Ludzie amerykańscy coraz częściej zdają sobie sprawę, że rządowa inwigilacja i korporacyjna cenzura połączyły się, aby utrzymać ludzi w niewiedzy i kontroli. To, co się dzieje, wywołało trochę czarnego humoru. Mój przyjaciel, również były oficer CIA, napisał do mnie ostatnio i powiedział z przymrużeniem oka, że ma wiele szacunku dla Agencji, ponieważ jest to jedyna duża rządowa jednostka bezpieczeństwa narodowego, która nie czyta naszej poczty i e-maili. Te zadania należą do obowiązków NSA i FBI. Odpowiedziałem, że wyobrażam sobie, że CIA faktycznie czyta sporo poczty tam, gdzie działa za granicą, ale prawdopodobnie robi to w staroświecki sposób, rekrutując niedostatecznie opłacanego urzędnika pocztowego jako agenta.
Cała sprawa nielegalnego szpiegowania przez rząd własnych obywateli ponownie trafiła do wiadomości publicznej wraz z twierdzeniami konserwatywnego komentatora Tuckera Carlsona, że NSA szpieguje go, prawdopodobnie dlatego, że ma on powiązania, które rząd uważa albo za wywrotowe, albo - w nowym ujęciu - za "ekstremistów", którzy są potencjalnymi "krajowymi terrorystami". Biorąc pod uwagę rozsądne założenie, że każdy, kto głosował na Donalda Trumpa, może równie dobrze należeć do tych kategorii, oznacza to, że coś około połowy populacji USA może być w kręgu podejrzeń.
Masowy elektroniczny nadzór nad dosłownie bilionami rozmów telefonicznych i wiadomości na całym świecie bez nakazu, z naruszeniem ograniczeń Czwartej Poprawki dotyczących przeszukiwania bez prawdopodobnej przyczyny lub właściwego nakazu wydanego przez sędziego, był regularną procedurą autoryzowaną przez NSA co najmniej od 11 września i nie ma powodu, aby zakładać, że nie jest to już praktyka. Zasadniczo jest ona inicjowana przez zaangażowaną agencję (zwykle NSA lub FBI), która udaje się do sądu Foreign Intelligence Surveillance Act (FISA) lub do innego odpowiedniego sędziego, aby uzyskać nakaz na osobę, w przypadku gdy istnieje prawdopodobny powód. Prawdopodobna przyczyna może polegać na tym, że "ktoś przeszukuje sieć w poszukiwaniu podejrzanych rzeczy". Następnie sąd wydaje zgodę, co w przypadku FISA ma miejsce w 99% przypadków. Kiedy ta osoba jest następnie inwigilowana, nazwiska jej kontaktów są również dodawane do śledztwa. I tak dalej, aż do momentu, gdy obejmuje ono tysiące numerów telefonów i adresów e-mail, osób, które w przeważającej większości nie są winne żadnych wykroczeń.
Można więc bezpiecznie założyć, że wielu z nas kwalifikuje się w tej chwili do bycia monitorowanym elektronicznie przez rząd federalny. Jeśli połączymy to z ogłoszoną 1 czerwca przez administrację Bidena wojną z "krajowym terroryzmem", który wyraźnie uważa za funkcję "białych supremacjonistów", łatwo dostrzec, dokąd to wszystko zmierza. Biden nie przebierał w słowach, opisując zagrożenie ze strony "białej supremacji" jako "najbardziej śmiertelne zagrożenie dla ojczyzny w dzisiejszych czasach", co oznacza, że rząd robi wszystko, co w jego mocy, aby je stłumić, cokolwiek by to nie było konieczne i cokolwiek by to nie oznaczało.
Inwigilowanie zwykłych Amerykanów pod kątem tego, co mogą myśleć, do czego to się sprowadza, byłoby opowieścią rodem z "Roku 1984" George'a Orwellego na miarę naszych czasów, uaktualnioną w stosunku do czasów, gdy Winston Smith wykonywał obowiązkowe codzienne ćwiczenia przed telewizorem. Trochę się zagapił i telewizor natychmiast go upomniał. Zastanawiał się wtedy, czy to możliwe, że on i wszyscy inni mieszkańcy Airstrip One (kiedyś zwanego Wielką Brytanią) są cały czas inwigilowani. Doszedł do wniosku, że tak.
Tak więc, jeśli twój telewizor nagle przemówi do ciebie w ciągu najbliższych kilku miesięcy, może to nie być Alexa. Inny rozwój, który pojawił się w ciągu ostatnich kilku tygodni jest zwiększona współpraca korporacyjna z tym, co rząd mówi i robi. Media głównego nurtu z pewnością zrobiły swoją część obfuscacji, w tym obecne prawie całkowite stłumienie historii, że kluczowy świadek, który dostarczył fałszywych zeznań przeciwko dziennikarzowi Julianowi Assange'owi tkwiącemu w brytyjskim więzieniu, okazał się być pedofilem, zdiagnozowanym socjopatą i seryjnym kłamcą. Jednak głównym graczem są nieuchronnie media społecznościowe, które w Stanach Zjednoczonych, a także w innych krajach, mają ogromną siłę kształtowania opinii i propagowania fałszywych informacji służących rządowej agendzie. Media te zakazały wielu grupom, osobom i linkom do stron internetowych wstępu na swoje strony, co stanowi barierę dla wolności słowa i swobody wypowiedzi. I na przykład entuzjastycznie współpracowały w pełni z oszukańczymi twierdzeniami rządu o ingerencji Rosji w dwa ostatnie wybory w USA. Cenzuruje lub oczernia materiały, które są sprzeczne z oficjalną polityką, w tym na przykład wyskakujące okienka na Facebooku, które pojawiają się za każdym razem, gdy pojawia się jakikolwiek artykuł kwestionujący zatwierdzoną wersję odpowiedzi na wirusa COVID.
Jeszcze w czerwcu administracja Bidena zapowiedziała, że będzie współpracować z niektórymi dużymi firmami z branży zaawansowanych technologii i mediów społecznościowych w celu "zwiększenia wymiany informacji", aby pomóc w walce z radykalizacją. Biden zapowiedział, że jego Departament Sprawiedliwości stworzy Amerykanom sposoby zgłaszania rządowi zradykalizowanych przyjaciół i rodzin. Jeden z wysokich rangą urzędników ujął to w ten sposób: "Będziemy pracować nad zwiększeniem świadomości społeczeństwa na temat zasobów federalnych, aby zająć się niepokojącymi lub zagrażającymi zachowaniami, zanim dojdzie do przemocy... Jeśli coś widzisz, powiedz coś. Wiąże się to z tworzeniem kontekstów, w których ci, którzy są członkami rodziny, przyjaciółmi lub współpracownikami, wiedzą, że istnieją ścieżki i sposoby na zgłaszanie obaw i szukanie pomocy dla tych, których postrzegają jako radykalizujących się lub potencjalnie radykalizujących się w kierunku przemocy."
Innymi słowy, w prostym języku angielskim, administracja Bidena wzywa Amerykanów do szpiegowania przyjaciół, sąsiadów i rodziny i zgłaszania wszelkich "ekstremistycznych" poglądów do władz. Cóż, Facebook jest teraz w pełni na pokładzie z więcej tego samego, zaangażowany w "gorącej" wojny przeciwko "białych supremacjonistów / ekstremistów / krajowych terrorystów." Zablokował lub zamknął wielu byłych współpracowników, a także rozpoczął wysyłanie co najmniej dwóch wersji ostrzeżeń dla użytkowników. Jedna z nich skierowana jest do osób, które osobiście mogły odwiedzić "ekstremistyczną" stronę, podczas gdy druga zachęca użytkowników do donoszenia na przyjaciół lub rodzinę, którzy mogliby zostać zwabieni przez takie materiały. Spersonalizowany pop-up brzmi następująco: "[Imię i nazwisko odbiorcy], ostatnio często byłeś narażony na szkodliwe treści ekstremistyczne - grupy stosujące przemoc próbują manipulować twoim gniewem i rozczarowaniem. Możesz teraz podjąć działania, aby chronić siebie i innych. Uzyskaj wsparcie od ekspertów - dostrzegaj znaki, zrozum niebezpieczeństwa ekstremizmu i wysłuchaj ludzi, którzy uciekli przed grupami stosującymi przemoc."
W wersji "Snitch on friends" czytamy: "Czy obawiasz się, że ktoś, kogo znasz, staje się ekstremistą?-Dbamy o zapobieganie ekstremizmowi na Facebooku. Inni w Twojej sytuacji otrzymali poufne wsparcie.-Jak możesz pomóc.-Posłuchaj historii i uzyskaj porady od osób, które uciekły z brutalnych grup ekstremistycznych- Uzyskaj wsparcie."
Aby być pewnym, należy zapytać, skąd Facebook wie, że ktoś odwiedził "ekstremistyczną" stronę, skoro zablokował takie materiały. Czy w jakiś sposób włamują się na osobiste konta swoich użytkowników? Sytuacja jest tragiczna, nie ma co do tego wątpliwości, ale wywołała backlash, w tym ten post: "Zostań ekstremistą, przed którym ostrzegał cię Facebook!". Należy również zastanowić się, jak Facebook poradzi sobie z osobami, które skarżą się na niektóre inne grupy z zademonstrowaną historią promowania przemocy, w tym black lives matter, które nie są związane z białymi supremacjonistami. Prawie na pewno nie zrobi nic, tak jak rząd federalny zademonstrował "rasowo wrażliwą" tępą odpowiedź na rok zamieszek, palenia, grabieży i zabójstw. Prawdę mówiąc, Amerykanie stoją na skraju przepaści z jeszcze jednym "kryzysem", który prawdopodobnie nadejdzie, a który przewróci wszystkich do góry nogami, tak że skończymy z totalitarnym rządem, który ciężko pracuje, aby zapewnić wszystkim bezpieczeństwo, robiąc coś zupełnie przeciwnego. Jesteśmy prawie na miejscu, a jeśli ktoś w to wątpi, niech zajrzy na Facebooka.
Przedrukowano za zgodą Strategic Culture Foundation.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz