20 maja 2021 przez Steve Beckow
W ciągu ostatnich trzech lat urzędnicy wysokiego szczebla publicznie przyznali, że są zdumieni niezidentyfikowanymi zjawiskami powietrznymi. Powyżej: Cztery tajemnicze obiekty zauważone w Salem, Massachusetts, w 1952 roku.Zdjęcie ilustracyjne autorstwa Paula Sahre
O ile się nie mylę, artykuł w New Yorkerze nazywany jest "ograniczonym hang-outem". Częściowe ujawnienie faktów, które ma na celu ułagodzenie krytyków, ale ukrycie lub przeoczenie najbardziej obciążających informacji.
W tym przypadku, najbardziej obciążającą informacją jest to, że media głównego nurtu uczestniczyły w zarządzonym przez CIA ośmieszaniu świadków UFO i osób kontaktujących się z UFO przez dziesięciolecia. W tym artykule New Yorker zrzuca winę na rząd. Rola mediów głównego nurtu jest traktowana w rękawiczkach.
Wiele z historii takich spraw jak Panel Robertsona wydaje mi się wybielona.
Zamieszczam ten artykuł, abyśmy mogli obserwować media głównego nurtu w okresie przejściowym, zbliżające się do uznania prawdopodobieństwa, że większość UFO jest pochodzenia pozaziemskiego, nie dlatego, że uważam bardzo wiele z tego, co jest powiedziane za ściśle faktyczne, ale postrzegam to jako zmianę wątku.
Artykuł jest bardzo długi, ale chciałem, abyśmy mieli przynajmniej jedno pełne oświadczenie MSM o zmianie stanowiska w sprawie naszych galaktycznych gości.
Jak Pentagon zaczął poważnie traktować UFO
Przez dziesięciolecia latające spodki były tylko żartem. Potem rząd USA pozbył się tabu.
Gideon Lewis-Kraus, NBC News, 30 kwietnia 2021 r.
(https://www.nbcnews.com/science/science-news/ufos-made-way-popular-culture-us-senate-rcna973)
9 maja 2001 r. Steven M. Greer stanął na mównicy w National Press Club w Waszyngtonie, w poszukiwaniu prawdy o niezidentyfikowanych obiektach latających. Greer, lekarz pogotowia w Wirginii i zdecydowany ufolog, wierzył, że rząd długo ukrywał przed Amerykanami swoją wiedzę na temat wizyt obcych. W 1993 roku założył Disclosure Project, próbując przeniknąć do świętości konspiracji. Greer miał tego dnia około dwudziestu mówców. Na poparcie swoich twierdzeń przedstawił czterystu dziewięćdziesięciodwustronicowe dossier nazwane "Disclosure Project Briefing Document". Dla urzędników państwowych, zbyt zajętych, by przyswoić sobie tak obszerny trakt stłumionej wiedzy, Greer przygotował dziewięćdziesięciopięciostronicowe "Streszczenie Dokumentu Informacyjnego Projektu Ujawnienia". Po kilku gardłowych chrząknięciach, "Streszczenie wykonawcze" zaczynało się od "Krótkiego podsumowania", które zawierało serię wypunktowanych informacji opisujących to, co stanowiło największą tajemnicę w historii ludzkości.
W ciągu kilku dekad, według Greera, w przestrzeni powietrznej naszej planety zaobserwowano niezliczoną ilość obcych statków; były one w stanie osiągać ekstremalne prędkości bez widocznych środków nośnych lub napędowych, a także wykonywać oszałamiające manewry przy siłach g, które zamieniłyby ludzkiego pilota w zupę. Niektóre z tych pozaziemskich statków kosmicznych zostały "zestrzelone, odzyskane i badane od co najmniej lat 40-tych, a być może już od lat 30-tych." Wysiłki w celu odtworzenia tych niezwykłych maszyn doprowadziły do "znaczących przełomów technologicznych w wytwarzaniu energii". Operacje te w większości zostały zaklasyfikowane jako "cosmic top secret", czyli poziom dostępu "trzydzieści osiem poziomów" powyżej tego, który zazwyczaj przyznawany jest głównodowodzącemu. Dlaczego, zapytał Greer, takie transformacyjne technologie były tak długo ukryte? To było oczywiste. Stawką był "społeczny, ekonomiczny i geopolityczny porządek świata".
Pomysł, że obcy odwiedzili naszą planetę, krążył wśród ufologów już od czasów powojennych, kiedy to polski emigrant, George Adamski, twierdził, że spotkał się z rasą uprzejmych, nordycko wyglądających Wenusjan, którzy byli zaniepokojeni krajowymi i międzyplanetarnymi skutkami prób z bombami atomowymi. Latem 1947 roku, w pobliżu Roswell, w Nowym Meksyku, rozbił się statek kosmiczny obcych. Zwolennicy teorii spiskowych uważali, że znaleziono tam ciała o niejasnych kształtach antropomorficznych i że szczątki zostały powierzone prywatnym kontrahentom wojskowym, którzy ścigali się, by odblokować sprzęt obcych przed Rosjanami. (Dokumenty odkopane po upadku Związku Radzieckiego sugerowały, że obawy przed wyścigiem zbrojeń podsycanym przez obcą technologię były obustronne). Wszystko to, jak twierdzili ufolodzy, zostało zatuszowane przez Majestic 12, tajną, pararządową organizację zwołaną na mocy zarządzenia prezydenta Trumana. Prezydent Kennedy został zamordowany, ponieważ planował zrównać się z premierem Chruszczowem; Kennedy zwierzył się Marilyn Monroe, tym samym przypieczętowując jej los. Przedstawiciel Steven Schiff, z Nowego Meksyku, spędził lata próbując dotrzeć do sedna incydentu w Roswell, by w końcu umrzeć na "raka".
Streszczenie" Greera było mętne, ale wnikliwi czytelnicy mogli w nim znaleźć odpowiedzi na wiele z najczęściej zadawanych pytań dotyczących U.F.O. - zakładając, jak zrobił to Greer, że U.F.O. są sterowane przez istoty pozaziemskie. Dlaczego są one tak nieuchwytne? Ponieważ kosmici nas monitorują. Dlaczego? Ponieważ są zniechęceni naszym dążeniem do "uzbrojenia kosmosu". Czy strzelaliśmy do nich? Tak. Powinniśmy do nich strzelać? Nie. Naprawdę? Tak. A dlaczego nie? Są przyjaźnie nastawieni. Skąd mamy wiedzieć? "Oczywiście, każda cywilizacja zdolna do rutynowych podróży międzygwiezdnych mogłaby zakończyć naszą cywilizację w nanosekundzie, jeśli taki byłby ich zamiar. To, że wciąż oddychamy wolnym powietrzem na Ziemi, jest obfitym świadectwem nie-wrogiej natury tych cywilizacji ET." (Wydaje się, że jedno oczywiste pytanie nie przyszło Greerowi do głowy: Dlaczego, jeśli te statki kosmiczne są tak zaawansowane, rzekomo cały czas się rozbijają?)
Na konferencji prasowej Greer pojawił się w okularach w cienkich oprawkach, w workowatym, żałobnym garniturze i czerwonym krawacie przekrzywionym w szpakowatym kołnierzyku. "Wiem, że wiele osób w mediach chciałoby rozmawiać o 'małych zielonych ludzikach'," powiedział. "Ale w rzeczywistości ten temat jest wyśmiewany, ponieważ jest tak poważny. Miałem dorosłych mężczyzn, którzy płaczą, którzy są w Pentagonie, którzy są członkami Kongresu i którzy powiedzieli mi: 'Co zrobimy?' Oto co zrobimy. Dopilnujemy, aby ta sprawa została właściwie ujawniona."
Wśród innych mówców był Clifford Stone, emerytowany sierżant armii, który twierdził, że odwiedził miejsca katastrof i widział kosmitów, zarówno martwych jak i żywych. Stone powiedział, że skatalogował pięćdziesiąt siedem gatunków, z których wiele to humanoidy. "Masz jednostki, które wyglądają bardzo podobnie do ciebie i mnie, które mogłyby chodzić między nami i nawet nie zauważyłbyś różnicy" - powiedział.
Leslie Kean, niezależna dziennikarka śledcza i początkująca badaczka U.F.O., która pracowała z Greerem, obserwowała przebieg wydarzeń z niepokojem. Ostatnio opublikowała w Boston Globe artykuł o nowym zbiorze niepodważalnych dowodów dotyczących UFO i nie mogła zrozumieć, dlaczego mówca miałby wygłaszać niepoparte niczym twierdzenie o zwłokach kosmitów, podczas gdy mógłby mówić o twardych danych. Dla Kean, korpus prawdziwie zaskakujących raportów zasługiwał na naukową analizę, niezależnie od tego, co sądzi się o kosmitach. "Na tej konferencji było kilku dobrych ludzi, ale niektórzy z nich wysuwali oburzające, górnolotne twierdzenia" - powiedział mi Kean. "Wtedy wiedziałem, że muszę odejść". Greer miał nadzieję, że media będą relacjonować to wydarzenie, i tak też się stało, ale z szyderczym uśmiechem. Miał również nadzieję, że Kongres przeprowadzi przesłuchania. Według wszelkich rachunków, nie zrobił tego.
Ufolodzy mają wieczną wiarę w rychłe ujawnienie, termin określający pełne zachwytu wyznanie przez rząd swojej głębokiej wiedzy o U.F.O. W latach po konferencji prasowej, oczekiwane ogłoszenie zostało najwyraźniej odłożone w czasie przez wydarzenia 11 września, wojnę z terroryzmem i kryzys finansowy. W 2009 roku Greer wydał "Specjalny briefing prezydencki dla prezydenta Baracka Obamy", w którym twierdził, że bezczynność poprzedników Obamy "doprowadziła do nieuświadomionego kryzysu, który będzie największym kryzysem twojej prezydentury". Odpowiedź Obamy pozostaje nieznana, ale w 2011 roku ufolodzy złożyli dwie petycje do Białego Domu, na które Biuro Polityki Naukowej i Technologicznej odpowiedziało, że nie może znaleźć żadnych dowodów sugerujących, że jakakolwiek "pozaziemska obecność skontaktowała się lub zaangażowała jakiegokolwiek członka rasy ludzkiej".
Rząd mógł nie być w stałym kontakcie z egzotycznymi cywilizacjami, ale ukrywał coś przed swoimi obywatelami. Do 2017 roku Kean była autorką bestsellerowej książki o U.F.O. i była znana z tego, co określiła, zapożyczając od politologa Alexandra Wendta, jako "wojowniczo agnostyczne" podejście do tego zjawiska. 16 grudnia tego samego roku, w artykule na pierwszej stronie Timesa, Kean, wraz z dwoma dziennikarzami Timesa, ujawniła, że Pentagon prowadził tajny program U.F.O. przez dziesięć lat. Artykuł zawierał dwa filmy wideo, nagrane przez Marynarkę Wojenną, które były opisywane w oficjalnych kanałach jako "niezidentyfikowane zjawiska powietrzne" lub U.A.P. Na blogach i w podcastach, ufolodzy zaczęli odnosić się do "grudnia, 2017" jako skrótu dla momentu, w którym tabu zaczęło być zniesione. Joe Rogan, popularny gospodarz podcastu, często wspominał o tym artykule, chwaląc pracę Keana za wytrącenie zmiany kulturowej. "To niebezpieczny temat dla kogoś, ponieważ jesteś otwarty na drwiny" - powiedział w jednym z odcinków wiosną tego roku. Ale teraz "można powiedzieć, 'Słuchaj, to nie jest coś, co można już wyśmiewać - coś w tym jest'. "
Od tego czasu urzędnicy wysokiego szczebla publicznie przyznawali się do swojego zdumienia w związku z U.A.P. bez wstydu czy przeprosin. W lipcu zeszłego roku senator Marco Rubio, były p.o. przewodniczącego Komisji Wywiadu, mówił w CBS News o tajemniczych obiektach latających w zastrzeżonej przestrzeni powietrznej. "Nie wiemy, co to jest", powiedział, "i nie jest to nasze". W grudniu, w wywiadzie wideo z ekonomistą Tylerem Cowenem, były dyrektor C.I.A. John Brennan przyznał, nieco dręcząco, że nie do końca wie, co myśleć: "Niektóre ze zjawisk, które będziemy obserwować, nadal pozostają niewyjaśnione i mogą w rzeczywistości być pewnego rodzaju fenomenem, który jest wynikiem czegoś, czego jeszcze nie rozumiemy i co może obejmować pewien rodzaj aktywności, o której niektórzy mogą powiedzieć, że stanowi inną formę życia".
Latem ubiegłego roku David Norquist, zastępca sekretarza obrony, ogłosił formalne istnienie grupy zadaniowej ds. niezidentyfikowanych zjawisk powietrznych (Unidentified Aerial Phenomena Task Force). Ustawa o autoryzacji wywiadu na rok 2021, podpisana w grudniu tego roku, przewidywała, że rząd ma sto osiemdziesiąt dni na zebranie i przeanalizowanie danych z różnych agencji. Raport ma być gotowy w czerwcu. W niedawnym wywiadzie dla Fox News, John Ratcliffe, były dyrektor National Intelligence, podkreślił, że sprawa nie powinna być już traktowana lekko. "Kiedy mówimy o obserwacjach," powiedział, "mówimy o obiektach, które były widziane przez pilotów Marynarki Wojennej lub Sił Powietrznych, lub zostały wychwycone przez zdjęcia satelitarne, które szczerze mówiąc angażują się w działania, które są trudne do wyjaśnienia, ruchy, które są trudne do replikacji, na które nie mamy technologii, lub podróżują z prędkościami, które przekraczają barierę dźwięku bez sonicznego boom".
Leslie Kean jest pewną siebie kobietą o rozsądnym usposobieniu i nimbie kręconych siwiejących włosów. Mieszka sama w wypełnionym światłem narożnym mieszkaniu na północnym krańcu Manhattanu, gdzie na ścianie za jej biurkiem wisi oprawione w ramkę czarno-białe zdjęcie, które wygląda jak sonogram Frisbee. Fotografia została jej przekazana, wraz z dokumentacją, przez kontakty w kostarykańskim rządzie; według jej oceny jest to najdoskonalsze zdjęcie U.F.O., jakie kiedykolwiek zostało upublicznione. Kiedy odwiedziłem ją po raz pierwszy, miała na sobie czarną marynarkę i T-shirt reklamujący "Zjawisko", dokument z 2020 roku o uderzająco wysokich walorach produkcyjnych w gatunku znanym z ziarnistych materiałów filmowych o wątpliwej proweniencji. Kean jest uparta, ale nieskromna i ma tendencję do mówienia o wpływie "historii z Timesa" i nowym cyklu uwagi U.F.O., który zainaugurowała, tak jakby nie była jego głównym inicjatorem. Powiedziała mi: "Kiedy ukazała się historia New York Timesa, było takie poczucie 'To jest to, czego ludzie z U.F.O. chcieli od zawsze'. "
Kean jest zawsze wytrwale uprzejma w stosunku do "ludzi U.F.O.", chociaż stoi poza ufologicznym mainstreamem. "Niekoniecznie to, co Greer mówił było złe - być może były wizyty istot pozaziemskich od 1947 roku," powiedziała. "Chodzi o to, że musisz mieć strategiczne podejście do tego, co mówisz, aby być traktowanym poważnie. Nie wystawia się kogoś, kto mówi o obcych ciałach, nawet jeśli może to być prawda. Nikt nie był na to gotowy; nie wiedzieli nawet, że U.F.O. są prawdziwe." Kean jest pewien, że U.F.O. są prawdziwe. Wszystko inne - czym są, dlaczego są tutaj, dlaczego nigdy nie schodzą na trawnik Białego Domu - to spekulacje.
Kean najlepiej czuje się na pograniczu zjawisk paranormalnych i naukowych; jej najnowszy projekt bada kontrowersyjne badania nad możliwością istnienia świadomości po śmierci. Do niedawna obawiała się nieuniknionego momentu na przyjęciu, kiedy inni goście pytali o jej zawód, a ona musiała wybełkotać coś o UFO. "Wtedy oni jakby chichotali", powiedziała, "a ja musiałam powiedzieć: 'W rzeczywistości jest tu wiele poważnych informacji. "Jej bezceremonialny, niedopowiedziany sposób mówienia o niezrozumiałych danych nadaje jej aurę uczciwości. Podczas mojej wizyty, gdy przeglądała swoją obszerną bibliotekę kanonicznych tekstów ufologicznych - z takimi tytułami jak "Extraterrestrial Contact" i "Above Top Secret" - westchnęła i powiedziała: "Niestety, większość z nich nie jest zbyt dobra."
W swojej bestsellerowej książce "UFO: Generals, Pilots, and Government Officials Go on the Record", opublikowanej w 2010 roku przez imprint Random House, Kean napisała, że "rząd USA rutynowo ignoruje UFO, a kiedy jest naciskany, wydaje fałszywe wyjaśnienia. Jego obojętność i / lub odrzucenie są nieodpowiedzialne, lekceważące dla wiarygodnych, często eksperckich świadków, i potencjalnie niebezpieczne." Jej książka jest miażdżącym przypomnieniem, że nie zawsze tak było. W dekadach po II wojnie światowej około połowa Amerykanów, w tym wielu u władzy, akceptowała U.F.O. jako rzecz oczywistą. Kean postrzega siebie jako strażniczkę tej utraconej historii. W swoim mieszkaniu, spokojnej przestrzeni ozdobionej birmańskim Buddą i misami z perłowymi muszelkami, Kean usiadła na podłodze, otworzyła szafki z aktami i zniknęła w odmętach odtajnionych notatek, ledwie czytelnych dalekopisów i pożółkłych egzemplarzy "The Saturday Evening Post" i "Times Magazine" z okładkami w kształcie latających spodków i długimi, poważnymi opisami zjawiska.
Kean dorastała w Nowym Jorku, będąc potomkinią jednej z najstarszych dynastii politycznych w kraju. Jej dziadek Robert Winthrop Kean zasiadał w Kongresie przez dziesięć kadencji; jego przodkowie wywodzili się, ze strony ojca, od Johna Keana, delegata z Karoliny Południowej do Kongresu Kontynentalnego, a ze strony matki - od Johna Winthropa, jednego z purytańskich założycieli kolonii Massachusetts Bay. O dziedzictwie swojej rodziny mówi raczej abstrakcyjnie, z wyjątkiem omawiania abolicjonisty Williama Lloyda Garrisona, pradziadka jej dziadka, którego uważa za inspirację. Jej wujem jest Thomas Kean, który przez dwie kadencje był gubernatorem New Jersey i przewodniczył Komisji 9/11.
Kean uczęszczał do Spence School i studiował na Bard. Jej rodzina ma skromne dochody, a wczesne lata dorosłości spędziła jako "duchowy poszukiwacz". Po założeniu ośrodka Zen w stanie Nowy Jork, pracowała jako fotograf w Cornell Lab of Ornithology. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych, po wizycie w Birmie, gdzie przeprowadzała wywiady z więźniami politycznymi, rozpoczęła karierę w dziennikarstwie śledczym. Podjęła pracę w KPFA, stacji radiowej w Berkeley, jako producentka i prowadząca "Flashpoints", lewicowego programu informacyjnego, gdzie zajmowała się niesłusznymi wyrokami, karą śmierci i innymi sprawami związanymi z wymiarem sprawiedliwości w sprawach karnych.
W 1999 roku, znajomy dziennikarz z Paryża wysłał jej dziewięćdziesięciostronicowy raport autorstwa tuzina emerytowanych francuskich generałów, naukowców i ekspertów kosmicznych, zatytułowany "Les OVNI et la Défense: À Quoi Doit-On Se Préparer?"- "U.F.O. and Defense: For What Must We Prepare Ourselves?" (Na co musimy się przygotować?). Autorzy, grupa znana jako COMETA, przeanalizowali liczne raporty U.F.O., wraz z towarzyszącymi im dowodami radarowymi i fotograficznymi. Obiekty obserwowane z bliska przez pilotów wojskowych i komercyjnych zdawały się przeczyć prawom fizyki; autorzy odnotowali ich "łatwo naddźwiękową prędkość bez sonicznego boomu" oraz "efekty elektromagnetyczne, które zakłócają działanie pobliskich urządzeń radiowych lub elektrycznych". Zdecydowana większość obserwacji mogła być przypisana meteorologicznemu lub ziemskiemu pochodzeniu, lub nie mogła być badana ze względu na słabe dowody, ale niewielki procent z nich wydawał się dotyczyć, jak to ujęto w raporcie, "zupełnie nieznanych maszyn latających o wyjątkowych osiągach, które są kierowane przez naturalną lub sztuczną inteligencję". COMETA uznała, poprzez proces eliminacji, że "hipoteza pozaziemska" jest najbardziej logicznym wyjaśnieniem.
Kean przeczytała "Komunię" Whitley'a Striebera, kultowy bestseller z 1987 roku o uprowadzeniu przez kosmitów, ale do czasu otrzymania francuskich wyników badań nigdy nie interesowała się U.F.O. "Spędziłam lata w KPFA relacjonując okropności świata, niesprawiedliwość i ucisk, dając głos tym, którzy głosu nie mają" - wspomina. Kiedy zapoznała się z mnogością dziwnych epizodów, poczuła się tak, jakby zobaczyła coś więcej niż tylko naszą ponurą rzeczywistość i ograniczenia konwencjonalnego myślenia, i ujrzała zaczarowany kosmos. "Dla mnie to po prostu wykraczało poza niekończącą się walkę istot ludzkich" - powiedziała mi podczas długiego spaceru po swojej okolicy. "To była troska o planetę". Zatrzymała się na środku ulicy. Gestykulując w kierunku mocno zachmurzonego nieba, powiedziała: "Dlaczego mamy zakładać, że rozumiemy już wszystko, co jest do poznania, w naszym niemowlęctwie na tej planecie?".
Redaktor działu Focus w Boston Globe, który podziwiał teksty Kean o Birmie, wstępnie zgodził się na współpracę z nią przy artykule o U.F.O. Kean postanowiła nie rozmawiać o tym z kolegami z KPFA, obawiając się, że uznają ten temat za w najlepszym razie niepoważny. Była jednak pewna, że każdy, kto otrzyma dostęp do danych i wniosków francuskiego raportu, zrozumie, dlaczego zrezygnowała ze wszystkiego innego. Odmówiła umieszczenia jakichkolwiek ironizujących uwag w artykule, który został opublikowany 21 maja 2000 roku, jako proste podsumowanie dochodzeń COMETA. "Ale potem, oczywiście, nic się nie stało", powiedziała. "I to był początek mojej edukacji w potędze piętna".
Zdjęcie może zawierać Okulary Akcesoria Akcesoria Ludzka Twarz Włosy Light i Flare
"Dlaczego powinniśmy zakładać, że już wszystko rozumiemy?" mówi Leslie Kean. Zdjęcie autorstwa Tonje Thilesen dla The New Yorker
Niektórzy entuzjaści wierzą, że UFO są udokumentowane od czasów biblijnych; w "The Spaceships of Ezekiel", opublikowanym w 1974 r., Josef F. Blumrich, inżynier NASA, dowodził, że niebiańska wizja proroka o kołach w kołach była spotkaniem nie z Bogiem, lecz z obcym statkiem kosmicznym. W "The UFO Controversy in America" (1975), David Jacobs napisał o serii obserwacji "sterowców" w całym kraju w 1896 i 1897 roku. Statki kosmiczne, w naszych opisach, zawsze wykazywały możliwości znajdujące się tuż poza naszym horyzontem technologicznym, a wraz z naszymi wojennymi osiągnięciami stały się one oszałamiająco imponujące. Ogólnie przyjmuje się, że era nowoczesnych U.F.O. rozpoczęła się 24 czerwca 1947 roku, kiedy to prywatny lotnik Kenneth Arnold, lecąc samolotem CallAir A-2, zobaczył luźną formację dziewięciu falujących obiektów w pobliżu góry Rainier. Miały one kształt bumerangów lub bezogonowych płaszczek manty i według jego oceny poruszały się z prędkością dwa do trzech razy większą od prędkości dźwięku. Opisał ich ruch jako "spodek przeskakujący nad wodą". Nagłówek gazety wyczarował "latające spodki". Do końca roku, według jednego z niezależnych badaczy U.F.O., zgłoszono co najmniej osiemset pięćdziesiąt podobnych obserwacji krajowych. Tymczasem naukowcy twierdzili, że latające spodki nie istniały, ponieważ nie mogły istnieć. The Times cytował Gordona Atwatera, astronoma z Hayden Planetarium, który przypisał gwałtowny wzrost liczby doniesień połączeniu "łagodnego przypadku meteorologicznego niepokoju" i "masowej hipnozy".
W kręgach rządowych kwestia, jak poważnie traktować to, co nazwano "niezidentyfikowanymi obiektami latającymi", wywołała głęboki konflikt. Do września 1947 roku napływające raporty o obserwacjach stały się zbyt obfite, by Siły Powietrzne mogły je zignorować. W tym miesiącu, w tajnym komunikacie, generał porucznik Nathan F. Twining doradził dowódcy generalnemu sił zbrojnych, że "zgłaszane zjawisko jest czymś rzeczywistym, a nie wizją czy fikcją". Notatka Twininga", która od tego czasu zyskała kościelną rangę wśród ufologów, wyrażała obawy, że jakiś zagraniczny rywal - na przykład Związek Radziecki - dokonał niewyobrażalnego przełomu technologicznego, i zainicjowała tajne badania, Projekt Sign, w celu ich zbadania. Jego urzędnicy byli podzieleni na tych, którzy uważali, że "latające dyski" mają wiarygodne pochodzenie międzyplanetarne i tych, którzy uważali, że obserwacje te są wynikiem błędnego rozumowania. Z jednej strony, zgodnie z notatką, dwadzieścia procent raportów U.F.O. nie miało zwyczajnych wyjaśnień. Z drugiej strony, nie było żadnych dowodów - być może wraku rozbitego spodka - i, jak argumentował naukowiec z RAND Corporation, podróże międzygwiezdne były po prostu niewykonalne.
Ale niewyjaśnione rzeczy wciąż się działy. W 1948 roku, około rok po obserwacji Arnolda, dwaj piloci samolotu Eastern Airlines DC-3 zobaczyli duże, cygarowate światło pędzące w ich kierunku z ogromną prędkością, a następnie wykonujące niemożliwy do wyobrażenia, gwałtowny zwrot i znikające na tle czystego nieba. Pilot drugiego samolotu oraz kilku świadków na ziemi przekazało zgodne relacje. Był to pierwszy przypadek zaobserwowania U.F.O. z bliska: obaj piloci opisali, że widzieli rząd okien, gdy przelatywał obok. Śledczy z Projektu Znak złożyli ściśle tajne memorandum "Ocena sytuacji", które skłaniało się ku hipotezie pozaziemskiej. Ale, argumentowali przeciwnicy, gdyby tu byli, to czy nie powiadomiliby nas o tym?
W lipcu 1952 r. takie formalne powiadomienie zdawało się prawie mieć miejsce, kiedy armada U.F.O. podobno naruszyła zastrzeżoną przestrzeń powietrzną nad Białym Domem. Nagłówek Timesa przypominał coś z powieści Philipa K. Dicka: "Obiekty latające w pobliżu Waszyngtonu zauważone zarówno przez pilotów jak i radar: Siły Powietrzne ujawniają raporty o czymś, być może 'spodkach', podróżujących powoli, ale podskakujących w górę i w dół". Siły Powietrzne, bagatelizując incydent, powiedziały gazecie, że nie podjęto żadnych środków obronnych, choć później okazało się, że wojsko wysłało odrzutowce, aby przechwycić intruzów. Generał dywizji John Samford, dyrektor wywiadu Sił Powietrznych, zorganizował największą konferencję prasową od czasu zakończenia II wojny światowej. Samford, który miał grobową minę stróża prawa z filmu Johna Forda, mrużył oczy, gdy odnosił się do "pewnego procentu tych raportów, które zostały sporządzone przez wiarygodnych obserwatorów stosunkowo niewiarygodnych rzeczy".
W styczniu następnego roku CIA potajemnie zwołało doradczą grupę ekspertów, na czele której stanął Howard P. Robertson, fizyk matematyczny z Caltech. Panel Robertsona" nie stwierdził, że odwiedzają nas UFO, ale że jesteśmy zalewani zbyt dużą ilością raportów UFO. Był to prawdziwy problem: jeśli powiadomienia o prawdziwych wtargnięciach na terytorium USA mogły zaginąć w wirze dziwacznych halucynacji, mogło to mieć poważne konsekwencje dla bezpieczeństwa narodowego - na przykład sowieckie samoloty szpiegowskie mogły działać bezkarnie. Zimna wojna sprawiła, że rząd USA musiał być postrzegany jako posiadający pełną kontrolę nad swoją przestrzenią powietrzną.
Aby powstrzymać zalew raportów, panel zalecił, aby "agencje bezpieczeństwa narodowego podjęły natychmiastowe kroki w celu pozbawienia Niezidentyfikowanych Obiektów Latających specjalnego statusu, jaki im nadano i aury tajemniczości, jaką niestety zyskały". Zasugerował również, że cywilne grupy U.F.O. są infiltrowane i monitorowane, a także zaangażował media w wysiłek obalania. Kulminacją kampanii był specjalny program telewizyjny z 1966 roku, "UFO: przyjaciel, wróg czy fantazja?", w którym prezenter CBS Walter Cronkite cierpliwie odesłał U.F.O. do zapomnienia trzeciej kategorii.
Steve: Zauważ, że reporter nie komentuje bezpośrednio rady panelu Robertsona, aby używać kpin podczas dyskusji o UFO.
Nie wszyscy członkowie wojska byli zadowoleni z tego stanowiska. Wiceadmirał Roscoe Hillenkoetter, pierwszy dyrektor C.I.A., powiedział reporterowi Timesa: "Za kulisami, wysocy rangą oficerowie Sił Powietrznych są trzeźwo zaniepokojeni UFO. Ale przez oficjalną tajemnicę i kpiny, wielu obywateli jest przekonanych, że nieznane obiekty latające są bzdurą."
Rząd utrzymywał jedno publiczne repozytorium raportów o UFO: Projekt Blue Book, będący kontynuacją Projektu Sign, który działał w Bazie Sił Powietrznych Wright-Patterson, niedaleko Dayton w Ohio. Blue Book był skromnie finansowanym działem prowadzonym przez szereg oficerów niskiej rangi, którzy woleliby mieć jakąkolwiek inną posadę. Jedynym stałym współpracownikiem programu i jedynym naukowcem był astronom z Ohio, J. Allen Hynek, sceptyk U.F.O. i były członek panelu Robertsona.
Początkowo Hynek przyjął "zdroworozsądkowe" podejście; jak później napisał: "Czułem, że brak 'twardych' dowodów uzasadnia praktyczną postawę 'to po prostu nie może być'". Dziewięćdziesiąt pięć procent domniemanych U.F.O. miało rzeczywiście swoje proste pochodzenie: nietypowe chmury, balony meteorologiczne, inwersje temperatury atmosferycznej. Świecące orby przypisywano Wenus; ciche trójkąty mogły być powiązane z tajną technologią wojskową. (Samolot szpiegowski U-2 i SR-71 Blackbird były często podawane jako U.F.O., co było zamieszaniem przyjętym przez społeczność kontrwywiadu, która chętnie utrzymywała te projekty w tajemnicy). Jednak pozostałe pięć procent, pomimo najlepszych starań rządu, nie dało się rozwiązać w sposób jednoznaczny. Hynek, ku swojemu zaskoczeniu, nabrał sympatii do ludzi, którzy widzieli U.F.O.; byli oni o wiele bardziej skłonni być szanowanymi, zakłopotanymi obywatelami niż dziwakami, hochsztaplerami i "miłośnikami U.F.O.".
Mimo to, oczekiwano od niego, że wykona swoją pracę. Począwszy od 14 marca 1966 roku, ponad stu świadków z Dexter w stanie Michigan zgłosiło, że widziało świecące światła i duże kształty piłki nożnej na małych wysokościach. Hynek przybył na miejsce, aby odkryć społeczność w stanie "bliskim histerii". Na konferencji prasowej 25 marca, pod presją uniknięcia paniki, Hynek przypisał niektóre z tych zjawisk Księżycowi i gwiazdom, a inne spontanicznemu spalaniu rozkładającej się roślinności, czyli "gazowi bagiennemu". Mieszkańcy Michigan odebrali to jako zniewagę. ("Gaz bagienny" stał się powszechną ufologiczną metonimią dla protekcjonalnej obfuskacji rządu). Gerald Ford, rodowity mieszkaniec Grand Rapids i ówczesny lider mniejszości w Izbie, wezwał do przesłuchań kongresowych, "w głębokim przekonaniu, że amerykańskie społeczeństwo zasługuje na lepsze wyjaśnienia niż te, które do tej pory podały Siły Powietrzne". W zeznaniach przed Komisją Usług Zbrojnych Izby, Hynek zalecił powołanie niezależnego organu, który oceniłby zalety Projektu Blue Book i ostatecznie rozstrzygnął kwestię legalności U.F.O. W ciągu siedemnastu lat Blue Book przeanalizował około dwunastu tysięcy przypadków; siedemset jeden z nich pozostało niewyjaśnionych.
Pod koniec 1966 roku Edward U. Condon, fizyk z Uniwersytetu w Kolorado, otrzymał trzysta tysięcy dolarów na przeprowadzenie takiego badania. Projekt był targany konfliktami, zwłaszcza po odkryciu notatki jednego ze współpracowników, w której zauważono, że prawdziwie bezinteresowne podejście musiałoby uwzględniać fakt, że U.F.O. mogą istnieć. To nie wchodziło w rachubę - ich zachowanie było niewspółmierne z naszym rozumieniem praw uniwersalnych. Współpracownicy naukowi, zaproponował koordynator, powinni podkreślić swoim kolegom, że są przede wszystkim zainteresowani psychologicznymi i społecznymi uwarunkowaniami wyznawców U.F.O.. Innymi słowy, obserwacje powinny być rozumiane jako metafory zimnowojennego niepokoju lub ambiwalencji wobec technologii.
Tysiącstronicowe "Naukowe Studium Niezidentyfikowanych Obiektów Latających", czy też Raport Condona, jak go nazywano, został ukończony późną jesienią 1968 roku. Z dziewięćdziesięciu jeden wybranych do zbadania przypadków z Błękitnej Księgi, trzydzieści z nich pozostało oficjalnymi tajemnicami. W "zagadkowym i niezwykłym" incydencie z 1956 roku, w pobliżu bazy Sił Powietrznych USA w Anglii, na wielu radarach zarejestrowano niezwykle szybki obiekt. Jeden z badaczy Condona napisał, że "najwyraźniej racjonalne, inteligentne zachowanie UFO sugeruje urządzenie mechaniczne nieznanego pochodzenia jako najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie tej obserwacji." Jak ujął to Tim McMillan, emerytowany porucznik policji, który pisze o UFO i obronie narodowej, "Nie potrzebowałeś nawet pozostałych siedmiuset przypadków. Potrzebowałeś tylko jednego takiego, aby powiedzieć, 'Hej, powinniśmy się temu przyjrzeć.' "
Condon, który na długo przed zakończeniem badań ogłosił, że U.F.O. są niechybną ściemą, napisał podsumowanie raportu oraz jego sekcję "Wnioski i zalecenia". Wydawało się, że tylko pobieżnie zapoznał się z pozostałymi dziewięciuset stronami raportu. Jak to ujął: "Dokładne rozważenie dostępnych nam danych prowadzi nas do wniosku, że dalsze szeroko zakrojone badania UFO prawdopodobnie nie mogą być uzasadnione w oczekiwaniu, że w ten sposób nauka zostanie rozwinięta." Naukowcy powinni przenieść swoje talenty i pieniądze gdzie indziej. Projekt Blue Book został zamknięty w styczniu 1970 roku.
W 1972 roku Hynek opublikował "The UFO Experience: A Scientific Enquiry", pogardliwe podsumowanie Blue Book i Raportu Condona, a także projekt systematycznych badań. Jak pisał, zadaniem Blue Book nie była próba wyjaśnienia UFO, lecz raczej ich odrzucenie. Raport Condona, który koncentrował się na obaleniu wszelkich domysłów na temat obcych statków kosmicznych, był jeszcze gorszy. Zamiast tego potrzebne było podejście agnostyczne, takie, które nie opowiadało się ani za statkami pozaziemskimi, ani za pogodą czy Wenus. U.F.O. były niezidentyfikowane z definicji. Ale, jak pisze Kean w swojej książce, Raport Condona pozwolił naukowcom i urzędnikom patrzeć w inną stronę; w międzyczasie "media mogły cieszyć się jazdą, wyśmiewając się z UFO lub relegując je do fantastyki naukowej". Panel Robertsona w końcu odniósł sukces w swojej misji: "Złota era" oficjalnych dochodzeń, przesłuchań kongresowych, konferencji prasowych, niezależnych badań naukowych, potężnych grup obywatelskich, bestsellerowych książek i okładek magazynów dobiegła końca". Hynek założył niezależną organizację, by kontynuować swoje badania, ale zmarł w wieku siedemdziesięciu pięciu lat w 1986 roku, nie zmieniając biegu opinii publicznej.
Kiedy stało się jasne, że UFO będzie dziełem jej życia, Kean postanowiła sprzymierzyć się z tradycją badawczą, której pionierem był Hynek. Ufolodzy lubili rozwodzić się nad pewnymi historycznymi spotkaniami, takimi jak Roswell, gdzie wszelkie solidne dowody, które mogły kiedyś istnieć, zostały beznadziejnie uwikłane w mitologię. Kean postanowiła skupić się na "naprawdę dobrych przypadkach", które zostały zgłoszone od czasu zamknięcia Blue Book, włączając te, które dotyczyły profesjonalnych obserwatorów, takich jak piloci, a najlepiej wielu świadków; te, które zostały potwierdzone zdjęciami lub śladami radarowymi; a zwłaszcza te, w których eksperci wyeliminowali inne interpretacje. Jeden z przypadków, który badała, dotyczył upiornego incydentu w Anglii w 1980 roku, znanego jako "brytyjskie Roswell", w którym kilku oficerów Sił Powietrznych USA twierdziło, że zaobserwowali U.F.O. z bliska tuż obok R.A.F. Bentwaters, w Rendlesham Forest. Zastępca dowódcy bazy dokonał jednoczesnego nagrania audio. Szczegóły tego incydentu opisane w książce Keana są co najmniej sensacyjne. Inny świadek, sierżant James Penniston, powiedział, że zbliżył się do bezszelestnego trójkątnego statku na tyle, że poczuł jego ładunek elektryczny i zauważył hieroglify wyryte na jego powierzchni.
Kean zawsze unikała słowa "ujawnienie", ale było dla niej jasne, że niezależnie od Raportu Condona, rząd ukrywał stałe zainteresowanie UFO. W 1976 roku, major Parviz Jafari, dowódca eskadry w irańskich siłach powietrznych, został wysłany w odrzutowcu F-4 do przechwycenia świecącego diamentu poza Teheranem, w pobliżu granicy z ZSRR. W komentarzu do książki Keana, Jafari napisał, że gdy zbliżył się do obiektu, ten "błyskał intensywnymi czerwonymi, zielonymi, pomarańczowymi i niebieskimi światłami, tak jasnymi, że nie byłem w stanie zobaczyć jego ciała". Znalazł swoją broń i komunikację radiową zaciętą. Amerykańskie źródła wywiadowcze w Iranie opisały ten incydent w tajnej, czterostronicowej notatce do Waszyngtonu. Kean przeczytał mi załączoną do dokumentu ocenę, napisaną przez pułkownika Rolanda Evansa: "Wybitny raport. Ten przypadek to klasyka, która spełnia wszystkie kryteria niezbędne do rzetelnego badania zjawiska UFO." Uchyliła brwi i powiedziała: "Chodzi mi o to, że nie widzisz tego napisanego bardzo często w dokumencie rządowym, zwłaszcza gdy mówią ci, że nie są zainteresowani".
W 2002 roku Larry Landsman, dyrektor ds. projektów w Sci Fi Channel (obecnie Syfy), zaprosił Kean do poprowadzenia szeroko zakrojonych publicznych "poszukiwań nowych dokumentów rządowych dotyczących dobrze udokumentowanej sprawy UFO", która mogłaby stać się pożywką dla telewizyjnego programu specjalnego. Producenci Sci Fi wynajęli prawników, badaczy i grupę P.R. - waszyngtońską firmę PodestaMattoon. Edwin S. Rothschild, ówczesny szef sektora energii i środowiska w firmie PodestaMattoon, zapamiętał, jak powiedział Keanowi: "Większość ludzi może mieć pojęcie, że coś tam jest, ale są też tacy, którzy uważają, że jeśli zaczniesz o tym mówić, możesz być czubkiem". Kontynuował: "Musieliśmy wyznaczyć twardą granicę pomiędzy ludźmi, którzy nie będą wiarygodni, a tymi, którzy będą."
Kean wybrał incydent, który wydarzył się w Kecksburgu, Pensylwanii, wiejskiej wiosce na południowy wschód od Pittsburgha, 9 grudnia 1965 roku, w którym obiekt wielkości Volkswagena Beetle rzekomo spadł z nieba. Według wielu świadków, bryła w kształcie żołędzia została usunięta z lasu na ciężarówce z płaską platformą, podczas gdy członkowie służb strzegli terenu z bronią. Kean złożyła wniosek o Freedom of Information Act dla plików NASA, w tym niektórych, które jej zdaniem zawierały informacje o szczątkach, które zostały odzyskane z miejsca zdarzenia. NASA twierdziła, że odpowiednie zapisy zaginęły w 1987 roku. Po bezowocnej apelacji, Kean złożyła pozew przeciwko NASA, aby wymusić dostosowanie się do jej wymagań. Rothschild przedstawił Keana Johnowi Podeście, byłemu szefowi sztabu prezydenta Clintona, który był dobrze znany z zainteresowania zarówno przejrzystością rządu jak i U.F.O. Podesta zgodził się publicznie poprzeć pozew. Sprawa ciągnęła się przez cztery lata, aż Kean wywalczyła ugodę. Otrzymała setki w dużej mierze nieistotnych dokumentów. Podesta powiedział mi: "Tam była prawdziwa historia, a wiesz o tym, kiedy w piwnicy brakuje pudeł, a pies zjadł moją pracę domową. Oni po prostu nie chcieli przyznać się do tego, co się właściwie stało. Byłem gotów uwierzyć, że to szczątki radzieckiego satelity, których nie chcieliśmy zwrócić, ale nic nie dawało jasności - a po czterdziestu latach nie było żadnego wiarygodnego powodu, aby nie przyznać się i po prostu powiedzieć, co to było.
Jak odkrył Kean, dziedzictwo zimnowojennej paranoi i obstrukcjonizmu nadal ciążyło nad sprawą U.F.O. 7 listopada 2006 roku, około godziny 16:00, zaobserwowano obracający się, metalicznie wyglądający dysk, zawieszony około dziewiętnastu setek stóp nad bramą C17 na chicagowskim lotnisku O'Hare. Obiekt unosił się w powietrzu przez kilka minut, po czym przyspieszył z dużym nachyleniem i pozostawił "prawie idealny okrąg w warstwie chmur, gdzie znajdował się statek", jak to później ujął jeden z anonimowych świadków. Kiedy Chicago Tribune opublikowała relację z obserwacji - żaden ze świadków nie chciał się do niej przyznać - stała się ona najczęściej czytanym artykułem na stronie internetowej gazety. Początkowo Federalna Administracja Lotnictwa zaprzeczała, jakoby posiadała jakiekolwiek informacje na temat incydentu, jednak nacisk mediów doprowadził do ujawnienia nagranej rozmowy telefonicznej pomiędzy kierownikiem United Airlines a kontrolerem ruchu lotniczego. Na nagraniu przełożona, o imieniu Sue, pyta: "Hej, widziałeś latający dysk przy C17?". Spotkało się to ze słyszalnym śmiechem. "Latający ... widzisz latające dyski?" pyta kontroler. Sue odpowiada: "Cóż, tak powiedział nam pilot na rampie przy C17". Następuje pauza. "Obchodzisz dzisiaj Boże Narodzenie?" pyta kontroler, po czym kontynuuje: "Nic nie widziałem, Sue, a gdybym widział, nie przyznałbym się do tego".
F.A.A. twierdziło, że musiała to być "dziurawa chmura" - chmura typu cirrocumulus lub altocumulus ostro podziurawiona okrągłą szczeliną, która czasami pojawia się w temperaturach poniżej zera. Według meteorologów, z którymi Kean przeprowadził wywiad, tego dnia było o wiele za ciepło, aby chmury typu "hole-punch" mogły wystąpić. Ten epizod wywołał oburzenie Kean. Jak napisała w swojej książce: "Ci, którzy znają fakty dotyczące incydentu na O'Hare, nadal nie ufają naszemu rządowi, który po raz kolejny pokazał, że za wszelką cenę będzie unikał zajmowania się incydentami związanymi z UFO."
Kean szukał za granicą przypadków, które były traktowane z większą otwartością i nie musiał długo czekać. W poniedziałek, 23 kwietnia 2007 roku, osiemnastoosobowy samolot obsługiwany przez Aurigny Air Services wyruszył z Southampton w Anglii na rutynowy lot do Alderney, jednej z Wysp Normandzkich. Kapitan, Ray Bowyer, był zawodowym pilotem od osiemnastu lat. W ciągu poprzedniej dekady ponad tysiąc razy pokonał czterdziestominutową trasę nad kanałem La Manche. Tego dnia samolot wystartował zgodnie z planem i wzniósł się przez warstwę płytkiej mgły, zanim osiągnął wysokość przelotową. Bowyer włączył autopilota i zajął się papierkową robotą.
O godzinie 14:06 Bowyer spojrzał w górę, by odkryć błyszczące żółte światło bezpośrednio przed sobą. W pierwszej chwili pomyślał, że to światło słoneczne odbija się od szklanych winnic przemysłu pomidorowego Guernsey, ale światło nie migotało. Bowyer sięgnął po lornetkę. W dziesięciokrotnym powiększeniu żółty blask nabrał kształtu cielesnego obiektu. Miała długi, cienki, cygarowaty kształt, o ostrych krawędziach i spiczastych końcach, jak koło oglądane z profilu. Był nieruchomy i promieniował blaskiem, który "trudno opisać", napisał później Bowyer, ale "był w stanie patrzeć na to fantastyczne światło bez dyskomfortu". Chwilę później zobaczył drugi obiekt, który wydawał się poruszać w formacji z pierwszym. Pasażer siedzący za Bowyerem, którego nazwisko nie zostało upublicznione, sięgnął do przodu, by pożyczyć lornetkę. Trzy rzędy dalej Kate Russell, mieszkanka Alderney, podniosła wzrok znad swojej książki i zarówno ona, jak i jej mąż zobaczyli obiekty w kolorze "światła słonecznego". Kiedy lot wylądował w Alderney, Bowyer zgłosił szczegóły do brytyjskiego Urzędu Lotnictwa Cywilnego, który posiada system obowiązkowego zgłaszania zdarzeń, łącznie ze szkicem tego, co widział. Według jego profesjonalnej opinii, każdy z obiektów był wielkości "dość dużego miasta". Miał czas na krótką filiżankę herbaty przed powrotem do Southampton.
Lokalne gazety odniosły się do "Archiwum X", a C.A.A. odmówiło udzielenia dalszych informacji. Tydzień po obserwacji Ministerstwo Obrony Wielkiej Brytanii stwierdziło, że ponieważ zgłoszona pozycja lotu znajdowała się we francuskiej przestrzeni powietrznej, ostateczna identyfikacja nie jest problemem rządu brytyjskiego. Mimo to trzy tygodnie później brytyjskie ministerstwo ujawniło dostępną dokumentację - pakiet zawierający potwierdzające dane radarowe od kontrolera ruchu lotniczego z pobliskiej wyspy Jersey oraz oświadczenie drugiego pilota komercyjnego, który widział obiekty z innego kierunku.
Dziesięć miesięcy później David Clarke, znany sceptyk U.F.O., wraz z trzema współpracownikami opublikował audyt. Raport na temat zjawisk powietrznych zaobserwowanych w pobliżu Wysp Normandzkich, Wielka Brytania, 23 kwietnia 2007" został sporządzony przy współpracy dziesiątków ekspertów w danej dziedzinie - meteorologów, oceanografów, kapitanów portów - oraz różnych francuskich instytutów i brytyjskich ministerstw, a jego zwieńczeniem było szesnaście dominujących hipotez, uszeregowanych według prawdopodobieństwa. W dużej mierze wykluczono takie aberracje atmosferyczne, jak pieski słoneczne i chmury soczewkowate, a także niezwykle rzadkie i słabo poznane zjawisko sejsmologiczne znane jako "światła trzęsienia ziemi", w którym niepokój tektoniczny wyraża się w niebieskawych zorzach lub orbach. Raport zakończył się konkluzją: "Podsumowując, nie jesteśmy w stanie zadowalająco wyjaśnić obserwacji UAP".
Wkrótce po spotkaniu w Alderney, Kean rozpoczęła współpracę z Jamesem Foxem, reżyserem filmu dokumentalnego "The Phenomenon", w celu zorganizowania wydarzenia w National Press Club. Razem z Foxem wybrali datę, która w przybliżeniu zbiegła się z pierwszą rocznicą obserwacji O'Hare. Wśród czternastu mówców znaleźli się major Jafari, który brał udział w "walce nad Teheranem", oraz kapitan Bowyer, którego Kean zachęcił do przedstawienia różnic, jakie zaobserwował między oficjalnym traktowaniem spotkań z U.F.O. w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. "Byłbym zszokowany, gdyby powiedziano mi, że C.A.A. będzie utrudniać śledztwo, albo gdyby C.A.A. powiedziało mi, że to, co widziałem, było czymś zupełnie innym" - powiedział Bowyer na mównicy, kontrastując swoje doświadczenie z epizodem na O'Hare. "Ale wydaje się, że piloci w Ameryce są przyzwyczajeni do tego rodzaju rzeczy, o ile mogę powiedzieć".
Żaden z mówców nie wspomniał o Roswell, obcych ciałach, odwróconej inżynierii statków, czy rządowych tuszach. Przez następne dwa lata Kean zbierała ich relacje, a także inne raporty, do swojej książki. Przekonywała w niej, że ze względów bezpieczeństwa i ochrony, a także aby zachęcić ludzi, którzy widzieli osobliwe rzeczy na niebie do mówienia o tym, rząd potrzebuje jakiejś scentralizowanej agencji U.F.O. Wiele innych krajów poszło śladem Francji i albo odtajniło i opublikowało akta U.F.O. (Wielka Brytania, Dania, Brazylia, Rosja, Szwecja), albo utworzyło własne oficjalne organizacje zajmujące się tym zagadnieniem (Peru, Chile). Problem w USA, jak zauważyła Kean, polegał na tym, że poszczególne inicjatywy były prowadzone przez zainteresowane osoby; nie było jednej instytucji gromadzącej istotne dane. Spotkała się ze swoim wujem Thomasem Keanem, aby omówić kwestię U.F.O. i jej propozycję utworzenia specjalnej agencji, w kontekście jego doświadczeń jako przewodniczącego Komisji 9/11. Powiedział mi: "Podobnie jak wielu Amerykanów, byłem niezmiernie ciekaw U.F.O. Rząd nie ujawnił, czym one dysponują".
Książka Kean, która została pochwalona przez fizyka teoretycznego Michio Kaku jako "złoty standard badań nad U.F.O.", i do której John Podesta napisał przedmowę, wzmocniła i rozszerzyła jej wpływy. W czerwcu 2011 r. Podesta zaprosił Kean na poufną prezentację w założonym przez siebie think tanku, Center for American Progress. Stojąc obok fizyka z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa i zagranicznych wojskowych, Kean doradził słuchaczom - urzędnikom z NASA, Pentagonu i Departamentu Transportu, a także pracownikom Kongresu i emerytowanym urzędnikom wywiadu - że wyzwaniem jest "cofnięcie pięćdziesięciu lat wzmacniania U.A.P. jako folkloru i pseudonauki".
Podesta powiedział mi: "To nie była banda ludzi, którzy przyszli, wyglądając jakby wybierali się na konwent pamiątkowy 'Gwiezdnych Wojen' - to byli poważni ludzie z areny bezpieczeństwa narodowego, którzy chcieli odpowiedzi na te niewyjaśnione zjawiska." Wkrótce po tym wydarzeniu, powiedział, Demokratyczny senator zaprosił go na spotkanie. "Myślałem, że będzie to na temat znaczków żywnościowych i cięć podatkowych lub czegokolwiek innego, ale drzwi się zamknęły i powiedzieli: 'Nie chcę, żeby ktokolwiek o tym wiedział, ale naprawdę interesuję się U.F.O. i wiem, że ty też. Więc co wiesz?' "
W sierpniu 2014 roku Kean odwiedziła Zachodnie Skrzydło, by ponownie spotkać się z Podestą, który był wówczas doradcą prezydenta Obamy. Zmniejszyła swoją prośbę, proponując przydzielenie do tej sprawy jednej osoby w Biurze Polityki Nauki i Technologii. Nic z tego nie wyszło. Była jednak dobrze znaną postacią w międzynarodowym środowisku U.F.O. i utrzymywała serdeczne stosunki z chilijskim rządowym Comité de Estudios de Fenómenos Aéreos Anómalos (CEFAA). Z nietypową dla siebie lekkomyślnością zaczęła wydobywać historie z akt tych organizacji. Prace Kean z tego okresu, publikowane głównie na Huffington Post, wykazują oznaki agitacji i ewangelizacji. W marcu 2012 roku napisała artykuł zatytułowany "UFO Caught on Tape Over Santiago Air Base", który odnosił się do wideo dostarczonego przez CEFAA. Kean opisała to wideo jako pokazujące "obiekt w kształcie kopuły, o płaskim dnie, bez widocznych środków napędowych ... lecący z prędkością zbyt dużą, aby mógł być dziełem człowieka". Zapytała: "Czy to jest przypadek, którego sceptycy UFO się obawiali?".
W przeważającej części ludzie, którzy nie uważają, że U.F.O. reprezentują sensowną kategorię badań, traktują przeciwny pogląd jako nieszkodliwą ciekawostkę. Świat jest pełen dziwnych, niewytłumaczalnych przekonań: niektórzy ludzie wierzą, że pozostawienie odsłoniętej szyi w zimie powoduje chorobę, a inni wierzą w UFO. Jednak niewielka frakcja niewierzących, znana jako "debunkers", odzwierciedla żarliwą wiarę z równie żarliwym powątpiewaniem. Kiedy Kean napisał o filmie CEFAA, debunkerzy rzucili się na okazję, aby wskazać, że obiektem w sprawie, którego się obawiali, była najprawdopodobniej mucha domowa lub chrząszcz buszujący wokół obiektywu kamery. Robert Sheaffer, właściciel bloga o nazwie Bad UFOs, napisał w swojej kolumnie w Skeptical Inquirer: "Rzeczywiście, sam fakt, że filmik z muchą robiącą pętle jest cytowany przez niektórych z najlepszych UFOlogów świata jako jeden z najlepszych obrazów UFO wszechczasów, ujawnia jak bardzo lekkie są nawet najlepsze zdjęcia i filmy UFO." Kean skonsultował się z czterema entomologami, którzy w większości odmówili wydania kategorycznego osądu w tej sprawie i wezwali do cierpliwości w trwającym dochodzeniu CEFAA.
"Świadomy sceptyk to zupełnie co innego niż obalacz z misją" - napisała do mnie. "Jest wielu takich, którzy za wszelką cenę chcą obalić UFO. Nie są oni racjonalni i nie są poinformowani." Kean uważał, że są oni zaślepieni przez gorliwość. Sceptyk Michael Shermer, na przykład, w recenzji książki Keana, bezczynnie dowodził, że fala cichych czarnych trójkątów widzianych nad Belgią w 1989 i 1990 roku była prawdopodobnie eksperymentalnymi, tajnymi bombowcami stealth - pomimo oficjalnych poświadczeń faktu, że każdy rząd byłby szalony, gdyby wystawił swoje najnowsze urządzenia nad gęsto zaludnionymi obszarami Europy Zachodniej.
Tendencja do pomijania lub lekceważenia niewygodnych faktów jest cechą wspólną debunkerów i wierzących. Jeden z upartych brytyjskich badaczy przekonująco wykazał, że sprawa Rendlesham, czyli brytyjskie Roswell, prawdopodobnie składała się z połączenia meteoru, latarni morskiej widzianej przez las i mgłę oraz niesamowitych dźwięków wydawanych przez jelenia muntjac. Relacje naocznych świadków z czasem ulegają znacznym modyfikacjom, a ciągi nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności mogą być łatwo przekształcone w okultystyczny wzór przez ludzki umysł skłonny do nieporozumień i żądny znaczenia. Naukowiec wyczerpująco zdemistyfikował sprawę, a ja byłem zaniepokojony, gdy dowiedziałem się, że Kean wydawała się być niezrażona jego werdyktem. Kiedy ją o to zapytałem, wzruszyła tylko ramionami, jakby sugerując, że takie błyskotliwe relacje naruszają brzytwę Occama. Nawet jeśli Rendlesham było "skomplikowane", powiedziała, to i tak było to "jedno z dziesięciu najlepszych spotkań z U.F.O. wszechczasów". A poza tym, zawsze były inne przypadki. Hynek, w "The UFO Experience", twierdził, że obserwacje U.F.O. reprezentują zjawisko, które należy rozpatrywać łącznie - setki, setki niesamowitych historii opowiedzianych przez wiarygodnych ludzi.
Wielu demaskatorów U.F.O. jest jawnie wrogich, ale Mick West ma łagodny, rozbrajający sposób bycia, który tylko od czasu do czasu przypomina performatywny respekt, z jakim sanitariusz może wepchnąć pacjenta z powrotem w kaftan bezpieczeństwa. Dorastał w małym młyńskim miasteczku w północnej Anglii. Jego rodzina nie miała telewizora ani telefonu, a czytania nauczył się dzięki kolekcji komiksów Marvela, którą miał jego ojciec. Był bardzo dobry z matematyki, a po zakupie wczesnego komputera domowego za zarobki z trasy do gazety, nabawił się obsesji na punkcie prymitywnych gier wideo. Jako nastolatek, na początku lat osiemdziesiątych, uwielbiał fantastykę naukową i został oczarowany przez magazyn The Unexplained: Mysteries of Mind Przestrzeń i Czas. Czasopismo to było pełne "prawdziwych" historii o UFO i zjawiskach paranormalnych - duchach i groźnych stworach kryptozoologii. Jak napisał w swojej książce "Escaping the Rabbit Hole", zwykł leżeć w nocy w łóżku i "dosłownie drżeć na myśl, że jakiś obcy mógłby wejść do mojego pokoju i zabrać mnie ze sobą, aby przeprowadzać na mnie eksperymenty". Szczególnym powodem do przerażenia było "spotkanie Kelly-Hopkinsville", przypadek z 1955 roku, w którym dom na farmie w Kentucky został podobno zaatakowany przez małe zielone ludziki.
W miarę jak West nabierał naukowej wprawy, zaczął wierzyć, że "kosmici" z Kelly-Hopkinsville to prawdopodobnie sowy. Jednak to zrozumienie nie tyle uleczyło jego zainteresowanie zjawiskami paranormalnymi, co je pogłębiło, a on sam zaczął czerpać przyjemność z cierpliwego demontażu błędnej logiki. Praktyka ta miała dla Westa wartość terapeutyczną, a jako dorosły człowiek jego dziecięce lęki przejawiają się jedynie w śladowym dyskomforcie związanym z ciemnością. W latach dziewięćdziesiątych West przeniósł się do Kalifornii, gdzie współtworzył studio gier wideo; najbardziej znany jest jako jeden z programistów stojących za niezwykle popularną serią Tony Hawk. W 1999 roku firma, w której pracował, została przejęta przez Activision, a on sam przed ukończeniem czterdziestki przeszedł na emeryturę. Zaangażował się w wojny edycyjne w Wikipedii dotyczące tak kontrowersyjnych tematów jak homeopatia, naukowa wiedza w świętych tekstach i wegetariańskie lwy. W końcu założył własną stronę internetową, aby zwalczać powszechną dezinformację wokół choroby Morgellonsa, przypadłości bez ustalonych podstaw medycznych, która charakteryzuje się obawą, że z czyjejś skóry wyłaniają się dziwne włókna. Następnie zajął się teorią chemtrails i zaangażował się w dyskusję z 9/11 truthers. Jak sam napisał w swojej książce: "Niewielką część powodów, dla których teraz zajmuję się debunkowaniem (i nadal okazjonalnie zajmuję się historiami o duchach), stanowi złość z powodu strachu, jaki te bzdury zaszczepiły we mnie jako małym dziecku".
West jest myślącym, inteligentnym człowiekiem. Jego e-maile zawierają numerowane i literowane listy oraz lekką matematykę. Wszystko, co mi mówił, było doskonale przekonujące, ale nawet godzina rozmowy telefonicznej z nim pozostawiła we mnie uczucie niejasnej demoralizacji. Przypuszczał, że osoby cierpiące na chorobę Morgellons i histerycy zajmujący się chemtrailami byliby wdzięczni za uwolnienie ich od bezpodstawnych lęków, tak jak on sam został uwolniony od psychicznego zagrożenia stwarzanego przez obcych z farm - i nie widział powodu, dla którego zwolennicy U.F.O. mieliby być inni. Wydawał się niezdolny do wyobrażenia sobie, że ktoś mógłby znaleźć pociechę w odbierającej równowagę perspektywie, że nie jesteśmy sami we wszechświecie, o którym ostatecznie wiemy bardzo niewiele.
W 2013 roku West założył Metabunk, forum internetowe, na którym podobnie myślący współpracownicy badają anomalne zjawiska. 6 stycznia 2017 r. inny sceptyk zwrócił jego uwagę na artykuł Keana z Huffington Post. W artykule, "Groundbreaking UFO Video Just Released by Chilean Navy", Kean pisał szczegółowo o "wyjątkowym dziewięciominutowym" filmie, nakręconym kamerami na podczerwień z helikoptera, który cefaa badała przez dwa lata. West obejrzał ten klip z natychmiastowym uczuciem rozpoznania. Zamieścił link na podforum Metabunk, Skydentify, przedstawiając swoją teorię, że dziwne formacje na filmie to "aerodynamiczne smugi kondensacyjne", które był przyzwyczajony oglądać, gdy samoloty przelatywały nad jego domem w Sacramento. Do 11 stycznia społeczność ustaliła, że rzekomy U.F.O. to IB6830, regularny lot pasażerski z Santiago do Madrytu.
Dochodzenia w sprawie U.F.O. mogą być prowadzone jedynie poprzez proces eliminacji, styl argumentacji, który jest bardzo podatny na błędne założenia. W tym przypadku, jak ekstrapolowali uczestnicy Metabunk, piloci helikoptera niedokładnie ocenili odległość i wysokość lotu U.F.O., a realne możliwości - takie jak to, że jest to komercyjny samolot pasażerski w trakcie wznoszenia się po starcie - zostały przedwcześnie wykluczone. West nie był zaskoczony. Chociaż Kean uważa pilotów za "najlepiej na świecie wyszkolonych obserwatorów wszystkiego, co lata", nawet Hynek stwierdził w 1977 roku, że piloci są szczególnie podatni na błędy. (Stwierdził jednak, że "w grupach radzą sobie nieco lepiej") Jak napisał West: "Nie można być ekspertem w nieznanym".
Podczas jednej z moich rozmów telefonicznych z Kean - bardzo przyjemnych rozproszeń uwagi, które zwykle pochłaniały całe popołudnia - wspomniałem jej, że kontaktowałem się z Mickiem Westem. Był to jedyny raz, kiedy wiedziałem, że stała się złośliwa. "Gdyby Mick naprawdę interesował się tymi sprawami, nie obalałby każdego pojedynczego filmu," powiedziała, niemal z politowaniem. "Przyznałby, że przynajmniej niektóre z nich są naprawdę dziwne".
Robert Bigelow miał trzy lata wiosną 1947 roku, kiedy jego dziadkowie zostali niemal zepchnięci z drogi przez świecący obiekt w górach na północny zachód od Las Vegas. Pustynia w Nevadzie we wczesnej epoce atomowej była jednym z niewielu miejsc, gdzie dziecko mogło zobaczyć próby jądrowe lub starty rakiet z własnego podwórka, a marzenia Bigelowa o eksploracji kosmosu mieszały się z jego ciekawością dotyczącą UFO. Pod koniec lat sześćdziesiątych, kiedy miał dwadzieścia kilka lat, zaczął inwestować w nieruchomości - najpierw w Las Vegas, potem na całym południowym zachodzie - i w końcu zbił fortunę na Budget Suites of America, sieci moteli z przedłużonym pobytem. Później założył prywatną firmę Bigelow Aerospace, zajmującą się budową nadmuchiwanych habitatów dla astronautów. W 1995 roku założył National Institute for Discovery Science, który opisywał siebie jako "prywatnie finansowany instytut naukowy zajmujący się badaniem zjawisk powietrznych, okaleczeń zwierząt i innych pokrewnych anomalnych zjawisk". Wśród konsultantów, których zatrudnił, był Hal Puthoff, którego praca w dziedzinie badań paranormalnych sięga dziesięcioleci wstecz, do Projektu Stargate, programu C.I.A. badającego, w jaki sposób "zdalne widzenie", forma długodystansowego E.S.P., może być użyteczne w szpiegostwie zimnej wojny. W następnym roku Bigelow kupił Skinwalker Ranch, czterystu osiemdziesięcioakrową działkę położoną kilka godzin na południowy wschód od Salt Lake City, nazwaną tak na cześć zmiennokształtnej czarownicy z plemienia Navajo. Jego poprzedni właściciele opisywali, że byli wypędzani przez koruskujące kule, wykrwawione bydło i wilkopodobne stworzenia odporne na strzały z broni palnej. W 2004 roku, w związku z rzekomym spadkiem aktywności paranormalnej w kraju, Bigelow zamknął swój instytut, ale zachował ranczo.
W 2007 roku Bigelow otrzymał list od wysokiego urzędnika Agencji Wywiadu Obronnego, który był ciekaw Skinwalkera. Bigelow połączył go ze swoim starym przyjacielem z pustyni w Nevadzie, senatorem Harrym Reidem, który był wtedy przewodniczącym Senatu i obaj panowie spotkali się, aby omówić wspólne zainteresowanie UFO. urzędnik odwiedził później Skinwalker, gdzie z przyczepy obserwacyjnej na miejscu podobno miał spotkanie z widmem; jak opisał to jeden z pracowników Bigelow, zobaczył "topologiczną figurę", która "pojawiła się w powietrzu" i "przeszła od kształtu precla do kształtu paska Möbiusa".
Reid skontaktował się z senatorem Tedem Stevensem z Alaski, który wierzył, że widział U.F.O. jako pilot w czasie II Wojny Światowej, oraz senatorem Danielem Inouye z Hawajów. W 2008 roku w Supplemental Appropriations Bill, dwadzieścia dwa miliony dolarów z tak zwanych czarnych pieniędzy zostały odłożone na nowy program. Pentagon nie był entuzjastycznie nastawiony. Jak ujął to jeden z byłych pracowników wywiadu: "Niektórzy urzędnicy rządowi mówili: 'Nie powinniśmy tego robić, to naprawdę niedorzeczne, to strata pieniędzy'". "Wtedy Reid wołał ich z zebrania i mówił: 'Chcę, żebyście to robili. To zostało przywłaszczone. To było coś w rodzaju żartu graniczącego z irytacją i ludzie martwili się, że jeśli to wszystko wyjdzie na jaw, że rząd wydaje na to pieniądze, to będzie to zła historia." Program Zastosowań Zaawansowanych Systemów Broni Lotniczej został ogłoszony w publicznym zaproszeniu do składania ofert, aby zbadać przyszłość działań wojennych. O UFO nie wspomniano, ale według Reida podtekst był jasny. Bigelow Aerospace Advanced Space Studies, lub BAASS, spółka zależna Bigelow Aerospace, była jedynym oferentem. Kiedy Bigelow wygrał rządowy kontrakt, skontaktował się z tą samą grupą badaczy zjawisk paranormalnych, z którą pracował w swoim instytucie. Inni uczestnicy zostali zwerbowani z szeregów Pentagonu. W 2008 r. Luis Elizondo, długoletni oficer kontrwywiadu pracujący w Biurze Podsekretarza Obrony ds. Wywiadu i Bezpieczeństwa, został odwiedzony przez dwóch ludzi, którzy zapytali go, co sądzi o UFO. Odpowiedział, że nie myśli o nich, co najwyraźniej było poprawną odpowiedzią, i został poproszony o przyłączenie się. Bigelow wierzy, jak to ujął jeden ze źródeł, że "w supermarkecie chodzą kosmici". Według artykułu MJ Baniasa na stronie internetowej Debrief, Bigelow zatrudnił śledczych, aby przyjrzeli się doniesieniom na Skinwalker o psopodobnych istotach, które pachniały siarką i goblinach z długimi, wiszącymi ramionami, jak również aktywności U.F.O. w pobliżu Mt. Shasta. Wygląda na to, że program zaowocował czymś więcej niż serią trzydziestu ośmiu dokumentów, z których wszystkie były niesklasyfikowane, z wyjątkiem jednego, na temat technologii, które U.F.O. mogłoby wykorzystać - włączając w to prace na temat teoretycznych możliwości napędów warp i "inżynierii metrycznej czasoprzestrzeni". Naukowcy Bigelowa, przekonani, że szczątki katastrofy są ukryte w jakimś odległym hangarze, chcieli uzyskać dostęp do tajnych danych rządowych na temat U.F.O. W czerwcu 2009 roku senator Reid złożył wniosek o przyznanie programowi statusu "restricted special access program" (SAP). W następnym miesiącu BAASS wydał czterystu dziewięćdziesięcioczterostronicowy "Raport Dziesięciomiesięczny". Części raportu, które wyciekły do Tima McMillana, wraz z dodatkowymi częściami, które udało mi się przejrzeć, dotyczyły prawie wyłącznie UFO, a dostarczone informacje nie ograniczały się do samych obserwacji; zawierały zdjęcie rzekomego urządzenia śledzącego, które rzekomi kosmici rzekomo wszczepili rzekomemu uprowadzonemu. Jak powiedział mi jeden z byłych urzędników rządowych, "Raport dotarł tutaj, przeczytałem całość i natychmiast doszedłem do wniosku, że ujawnienie go byłoby katastrofą." W listopadzie 2009 roku Departament Obrony peremptorycznie odrzucił wniosek o nadanie statusu SAP. (Przedstawiciel BAASS odmówił komentarza na potrzeby tego artykułu).
Wkrótce potem Elizondo, oficer kontrwywiadu, został poproszony o przejęcie programu. Począwszy od 2010 roku, przekształcił on zlecone na zewnątrz badanie kryptyd z Utah w Advanced Aerospace Threat Identification Program, lub AATIP, wewnętrzny wysiłek, który skupiał się na implikacjach bezpieczeństwa narodowego wojskowych spotkań z U.A.P.. Według Elizondo, program ten dogłębnie zbadał kilka incydentów, w tym to, co później stało się znane jako "spotkanie Nimitza".
Nimitz Carrier Strike Group prowadziła operacje szkoleniowe na ograniczonych wodach u wybrzeży San Diego i Baja California w listopadzie 2004 roku, kiedy zaawansowany radar SPY-1 na jednym z okrętów, U.S.S. Princeton, zaczął rejestrować dziwne obecności. Były one rejestrowane na wysokości do osiemdziesięciu tysięcy stóp i tak nisko, jak powierzchnia oceanu. Po około tygodniu obserwacji radarowych, komandor David Fravor, absolwent elitarnej szkoły pilotów myśliwskich Topgun i dowódca eskadry Czarnych Asów, został wysłany na misję przechwytującą. Gdy zbliżył się do tego miejsca, spojrzał w dół i zobaczył wzburzoną mieliznę, a nad nią biały, owalny obiekt przypominający dużego Tic Taca. Ocenił go na około czterdzieści stóp długości, bez skrzydeł lub innych oczywistych powierzchni lotu i bez widocznych środków napędowych. Wydawało się, że odbija się jak piłeczka pingpongowa. Dwóch innych pilotów, jeden siedzący za nim, a drugi w pobliskim samolocie, przekazało podobne relacje. Fravor zszedł w dół, aby gonić obiekt, który zareagował na jego manewry, po czym gwałtownie odleciał z dużą prędkością. Po powrocie Fravora na Nimitza, inny pilot, Chad Underwood, został wysłany, aby śledzić obiekt za pomocą bardziej zaawansowanego sprzętu sensorycznego. Celownik jego samolotu zarejestrował obraz wideo obiektu. Klip, znany jako "FLIR1" - od "forward-looking infrared radar", technologii użytej do uchwycenia incydentu - zawiera jedną minutę i szesnaście sekund rozmytej popielatej kropki na gunmetalowym tle; w ostatnich kilku sekundach kropka wydaje się przechytrzać blokadę radaru i szybko uciekać.
Elizondo zetknął się z takimi przypadkami jak spotkanie z Nimitzem, co przekonało go, że U.A.P. są prawdziwe, ale gotowość rządu do zainwestowania środków w tę kwestię pozostawała niepewna. Elizondo wielokrotnie próbował poinformować Generała Jamesa Mattisa, Sekretarza Obrony, o badaniach AATIP, ale był blokowany przez swoich podwładnych. (Osobisty asystent generała Mattisa w tamtym czasie nie przypomina sobie, aby Elizondo się do niego zwracał).
4 października 2017 roku, na polecenie Christophera K. Mellona, byłego zastępcy asystenta sekretarza obrony ds. wywiadu, Leslie Kean została wezwana na poufne spotkanie w barze ekskluzywnego hotelu w pobliżu Pentagonu. Powitali ją Hal Puthoff, długoletni badacz zjawisk paranormalnych, oraz Jim Semivan, emerytowany oficer CIA, który przedstawił jej postawnego, gruboskórnego, wytatuowanego mężczyznę z przystrzyżoną kozią bródką o imieniu Luis Elizondo. Poprzedniego dnia był to jego ostatni dzień pracy w Pentagonie. Przez następne trzy godziny Kean zapoznawała się z dokumentami, które dowodziły istnienia czegoś, co - o ile ktokolwiek wiedział - było pierwszym rządowym dochodzeniem w sprawie UFO od czasu zamknięcia Projektu Blue Book w 1970 roku. Program, za którym Kean lobbował przez lata, istniał przez cały czas.
Po rezygnacji Elizondo, on i inni kluczowi uczestnicy AATIP - w tym Mellon, Puthoff i Semivan - niemal natychmiast dołączyli do To the Stars Academy of Arts & Science, operacji poświęconej edukacji, rozrywce i badaniom związanym z U.F.O., zorganizowanej przez Toma DeLonge'a, byłego frontmana pop-punkowej grupy Blink-182. Później w tym miesiącu, DeLonge zaprosił Elizondo na scenę podczas imprezy inauguracyjnej. Elizondo ogłosił, że "planują dostarczyć nigdy wcześniej niepublikowane materiały filmowe z prawdziwych systemów rządowych USA - nie rozmazane amatorskie zdjęcia, ale prawdziwe dane i prawdziwe filmy".
Kean powiedziano, że może otrzymać te nagrania wraz z dokumentacją, jeśli zamieści artykuł w Timesie. Kean wkrótce nabrała wątpliwości co do DeLonge'a, po tym jak pojawił się w podcaście Joe Rogana, aby omówić swoje przekonanie, że to co rozbiło się w Roswell było odwróconym U.F.O. zbudowanym w Argentynie przez zbiegłych nazistowskich naukowców, ale miała pełne zaufanie do Elizondo. "Miał niewiarygodną powagę" - powiedziała mi Kean. Zadzwoniła do Ralpha Blumenthala, starego przyjaciela i byłego pracownika Timesa, który pracuje nad biografią harwardzkiego psychiatry i badacza uprowadzeń przez obcych, Johna Macka. Blumenthal wysłał e-mail do Deana Baqueta, redaktora naczelnego gazety, w którym poinformował, że chcą przedstawić "sensacyjną i wysoce poufną historię, której czas jest bardzo ważny", w której "wysoki urzędnik amerykańskiego wywiadu, który nagle odszedł z pracy w zeszłym miesiącu" postanowił ujawnić "głęboko tajny program, długo mitologizowany, ale teraz potwierdzony". Po spotkaniu z przedstawicielami biura w Waszyngtonie, Times zgodził się. Gazeta przydzieliła weterana korespondenta Pentagonu, Helene Cooper, do współpracy z Keanem i Blumenthalem.
W sobotę, 16 grudnia 2017 roku, ich historia - "Glowing Auras and 'Black Money': The Pentagon's Mysterious U.F.O. Program"- pojawił się w sieci; następnego dnia został wydrukowany na pierwszej stronie. Towarzyszyły temu artykułowi dwa filmy wideo, w tym "FLIR1". Senator Reid został zacytowany jako mówiący: "Nie jestem zawstydzony, nie wstydzę się, ani nie żałuję, że to uruchomiłem." Pentagon potwierdził, że program istniał, ale powiedział, że został zamknięty w 2012 roku, na rzecz innych priorytetów finansowania. Elizondo twierdził, że program był kontynuowany z powodu braku dedykowanych funduszy. Artykuł nie skupiał się na realności zjawiska U.F.O. - jedyny przypadek, który został obszernie omówiony to spotkanie z Nimitzem - ale na istnieniu tajnej inicjatywy. Artykuł w Timesie przyciągnął miliony czytelników. Kean niemal natychmiast zauważyła zmianę. Kiedy ludzie pytali ją na przyjęciach, czym się zajmuje, nie chichotali już z jej odpowiedzi, lecz wpadali w zachwyt. Kean przypisała całą zasługę Elizondo i Mellon za to, że się ujawnili, ale powiedziała mi: "Nigdy bym nie przypuszczała, że będę mogła skończyć pisząc dla Timesa. To szczyt wszystkiego, co kiedykolwiek chciałam robić - po prostu ten cud, że to się stało na tej wspaniałej drodze, wspaniałej podróży."
Trudno było jednak powiedzieć, co dokładnie osiągnęło AATIP. Elizondo został gospodarzem programu History Channel "Unidentified", w którym uroczyście powołuje się na swoją przysięgę bezpieczeństwa jak na hasło. Nalegał na mnie, że AATIP poczyniło ważne postępy w zrozumieniu "pięciu obserwowalnych cech" zachowania U.A.P. - w tym "zdolności do pokonywania grawitacji", "niskiej obserwowalności" i "podróży transmedialnych". Kiedy poprosiłem o szczegóły, przypomniał mi o swojej przysiędze bezpieczeństwa.
Być może nie było to zaskoczeniem dla projektu Pentagonu, który rozpoczął się jako dochodzenie wykonawcy w sprawie goblinów i wilkołaków, a następnie został reinkarnowany pod egidą muzyka najbardziej znanego z albumu "Enema of the State", AATIP był przedmiotem intensywnej kontroli. Kean jest niezachwianie przekonana, że ona i ktoś wtajemniczony ujawnili coś potężnego, ale były urzędnik Pentagonu zasugerował niedawno, że historia jest bardziej skomplikowana: program, który ujawniła, miał niewielkie znaczenie w porównaniu z tym, który wprawiła w ruch. Powszechna fascynacja ideą, że rząd troszczy się o U.F.O., zainspirowała rząd, by wreszcie zatroszczył się o U.F.O.
W ciągu miesiąca od ukazania się artykułu w Timesie, teczka U.A.P. w Pentagonie została przydzielona cywilnemu urzędnikowi wywiadu z rangą równą dwugwiazdkowemu generałowi. Ten następca - którego nie chciano wymienić z nazwiska, aby nie narazić się na ataki wariatów z U.F.O. - przeczytał książkę Keana. Przekierował kaskadę zainteresowania mediów na argument, że bez procesu radzenia sobie z niekategoryzowalnymi obserwacjami, sztywna biurokracja przeoczy wszystko, co nie mieści się w standardowym schemacie. W szczytowym okresie zimnej wojny rząd martwił się, że hałas podszytych fantasmagorii może zagłuszyć sygnały istotne dla bezpieczeństwa narodowego, a nawet stanowić przykrywkę dla wrogich ingerencji; teraz, jak się wydaje, obawiano się, że cenne informacje wywiadowcze nie są przekazywane. (Spotkanie z Nimitzem stało się przedmiotem oficjalnego śledztwa dopiero wiele lat po incydencie, kiedy to zabłąkane akta trafiły na biurko kogoś, kto uznał, że warto się nimi zająć). "To, czego potrzebowaliśmy", powiedział były urzędnik Pentagonu, "to coś w rodzaju centrów fuzji po 9/11, gdzie facet z D.O.D. może porozmawiać z facetem z F.B.I. i facetem z N.R.O. - wszystko, czego nauczyliśmy się od Komisji 9/11".
Latem 2018 r. następca Elizondo obrandował artykuł Keana, aby przedstawić tę sprawę członkom Kongresu. Według byłego urzędnika Pentagonu, członek Senackiej Komisji Usług Zbrojnych wstawił język do niejawnego załącznika ustawy o autoryzacji obrony narodowej na 2019 rok, uchwalonej w sierpniu 2018 roku, która zobowiązywała Pentagon do kontynuowania dochodzeń. "Kwestia U.A.P. jest teraz traktowana bardzo poważnie, nawet w porównaniu z tym, gdzie była dwa lub trzy lata temu" - powiedział były urzędnik Pentagonu.
Aktywność nasiliła się. W kwietniu 2019 roku Marynarka Wojenna zrewidowała swoje oficjalne wytyczne dla pilotów, zachęcając ich do zgłaszania U.A.P. bez obawy przed pogardą lub cenzurą. W czerwcu senator Mark Warner z Wirginii przyznał, że był informowany o sprawie U.A.P. We wrześniu rzecznik Marynarki Wojennej ogłosił, że film "FLIR1", wraz z dwoma filmami związanymi z obserwacjami u wschodniego wybrzeża w 2015 roku, pokazał "wtargnięcie niezidentyfikowanych zjawisk powietrznych na nasze wojskowe poligony". Etykieta "niezidentyfikowane" została opatrzona instytucjonalnym imprimatur.
Dementorzy nie byli zachwyceni tym oznaczeniem i kontynuowali swoją pracę. Mick West poświęcił wiele filmów na YouTube na swoje twierdzenie, że "FLIR1" z dużym prawdopodobieństwem pokazuje odległy samolot. Podejrzewa, że obecność odebrana przez U.S.S. Princeton była prawdopodobnie ptakami lub chmurami, zarejestrowanymi przez nowy i prawdopodobnie źle skalibrowany system radarowy - U.S.S. Roosevelt, u wschodnich wybrzeży, również otrzymał unowocześnienie technologiczne przed podobną falą obserwacji w 2014 i 2015 roku - oraz że obiekt w kształcie Tic Taca, który widział komandor Fravor, był czymś w rodzaju balonu-celu. Nie potrafi wyjaśnić, co widzieli pozostali piloci, ale zwraca uwagę, że postrzeganie podlega złudzeniom, a pamięć jest podatna na zmiany.
Czy nasi najlepsi piloci i operatorzy radarów byli tak nieudolni, że nie byli w stanie rozpoznać samolotu w ograniczonej przestrzeni powietrznej? Czy też rząd użył słowa "niezidentyfikowany", aby ukryć jakiś głęboko tajny program, który testował jeden z oddziałów służby, nie zawracając sobie głowy powiadomieniem pilotów Nimitza? Były urzędnik Pentagonu zapewnił mnie, że West "nie ma całej historii". Istnieją dane, których nigdy nie zobaczy - jest o wiele więcej, które zawarłbym w tajnym środowisku". Kontynuował: "Jeśli Mick West podsyca piętno, które pozwala potencjalnemu przeciwnikowi latać po całym twoim podwórku, to spoko - tylko dlatego, że wygląda to dziwnie, chyba to zignorujemy."
Punktem użycia terminu "niezidentyfikowany", powiedział, było "pomóc usunąć piętno." Powiedział mi: "W pewnym momencie musieliśmy po prostu przyznać, że są rzeczy na niebie, których nie możemy zidentyfikować". Pomimo faktu, że większość dorosłych nosi w kieszeniach wyjątkowo dobre aparaty fotograficzne, większość zdjęć i filmów U.F.O. pozostaje szalenie niewyraźna, ale były urzędnik Pentagonu zasugerował, że rząd posiada surową dokumentację wizualną; Elizondo i Mellon powiedzieli to samo. Według Tima McMillana, w ciągu ostatnich dwóch lat śledczy Pentagonu z U.A.P. rozpowszechnili w zabezpieczonych sieciach dwa tajne dokumenty wywiadowcze, które rzekomo zawierają zdjęcia i filmy wideo dziwacznych spektakli, w tym obiektu w kształcie sześcianu i dużego trójkąta równobocznego wyłaniającego się z oceanu. Jeden z raportów poruszył temat "obcej" lub "nie-ludzkiej" technologii, ale także przedstawił litanię prozaicznych możliwości.
Były urzędnik Pentagonu ostrzegł: "Niezidentyfikowane" nie oznacza małych zielonych ludzików - oznacza tylko, że coś tam jest." Kontynuował: "Jeśli okaże się, że wszystko co widzieliśmy to balony meteorologiczne, albo quadcopter zaprojektowany tak, by wyglądał jak coś innego, nikt nie będzie tracił przez to snu z powiek."
Elizondo nigdy nie dotarł do Mattisa, ale jego następca zdołał uzyskać briefingi przed Markiem Esperem, sekretarzem obrony, a także dyrektorem National Intelligence, Senate Select Committee on Intelligence, Senate Armed Services Committee i kilkoma członkami Joint Chiefs of Staff. Urzędnicy rządowi w Japonii ujawnili później mediom, że dyskutowali na ten temat podczas spotkania z Esperem w Guam. Kiedy zapytałem byłego urzędnika Pentagonu o inne zagraniczne rządy, zawahał się, po czym powiedział: "Nie posunęlibyśmy się naprzód bez poinformowania bliskich sojuszników. To było coś większego niż rząd Stanów Zjednoczonych".
W czerwcu 2020 roku senator Marco Rubio dodał tekst do ustawy o autoryzacji wywiadu na rok 2021, żądając - choć nie wymagając - aby dyrektor Wywiadu Narodowego, wraz z sekretarzem obrony, przygotował "szczegółową analizę danych o niezidentyfikowanych zjawiskach powietrznych i raportów wywiadowczych". Ten język, który dawał im sto osiemdziesiąt dni na sporządzenie raportu, w dużej mierze czerpał z propozycji Mellona i było jasne, że ten wspólny wysiłek, przynajmniej w teorii, był bardziej produktywną i bardziej opłacalną iteracją pierwotnej wizji AATIP. Mellon powiedział mi: "To stwarza otwarcie i szansę, a teraz gra toczy się o to, abyśmy nie przegapili tego otwartego okna".
Mimo to, były urzędnik Pentagonu powiedział mi, że "dopiero w sierpniu 2020 roku wysiłek stał się naprawdę realny." W tym miesiącu zastępca sekretarza obrony, David Norquist, publicznie ogłosił istnienie Unidentified Aerial Phenomena Task Force, której raport ma być gotowy w czerwcu. Ustawa o autoryzacji wywiadu ostatecznie przeszła w grudniu. Były urzędnik Pentagonu obawia się, że apetyt na ujawnienie informacji został bezmyślnie podsycony. "Mam nadzieję, że opinia publiczna nie spodziewa się zobaczyć klejnotów koronnych" - powiedział.
West był nonszalancki. "Oni są po prostu fanami U.F.O.," powiedział o Reid i Rubio. "Zostali przekonani, że coś jest na rzeczy i dlatego próbują naciskać na ujawnienie". Były urzędnik Pentagonu przyznał, że było "wielu rządowych ludzi, którzy są entuzjastami w tym temacie, którzy oglądają History Channel i jedzą te rzeczy 24/7." Ale, powiedział, obecny nastrój nie był w żaden sposób ustawiony przez "małą kadrę prawdziwych wyznawców."
Praktycznie wszyscy astrobiolodzy podejrzewają, że nie jesteśmy sami. Seth Shostak, starszy astronom w Instytucie SETI, założył się, że do 2036 roku znajdziemy niepodważalny dowód na istnienie inteligentnego życia. Astronomowie ustalili, że w naszej galaktyce mogą znajdować się setki milionów egzoplanet nadających się do zamieszkania. Podróże międzygwiezdne istot żywych wciąż wydają się szalenie odległą możliwością, ale fizycy już od początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku wiedzą, że podróże szybsze od światła są możliwe w teorii, a nowe badania minimalnie przybliżyły je do osiągnięcia w praktyce. Te postępy - wraz z dalszymi wnioskami, że nasza cywilizacja jest przeciętna lub nawet podrzędna, taka, która może być miliony lub miliardy lat za naszymi odległymi sąsiadami - nadały wiarygodności idei, że UFO ma pozaziemskie pochodzenie.
Taka perspektywa, jak napisał Hynek w połowie lat osiemdziesiątych, "przegrzewa ludzkie obwody umysłowe i przepala bezpieczniki w mechanizmie ochronnym umysłu". Jej destabilizujący wpływ był oczywisty. Rozpoczynałem wywiady ze źródłami, które wydawały się jasne i rozważne, i które upierały się, podobnie jak Kean, że interesują je tylko sprawdzone dane, i że używają terminu "U.F.O." w ściśle dosłownym znaczeniu - czy obiekty te były statkami kosmicznymi, dronami czy chmurami, tego po prostu nie wiedzieliśmy. Godzinę później wyjawiliby mi, że kosmici żyli w tajnych bazach pod oceanem przez miliony lat, zmienili genetycznie naczelne, by stały się naszymi przodkami, i nauczyli Sumerów księgowości.
Od 2017 r. Kean zajmował się tematyką U.F.O. dla Timesa, dzieląc linię papilarną z Ralphem Blumenthalem przy kilku historiach. Te stąpały z dala od takich ostoi gatunku jak kręgi zbożowe i Nazca Lines, ale ich najnowszy artykuł, opublikowany w lipcu ubiegłego roku, skręcił w terytorium fringe. Odniósł się w nim do "serii niesklasyfikowanych slajdów", o nieco niepewnym pochodzeniu, ale najwyraźniej pokazywanych na odprawach kongresowych, które wspominały o pojazdach "spoza świata" i "odzyskiwaniu katastrof". Kean powiedziała mi w nietypowo niezdecydowany, ale jednak rzeczowy sposób, że zaczęła się przekonywać do pomysłu, że fragmenty U.F.O. były gdzieś przechowywane. W 2019 roku Luis Elizondo zasugerował Tuckerowi Carlsonowi, że takie detrytusy istnieją. (Następnie szybko powołał się na swoją przysięgę bezpieczeństwa.) Kean powołał się na Jacquesa Vallée, być może najsłynniejszego żyjącego ufologa, a także podstawę postaci François Truffauta w "Bliskich spotkaniach trzeciego rodzaju", który pracował z Garrym Nolanem, immunologiem ze Stanford, nad analizą rzekomych materiałów z katastrofy w celu publikacji naukowej. (Vallée odmówił wypowiedzi na ten temat, obawiając się, że może to podważyć proces recenzowania, ale powiedział mi: "Mamy nadzieję, że będzie to pierwszy przypadek U.F.O. opublikowany w recenzowanym czasopiśmie naukowym").
W tej historii Kean i Blumenthal napisali, że Harry Reid "wierzył, że miały miejsce katastrofy pojazdów z innych światów i że odzyskane materiały były badane w tajemnicy przez dziesięciolecia, często przez firmy lotnicze i kosmiczne w ramach kontraktów rządowych." Dzień po publikacji "Times" musiał dołączyć sprostowanie: Senator Reid nie wierzył, że szczątki z katastrofy zostały przydzielone prywatnym kontrahentom wojskowym do badań; wierzył, że U.F.O. mogły się rozbić, a jeśli tak, to powinniśmy badać ich opad. Kiedy zapytałem Reida o to zamieszanie, powiedział mi, że podziwia Keana, ale nigdy nie widział dowodu na istnienie jakichkolwiek szczątków - coś, czego Kean nigdy nie twierdził. W naszej rozmowie nie pozostawił żadnych wątpliwości co do swojej osobistej oceny. "Przez dziesięciolecia mówiono mi, że Lockheed ma niektóre z tych odzyskanych materiałów", powiedział. "I próbowałem uzyskać, jak pamiętam, niejawną zgodę Pentagonu na to, bym poszedł obejrzeć te materiały. Nie zgodzili się na to. Nie wiem, jakie były wszystkie liczby, jaka to była klasyfikacja, ale nie chcieli mi tego dać." Powiedział mi, że Pentagon nie podał powodu. Zapytałem, czy to dlatego wystąpił o status SAP dla AATIP. Odpowiedział: "Tak, dlatego chciałem, żeby się temu przyjrzeli. Ale nie chcieli mi dać zezwolenia." (Przedstawiciel Lockheed Martin odmówił komentarza do tego artykułu).
Były urzędnik Pentagonu powiedział mi, że uznał dowody Keana za niewystarczające. "W slajdach Leslie są terminy, których nie używamy - rzeczy, których nigdy byśmy nie powiedzieli" - powiedział. "To nie przechodzi testu węchu". Jednak, gdy zapytałem go, czy uważa, że gdzieś mogą znajdować się odzyskane szczątki, zatrzymał się na zaskakująco długi czas. W końcu powiedział: "Nie mógłbym powiedzieć tak, jak zrobił to Lue"-Luis Elizondo-. Szczerze mówiąc nie wiem." Kontynuował, "Są faceci, którzy spędzili całe życie na badaniu takich rzeczy jak Roswell i umarli bez odpowiedzi. Czy my wszyscy umrzemy bez odpowiedzi?".
Nie wszyscy potrzebują odpowiedzi, lub oczekują, że rząd je dostarczy. W lutym rozmawiałem z Vincentem Aiello, podcasterem i byłym pilotem myśliwca, który służył na Nimitzu w czasie spotkania. Powiedział mi, że powszechne wrażenie, jakie wywarła wtedy historia komandora Fravora, na trzynaście lat przed tym, jak stała się sensacją, było takie, że brzmiała ona dość odlegle, ale plotki i śmiechy na statku ucichły po dniu lub dwóch. "Większość lotników wojskowych ma swoje zadanie do wykonania i wykonuje je dobrze," powiedział. "Po co ścigać wielkie tajemnice życia, skoro od tego jest Geraldo Rivera?".
Tajemnice nie wykazują żadnych oznak ustania. Na początku kwietnia wybitny dziennikarz U.F.O., George Knapp, wraz z dokumentalistą Jeremym Kenyonem Lockyerem Corbellem, najbardziej znanym ze swego udziału w niesłusznej krucjacie mającej na celu "szturmowanie" Strefy 51 w Nevadzie, opublikowali wideo i serię zdjęć, które najwyraźniej wyciekły z tajnych raportów wywiadowczych U.A.P. Task Force. Wideo, zrobione przy użyciu gogli noktowizyjnych, pokazuje trzy trójkąty w powietrzu, z przerwami błyskające niesamowitym blaskiem, gdy obracają się na tle rozgwieżdżonego nieba. Kean wysłała mi SMS-a o treści "Przełomowa historia". Próbowała dotrzeć do sedna sprawy, ale wątpiła, czy którekolwiek z jej źródeł będzie skłonne uwierzytelnić coś tak gorącego. Następnego dnia Departament Obrony potwierdził, że wideo jest prawdziwe i powiedział, że zostało zrobione przez personel marynarki wojennej. Mick West przekonywał, że piramidy to samolot i dwie gwiazdy, zniekształcone przez artefakt obiektywu. Kean ze swej strony powiedziała mi, że "dopiero zaczyna przyglądać się tej sytuacji", ale stwierdziła, że West był "rozsądny". Pentagon odmówił dalszego komentarza.
Rządowi może zależeć na rozwiązaniu zagadki U.F.O. lub nie. Ale podnosząc ręce i przyznając, że są rzeczy, których po prostu nie może rozgryźć, rozluźnił swój uścisk tabu. Dla wielu było to pocieszające. W marcu rozmawiałem z podpułkownikiem Sił Powietrznych, który powiedział, że około dziesięć lat temu, podczas walki, miał długie spotkanie z U.F.O., które zarejestrowały dwa czujniki jego samolotu. Z typowych powodów nigdy oficjalnie nie zgłosił tej obserwacji, ale od czasu do czasu przy piwie zwierzał się swojemu bliskiemu przyjacielowi. Nie chciał, by podawać jego nazwisko. "Dlaczego opowiadam ci tę historię?" zapytał. "Chyba po prostu chcę, żeby te dane się tam znalazły - mam nadzieję, że komuś to jakoś pomoże".
Obiekt, z którym się zetknął miał około czterdziestu stóp długości, nie stosował się do zasad aerodynamiki, tak jak je rozumiał, i wyglądał dokładnie jak gigantyczny Tic Tac. "Kiedy historia komandora Fravora ukazała się w New York Timesie, wszystkim moim kumplom opadła szczęka. Nawet mój stary szef zadzwonił do mnie i powiedział: 'Czytałem o Nimitzu i chciałem powiedzieć, że tak mi przykro, że nazwałem cię idiotą'. " ♦
Wcześniejsza wersja tego artykułu błędnie identyfikowała autora reportażu o Skinwalker Ranch oraz stronę internetową, na której został on opublikowany.
Opublikowany w wydaniu drukowanym z 10 maja 2021 r. z nagłówkiem "The U.F.O. Papers".
Gideon Lewis-Kraus jest pracownikiem The New Yorker. Jest autorem pamiętnika "A Sense of Direction" oraz Kindle Single "No Exit".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz