomienia... z Pola Źródłowego - Potrójnego Płomienia - Założyciela lub Kosmicznej Trójcy Szmaragdowego Zakonu, to Słoneczni Rishi, Elohim i Oraphim, które wspierają i kierują Rasami Strażników w niższym harmonicznym Wszechświecie.

Poniżej link sprzed kilku lat, który przybliży ten temat: LINK!
https://www.vismaya-maitreya.pl/kundalini_macierz_czasu_cz8.html

Szmaragdowy Zakon Elohimów otworzył Gwiezdne Wrota 12 w Lutni, poprzez które nastąpił na Ziemi pierwszy zasiew rasy kociej.

Druga świetlista manifestacja Złotego Zakonu, są to Zakony Złotego Promienia Serafinów, Ptasich Ludzi, którzy inkarnowali przez 10 Gwiezdne Wrota w 4 harmonicznym Wszechświecie na Lyra-Veda.

Trzecia manifestacja to Zakon Fioletowego Płomienia, Anielskie Słoneczne Rishi składające się z Waleni, Ptasich Pegazów i wodnego Braharamy, zasianych w 4 harmonicznym Wszechświecie w Lutni-Aveyon przez Uniwersalne Gwiezdne Wrota 11.

Inkarnacja Trójcy Szmaragdowego Zakonu, Złotego Zakonu i Ametystowego Zakonu, zasiane w 4 harmonicznym Wszechświecie w Matrycy Lutni, znane są przez mistyków, jako Domy Królewskie.

Domy Królewskie zebrały zaawansowaną genetykę od wielu pozaziemskich Ras Założycieli - wiecznie jasnego Diamentowego Ciała Słonecznego trzymanego przez Chrystusa.

Podczas upadku Liry, te genetyczne zapisy Rodów Królewskich zostały umieszczone w Szmaragdowych Rejestrach Założycieli i ukryte w czasie i poza nim.

Zapisy DNA istot ludzkich i linii genetycznych przodków, zawierają dokładne historyczne zapisy osi czasu dla całego Uniwersalnego Systemu. Te zapisy ludzkiego DNA zawierają prawdziwe wydarzenia wszystkich osi czasu, które istnieją w całej Matrycy Czasu.

Obecnie Kosmiczny Chrystus może odzyskać oryginalne bosko-ludzkie 12-niciowe fragmenty DNA, które uległy fragmentacji (znaczy zostały pocięte), aby zniszczyć i nie można było odczytać pieczęci, oryginalnej energetycznej linii DNA, odzwierciedlającej naszą prawdziwą tożsamość.

Jeśli tego nie uzyskamy, nie powrócimy do swojego Królewskiego Domu w Lirze, ponieważ boskie genetyczne pochodzenie człowieka pochodzi z Królewskich Domów Liry, czyli naszego oryginalnego genetycznego szablonu Diamentowego Słońca, w ciele fizycznym, które jest określane jako „królewskie”. Mówiąc prościej, w naszym ludzkim DNA istnieje zapis, że jesteśmy połączeni z Założycielami (Bogami). I dlatego boscy ludzie stali się wrogami kosmicznych oszustów, którzy dokonali inwazji na Gwiezdne Wrota, dokonali zniszczenia tego systemu i wprowadzili swój.

Tu jeszcze wspomnę o 5 harmonicznym Wszechświecie: 13D, 14D, 15D (Potrójny Założycielski Płomień), 3-warstwowa matryca, zbiorowe ciało świadomości, ważne, ponieważ wszystkie zjednoczone są aspektami przyszłych osi czasu i ciała świetlistego planety Ziemia. Ale trzeba też wiedzieć, że Ciało Świadomości Ziemi jest bezpośrednio przyłączone do wszystkich harmonicznych Wszechświatów. Łączy się z ludzką świadomością, która jest wyrazem formy życia we wszystkich gęstościach.

W piątej gęstości nasza świadomość nie ma materii. Wcześniejsze wcielenia naszej Ziemi: Tara, Gaja były głównymi gospodarzami, nasienia ludzi na Ziemi. To nasienie otrzymało genetyczne odciski Melchizedeka - Błękitnego Płomienia. Stworzyli linie zwane Maji Graala, które są genetycznymi Strażnikami Potrójnego Płomienia: Niebieskiego, Złotego, Fioletowego, poprzez przymierze Paliadorian - oryginalna linia Króla Graala, Kapłana Maji z Solarnych Rishi Szmaragdowego, Złotego i Ametystowego Zakonu. Reinkarnowały na Ziemi przez Gwiezdne Wrota. Pierwsze linie głównych ludzkich ras mają już odciski Chrystusa. Uchodzą za Starożytnych Budowniczych Architektów i Mistrzów Wniebowstąpionych. Pierwszymi liniami ze Szmaragdowego Zakonu byli Anuhazi (biała rasa), zaszczepili 12 nitek DNA na planecie Tara, aby mógł się wcielić Chrystus.

Lyrianie, to ci, co stworzyli prototyp, obecną ludzką istotę, wszystko po to, abyśmy mogli odzyskać siebie, po tym, jak istota ludzka została rozdarta na 2 części: mężczyznę i kobietę. W dalszych etapach następowały następne rozdarcia, fragmentacja naszych ciał... i dalej się to dzieje, rozdarcia i ciągłe mieszanie w genach, uczyniono, że nie mamy zrozumienia, zafałszowali naszą wiedzę... większość wymiarów eksplodowała... i toczy się długa wojna o człowieka i jego ziemię... tak jak wojna na froncie, o każdy przyczółek, o każdą ulicę i dom... i o każdego człowieka... opisywałam własną wizję, jaka bitwa toczyła się o mnie... i nadziwić się nie mogłam, że Światło tak walczy o człowieka... w tamtym czasie wydawało mi się, że jestem ostatnia na liście Boga. I ocaliło mnie to Światło, według mojego mniemania - tą ostatnią z tej listy... i wiem, że nieustannie walczą nasi Słoneczni Bracia, aby wyrwać wszystkich, którzy popadli w lucyferiańską niewolę.

Ale trzeba też wiedzieć, to w Uniwersalnym Ciele Cienia przechowywane są zapisy źródłowe wszystkich tych zdarzeń, tych negatywnych form, odwrócony matrix, i tylko tam zaglądając, możemy odzyskać te pocięte nasze kawałki... aby je przywrócić we właściwe miejsce. Musimy przeszukać wszystkie śmietniki (to, co teraz robi US... szukają brakujących i sfałszowanych dokumentów, aby odzyskać Prawdę)... a nie wysadzać w powietrze razem z mistrzami cienia, musimy ich rozliczyć, co do jednego deka, i co do jednego centa.

Aby dzisiaj odzyskać siebie i te śmieci są potrzebne. Zostały zepsute fale dźwiękowe i porwane na kawałki oryginalne części Ciała Matki... i musimy odtworzyć tą układankę, musimy odbudować prawdziwy Matrix, ale aby to zrobić, musimy zrozumieć ten fałszywy, który stworzył fałszywe siatki.

Dzisiaj to wielkie dzieło, ta wielka korekta ziemskich ciał dźwiękowych, które zakłócają męskie ciała i nie może się utworzyć Architektura Krist/Sophia. Tu musimy dotrzeć do wszystkich fal dźwiękowych czakramów, które transmitują wszystkie te widma częstotliwości światła elektromagnetycznego, całą linię Harę z jej czakrami i zakotwiczyć je w punktach węzłowych w Wielkiej Niedźwiedzicy, w Uniwersalnej Trójcy, która przechowuje, pierwotny zapis genetyczny 12 rdzennych plemion rozsianych na Ziemi... to jest połączenie ze Źródłem.

Opisuję w swojej książce „W czepku urodzona”, przepiękną wizję z dnia 3 listopada 2000 roku... pierwsze, co mi się ukazało to kręcące się gwiazdozbiory, moja intuicja mi podpowiadała, że to jest Wielka Niedźwiedzica... a ja jeszcze wiele czasu pytałam, co to było, szukałam astrologicznych książek w Bibliotece... dzisiaj już wiem, że właśnie tam Paliadorianie trzymają całkowitą kontrolę przy pomocy Świętego Ojca, wieczny genetyczny komórkowy kod Diamentowego Słońca, energetyczną esencję, która stworzy pole morfogeniczne, które zawiera cały kod ich świadomości. To z tego pola wyszły wzorce dla 5 różnych ras ludzkich, które zawierają Krzemianową Matrycę i pełne 12-niciowe DNA.

Fragment z moich osobistych doświadczeń - listopad, rok 2000.

„Rok 2000 zakręcił mnie dokładnie w dziwny kokon i w żaden sposób wyrwać się z niego nie mogłam... i jeszcze bardziej oddalałam się właśnie od Jezusa.

Szukałam odpowiedzi na moje życia zagadki, które znienacka spadały mi ciężko na głowę w innych mądrościach tego świata, narzekałam na los marny i brzydkie fatum tego roku 2000. A Jezusa nadal nie widziałam, nie doceniałam. Jednak w tym czasie bywały we mnie jakieś niespokojne przebłyski... jakiś głos wewnętrzny mnie wabił... mówił... porozmawiaj z Jezusem... hmm... On był zbyt daleko... i cóż mi mógł pomóc?

Był już listopad, już w pełni doświadczałam różnych mistycznych przygód... wcale ich nie rozpoznając... i dni były coraz bardziej bolesne, ciężkie i długie... i rozwiązania nie nadchodziły... ni z ziemi... ni z nieba.

Miotała mną bezsilność, samotność, nieznośny ból całego ciała i nie widziałam żadnych szans na dalsze życie. Co dzień gorzej... i gorzej...

3 listopada 2000, nie zwiastował żadnych zmian, był to dla mnie dzień jak co dzień, od kilku miesięcy taki sam, bez cienia uśmiechu, łzy, utrapienia - prawdziwy listopad, zimny, deszczowy i mroczny. Jak ten smutny jesienny miesiąc tak i moja dusza wyglądała w tamtym czasie.

Wstałam z łóżka o 10-tej rano po kolejnej nieprzespanej nocy. Zrobiłam parę kroków... nagle moje mieszkanie zalało rubinowe światło... zatrzymałam się, bez przestrachu, bo światła w tym czasie w moim życiu już mnie nie dziwiły tak mocno. Weszły w moje życie w roku 1995... i chociaż nie odnalazłam na nie odpowiedzi przestałam się już ich lękać. Zaakceptowałam je we własnym życiu bez szukania ich przyczyny, bo nawet jak chciałam rozwiązać tą zagadkę to i tak nic sensownego nie przychodziło mi do głowy. Nie było też nikogo, kto by znał na to odpowiedź.

W tym dniu i w tym świetle jednak było coś więcej, poczułam się nagle jakby utopiona w głębi wielkiego rubinowego oceanu. Wokół mnie wszystko falowało, piękne błyski przenikały ten kolor rubinu i ja się czułam, że jak na falach wody jestem huśtana tym dziwnym zjawiskiem, które było takie cudowne... i chociaż nie czułam, aby mnie dotykało... to jednak go odbierałam jak przez dotyk.

Zobaczyłam nad sobą coś na wzór nieba, dziwne gwiazdozbiory... wiedziałam, że skądś je znam, czułam, że jakby umknęła z mojej głowy ich nazwa... i pamięć o nich? Były mi dziwnie bliskie ... patrzyłam jak zahipnotyzowana w to piękne zjawisko i rozluźniałam się mocniej i mocniej, aby lepiej obejrzeć to dziwo ... przypomnieć sobie coś więcej... lecz gwiazdy przepadły... ale ta rubinowa czerwień mocniej ożyła. Pojawiły się w niej mgły i złote promyki i gdzieniegdzie przeciskały się pasemka różu, wyglądało tak, jakby szły z dna tego oceanu rubinu - czułam się jak w środku czerwonego Pacyfiku.

Kolor rubinowo - różowy... zmienił się w jednej chwili w pomarańczowy, ale ciągle te różowe błyski przebijały ze wszystkich stron. Trudno opisać ile ciepła dawał ten kolor, ile świeżego oddechu, to było coś bardzo szczególnego, wyszukanego, słów brakuje, by wyrazić uczucie, jakie wtedy mną zawładnęło.

To jeszcze nie był koniec, bo ten pomarańcz zawirował i stal się złotem - niepowtarzalnym... i gdzieś ze środka, jakby z centrum, silniejsze różowe promienie zaczęły się przedzierać do mnie, otaczały mnie coraz bardziej, coraz bliżej... jeszcze nimi nie nacieszyłam oczu, a już zobaczyłam coś nowego i to mnie zdumiało najmocniej. Przede mną zapalił się ogień, żywy, tryskał wesoło płomykami, w kolorze czerwieni, podobnym do ciemno - czerwonej róży.

Znienacka ... pod tym płomieniem, pojawiło się piękne serce o barwie czerwono-różowej... nie mogłam oderwać oczu, nie rozumiałam, co się dzieje... znieruchomiałam i czułam, że moje oczy są szeroko otwarte. A to serce jeszcze otoczyło się złotą otoką i błyszczało radośnie... i co dalej ujrzałam...? ... pod sercem czyjaś ręka? ... ze światła... długa i wąska i zarys sylwetki jak we mgle. Przez moją głowę przebiegła myśl... tak wygląda Jezus z otwartym sercem - na obrazie... i w tej chwili błysk potężnej błyskawicy oświetlił całą tą mglistą postać, wydobył ją z mroku... przede mną stał Jezus w długiej białej szacie a na Jego dłoni wyciągniętej w moim kierunku... Serce z żywym płonącym rubinowym płomieniem.

Zanim cokolwiek pojęłam, już się pojawiła szmaragdowa zieleń i tworzyła wielką świetlistą kulę, utkaną z setek kryształków. Ta kula szybko wirowała i w niczym nie przypominała mi żadnego zjawiska na ziemi, kręciła się jak nasz ziemski glob, kształtowała w sobie obrazy niczym kalejdoskop, tworzyła w swoim wnętrzu piękną geometrię, stawała się chwilami przezroczysta, wtedy była jakby z plazmy... o szmaragdowym odcieniu... i znowu zmiana - i kolor niebieski już wrzał wokół jak kłębisko burzowych chmur... i wszystko ucichło.

W tej ciszy wyłonił się piękny fiołek, spokojny, przypominał mi kolor jasnego wrzosu, pojaśniał jak mgła... i nagle na jego delikatnym tle jak pioruny z nieba w wielką burzę, jak potężne błyskawice, spadały fioletowe języki ognia - otaczały mnie. Zrobiły na mnie wielkie wrażenie. Ten ogień chociaż groźnie wyglądał, nie czynił nic złego. Powoli fioletowy ogień zamienił się w piękne różowe wzory, a te zawisły nieruchomo... i jak nagle wszystko się pojawiło, tak też nagle znikło... A z mojej buzi wyrwało się tylko... och... Takich kolorów czystych, żywych utkanych ze światła, wcześniej nie widziałam nigdy w swoim życiu. Również całe to zjawisko przerosło moją największą wyobraźnię.

Spojrzałam jeszcze do góry ciągle szukając czegoś więcej... ale tam nad głową zobaczyłam już tylko dziwną białą przestrzeń jakby bardzo gęstą mgłę. I ta w parę sekund gdzieś się rozpłynęła... i jeszcze tak stałam dłuższą chwilę... i świeże myśli zaczęły do mnie napływać... zdziwienie wielkie... ale już wokół panowała tylko wielka cisza, jakby nigdy nic się nie zdarzyło. Boże, co to było... ni jawa... ni sen...?”

Vancouver
13 Feb. 2023

WIESŁAWA
 

 https://www.vismaya-maitreya.pl/swiat_energii_15_czakra_-_sloneczni_rishi_cz8.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz