Jedno trzeba przyznać,
Wszechświat dostarcza mi od początku mojego
przebudzenia bardzo ciekawych "scenariuszy",
gotowych już do obróbki tylko w Hollywood, wystarczy
jedynie dobrać odpowiednią obsadę... i czekać na
Oskara... bo te moje scenariusze są bardzo budujące,
poprawiają nie tylko humor, ale i nie pozwalają
nikomu gubić nadziei.
Moja ostatnia noc 17/18 marca/23, ogólnie biorąc
była bardzo ciężka, już po kilku minutach, aby tylko
położyłam się do łóżka, poczułam, jak wibrują mi
wszystkie komórki, energie idą we mnie falowo, toteż
czuję się w łóżku jakbym leżała na materacu na
wzburzonej wodzie... ostatniej nocy ta energia była
dużo większa, to już był huk, jak spadającej wody w
Niagarze...
i nagle pojawili się dawno przeze mnie niewidziani
moi duchowi opiekunowie, coś mi tłumaczyli, wprzódy
pojawił się jeden... nieco później drugi, jakby
spadł z nieba, zawsze mnie zaskoczą... i
zapamiętałam mocno jego słowa, że mam czytać troszkę
inaczej księgę, jedno zdanie od początku a drugie od
końca, że tylko w ten sposób znajdę ten klucz, aby
otworzyć drzwi światu, który nadal jest zamknięty,
jakby był w wielkiej kwarantannie... że tam znajdę
kod 44... i następny 44... ale w końcówce będzie
jeszcze 4 i 6, co daje 10... co kilka razy powtórzył
mój nauczyciel...
przebudziłam się... ale cyferki i ten kawałek tego
wykładu zapamiętałam... w ciele czułam niesamowity
pęd energii i czułam się wyschnięta jak na pustyni,
zapomniałam wziąć wody do łóżka, więc przeszłam się
do kuchni, wypiłam filiżankę wody i wróciłam do
łóżka. Energia była mocno magnetyczna, więc szybko
mnie wprowadziła w letarg...
i zaczęła się druga scena snu... miałam ten klucz
już w garści... toteż po cichutku pod osłoną nocy,
dotarłam do ukrytych drzwi, cichaczem je
otworzyłam... a tam ku mojemu wielkiemu zdziwieniu
wślizgnął się Jezus Chrystus... wszedł na nasz świat
i od razu wziął się za pracę, zaczął uzdrawiać
chorych i potrzebujących... ja czuwałam... ale w
pewnym momencie, kiedy uzdrawiał jednego mężczyznę,
zaatakował ich szatan, to był ostry atak, ale
bardziej był skierowany na tego uzdrawianego
mężczyznę... rzuciłam się na pomoc, ale siła tego
ciorta była wielka, nie mogłam mu sprostać...
pozostało mi tylko walczyć z nim na pięści... to
była walka na śmierć i życie, nawet nie wiedziałam,
że mnie na takie chwyty stać?...
a ten w pewnej chwili już bardzo wściekły, postawił
ciężką nogę na moim kręgosłupie, bardzo mnie to
bolało, chciał go złamać, i tak to czułam we śnie...
wówczas by mnie wyeliminował z gry. Kręgosłup okazał
się bardzo silny, jakby ze stali, nawet się nie
ugiął... i w jednej sekundzie wygrałam ten bój,
ocaliłam tego mężczyznę... i tu się znowu
obudziłam... z wrażenia aż zapaliłam światło, do tej
pory nie walczyłam jeszcze z szatanem na pięści,
toteż zrobiło to na mnie wrażenie... wzięłam
różaniec do ręki i znowu poszłam do kuchni pić wodę,
znowu czułam w sobie pustynię, ogromne pragnienie...
długo, świadomie nie chciałam usnąć, modliłam się o
ochronę, bo czułam, że coś dziwnego dzieje się w
przestrzeni. Niestety, ta magnetyzująca energia
znowu mnie uśpiła, nawet nie wiem kiedy... a może
tak musiało być!...
I następna, tym razem 3 odsłona, nasza Ziemia jest
już otwarta, udało się... nie ma szatana... nie
widzę też Jezusa, tylko ludzie biegają tu i tam... a
ja smaruję kromy chleba w kształcie serca, grubą
warstwą masła, kroję kromę na pół, była wielka i
rozdaję ludziom, aby sie pożywili...
kiedyś Bóg kazał mi dawać ludziom złoto... a tu w
końcu tylko chleb z masłem rozdaję?
Co się więc tu porobiło? Czyżby Bóg wycofał się ze
swojej obietnicy?
Ale kto zna mistyczne znaczenie masła i chleba, to
wie, że są postrzegane jako boska tajemnica.
Masło - Agni, Ogień, używane do karmienia wysokich
płomieni w duchowym wzroście. Znany hinduski rytuał,
który przedstawia boga Vasuki, który działa jak
tłok, który ubija ocean mleka... to w mleku jest
ukryte całe stworzenie. Kiedy otrzymujemy z mleka
masło, to jest już nagroda za naszą ciężką pracę...
ciężkie zadanie zostało skończone, zostajemy
wynagrodzeni... ale uwaga i tu potrafią się zlatywać
złodzieje masła! Toteż świętujmy, ale uważajmy!
Biblia też nawiązuje do masła, które uchodzi za
niebiańskie:
"Oto dziewica nosi syna i nazywa go imieniem
Immanuel, masło i miód zjedzał, że może wiedzieć,
aby odróżnić, co jest złe, i wybrać to, co jest
dobre." (Iz. 7:14,15).
W Biblii mamy jeszcze więcej odnośników do masła,
mleka, miodu...
i pisze w Biblii, że nowa kraina będzie mlekiem i
miodem płynąca, a masło to już jest obfitość rzeczy
duchowych.
Symbolika chleba:
„Wtedy Jezus oświadczył – Ja jestem chlebem życia,
kto do mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie
(...) będzie miał życie wieczne, a ja go wskrzeszę w
dniu ostatecznym.” (Jan 6:35, 40).
Mamy tu jakąś obietnicę, związaną z pajdą chleba w
kształcie serca i grubą warstwą masła... ale
dostajemy połowę tego chleba?
Cóż to znaczy? Na to pytanie i ja nie umiem w tej
chwili odpowiedzieć?
Może to nasze fizyczne zmęczone ciało dostaje
pokarm, ale dusza potrzebuje jeszcze innego pokarmu?
I pisze Jeremiasz (31):
„To będzie przymierze, które zrobię z domem Izraela;
Po tych dniach Pana umieszczę moje prawa, w ich
wewnętrznych częściach i napiszę je w ich sercach i
będą ich Bogiem, a oni będą moim ludem ”.
To chyba te wersety miałam znaleźć w Świętej
Księdze?
Budzi się w nas jakaś nowa siła i energia, to było
widać w moim ciele ostatniej nocy, to była już
energia z innego poziomu... i miałam taką siłę, że
sama pokonałam szatana... i mogłam już spokojnie
rozdawać te pajdy chleba, które jakby się
rozmnażały, dostałam jeden chleb, a jego nie
ubywało, podobnie działo się z masłem. Wyraźnie tu
widać, że w to nasze gliniane naczynie już ktoś inny
wkłada swoje życie. To jest już wymiar, w którym
działa już Chrystus.
I znowu się przebudziłam... i znowu gasiłam swoje
wielkie pragnienie, jakie tej nocy było wielkie... i
znowu czułam potężny wir energii, który, miałam
wrażenie, że za chwile uniesie mnie w górę.
I znowu natychmiast wpadłam w letarg... tym razem
zobaczyłam przed sobą przytulny pokój a w nim
płonący kominek, paliło się w nim brzozowe drzewo
pocięte na grubsze kawałki... i było jeszcze ułożone
obok kominka, cały stos... a ja dorzucałam do ognia,
a ten płonął coraz jaśniej, i było jakoś tak wesoło
i przytulnie w tym pokoju... i ja byłam jakaś taka
wesoła na duchu.
Brzoza – symbol początków, odnowy, zaczynanie
wszystkiego od nowa. Starożytni uważali brzozę za
świętą, nazywali ją drabiną, która łączy przepaść
między niebem i ziemią.
Rdzenni Indianie amerykańscy używali brzozy jako
środkowej tyczki, kiedy budowali swoje schronienia.
Starożytni w Europie używali brzozy jako symbol
ogniska domowego, służyła także jako ochrona.
Natomiast brzozowe miotły miały wymiatać wszystkie
negatywne energie.
Gałązki brzozy służyły starożytnym podczas zaślubin,
jako znak szczęścia i szczęśliwego małżeństwa.
To brzozy pojawiły się na świecie, jako pierwsze, po
ustąpieniu lodowców. Szybko rosną, odporne są na
choroby, sygnalizują czas poprawy i dobrego zdrowia.
A teraz zobaczcie, co nam podrzuca Wszechświat do
naszych dusz i serc, jak dla dzieci. Bez przerwy
przypomina nam o naszym głównym słupie
(kręgosłupie), który ostatniej nocy szatan próbował
u mnie złamać, niestety nie udało mu się to, chociaż
bardzo mnie bolało... i po tylu licznych moich
kontuzjach i pożarach w moim ciele, już dzisiaj
świadomie dorzucam do swojego ognia tą brzozową
podpałkę, aby już stworzyć nowy sposób życia... i
niech to ognisko, które dzisiaj tak podsycałam
będzie dla nas, jak u starożytnych Celtów... służyło
im do rozpalania ognisk na cześć nowego życia...
jako środek oczyszczający na stare energie.
Brzoza ma silne połączenie z księżycem, z wodą...
toteż czas, jaki nadchodzi w najbliższych dniach,
przesilenie wiosenne, wygląda na to, będzie dla nas
ważne.
Rdzenni Indianie, kiedy kryli się w pniach brzozy,
złe moce nie były w stanie ich znaleźć. Lepszego
symbolu Wszechświat nie mógł nam dać na dzisiejsze
czasy... bo nie ma silniejszego i bardziej
odpornego, jak jest brzoza, dlatego jest symbolem
odrodzenia.
A żeby było jeszcze ciekawiej, parę dni temu kupiłam
tapetę symbolizującą drzewo brzozowe do mojego
mieszkania, weszłam do sklepu, zobaczyłam tą tapetę
i poczułam takie pragnienie... aby coś zmienić w
moim pokoju... i już w sklepie miałam na to projekt
w głowie. Za kilka dni powinien być już gotowy. Nie
mam kominka, to będę miała ścianę z brzozową tapetą.
Kiedy tak dorzucałam w ogień to drzewo brzozowe...
nagle odwróciłam się, czułam, że ktoś na mnie patrzy
po drugiej stronie pokoju. Na wprost kominka stała
na wysokim podwyższeniu duża figurka Matki Boskiej.
To była tylko figurka gipsowa, ale jej oczy jarzyły
się niczym iskry w tym płonącym kominku. Patrzyłam
na tą figurkę... i na to ognisko... i czułam, że
jestem bezpieczna.
Ciekawą mamy też dzisiejszą datę... nie byłabym
sobą, aby jej nie przeanalizowała...
18-03-2023=19/10/1
lub 18+3+7=28/10/1
lub 21+43=64/10/1
znalazły się moje numery z pierwszej odsłony mojego
snu...
Numer 64 - jesteś na właściwej ścieżce, wkrótce
osiągniesz sukces i szczęście. Dobra faza twojego
życia i dla twoich bliskich (rodziny)... i
powinieneś zachowywać się pozytywnie i mieć dobre
nastawienie do różnych sytuacji.
Ale mamy jeszcze biblijne 64, liczbę, która opisuje
64 pokoleń, które istniały od Adama do Jezusa.
Liczba 46 ewoluuje sama i tworzy własne wsparcie z
własną determinacją, są to zwiększone siły jedynki
(1):
(10/1, 19/10/1, 28/10/1, 46/10/1, 55/10/1, 64/10/1),
wszystkie są ważne w symbolice duchowej.
W moim śnie kazano mi czytać księgi od tyłu... i nie
wiedziałam skąd wzięło się to 4 i 6... bo na
początku rozmowy było 44... i byłam zdziwiona... ale
nikt więcej nie wyjaśniał... i to 44 było rozłożone
na czynniki 22:22... co mi sugeruje, że może tu
chodzić o datę 22-03-2023. Mamy tu 4x2... 22:22...
naszym Aniołom i Wniebowstąpionym Mistrzom nie
brakuje wewnętrznej mądrości i budzą ją także w nas,
ich ściągawki wymagają od nas trochę naszego
pomyślunku... tu nie ma nic podane na złotym
talerzu.
Liczba 1, zawsze oznacza nowy początek, powielanie
tej liczby wskazuje tajemniczy jej wpływ na nasze
życie.
Liczba 64
-numer 6, harmonia, miłosierdzie, bezinteresowność.
-numer 4, ciężka praca i mocna ściana. To taki mocny
fundament tych liczb.
A ja jeszcze tu dopowiem, 22 marca może być
uwolniony Aqua Portal, otworzone wszystkie kanały
światła, aby w pełni rezonowały z Kodami Żywego
Światła.
Wszechwidzące Oko Boga realizuje swój Boski Plan –
Matrycy Kosmicznego Sześcianu. Jest to schemat
wyświetlany w naszych ciałach, mózgach (swastyka
777), pisałam o tej swastyce wiele razy, kiedy
człowiek jest już zjednoczony zobaczy ją w swoim
mózgu. Będzie się w środku zapalała niczym ogień.
(dokładniej opisywałam w swojej książce – „Bogini
Kundalini”).
To też znaczy, że 22 marca/23 roku, może się
rozpocząć czas bifurkacji, czyli rozwidleniem czasu
w naszych polach świadomości. Dlatego upadłe anioły
chcą za wszelką cenę przejąć Kryształową Spiralę,
która jest połączona ze Źródłem. Dlatego mamy to
wszystko na Ziemi, co właśnie mamy... upadłe anioły
walczą o dostęp do Wyższej Sieci, aby kontrolować
Złotą Bramę i ograniczyć ścieżkę do Kryształowej
Spirali. Punkty w Kryształowej Spirali są połączone
z energetycznymi centrami 8 (2x4). Numer 2 jest
kluczem do Kryształowej Spirali i jest
przeciwieństwem do spirali Fibonacciego.
Kryształowa Spirala nieustannie wytwarza fale
Trójfalową, którą osobiście czuje już od dłuższego
czasu w swoim ciele, w ciągłym fazowym pulsowaniem
pętli sprężenia zwrotnego, generowanego z
Kosmicznego Centrum Serca Boskiego Źródła (kto
dobrze zna anatomię Energii Kundalini, wie, o czym
piszę).
Święta Trójca jest połączeniem Wszelkiego Życia,
która pochodzi z Wiecznej Miłości Świętej Matki,
Świętego Ojca i Świętej Unii Krist/Sophia i ich
potomków, które są dziećmi bożymi.
Vancouver
18 March 2023
WIESŁAWA
https://www.vismaya-maitreya.pl/nowa_era_wizja_nowego.html
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz