Astrologię
wykładano na największych uniwersytetach, dziś budzi pobłażliwy
uśmiech. "To system wiedzy umocowany w filozofii stoickiej,
neoplatońskiej i w doktrynach hermetycznych. Możemy zatem mówić o
astrologii jako nauce w tradycyjnym znaczeniu", twierdzi dr Piotr
Piotrowski, filozof i astrolog, prezes Polskiego Towarzystwa
Astrologicznego. Czy astrologię rzeczywiście mamy traktować poważnie?
Czy astrologia jest już nauką?
Powinniśmy
się raczej zastanowić, czy astrologia nadal jeszcze jest nauką. Dawniej
przecież była częścią rozważań naukowych. W dobie renesansu wykładano
ją na wszystkich uniwersytetach Europy, nawet papieskim, lecz w 1770
roku zamknięto ostatnią katedrę i od tego momentu przestała się ona
liczyć w świecie akademickim. Obecnie stanowi raczej przedmiot nauki.
Jednak z faktu, że współczesny paradygmat racjonalności nie pozwala
zaliczyć astrologii do dyscyplin naukowych, nie wynika jeszcze, że jest
ona bezwartościowa. Astrologia opisuje świat i człowieka w sposób
symboliczny. To system wiedzy o długiej tradycji, umocowany w filozofii
stoickiej czy neoplatońskiej i w doktrynach hermetycznych. Możemy zatem
mówić o astrologii jako nauce w znaczeniu tradycyjnym. Austriacki
filozof Paul Feyerabend uważa, że stanowi ona równoległe do nauki źródło
wiedzy, ponieważ zajmuje się innym aspektem rzeczywistości, niż nauka
akademicka.
A jakie są realne dowody na to, że astrologia "działa"?
Dowodem
jest na przykład realność doświadczenia mojego i klientów, którym
interpretacje astrologiczne pomagają w podejmowaniu wyborów życiowych.
Poza tym wiele formułowanych przeze mnie prognoz czy przewidywań również
się potwierdza – chociażby ta, przedstawiona publicznie, o fatalnym
końcu prezydentury Lecha Kaczyńskiego w 2010 roku. Nie zmienia to faktu,
że astrologowie czasami się mylą, tak samo jak błędy popełniają
naukowcy czy publicyści.
Czy astrologię wykorzystuje się do tłumaczenia różnych zjawisk?
Wszelakich
zjawisk. Trzeba bowiem podkreślić, że astrologia zasadza się na
hermetycznym założeniu, które brzmi: "Jak na górze, tak na dole". Chodzi
tu więc o pewnego rodzaju korespondencję nieba i ziemi, albo w ogóle o
coś, co można określić mianem homologii kosmicznej. Dlatego nic, co
dzieje się na Ziemi czy w życiu poszczególnych ludzi, nie pozostaje bez
związku z tym, co ma miejsce na niebie. Mówię zarówno o ogólnych
zjawiskach lub trendach globalnych, społecznych, politycznych czy
makroekonomicznych, jak i jednostkowych: wypadki, choroby, śmierć, ale
też awans zawodowy, ślub, kryzys w związku, straty bądź zyski finansowe,
itd.
Policjanci, lekarze – oni też korzystają z pomocy astrologów?
Prywatnie
tak, jak najbardziej. Ale oficjalnie nie. Prędzej zwracają się po pomoc
przedsiębiorcy albo politycy, zainteresowani przewidywaniami co do
skuteczności swoich działań i decyzji. Jakkolwiek horoskop, który stawia
astrolog, służy różnym celom. Teoretycznie mógłby pomóc na przykład
policji w poszukiwaniu zaginionych osób czy przedmiotów. Z takimi
pytaniami zwracają się jednak bezpośrednio zainteresowani, rodzina albo
przyjaciele poszukiwanej osoby.
Czytałem, że moment, w którym przychodzimy na świat, ma duży wpływ na to, jakimi jesteśmy ludźmi. Zgadza się Pan z tą teorią?
Moment
urodzenia, a właściwie pierwszy oddech noworodka, traktuje się jako
początek życia. Horoskop stawia się na dokładny czas i miejsce przyjścia
na świat, ponieważ ta niepowtarzalna chwila kosmiczna determinuje
dalszy przebieg spraw. Z jednej strony chodzi tu poniekąd o to, co
archaicznie uważano za magię początku. Tak samo chociażby psychoanaliza
traktuje doświadczenia wczesnego dzieciństwa jako wzorcowe dla dalszego
życia. Z drugiej – o pewien szczególny rodzaj jakości czasu,
odzwierciedlany przez układy planetarne.
Jeśli tak, to jaki ma to wpływ na los, osobowość?
Zasadniczy.
Chociaż używając słowa "wpływ" nasuwają się skojarzenia fizykalne czy
przyrodnicze, a więc przyczynowo-skutkowe. Astrologowie również
posługują tym słowem, lecz ów "wpływ" rozumieją trochę inaczej. Horoskop
indywidualny – nie mówię o popularnych dla znaków zodiaku – stanowi
bowiem symboliczną mapę nieba, mającą się tak do życia danej osoby, jak
zdjęcie rentgenowskie do pacjenta. Zdjęcie to, a więc owa mapa
kosmiczna, na nic nie wpływa, niczego nie determinuje. Ona jedynie
ilustruje, opisuje albo odzwierciedla życie ludzkie w całym jego
spektrum w myśl zasady, o której mówiłem wcześniej: "jak na górze, tak
na dole". Bardziej będzie tu chodzić zatem o zjawisko synchroniczności,
nieprzyczynowego uporządkowania niż o kauzalność. W tym sensie horoskop
opisuje zarówno tak zwany los, przebieg życia, ważne zdarzenia, jak i
osobowość, potencjały, zdolności, predyspozycje, dynamikę wewnętrzną.
Czy możemy to traktować w kategoriach fatum? Czy jesteśmy w stanie tym jakoś sterować?
Parafrazując
słowa Plotyna, można to ująć w ten sposób, że gwiazdy do niczego nie
zmuszają, nie są przyczyną naszych zmartwień czy sukcesów, lecz jedynie
je opisują. Tym niemniej z pewnej perspektywy da się mówić o fatum, a
nawet o fatalizmie astralnym, ale tak naprawdę astrologia nie jest
bardziej deterministyczna niż biologia czy genetyka albo warunki
wychowawcze. Proszę zwrócić uwagę, że w istocie nie możliwości
decydowania o dacie własnych narodzin, swojej płci i urodzie, przyszłym
wychowaniu ani co nam się przydarzy. Mamy jednak wpływ na to, co z tym
zrobimy, jak zagospodarujemy wewnętrzny potencjał oraz podejdziemy do
zdarzeń zewnętrznych czy relacji międzyludzkich. W tym sensie możemy
mówić, że astrologia pomaga współkreować swoje przeznaczenie, gdyż
pozwala zajrzeć w tajemnice losu i tym samym zminimalizować straty i
zmaksymalizować zyski.
Mógłby Pan opisać w kilku zdaniach, czym charakteryzuje się dany znak zodiaku?
Lakonicznie.
Baran jest odważny i energiczny. Byk słynie z cierpliwości i zaradności
finansowej. Bliźnięta bywają rozgadane i komunikatywne. Rak ujawnia
wielką wrażliwość i troskę. Po głośnym śmiechu i pewności siebie poznaje
się zwykle Lwa. Panny są praktyczne i pracowite. Wagi mają w sobie dużo
uroku, są towarzyskie i nastawione na współpracę. Skorpiony uchodzą za
mściwe, ale tak naprawdę to osoby tajemnicze i wierne. Optymistyczny
Strzelec uwielbia biesiady i podróże. Najbardziej wytrwale do celu dążą
ambitne Koziorożce. Wodnika nie da się usidlić, bo stawia na wolność i
oryginalność. Z pozoru subtelne i delikatne Ryby płyną raz z prądem, raz
pod prąd.
Co to jest ascendent i dlaczego jest tak ważny? Czy może sprawić, że ktoś spod znaku Wagi zachowuje się, np. jak typowy Lew?
Owszem,
zwykle zdarza się, że znak ascendentu zasadniczo modyfikuje nasz znak
solarny, czyli ten, pod którym się urodziliśmy. To początek horoskopu,
inaczej znak wschodzący na ekliptyce, od niego wyznacza się całe
skomplikowane rusztowanie kosmogramu, tzw. domy i osie kątowe oraz
szereg innych rzeczy. Ascendent, będący wierzchołkiem domu pierwszego – a
domów w horoskopie mamy dwanaście – odpowiada za wygląd, temperament,
zdrowie, kondycję fizyczną, witalność, główny ton osobowości i wiele
innych spraw. To dlatego jest on nieraz nawet ważniejszy od znaku
solarnego. Poza nim uwzględnia się także położenie Księżyca oraz
wszystkich planet, włącznie z Plutonem i niekiedy także z niektórymi
asteroidami. Całość stanowi złożoną siatkę symbolicznych powiązań i
zależności, obrazujących nasze życie.
Uważa Pan, że ludzie powinni się dobierać astrologicznie w pary?
Nie
powiem, że Baran pasuje do Lwa czy Strzelca, a Raka – Ryby zamiast
Wodnika. To są stereotypy astrologiczne, użyteczne w astrologii
popularnej, a nie profesjonalnej. Istnieje wiele reguł pozwalających
ocenić, czy związek pomiędzy dwojgiem ludzi będzie udany, czy nie.
Szczególnie istotne są powiązania pomiędzy położeniem Słońca i Księżyca w
horoskopach partnerów, o czym wspomina już w II w. n.e. Klaudiusz
Ptolemeusz w "Tetrabiblos", kanonicznym dziele astrologicznym antyku. Co
ciekawe, w XX wieku wskazania Ptolemeusza potwierdził słynny psychiatra
i myśliciel, Carl Gustav Jung. W ramach swoich badań nad teorią
synchroniczności przeprowadził pewien eksperyment astrologiczny, a jego
przedmiot stanowiły poślubione pary. Jung doszedł do tego samego wniosku
co Ptolemeusz, mianowicie, że małżeństwo stosunkowo często zawierane
jest wówczas, gdy pomiędzy partnerami zachodzą koniunkcje lub opozycje
Słońca z Księżycem. Oczywiście, to nie jedyne parametry astrologicznego
doboru par. Decydujące są także położenia Wenus, Marsa, Jowisza oraz
wszystkich innych planet, włącznie z ascendentem.
Czy to prawda, że co 12 lat występuje tranzyt, oznaczający kluczowy moment i duże zmiany?
Częściowo,
ale nie za wiele w tym prawdy. Raz na dwanaście lat mamy do czynienia z
zamknięciem cyklu Jowisza, który nie zapowiada ani kluczowego momentu,
ani dużych zmian, lecz wyznacza raczej kolejne etapy naszego życia.
Pojęcie tranzytu odnosi się do przejścia planet w ich bieżącym ruchu na
niebie względem pozycji w momencie urodzenia. I te kluczowe momenty czy
punkty zwrotne w życiu każdego z nas przypadają na inny okres, co wiąże
się z niepowtarzalnym wzorem kosmicznym horoskopu indywidualnego.
Związane są one przede wszystkim z tranzytami Saturna, Urana i Plutona,
gdzie Saturn oznacza kryzys, Uran rewolucyjne przełomy, a Pluton –
nieuchronne zmiany.
Co sądzi Pan o przepowiedniach tarota, tradycyjnych kartach, jasnowidzach?
Nie
praktykuję wróżbiarstwa, więc trudno mi się do tych spraw
ustosunkowywać. Niemniej trzeba podkreślić, że na przykład karty Tarota,
zwłaszcza tak zwane Wielkie Arkana, stanowią swoistą drogę
kabalistyczno-mistycznego samopoznania i w tym sensie ilustrują one
życie na jego poziomie symbolicznym i duchowym. Karty Tarota zresztą
wykorzystują symbolikę astrologiczną, ale w warstwie metodologicznej z
astrologią jako taką nie mają za wiele do czynienia.
Jak astrologia ma się do numerologii?
Nijak,
bo numerologia zasadza się na ukrytym znaczeniu liczb, a astrologia
opiera się na porządku kosmicznym, wyznaczanym przez konfiguracje
planetarne. Astrologia doskonale radzi sobie bez numerologii, nie
potrzebuje też Tarota, kart wróżebnych, jasnowidzenia, run i innych
sztuk dywinacyjnych. I chociaż na pewnym poziomie możemy mówić o
astrologii jako sztuce wróżenia z gwiazd, to jednak należy pamiętać, że
to astrologia, a nie numerologia czy Tarot, była od czasów antyku po
oświecenie jedną z gałęzi nauk akademickich. Zajmowali się nią wybitni
uczeni – Johanes Kepler, al-Biruni, Albumasar i wielu innych – a nawet
dostojnicy kościelni i papieże. Chociażby Julian II, który przy pomocy
astrologii elekcyjnej, biorąc pod uwagę horoskop Jezusa i tak zwany
horoskop świata, wyznaczył najbardziej dogodny moment na rozpoczęcie
budowy Bazyliki św. Piotra w Rzymie. Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że
astrologia z jednej strony była praktycznym zastosowaniem kalkulacji
czysto astronomicznych, z drugiej zaś stanowiła punkt odniesienia dla
rozważań metafizycznych, filozofii przyrody czy diagnostyki medycznej,
zwłaszcza patofizjologii humoralnej czy koncepcji czterech
temperamentów.
Kim są Pana klienci?
Klienci
są różni i każdy przychodzi z inną sprawą. Ktoś chce sprzedać dom, ktoś
przeżywa kryzys małżeński, jeszcze ktoś ma problemy w pracy albo ze
zdrowiem czy dziećmi. Generalnie zawsze chodzi o szczególny moment,
kiedy potrzebuje się spojrzeć na życie z pewnej perspektywy, powiedzmy
kosmicznej. Motywacją do konsultacji astrologicznej nie musi być jednak
lęk czy obawa przed porażką, lecz także chęć poznania siebie, swoich
potencjałów i możliwości. Jeden klient bardziej zapada w pamięć, inny
mniej, ale z uwagi na fakt, że to, co dzieje się pomiędzy nami, stanowi
zamknięty świat wzajemnego zaufania i dyskrecji, nie będę opowiadał o
historiach z życia innych ludzi. Tym niemniej czasami posługuję się
kazuistyką z własnej praktyki, aby omówić z moimi studentami astrologii
zagadnienia szczegółowe czy techniki interpretacji horoskopu. Ma to
jednak wymiar czysto dydaktyczny i poglądowy, no i zawsze osoba
pozostaje anonimowa.
PIOTR PIOTROWSKI
- dr n. hum., filozof, astrolog (Diploma in Medieval Astrology).
Specjalizuje się w filozofii religii oraz w historii doktryn i idei
astrologicznych. Autor wielu książek, min. "Jung i astrologia" (2002),
"Małe planety" (2010), "Reguły astrologii tradycyjnej" (2011). Prezes
Polskiego Towarzystwa Astrologicznego. Od wielu lat pracuje jako
profesjonalny astrolog. Prowadzi blog "Astrologia wydarzeniowa"
http://piotrpiotrowski.blog.onet.pl.
Nic co dzieje się w życiu, nie dzieje się u poszczególnych ludzi,
Samo i bez związku z tym, co dzieje się w niebie jak i astrologii.
A czemu? Bo żyjemy w matrycy Matriksa..
To matryca determinuje nasze zachowania.
"jak na górze, tak na dole"
autor blogu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz