Około trzech tysięcy lat temu za czasów proroka Ezechiela na Bliskim Wschodzie pojawił się bardzo niezwykły typ, który w Biblii został nazwany bogiem Jahwe. Przy czym nie był on jednym a z drużyną sobie podobnych, będących pod jego komendą.
Jahwe – humanoidalny jaszczur w Starym Testamencie.
„Komuś” zależy, by na Ziemi było jak najwięcej zła i cierpienia. Ponieważ ktoś, lub jakaś struktura żywi się taką energią. Są to humanoidalne gady, kościeje rasy gadziej.
Ludziom wtłacza się do głowy, że to człowiek zbłądził, że to wszystko wina człowieka. Że człowiek odszedł od natury, że sprzeciwił się jej, i przez to cierpi. Tego typu poglądy – wynikające z małej świadomości i niezrozumienia oraz celowego fałszowania prawdy są wtłaczane ludziom do głowy przez systmy religijne i polityczne.
Dopiero ogląd na całość zagadnienia i wyższy stan świadomości daje choćby przybliżenie do prawdy. A prawda jest niezbyt przyjemna do zaakceptowania. Za tym stoi jakaś tajna siła, która celowo doprowadza do destrukcji. To nie ludzie są winni, tylko ci, którzy do tego celowo doprowadzają.
Około trzech tysięcy lat temu za czasów proroka Ezechiela na Bliskim Wschodzie pojawił się bardzo niezwykły typ, który w Biblii został nazwany bogiem Jahwe. Przy czym nie był on jednym a z drużyną sobie podobnych, będących pod jego komendą.
Jahwe i jego drużyna nie byli Ziemianami. Oznacza to, że byli oni obcymi przybyszami z innego świata. Dowodem na to jest sposób odzywania się samego Jahwe, jak również członków jego drużyny do ludzi. Używane przez nich wyrażenie „syn człowieczy”, w języku psychologów znane jest jako dystansowanie się. Ani Jahwe ani żaden z jego towarzyszy, a jest to opisane, nie utożsamia się z ludźmi.
Oni sami twierdzą, że nie są synami ludzkimi. Ponadto jest dziwne, że Jahwe w tamtych zamierzchłych czasach posiadał wiedzę i zdolności na poziomie współczesnym. To wynika z tekstów Starego Testamentu. Jahwe obeznany był z wirusologią, bakteriologią, medycyną, genetyką. Wiedział o wpływie pożywienia na organizm człowieka. Mocny był również w socjologii i wojskowości. Wymagał przestrzegania norm zachowania właściwym współczesnemu społeczeństwu, chociaż z pewnym niuansem.
Mało tego, do jego dyspozycji był całkiem imponujący swoimi rozmiarami obiekt latający i kilka mniejszych. Przy czym nie latał on bynajmniej balonem a dyskopodobnym metalowym obiektem rozmiaru kina. Dodatkowo na pokładzie zainstalowana była opisywana broń wydzielającą promienie. Pojazd ten mógł poruszać się napędzany strumieniem energii. Dodatkowo mógł przemieszczać się za pomocą czterech nośników zaopatrzonych w składane wirniki jak w helikopterze. Nośniki miały oparcia jak we współczesnych statkach kosmicznych zaopatrzone w oryginalne koła.
Wyposażane w manipulatory pod wirnikami, które prorok Ezechiel nazwał podobnymi do ludzkich rąk. I nie są to żadne wymysły. Bardzo wielu ludzi na wysokim poziomie już od dawna zajmuje się tym zagadnieniem. Warto przeczytać ze Starego Testamentu księgę proroka Ezechiela, tylko uważnie. Będziemy zaskoczeni treścią. W księdze opisano „chwałę pana”, której opis występuje już wcześniej/ Po raz pierwszy w rozdziale Księgi Wyjścia. Jednak tylko po przeczytaniu Księgi Ezechiela, można dowiedzieć się, co to jest.
Mało kto wie, że Starotestamentową „chwałą pana” zajmował się wiodący specjalista, inżynier NASA Josef Blumrich. Dość dokładnie oddał on ją na rysunku. Rozwiązał on również zagadkę urządzenia sektorowych kół tej latającej „chwały pana”. Jeszcze do tego opatentował wynalazek. Ten kto widział tą rekonstrukcję od razu zawoła – „o, latający talerz”.
Nie trzeba być ekspertem NASA aby zobaczyć w chwale pana latający dysk z bronią. Wystarczy uważnie przeczytać tekst Biblii i wyobrazić sobie, co opisuje prorok. Współczesny czytelnik ma jedną przewagę nad tym z przeszłości – wiedzę i możliwość porównania ze współczesnymi lotniczo-kosmicznymi technologiami. Zrozumiałe jest, że dla ludów starożytnych takie zjawisko jak statek kosmiczny i ten kto nim kieruje to nic innego jak bóg, który przyleciał na Ziemię. „Wizja rydwanu Bożego”: (Ez 1:4-28).
Niezwykła broń za pomocą której Jahwe zabija dziesiątki tysięcy ludzi w ciągu kilku minut. Z szumem i hukiem przylatuje i odlatuje unosząc przy tym obłok, wypełniony światłem płomieni. Czasami czytając można się zdumieć, że taki opis jest umieszczony w Biblii. Ale temat latających dysków przewija się przez cały Stary Testament. Właśnie z tego powodu Jahwe budził grozę u wszelkich narodów Bliskiego Wschodu. I dlatego Izraelitów bali się wszyscy, którzy na nich napadali. On pali ofiary ogniem, który się bierze znikąd. Rozłupuje skały i rozwiera ziemię. Poraża wrzodami i innymi chorobami, które to nie były znane ludziom w tamtym czasie. Oczywiście w ich oczach on jest bogiem.
Ale zaskakująca jest „ziemska natura” Jahwe. Przy czym charakter ma żałosny. Przy całej swej odmienności od ludzi zachowuje się jak mieszkaniec ziemi, jak człowiek. To jest zagadka. Przybysze mówią w zrozumiałym dla ludzi języku. Wyglądają jak ludzie, co jest doskonale opisane w przymierzu. Jedzą i piją jak ludzie. Noszą ubrania, choć nie takie jak starożytni.
Prorok Ezechiel spotkał koło wejścia do hangaru dla dysków męża, który wyglądał jak błyszcząca miedź lub brąz: (Ez 40:1-4). Trudno wymyślić przyczynę takiej różnicy między pozostałymi ludźmi. Widocznie był to jakiś kombinezon. W rękach miał laskę do pomiarów i sznur. Długo i szczegółowo zapoznaje Ezechiela z urządzeniami w hangarze i całym kompleksem budynków wokół niego. Prorok został zobowiązany do udokumentowania tego w szczegółach i przekazania ludziom.
Zresztą również członkowie oddziału karnego z niszczycielską bronią w rękach różnią się ubraniem: (Ez 9:1-11). Zostali wysłani przez Jahwe w celu zabicia mieszkańców Jerozolimy za czczenie innych bogów. Ale tu mamy wyjątek w opisie. Było ich sześciu, ale jeden z nich był w płóciennym ubraniu z przyborami do pisania. Ubranie pozostałych z bronią nie opisano.
Ale oczywiście nie byli owinięci w płótno skoro bezdźwięcznie i skutecznie zabili większą część mieszkańców Jerozolimy. O czym poinformował Jahwe po zakończeniu operacji człowiek w płóciennym ubraniu. Kim on był. Broń wyraźnie niewielkich rozmiarów, która może zmieścić się u każdego w dłoni. Mieszkańcy przecież nie uciekli od hałasu i krzyków.
Można wyciągnąć wniosek, że Jahwe to wyższy rangą wojskowy wśród przybyszów, który przybył na Ziemię z ekspedycją. Może wcześniej brał udział w wojnie bogów, która jest opisana w Wedach i kronikach starożytności. Miejsce jest mu dobrze znane. Ludzie na Ziemi też. Ale raczej można wyciągnąć wniosek że on ze soją drużyną miał na celu przekazania ludziom swojej ideologii przemocy, strachu i zła. W tym celu „oswoił” sobie naród w tamtym rejonie aby za jego pośrednictwem szerzyć tą ideologię.
„Teraz jeśli pilnie słuchać będziecie głosu mego i strzec mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich narodów, gdyż do Mnie należy cała ziemia. Lecz wy będziecie Mi królestwem kapłanów i ludem świętym. Takie to słowa powiedz Izraelitom” (Wj 19:5-6).
Ciekawi fakt prymitywności pewnych żądań Jahwe. Tak na przykład obrzęd składania ofiary jest obowiązkowy dla Izraelitów. Wysokie technologie i ofiary nie idą w parze ze sobą. Mięso ofiarne Jahwe spala laserem, wywołując strach u ludzi. Ale to zrozumiałe – trzeba zadziwić i zmusić do uwierzenia w siebie wielkiego. Ale dlaczego miałby to robić z takim prymitywizmem przy jego poziomie. Chciał wyzwolić u ludzi negatywne energie o niskich wibracjach.
Czy naprawdę potrzeby drużyny i całego kompleksu wymagały udziału całego narodu. Jahwe nader chciwie ograbia Izraelitów. Prowiant, skóry i tkaniny, olej i metale szlachetne. Co ciekawe ołowiu również potrzebował. Najwidoczniej Jahwe gromadził to wszystko nie dla zysku. Być może była potrzeba zamieniania złota i srebra na materiały eksploatacyjne do obsługi technicznej całego parku obiektów latających. Lub te metale szlachetne były potrzebne do produkcji wysokotechnologicznych materiałów lub elementów.
Można założyć, że niezbędna instalacja była w bazie. Wtedy Jahwe kupował u kogoś za złoto i srebro tylko surowce. Na przykład żelazo. Ale produkcja paliwa, wytop stali i inne wysokie technologii to już całe przedsięwzięcie. I widocznie w bazie to wszystko było. A pracowników trzeba nauczyć i wykarmić. Zapewnić mieszkania. To tłumaczy jego chciwość.
Obsługujący bazę personel był bardzo liczny. Najprawdopodobniej byli to Lewici wyszkoleni przez przybyszów. Podobne szkolenia obserwujemy przy budowie arki przymierza. Jahwe sam mówi do Mojżesza, że włożył mądrość i umiejętności w mistrzów Izraelskich. Teren wokół kompleksu obejmował dziesiątki kilometrów kwadratowych. A w święto Paschy Izraelici przynosili do bazy pięćdziesiąt tusz byków, nie licząc wiele owiec na rzeź. Wino, chleb itd. Wszystko to jest najlepiej opisany w Księdze Ezechiela.
Można przypuszczać, że Jahwe związał się z prymitywnym i w sumie nielicznym narodem ze względów utylitarnych, ni go zabezpieczali. A jednocześnie szkolił ich jako przyszłych propagatorów jego ideologii. Izraelitów było względnie niewielu, a na pustyni nie było gdzie uciec – Jahwe mógł łatwo kontrolować swoich niewolników i karać ich w razie buntu. Co on okresowo robił za pomocą broni na swoim dysku. Piętnaście tysięcy Izraelitów pociął laserem w ciągu kilku minut. Dla tego Jahwe wyprowadził naród Izraelski z Egiptu.
Ale skąd się wziął Jahwe razem ze swoją świtą. Kim oni byli. Żyli od wieków nie umierając, w każdym razie sam Jahwe. Jego słowa „Składałem przysięgę przodkom twoim – Abrahamowi, Izaakowi, Jakubowi w wierności wam”. A przecież to co najmniej trzy pokolenia. Tak bardzo rozwiniętych cywilizacji na Ziemi w tym okresie nie było. A sądząc z treści Starego Testamentu, Jahwe już dawno kręcił się w pobliżu Ziemi. Wyglądali jak ludzie. Jak pogodzić łącząc nowoczesne technologie z czasem kilku tysięcy lat wstecz. Pozostaje jedna wersja – przybysze z kosmosu dobrze znali Ziemię i jej mieszkańców.
A czy nie byli podobni do ludzi, a ludzie do nich. Jak wynika z Wed w Kosmosie istnieją wysoko rozwinięte cywilizacje. Podobno nie daleko od Układu Słonecznego istnieje bardziej rozwinięta cywilizacja. Przelot z niej na Ziemię bazując na obecnie znanej oficjalnie technice trwa kilkaset lat. Jej przedstawiciele regularnie przylatują do nas i zachowują się jak gospodarze. Najprawdopodobniej są to przybysze którzy opanowali Ziemię. Nazwani przez ludzi bogami lub takimi kazali się nazywać. Tylko niektórzy dobrzy i mili, a niektórzy tacy paranoicy jak Jahwe.
A Ziemianie potem tysiące lat w stworzonych przez nich religiach ubóstwiają ich i modlą się do nich. Przekazują im tym samym w modlitwie swoją energię i tym samym wzmacniają ich. Tak też modląc się do takiej bestii jak Jahwe przekazują mu swoją energię, która stanowi dla niego pokarm i wzmacnia go.
Ciekawe aspekty psychologii Jahwe.
Badając zachowania Jahwe od strony psychologicznej można stwierdzić, że był zdolny do przyjaźni, tak-tak, prawdziwej ludzkiej przyjaźni. Z Mojżeszem na przykład. Mojżesz był tak kochany przez boga, że Jahwe wysłuchiwał jego opinii i często szedł mu na ustępstwa. Za Mojżesza Jahwe zabił piętnaście tysięcy Izraelitów. Znaczy to, że życie Mojżesza dla niego było cenniejsze od narodu Izraelskiego. Cały obóz Izraelski widział jak Mojżesz chodził do namiotu, jedyny z całego narodu i tam rozmawiał z bogiem jak z przyjacielem. Przy tym z nieba spadał słup obłoku, a w słupie obłoku chwała pańska. Chociaż najbliżsi krewni Mojżesza również mieli zaufanie u Jahwe. Brat Aaron, Siostra Maria i ich dzieci.
Oznacza to, że przejawiał on czysto ludzkie oznaki zachowania. Dziwne się wydaje, że z Jahwe wierzący robią jakąś niebiańską chimerę. Niedostępną dla nikogo abstrakcyjną istotę, która kieruje wszystkim na Ziemi i nie można jej dotknąć. Ich motywy są jasne. Stary Testament to książka bardzo prawdziwa i niczego podobnego tam nie ma. Jahwe stale komunikuje się z ludźmi. Tylko wyłącznie poprzez pośredników. Widzą go, słyszą i cierpią od niego w przypadku przewinień. I nigdzie w Testamencie nie jest powiedziane, że Jahwe jest gdzieś tam w obłokach. Tym bardziej jego podwładni z zespołu. Jak to oni na Ziemię zstąpili. I nawet takiego Jahwe nie ukrywają.
Najbardziej unikatowy kontaktowiec to Mojżesz. W Księdze Liczb czytamy jak sam Jahwe przed Mojżeszem wraz z bratem Aaronem i siostrą Marią mówi: On jest wierny w całym domu moim. Usta w usta rozmawiam z nim i bezpośrednio, i obraz pana on widzi. I jak wy nie boicie się mówić przeciwko mojemu słudze Mojżeszowi? I poraził Marię trądem jak śniegiem. I odeszła chwała pana od namiotu spotkania – uleciał dyskolot: (Lb 12:1-16).
Mojżesz wybłagał u Jahwe, aby uzdrowił jego siostrę. Jahwe uspokoił się i spełnił prośbę Mojżesza. Ale co ma tu do rzeczy niebiańska chimera. Można dostać alergii na wierzących, którzy ze zwykłych dziwnych typów robią bogów. Również rażący jest archaizm wierzących co do postrzegania tekstu Testamentu. Współcześni dorośli ludzie, a czytają Testament jak trzysta lat temu – dosłownie. A jeżeli nawet litery świadczą o latających talerzach – zaczynają traktować to jako herezję.
Zadziwia ciekawy fakt – Jahwe zmusza do wykonywania dziesięciu przykazań i innych zasad, które w sumie nie są złe. Całkiem przyzwoite według ludzkich standardów moralności. Ale jedynie jeśli się to tyczy samych Izraelitów. Wewnątrz społeczeństwa izraelskiego. Ale w stosunku do innych narodów, które nie należą do niego można robić wszystko. Izraelitom wolno zabijać, rabować i gwałcić. Mają prawo nienawiści do przedstawicieli ludzkości, którzy nie czczą Jahwe i jemu nie podlegają. W Księdze Liczb ciekawie opisano stosunek Izraelitów wobec pokonanych Madianitów.
Wszystkich zabili, spalili i złupili miasto. Wzięli do niewoli kobiety i dzieci Madianitów. Ale Mojżesz i Eleazar wyszedł im naprzeciw, krzyknął – zabijcie wszystkie dzieci płci męskiej i kobiety. A wszystkie dzieci płci żeńskiej, które nie poznały jeszcze małżeńskiego łoża, pozostawcie przy życiu dla siebie, a dlaczego tak bestialsko. Bo Jahwe nakazał a Mojżesz tylko wykonał: (Lb 31:1-24). A co Jahwe oprócz posłuchu uzyskał, wywołał potężne niskie emocje strachu i przerażenia.
Jakie ma prawo taka bestia do dzielenia ludzi na Ziemi na swoich i nie swoich. Skąd takie pragnienie do wojny i zabójstw. Może z wojska to wyniósł. Niezrównoważony charakter, porywczość, mściwość. I to był bóg, który stworzył wszystko. Taki ubogi i prymitywny. Nakłaniał do spustoszenia na Bliskim Wschodzie, skłócił Arabów z Żydami i nic po sobie godnego nie pozostawił.
Jahwe i jemu podobne bestie rasy gadziej żywią się ludzką energią życiową o niskich wibracjach, do swojej egzystencji potrzebują niskich emocji, emocji strachu, bólu i przerażenia. Jahwe, humanoidalny gad, z jednej strony przedstawiony jest jako ograniczona, prymitywna i upadła moralnie istota a z drugiej strony posiada wiedzę i wysoko rozwiniętą technologię. Jest to typowy przedstawiciel kościeji kosmitów opisanych w Wedach.
Wedy opisują walki w kosmosie, wywodzącej się z kosmosu rasy białej i ich przywódców nazwanych bogami oraz wspomagających ich innych kosmicznych ras ludzkich z kościejami, humanoidalnymi gadami, którzy wykradli dostęp do wiedzy i technologii. Były to opisane w pismach starożytnych wojny w niebie. Te humanoidalne gady określane jako humanoidalne jaszczury lub węże, w Biblii zostały nazwane szatanem lub diabłem.
Izraelici opanowali Egipt i stanowili potężne zagrożenie dla jego rdzennej ludności, którym groziło wynarodowienie. Dlatego Egipcjanie chcieli wypędzić obcych intruzów Izraelskich ze swojego kraju.
Ale Jahwe, gadzi bóg Izraelitów za pośrednictwem swoich niewolników Mojżesza i jego brata Arona, przed wypędzeniem ich i ucieczką z Egiptu nasłał na prawowitych mieszkańców Egiptu wiele różnych plag, używając do tego czarnej magii. Siejąc zniszczenie, zarazy i śmieć w Egipcie, w kraju w którym perfidni Izraelici znaleźli schronienie i nowy dom.
Przed ucieczką z Egiptu niegodziwi Izraelici złupili i okradli Egipcjan z dóbr i kosztowności. Następnie Jahwe potopił w morzu Egipcjan ścigających rabusiów i złodziei Izraelskich. W Księdze Wyjścia w rozdziałach 7 do 12 opisane są plagi jakie Jahwe zesłał na Egipt.
Księga Wyjścia (Wj14:19-20) przedstawia jak dyskolot Jahwe został nazwany Aniołem bożym:
„Anioł Boży, czyli chwała pana-dyskolot, który szedł na przedzie wojsk izraelskich, zmienił miejsce i szedł na ich tyłach. Słup obłoku również przeszedł z przodu i zajął ich tyły, stając między wojskiem egipskim a wojskiem izraelskim. I tam był obłok ciemnością, tu zaś oświecał noc”.
Zagłębiając się w tekst Starego Testamentu, całkowicie można się rozczarować osobą bestialskiego, tępego i chciwego Jahwe oraz jego prymitywną i ograniczoną misją na Ziemi. Jego zachowanie oddaje jego niską rangę wśród prawdziwie wszechmocnych bogów. Ale okazawszy się na Ziemi bez konkurencji – odszedł w chwale. Najwyraźniej kosmiczne odległości i relatywistyczne efekty w czasie lotów kosmicznych pozwoliły mu dostać się do panteonu wszechmocnych, którzy odwiedzili naszą planetę. Oni polecieli do domu a on wrócił na Ziemię. Być może został „zawrócony”, bo inni bogowie nie chcieli jego towarzystwa.
Interesujące są też jego zniknięcia. Gdzie się podziewał razem z drużyną. Pojawia się okresowo. Dość otwarcie pojawił się po zakończeniu budowy domu pańskiego przez króla Salomona. Po okresie rządów Salomona można wyliczyć pojawienie się Jahwe w danym miejscu.
„A gdy dokończył Salomon modlitwę, zstąpił ogień z nieba i strawił ofiarę całopalną i inne ofiary. I chwała pańska napełniła cały dom. A kapłani nie mogli wejść do domu ze względu na fakt, że dom był pełen blasku chwały pana. I wszyscy synowie Izraela, widząc jak ogień i chwała pańska zstąpiły z nieba na dom – upadli twarzą ku ziemi, na pomost, i pokłonili się. A król Salomon złożył ofiarę z dwudziestu dwóch tysięcy wołów i stu dwudziestu tysięcy owiec” (2Krn 7:1-5). Izraelici ucieszyli się. Zrobili to na chwałę. Interesujące – co wynika z tego wyrażenia w tekście Testamentu.
Można zauważyć, że w końcu nastaje taki moment w historii Izraela, kiedy Jahwe już się nie pojawia, dlaczego. Mogło istnieć kilka powodów. Mógł wrócić do domu. Ale o tym Jahwe nikomu z proroków – pośredników nie powiedział. Mógł wreszcie zestarzeć się i umrzeć. Przecież nic nie trwa wiecznie. Mógł też zginąć w wypadku dyskolotu. Latająca technika czasami również zawodzi. Tak więc, pytanie o jego zniknięcie pozostaje nadal otwarte. Jego bazy na górze nie można znaleźć do dziś. Chociaż tak naprawdę nikt jej nie szuka.
A przecież nie upłynęło aż tak wiele czasu. A budowla była widoczna. Terropodobna, 250 na 250 metrów. Do tego dość chytrze urządzona. Od południowej strony jakby miejskie budowle Może odlatując zniszczył wszystko. Zatarł ślady na wszelki wypadek. W Księdze Ezechiela w rozdziałach 40,41,42 przedstawiony jest opis świątyni i całej zabudowy, których śladu nigdy nie odnaleziono.
Wszystko co zostało nam po Jahwe – to Starotestamentowy zapis. Ale pisany on był nie przez samego Jahwe a naocznych świadków tamtych wydarzeń. W związku z tym konieczne jest, aby poważnie filtrować tekst. Robić poprawki na ignorancję Żydów z tamtych czasów i później. Na ich specyficzny stosunek do tego, co się z nimi działo. Na obrazowość opisu. Ścisłość opisów jest wystarczająca do analizy tekstu.
Gdyby dzisiaj ktoś znalazł się tam, gdzie do bazy przylatywała chwała pańska i spojrzał na ten obiekt, wyciągną by kosmiczno-technologiczne wnioski a nie mistyczne. Gdyby ktoś z obecnej epoki spojrzał na głowę, która wygląda jak błyszcząca miedź i zobaczył odśrodkowe składane wirniki i manipulatory, stwierdziłby, że to lądownik lub łazik kosmiczny a w nim astronauta.
Gdyby ktoś obecnie mógł odkryć tajemnicę twarzy Jahwe. Co było w nim takiego strasznego, że od spojrzenia na niego człowiek umierał. Czy nie był on przypadkiem humanoidalnym jaszczurem: „I rzekł [Mojżesz]: Spraw, abym ujrzał Twoją chwałę. [Pan] odpowiedział: Ja ukażę ci mój majestat i ogłoszę przed tobą imię Pana, gdyż Ja wyświadczam łaskę, komu chcę, i miłosierdzie, komu Mi się podoba. I znowu rzekł: Nie będziesz mógł oglądać mojego oblicza, gdyż żaden człowiek nie może oglądać mojego oblicza i pozostać przy życiu” (Wj 33:18-20).
Aby zrozumieć kto to był Jahwe należy rozebrać na części Stary Testament. Nowy Testament – w swej zewnętrznej formie to z kolei nowo-stara opowieść. Powtarzanie staro-babilońskiego mitu o królu Nimrodzie, królowej Semiramidzie i ich synu Tammusie. Jak również Dionizosie, Bachusie, Mitrze i tak dalej. Ten temat istniał od wieków na Bliskim Wschodzie. Na długo przed Nowotestamentowym Chrześcijaństwem. Jedna i ta sama historia opowiedziana jeszcze raz i po nowemu. Zaczerpnięta z kultu słonecznego bóstwa.
A przede wszystkim to nie ma nic wspólnego ze Starym Testamentem. Żadnego związku. To są różne historie. Chociaż religia nas „uczy”, że wszystko to, to jedno i to samo. Wielu wierzących uważa, że Jahwe to Bóg ojciec a Jezus to jego syn. A przecież ludzie w to wierzą nie zadając sobie trudu aby wziąć do ręki Biblię i uważnie przeczytać. Ale motywy wierzących są zrozumiałe. Potrzebny jest im Bóg. Mają taką formę świadomości, potrzebują pasterza. Łatwo więc było takiemu typowi Jahwe zmanipulować ludzi i udawać boga.
Źródło : http://paraatmajiwaatmavedaanta.blogspot.com/2016/04/blog-post_29.html
W wielu miejscach kultu religii chrześcijańskich tych które odwiedzałem,
Zastanawiały mnie takie pomniki lub obrazy, a brałem je wtedy za diabła.
Ale nikt o zdrowych zmysłach w samym centrum Watykanu je też objawia.
Brałem to wtedy na karby marketingu chciwych na kasę od ludu kapłanów ...
Teraz nie mam już wątpliwości od czasu zapoznana się z historiami podbojów,
Mordowano na wzór pogromów z Starego Testamentu wiele rdzennych ludów.
autor blogu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz