poniedziałek, 31 maja 2021

Opowieść o Mary – jedno życie

 Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Opowieść o Mary – jedno życie
Przekaz otrzymany 12 kwietnia, 2008 roku, podczas pierwszej Międzynarodowej Kryon Knferenz (sic) w Hamburgu.
Poniższy przekaz został przeredagowany i uzupełniony przez Lee i Kryona w celu sprostania wymogom słowa pisanego. Często się zdarza, że sam przekaz na żywo niesie ze sobą pewne energie, których nie da się ująć w słowa i stąd konieczność ponownego channelingu. Prócz tego, poniższy przekaz odbył się zdanie po zdaniu z jednoczesnym tłumaczeniem na niemiecki, co tworzy wiele krótkich zdań i czyta się mało płynnie. Miłej lektury.
Nota od Lee Carroll: Kryon nie stanowi niczyjej wyłącznej własności, co oznacza, że przekaz od tej miłującej istoty może otrzymywać każdy i w ostatnich latach, zwłaszcza w Europie, otrzymuje go wielu. W kwietniu, 2008 roku zaprosiliśmy 5 takich mediów Kryona na Pierwszą Międzynarodową Kryon Konferenz (celowo zachowana niemiecka pisownia). Media Kryona przybyły z innych regionów Niemiec, z Ameryki Płd. i z Afryki Płd. Poniżej otwierający całą Konfernez przekaz otrzymany przeze mnie. Rok 2008 jest rokiem zjednoczenia [gdyż numerologiczne jest to 1- przyp. tłum.] poza tym, chcieliśmy dać do zrozumienia, że z nikim nie konkurujemy, jako media jesteśmy zjednoczeni chęcią niesienia tej samej przesłanki o miłości bożej.
-------------------
Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Sala ta to słodkie miejsce, gdzie panuje przyzwolenie. Musi istnieć jakaś przyczyna, dlaczego pragniecie doświadczyć czegoś, z czego wielu się wyśmiewa. Musi istnieć jakaś przyczyna. Panująca tutaj energia jest brzemienna celowością. Dzisiejszy przekaz wybiegnie daleko poza same słowa, bowiem jest to energia przechadzająca się teraz między rzędami, która na zasadzie wolnego wyboru może dotknąć każdego z was.
Co prawda wielu może nie dawać temu wiary, zaprzeczać zjawisku otrzymywania przekazu natchnionego, mówiąc: „Takie rzeczy są nieprawdziwe”. Zawracam się teraz do wszystkich podobnych niedowiarków: Cóż, wydaje się wam, że coś takiego jest niemożliwe, nieprawdaż? A przecież powiadam wam: Każdy z was jest kochany ponad wszelką miarę! Nikt was za wasze niedowiarstwo nie osądza. Nie stanie się wam nic negatywnego tylko dlatego, że przybyliście tutaj i nie uwierzyliście w nic, co tutaj zachodzi. Otacza was taka sama anielska świta, jak wszystkich pozostałych i jeśli, na zasadzie wolnego wyboru, postanowicie otworzyć swe serca, to jeden z niej może nawet go dotknąć! Cóż takiego wnosicie dzisiaj na tę salę? Czy jest to smutek? A może coś innego? Może jest to jakiś nierozwiązywalny problem życiowy? A może jest to ból i choroba? Oto co wam obiecuję: cały budynek jest przepełniony cudowną energią, w której możecie się skąpać do woli – oczywiście tylko wtedy, jeśli sami macie takie życzenie. Możecie opuścić to miejsce lżejszymi, niż doń przybyliście. To, co wydaje się wam nie do rozwiązania możecie po prostu zostawić za sobą, na krześle, jak zapomnianą paczuszkę! A wszystko dlatego, że każdy z was jest cząstką Boga.
Niektórzy wciąż nie dają wiary, że to, czego doświadczają, dzieje się naprawdę i utrzymują, że przemawiające cały dzień media tylko udawały; że całe zjawisko otrzymywania przekazu natchnionego jest nieprawdziwe. Im się wydaje, że Bóg tak nie postępuje. Pozwólcie więc, że ponownie wam przypomnę, że wszystkie święte pisma wszelkich religii, we wszystkich językach, zostały wam przekazane właśnie jako przekaz natchniony zapisany przez Ludzi. Czy aż tak ciężko to wam zrozumieć? Przecież Bóg sam tego nie zapisywał, Bóg do zapisywania posługuje się Ludźmi. Tak postępuje rodzina przekazując wam każdy skrawek przekazywanych nowin: ona to robi za pomocą Ludzi.
Niektórzy z was wymachując książkami, krzyczycie: „To jest słowo boże!” Jednak pamiętajcie jedno: jest to słowo boże zapisane przez Ludzi w kontakcie z Bogiem. Czasem więc słowo to jest przepięknie i rozbrzmiewa prawdą właśnie dlatego, że pisze je Człowiek połączony z Bogiem. Na tym polega przekaz natchniony i jest to proces znany wam od samego początku. Może nie dajecie wiary temu, co tutaj się dzieje, gdyż brakuje wam znajomego rytuału i odbywa się nie w tym budynku, do którego zwykle chodzicie, aby taki przekaz usłyszeć? Pozwólcie więc, że podpowiem, iż są to tylko akcesoria. Czego potrzeba do odnalezienia Boga, to otwarte serce i uczucia, czyli umiejętność „zobaczenia”. Istoto Ludzka, posiądziesz zupełnie inne poglądy na te sprawy po zakończeniu naszego weekendowego spotkania. Opuścicie to miejsce innymi niż doń przybyliście. Jeśli tak się stanie z którymś z was, to żadna organizacja ani żadna inna Istota Ludzka nie będzie mogła wam tego doświadczenia odebrać, ani przekonać was, że było nieprawdziwe. Oto dlaczego tutaj przybywamy: aby dotknąć serc tych, którzy chcą abyśmy je dotknęli. Czy to ty? A czy przyzwolisz, abyś to był ty? Czy zdajecie sobie sprawę z ogromu miłości, która was tutaj przywiodła?
Opowiem wam pewną opowieść o życiu jednej osoby, choć niezupełnie będzie to przypowieść. Opowiem wam od początku do końca historię życia pewnej kobiety imieniem Mary i będzie to historia oparta na faktach. W naszej wizualizacji pragnę, abyście wyraźnie zobaczyli to, co wam pokażę. Mary jest zwykłym Człowiekiem i będziemy jej towarzyszyć od narodzin aż po śmierć. Podczas opowieści pragnę, aby każdy z was w miejsce jej imienia postawił własne, gdyż odkryję przed wami, na czym, od początku do końca, polega życie Ludzkie. Mam nadzieję, że pod koniec opowieści doświadczycie olśnienia na temat tego, kim naprawdę jesteście, gdyż opowieść ta, choć opowiedziana na przykładzie Mary, dotyczy życia każdego z was.
Zanim przejdziemy do opowiadania o Mary, muszę wam przypomnieć o pewnym miejscu, o którym była mowa już wcześniej. Dwadzieścia lat temu opowiedziałem memu partnerowi o miejscu zwanym „Jaskinią Stworzenia”, stanowiącym ważny element ziemskiej siatki krystalicznej. Jaskinia istnieje naprawdę, choć nigdy, przenigdy nie odkryje jej żaden Człowiek. Nie pomoże wam w tym żadna technika, żadne przyrządy, Jaskinia pozostanie w ukryciu, choć znajduje się w waszej fizycznej, trójwymiarowej rzeczywistości. Skorupa ziemska w większej części składa się z kryształu, co zresztą potwierdza geologia. Odnalezienie Jaskini Stworzenia będzie jednak niemożliwe, gdyż w niczym nie różni się ona od wielu podobnych jej miejsc na Ziemi, prócz tego jest tak głęboko, że bez odpowiedniego sprzętu i wyposażenia nie da się jej odwiedzić.
Jaskinia musi istnieć w świecie fizycznym, gdyż sami w nim żyjecie a ona stanowi część świętego procesu życia, zatem w kryształowej energii Jaskini istnieje wiele pojedynczych, rzeczywistych kryształów. Prawdę mówiąc, są one czymś więcej, jak tylko kryształem, gdyż każdy z nich przedstawia energię duszy, a nie pojedynczego Człowieka. Taki kryształ więc reprezentuje energię rdzenia świętego Wyższego Ja każdego żyjącego na Ziemi Człowieka. W Jaskini Stworzenia znajdują się dusze wszystkich Ludzi, którzy kiedykolwiek żyli bądź będą żyli na Ziemi i wcale nie chodzi tutaj o przeznaczenie, lecz o znajomość potencjałów wszystkiego, co tutaj stwarzacie. Zatem skupia się tutaj wystarczająca ilość całej przyszłości planety, przedstawiającej sobą wszystko, co się tutaj wydarzyło i wszystko, co się wydarzy.
Każdy z was ma tam swój własny, oddzielny i piękny kryształ, lecz to nie zupełnie tak, jak byście to sobie chcieli wyobrazić: każdy z tych oddzielnych kryształów jest pełen wielu wcieleń, czyli ekspresji każdego z was. Innymi słowy, każdy kryształ to poszczególne Wyższe Ja i jego wszystkie przeszłe życia. Każdy z was się tutaj raz po raz rodzi i odchodzi, rodzi i odchodzi, gdyż tak już macie: jesteście zakochani w planecie i dlatego to robicie. Niezależnie od tego, co sobie na ten temat myślicie, większość z was już kiedyś na Ziemi żyła. Wszyscy, którzy przychodzą na podobne naszemu spotkania już kiedyś tutaj byli; ze wszystkich zebranych przede mną na widowni jest tylko 17., którzy żyją na Ziemi po raz pierwszy.
Posłuchajcie, każdy z was już kiedyś tutaj żył i na poziomie intuicji sami o tym wiecie. W Jaskini Stworzenia jest kryształ z wypisanym na nim świętym imieniem każdego z was, kiedy się rodzicie wkładacie w ten kryształ swą ludzką duszę, następnie święte DNA teraźniejszej ekspresji łączy się z DNA z poprzednich ekspresji i w ten sposób rodząc się, łączycie swą przeszłość. Zatem rodząc się, łączycie wszystkie swe wcześniejsze życia z tym, którym za moment będziecie żyć.
Za każdym razem, kiedy się rodzicie, uaktywniacie swój kryształ, kiedy odchodzicie, to go dezaktywujecie. Oznacza to, że kryształ tutaj zostaje, nawet kiedy rdzeń Wyższego Ja odchodzi. Dzieje się tak, gdyż wszystko, co tutaj czynicie, każdy podjęty przez was krok wibruje w krysztale nawet, potem kiedy dusza odchodzi. Substancja krystaliczna zapamiętuje wszystkie przeżyte przez was życia i zapisuje to wszystko w siatce krystalicznej Ziemi. Tylko się nad tym na chwilę zastanówcie: wszystko, co kiedykolwiek dla planety uczyniliście i wszystko, czego się kiedykolwiek zdołaliście nauczyć, na zawsze pozostaje w siatce krystalicznej. Siatka ta więc stanowi część mechaniki tego, po co tutaj przychodzicie, stanowi część wkładu, który wnieśliście tutaj poprzez niepamiętne wieki waszego istnienia na Ziemi; jest to część pozwalająca w ogóle na zaistnienie tego całego systemu.
Opowieść o Mary
Pozwólcie, że przedstawię wam Mary. Dla was jest ona kobietą imieniem Mary, ja zaś nie postrzegam jej ani jako kobiety, ani jako mężczyzny. Dla mnie jest ona wspaniałą istotą anielską, po mojej stronie jest to stworzenie idealne; idealna i wcale niepojedyncza energia. Innymi słowy, po mojej stronie zasłony Mary, jak ja sam, jest grupą. Energia nie jest osobliwością, to raczej „zupa” wielu przymiotów, żaden „obiekt”. Rozumiecie? Po mojej stronie, Mary to cały zbiór przymiotów pozbawionych ciała, zatem na razie Mary jeszcze nie jest Mary, ale wkrótce się nią stanie.
Po mojej stronie zasłony czas nie istnieje, na razie, nie istnieje on również dla Mary. W zamieszkiwanej przez nas wielowymiarowej przestrzeni, nie ma ani osobliwości, ani liniowości. Mary więc jest przeczystą cząstką Boga i za chwilę połowę siebie pozostawi tutaj i wejdzie w coś, co nazywam Wiatrem Narodzin. Rozumiecie? Mary jest cząstką Boga, która zaraz urodzi się na Ziemi jako kobieta, będzie to jej 343 wcielenie i właśnie stoi teraz gotowa się urodzić.
Mechanika tego, co wam opowiadam nie mieści się w waszych umysłach, gdyż nie potraficie sobie wyobrazić niczego, co nie jest ani pojedyncze, ani liniowe. Za każdym razem, kiedy w całej waszej historii pokazywał się wam anioł, to aby zrozumieć, co się dzieje, przyoblekaliście go w skórę i dodawaliście skrzydła i pojedyncze imię. Ludzie nie potrafią o aniołach myśleć inaczej, choć tak naprawdę one są zupełnie inne. Anielska energia to pozbawiony ciała fizycznego wieloczłonu przymiotów, który nie jest ani pojedynczy, ani nie ma żadnego określonego imienia. Wy jednakże postrzegacie je jako pojedyncze istoty, gdyż inaczej w ogóle byście ich nie zrozumieli.
Piękne stworzenie imieniem Mary, cząstka Boga, zaraz podzieli się na wiele świętych, energetycznych fragmentów, z których jeden stanie się Istotą Ludzką, właśnie wychodzącą z łona matki. A co z całą jej resztą? Cała reszta pozostaje po drugiej stronie zasłony. Żadna z religii was tego nie uczy, lecz sprawy wyglądają właśnie tak: Ogromna część energii, która przedstawia każdego z was, przedostaje się do siatki magnetycznej i krystalicznej planety i tam objawia się w stanie zawieszenia. Właśnie zdradziłem wam pewną tajemnicę, której zupełnie nie dajecie wiary. Każdy z was jest jak Mary, choć wam się wydaje, że jesteście indywidualnymi, oddzielnymi istotami. Czy wiadomo wam, że każdy z was stanowi część grupy? Czy wiadomo wam, że pozostałe cząstki was samych istnieją jednocześnie gdzie indziej? „Miejsce”, w którym one się spotykają nazywa się Wyższym Ja. Wyższe Ja więc to łącze. Wam się wydaje, że ono wygląda jak osoba i że choć jest wami, to jakoś trudno się wam z nią utożsamić, nieprawdaż? A to nie tak. Wyższe Ja to wy, cała reszta każdego z was, to żadna oddzielna istota. Być może dopiero teraz zrozumiecie, dlaczego Wyższe Ja jest tak ogromnie ważne? Ono stanowi łącze was z wami!
Czy wiecie, jak to jest, podzielić się, dobrowolnie pozbyć się wiedzy tego, że jest się cząstką Boga tylko po to, aby żyć na Ziemi w zupełnej niewiedzy? Dlaczego istota anielska miałaby tak czynić? Dlaczego? Otóż wam odpowiem, dlaczego: Dzieje się tak, gdyż każdy z was kocha tę planetę! Każdy z was do tego stopnia kocha Ludzkość! Wszyscy razem i każdy z osobna macie tutaj coś do zrobienia. Czy zaczynacie rozumieć, o co mi tutaj chodzi? Każdy z was żyje na Ziemi w jakimś celu.
Często opowiadamy wam o Wietrze Narodzin; z mego punktu widzenia jest to wir energetyczny wynikający ze zderzenia – w waszym pojęciu — wielowymiarowości mojego świata z trójwymiarowością waszego. Jest to więc zdumiewająca kolizja i Mary oto przygotowuje się do wskoczenia w ten wir. Z waszej perspektywy wygląda to, jak poród i każdy z was go doświadczył.
Czy rozumiecie teraz, dlaczego Kryon obmywa wasze stopy? Czym się zajmujecie jest zadaniem trudnym. Mary gotowa jest się urodzić, wybrała już rodziców, którzy także ją wybrali... taki wybór wcale nie zachodzi wieki wcześniej, jak to się niektórym wydaje. Takiego wyboru dokonujecie w bezczasowej przestrzeni reprezentującej jednocześnie mądrość wieków i konieczność chwili obecnej. Jej narodziny — wasze narodziny — więc to prastara decyzja stanowiąca odpowiedź na potrzeby chwili obecnej. Pojęcia tego nie da się opisać inaczej.
W chwili narodzin więc każdy Człowiek dzieli się i stąd macie duchową świtę nieustannie obecną na Sesji Planowania. Wybieracie siebie wzajemnie, jednych jako nagrodę, innych w celu odbywania lekcji, jeszcze innych jako sprawdzian odbytych lekcji. Jest to zagadnienie niesamowicie skomplikowane, nie da się was tego nauczyć w ciągu jednego dnia. Co mówię więc przedstawia wszystkie istniejące od zawszse możliwe potencjały, które jednak w wyniku podejmowanych przez każdego z was w toku życia zwykłych decyzji, mogą się w każdej chwili odmienić.
Tak wygląda energia Wiatru Narodzin, w którą teraz wychyla się Mary. Za chwilę się urodzi i ja jej towarzyszę tak samo, jak jestem wtedy z każdym z was. Jestem i zawsze będę świadkiem tego, jak Istota Ludzka z anioła przekształca się w Człowieka. Jestem i zawsze będę także świadkiem tego, jak Człowiek z powrotem przekształca się w anioła. Przyglądam się temu procesowi raz po raz, po raz; w nim chodzi o miłość do Ludzkości.
Dochodzimy teraz do takiego punktu w naszej opowieści, kiedy to posługujący się intelektem Człowiek pragnie złapać Ducha w pułapkę logiki i następstwa czasu, zadając nam podchwytliwe pytania na temat trójwymiarowej moralności, które wam samym wydają się bardzo błyskotliwe:
- „Kryonie, przygotowujesz się do opisania narodzin Mary, nieprawdaż?” – „Tak, w rzeczy samej tak jest”. – „No to pragniemy, abyś nam powiedział, dokładnie, kiedy zaczyna się jej życie? Czy staje się do przy zapłodnieniu? Czy początek ten jest fizyczny, czy duchowy? Kiedy to się dzieje, kiedy rozpoczyna się życie?”
A fe! Nie bądźcie tacy 3D! Ducha nie da się zagiąć pytaniami zdradzającymi ograniczenia trójwymiarowego umysłu. Najbardziej przenikliwi intelektualiści zdolni są myśleć wyłącznie kategoriami akwarium, w którym są zamknięci, nie rozumiejąc, że poza jego szklanymi ścianami istnieje cała rzeczywistość. Zaraz wam powiem, kiedy rozpoczęło się życie Mary i wcale się wam ta odpowiedź nie spodoba, gdyż jest wielowymiarowa. Jej życie rozpoczęło się wtedy, kiedy został zawarty kontrakt między jej rodzicami i nią samą w bezczasowym i nielokalnym miejscu zawarcia umowy; zaczęło się więc ono jako potencjał, który zaistniał na długo, zanim uformowała się sama Ziemia, choć może się wydawać, że to miało miejsce dopiero wczoraj po południu. Oto, kiedy ono się zaczęło. Czyż nie rozumiecie, że wasze życie rozpoczyna się wraz z zaistnieniem potencjału spotkania waszych rodziców? A co powiecie, na potencjalne spotkanie waszych dziadków tak, aby mógł zaistnieć potencjał urodzin waszych rodziców? Tak, i przy tym byliście obecni, braliście udział w planowaniu. Dla zabawy, żeby było jeszcze śmieszniej, przypomnę, że często podczas tego planowania byliście spokrewnieni z własnymi dziadkami! Och, intelektualiści, jesteście jak złote rybki zastanawiające się nad znaczeniem odgłosu stukania w szklaną ścianę waszego akwarium. Wasz świat jest malutki i ograniczony, zupełnie jak wasze pytania. Przełamcie ten paradygmat a posiądziecie umiejętność myślenia wielowymiarowego, poszerzycie wasz umysł włączając weń świętość tego, dlaczego myślicie tak, jak myślicie. Dopiero wtedy wasz potencjał umysłowy osiągnie wyżyny.
Chcę wam w tym miejscu coś powiedzieć, co wyjaśni pewne sprawy wielu z was tutaj i tym, którzy to czytają w ich TERAZ. Niektóre istoty anielskie przechodzą całe doświadczenie porodu wraz z towarzyszącym mu pięknem i radością, z całą miłością i złożonością tylko po to, aby…urodzić się martwym. Wiecie? Inne zaś rodzą się tylko po to, aby umrzeć w wieku trzech lat. Jeśli ktoś z was tego doświadczył, to wiedzcie, iż potencjał czegoś takiego był znany zawczasu oraz że istnieją ku temu pewne przyczyny. Błogosławiona istota anielska, która tego doświadcza, która przychodzi na ten świat i młodo umiera może, nawet zanim nauczy się mówić, tylko po to, aby w sercach pewnych osób zasiać nasiona empatii i współodczuwania, aby zaplanować pewne warunki, które odmienią życie tych Ludzi.
Być może sami przeżyliście coś takiego? Matki, ojcowie, czy są to doświadczenia z waszego życia? Dobrze wiecie, do kogo się teraz zwracam, nieprawdaż? Jeśli więc odnajdujecie się w powyższym opisie, to czy potraficie takie doświadczenia celebrować? Tego rodzaju umowa jest bardzo głęboka i takiego przeżycia nie da się zapomnieć, nieprawdaż? Cóż, oni też tego nigdy nie zapomną! Jest to system stwarzający współczucie na planecie i działa niezawodnie. Niektórzy z was być może stanowią jego część, przez co bardzo wymiernie pomogliście planecie, dzięki czemu Ziemia nigdy nie będzie taka sama. Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad tym w ten sposób? Po takim doświadczeniu wielu nienawidzi Boga nigdy nie rozumiejąc, że poprzez takie doświadczenie podnieśli wibracje tej planety. Mary jednak nie ma takiego kontraktu, urodzi się pod koniec dziewięciu miesięcy i będzie miała długie życie.
Żegnamy się i Mary wchodzi we wrota narodzin; wpada w wir narodzin. Pierwsze, co tam robi, odwiedza Jaskinię Stworzenia, odnajduje kryształ z energią jej duszy, a ten zaczyna się żarzyć. Czy już zaczynacie się czegoś domyślać? Jak wam się wydaje, ile żyć doświadczył już każdy z was? Pozwólcie, że powiem wam coś, nad czym warto się zastanowić: Nieważne, ile tych żyć było, za każdym razem mieliście to samo Wyższe Ja! „Szefem” każdego z nich była ten sam rdzeń duszy. Oznacza to, że to samo Wyższe Ja było w nich wszystkich, czyli wszystkie te życia mają ze sobą coś wspólnego. Czy zaczynacie się domyślać, co z tą informacją możecie teraz uczynić? Kiedy zaczynacie się łączyć z własnym Wyższym Ja łączycie się także z energia wszystkich wcieleń, którymi kiedykolwiek byliście na Ziemi. Mary wkłada nową energię do kryształu przechowującego wszystkie jej poprzednie życia w zamian za co kryształ wkłada w jej nowe DNA wszystkie poprzednie życia; Mary więc w swym nowym życiu będzie nosiła także wszystko, czym kiedykolwiek była. Nareszcie, ku bezgranicznej radości rodziców, rodzi się na Ziemi jako piękna dziewczynka.
Polityczna niepoprawność... zwycięstwo prawdy
Kilka miesięcy po narodzinach Mary daje do zrozumienia, że będzie artystką i to świetną. Tutaj ponownie przerwiemy tok naszej opowieści. Zdolności artystyczne Mary są pozostałością z poprzednich żyć i łatwo dają się zauważyć. Wszyscy Ludzie pewne przymioty przenoszą z jednego życia w kolejne, są to sprawy daleko wybiegające poza biologiczną dziedziczność po rodzicach. Czy zdajecie sobie z tego sprawę, że we wszystkich politycznie poprawnych społeczeństwach mówi się, że wszyscy Ludzie rodzą się sobie równi? Tylko zapytajcie matki, czy tak jest rzeczywiście, a mogą wam powiedzieć, że dzieci rodzą się bardzo od siebie różne! Jedno nie robi nic innego, tylko czyta, inne chce tylko tańczyć. Jedno może być śpiewakiem, czy piosenkarką, a drugie ma dębowe uszy. Patrząc się po sobie, rodzice się zastanawiają, jak to możliwe, że ich dzieci są tak bardzo od siebie różne? Pytanie takie może być politycznie niepoprawne, lecz to prawda: Dzieci rodzą się bardzo różne, wcale nie równe! Tylko przypatrzcie się lękom, które wnoszą w życie. Od wczesnego dzieciństwa zdradzają lęki i niepewności, które są odbiciem doświadczeń z przeszłych żyć. Wystarczy się o to zapytać u matek: Jak to możliwe, aby jedno jej dziecko było śmiałe i odważne, a drugie się bało własnego cienia? Dzieje się tak celowo i stanowi część planu. Czy więc rodzicie się równi sobie? TAK! Każdy z was jest tak samo obdarzony mocą zmiany wszystkiego, z czym się urodziliście. Każdy z was jednakże rodzi się z narzutką przeszłości. Ci z was, którzy urodzili się na Ziemi po raz pierwszy, a jest was wielu, rodzicie się tutaj z przymiotem niewiedzy. Łatwo was rozpoznać, gdyż ludzkie zachowanie was szokuje, nie wiecie, jak się tutaj sprawy toczą, tak naprawdę nie potraficie się przyzwyczaić do tego, jak się odnoszą do siebie Ludzie, jakie łączą ich stosunki. W swym pierwszym życiu na planecie dopiero uczycie się, o co na Ziemi chodzi i dopiero poznajecie, co i jak.
Mary jeszcze jako niemowlę zachowywała się tak samo, jak wszystkie inne dzieci w jej wieku, czyli widziała okalające ją energie. Tylko zapytajcie o to jakąś matkę: Czy tuląc maleństwo zastanawiałyście się kiedyś, co on widzi wartując się tak uważnie gdzieś w róg pokoju? A ono z promienną buzią cieszy się i jest czymś rozbawione głośno się śmiejąc. Przecież wiecie, że to prawda, co mówię. Same się wtedy rozglądacie, ale niczego nie widzicie. Czy zastawiałyście się kiedyś, skąd to się berze? Niemowlęta miesiące po urodzeniu wciąż widzą drugą stronę zasłony. Stanowi to część ich mechanizmu samo-zachowania, gdyż przypomina im to miłość, zanim nauczą się odczuwać inny, Ludzki jej rodzaj. Dopiero wtedy stopniowo przestają widzieć rzeczy wielowymiarowe. Wszyscy z was we wczesnym dzieciństwie widzieliście to samo.
Nie będziemy wam opowiadali całego życia, tylko jego fragmenty. Mary staje się dobrą artystką. Nie została ezoteryczną liderką [nauczycielką New Age], nigdy nie przeczytała ani jednej książki Kryona. Nigdy nie pociągały ją podobne naszemu spotkania, ale i tak Mary leczyła ludzi za pośrednictwem swych obrazów. Stała się światowej sławy malarką, och, ona naprawdę wiedziała jak malować! Za pośrednictwem jej obrazów wielu Ludzi potrafiło połączyć się z własną sferą duchową. Mary często mawiała: „Maluję tylko to, co czuję”. W każdym pociągnięciu pędzla czuła obecność własnego Wyższego Ja.
Wielkie nieporozumienie – Boga nie obchodzi, jak znajdujecie oświecenie
Pozwólcie, że się w tym miejscu zatrzymamy. Właśnie powiedziałem wam, że Mary odnalazła w życiu Boga. Możecie się w związku z tym zapytać: „Jak to możliwe, przecież nie powodowała się żadnymi duchowymi zasadami, nie należała do żadnej religii. Cały świat pełen jest przeróżnych zasad i prawideł, struktur i doktryn religijnych. Prócz tego, jak mogła znaleźć Boga, skoro nawet ani razu nie była na żadnym ezoterycznym spotkaniu? Nie wyznawała żadnej religii, nie była zwolenniczką New Age?”
Pragnę, abyście zapamiętali: z chwilą, kiedy sami uchylacie drzwi przyzwolenia, nieważne, jak doń docieracie, otwieracie wtedy drzwi do domu i właśnie o to nam chodzi. Chodzi nam o to, abyście w życiu na tyle się tymi sprawami zainteresowali, żeby te drzwi odnaleźć. Oto, na czym polega cały cel waszego życia, aby te drzwi odnaleźć, a istnieje na to wiele sposobów.
Niektórzy zgromadzeni na tej sali nauczyciele przegotowali dla was wiele stopni wiodących do odkrycia tych drzwi tylko dlatego, że wiedzą, iż bardzo pragniecie tych stopni. Wasza rzeczywistość ich wymaga. Są też i tacy, którzy mówi, że nie trzeba żadnych stopni. Rozumiecie, co pragnę wam przekazać? Bóg szanuje świętość każdego procesu wiodącego wielu do otwarcia drzwi. Nie ma czegoś takiego jak właściwy, czy niewłaściwy proces, jeśli zawiedzie on was do samorealizacji Boga Wewnątrz... do odkrycia własnego Wyższego Ja.
Wielu natychmiast mi dopowie: „Kryonie, wcale się to nam nie podoba! Musi być przecież jakaś właściwa ścieżka do Boga! Bóg jest pojęciem bardzo skomplikowanym i świętym, a my sami tylko istotami 3D. Przecież sam nam to przed chwilą mówiłeś! Więc jak teraz możesz nam mówić, że nie ma jakiejś jednej, właściwej drogi do Boga?” Nie, ja wam tego nie mówiłem. Powiedziałem, że nie ma jakiegoś jedynego, właściwego PROCESU. Absolutnie, „właściwa ścieżka” istnieje! Kluczem do odnalezienia Wyższego Ja są miłość i współodczuwanie. Istnieje zatem wiele procesów odkrycia w sobie tkwiącej wewnątrz każdego z was miłości bożej.
Posłuchajcie: Wyobraźcie sobie, że jesteście kochającym rodzicami dzieci, z którymi od bardzo dawna się nie widzieliście. Wyobraźcie sobie także, że zabrano je wam, kiedy jeszcze były bardzo młode. A teraz wyobraźcie, że jedno z nich do was dzwoni: „Mamo, Tato, wiem gdzie mieszkacie, jadę się z wami zobaczyć”.
Och, przecież nie posiadalibyście się z radości, nieprawdaż? „Och, odnalazłem swoje dzieci. Więcej, one same mnie znalazły!” Powiedzielibyście do słuchawki tak: „Och, przyjeżdżajcie, proszę bardzo! Aż nie mogą się doczekać, aby was uścisnąć!”
A teraz pozwólcie, że zadam wam pytanie: Kiedy dziecko przyjedzie do was czerwonym samochodem, to co mu odpowiecie: „Och, sorki, wracaj do siebie! Miałem nadzieję, że przyjedziesz zielonym?” przecież byście się tak nie zachowali, nieprawdaż? Czy w ogóle obchodziłoby was, jakim samochodem by do was przyjechało, a może przyszło do was bez samochodu? Jedyne, czego pragniecie, to je uścisnąć. Odpowiedź więc jest taka: Nie obchodzi was, jak do was dotarło. Jeśli powie wam: „Mamo, Tato, odnalazłem wspaniały proces, dzięki któremu zaświtało mi, gdzie was znaleźć i was znalazłem! To czy by was obchodziło, co to za proces? Tak! Wy byście go także celebrowali, czyż nie? Inne dziecko zaś powie wam: „A mnie nie trzeba było żadnego procesu, sam się domyśliłem, gdzie was szukać!” Czy w związku z tym odrzucilibyście to dziecko, gdyż nie posłużyło się tym samym procesem, co to pierwsze? Nie!
Błogosławiony proces i nieproces wiodący Człowieka do Domu. Oto cała prawda: Człowiek musi się czuć wygodnie podczas poszukiwania Boga tak, aby po jakimś czasie proces ten przywiódł go do spotkania z całą resztą cząstek samego Siebie.
Mary wraca do Domu
Jak wszyscy inni, Mary się zestarzała i po jakimś czasie poczuła, że jej dni są policzone. Wielu Ludzi czuje to samo. Młodzi się nad tym nie zastanawiają, lecz z wiekiem do tego dojrzewają sami się starzejąc. Dzieje się tak, gdyż sam mózg tęskni za Domem i mózg Mary także wiedział, że już niedługo umrze. W swym obecnym życiu, Mary miała piękne dzieci, choć większość z nich w ogóle nie potrafiła ani rysować, ani malować! One także nie były stworzone jako równe, gdyż w swej przeszłości nie miały tej samej świętej krystalicznej energii, co Mary. Zamiast tego, mieli swoją własną. Każdy z was także ma swą własną krystaliczną energię, gdyż jesteście ukształtowani przez to, co na planecie czynicie. Dlatego też w pewnym sensie nie jesteście sobie równi, lecz niepowtarzalni i bardzo zróżnicowani. Nadeszła pora odejścia. Nasza opowieść jednak wcale nie jest smutna, gdyż wielu z was tutaj zgromadzonych, z bardzo nielicznymi wyjątkami, sami tego niejednokrotnie doświadczaliście. Żyliście już tutaj raz, po raz, po raz. Mary odeszła otoczona rodziną, która celebrowała jej życie. Do szpitalnej sali, gdzie leżała, przynieśli jej obrazy, które dotknęły jakże wiele serc. Wielu wpatrując się w nie roniło łzy radości związanej z możnością dotknięcia oblicza Boga. Och, jej obrazy dotykały duszy tak wielu obcych jej ludzi. Tylko się zastanówcie, jaki rodzaj energii Mary pozostawiła po sobie na Ziemi? W sobie właściwy sposób, poprzez swój własny proces, Mary poznała Boga.
Pierwsze, co się dzieje z duszą zaraz po wyjściu z ciała, to podróż do Jaskini Stworzenia. Jest to trwający trzy ziemskie dni proces, podczas którego Mary dezaktywuje swój kryształ. Tylko pomyślcie, co się teraz w tym krysztale znalazło? Zawiera on teraz całą przeszłość włącznie z ostatnim życiem tym, w którym tworzyła swą sztukę. Niczego z tych rzeczy Mary nie bierze ze sobą, wszystko to zostawia tutaj, na Ziemi.
A teraz posłuchajcie: Kryształ ten sprawił, że Ziemia zaczęła wibrować wyżej. Nawet potem, kiedy Mary już odeszła, kryształ wciąż dla niej działał. Rozumiecie? Siedząc tutaj, wam się wydaje, że jesteście tacy tuzinkowi. Zastanówcie się jednak nad tym, czego w życiu zdołaliście dokonać. Pomyślcie o tych, komu w pomogliście, a przecież każdy z was komuś w czymś pomógł. Tylko się nad tym zastanówcie: wszystko to pozostaje na Ziemi. Wam się może wydawać, że jesteście tacy zwyczajni, lecz uwierzcie mi, kiedy stąd odjedziecie, planeta będzie was zawsze pamiętała. Och, cóż to za przepiękny system! Jakże wspaniale oddaje cześć każdemu życiu ludzkiemu!
Powitałem Mary z powrotem w Domu. To tak, jakby jej tutaj nie było tylko chwilkę. Och, mieliśmy wspaniałe przyjęcie a ona rzekła: „Dobrze wrócić do Domu”, po czym z zintegrowała się z powrotem z energią tego, co nazywacie Bogiem. Istota imieniem Mary przestała istnieć, z wyjątkiem świętego krystalicznego miejsca, które prowadzi dialog z krystaliczną strukturą Ziemi.
Oto kim jesteście, Istoty Ludzkie. Wielu z ws nie daje temu wiary. Każdy z was jest cząstką Boga, cząstką historii Ziemi. Jest to głęboka prawda, ze względu na którą obmywamy wasze stopy.
Pora się pożegnać. Być może dzisiejszego wieczoru przyzwolicie sobie uwierzyć w tę prawdę? Może od dzisiaj wszystko to zacznie się wam wydawać sensowne? Jest to więc doskonała pora na wyzbycie się wszystkiego, czego nie macie zamiaru zabierać z powrotem do siebie. Co z waszymi lękami? Wiem, kto tutaj zasiada. Czyż nie chcielibyście się od nich uwolnić? Co powiecie na przebaczenie? Czy przebaczyliście zdradę? Wiem, kto utaj zasiada. Czy mielibyście ochotę pozbyć się smutku? Pchnijcie te drzwi wewnątrz każdego z was, połączenie tylko na was czeka. Kiedy je nawiążecie, wszystkie te sprawy stają się mniej ważne, stajecie się bardziej zrównoważeni. Wcale nie stajecie się wtedy religijni ani duchowi, stajecie się po prostu zrównoważonymi, pełnymi radości Ludźmi.
Ciężko nam przychodzi się z wami rozstawać. Zostaniemy tutaj po zakończeniu przekazu zostaniemy tutaj, na tej Sali, gotowi na jutrzejsze spotkanie. Nie lubimy nigdzie odchodzić. Często powtarzam: Czy wiecie, kto tutaj przychodzi w odwiedziny kogo? Wiedzieliśmy, że tutaj będziecie, że zasiądziecie w tych rzędach. Może więc to my przyszliśmy, aby się zobaczyć z wami? Może właśnie takimi wizytami się zajmujemy? Tak! Czy nas wysłuchaliście?
I tak jest.
KRYON
Tłumaczyła: Julita Gonera
Mandala: Aurelien Pumayana Floret

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz