czwartek, 19 sierpnia 2021

Być wyjątkowym i Jak przeprogramować swój umysł

 

Lillies 

 "Nie jesteś sam,"
mały głos przypomina mojemu sercu.
Mój umysł kwestionuje te słowa
i przypomina mi, że nie jestem wyjątkowy.
"Każdy jest wyjątkowy" - przekonuje głos.
"Wszystko, co musisz zrobić, to o tym pamiętać".

Słyszę te słowa i mój umysł je odrzuca,
ale moje serce wyobraża sobie, że są prawdziwe.

"Słowa są prawdziwe" - szepcze głos.
"Wszyscy byliście uczeni, że pokora to niska samoocena.
To NIE jest prawda.
Pokora jest zdolnością, by wiedzieć, że TY jesteś wyjątkowy
i tak jak KAŻDY inny."

Nie, nie wszyscy, myślę,
A co z krzywdzicielem, mordercą, terrorystą?
Oni nie mogą być wyjątkowi.

"Ależ oni są wyjątkowi,"
ripostuje cichy głos.
"Tylko jeszcze o tym nie wiedzą.

Jak przeprogramować swój umysł

CoreBelief

 ~OR~/lub/
JAK BYĆ MĄDRZEJSZYM NIŻ BYŁEŚ W DZIECIŃSTWIE
DZIECKO TWORZY PODSTAWOWE PRZEKONANIE

 Jest to opowieść o grupie dzieci, które żyją wewnątrz swoich dorosłych. Dzieci te mają ogromną władzę, ponieważ większość dorosłych, w których żyją, nie wie, że tam są. A co najgorsze, nie zdają sobie sprawy, że to właśnie dzieci zaprogramowały ich umysły. Dorośli myślą, że to oni to zrobili.

Te dzieci próbowały powiedzieć swoim dorosłym, że są w nich, ale dorośli nie chcą słuchać. Są zbyt "zajęci". Cóż, dzieci też są zajęte. Muszą się upewnić, że program, który napisały, aby przetrwać sytuację, w której nie miały żadnej władzy, działa dokładnie tak, jak działał przez dekadę, po dekadzie, po dekadzie.

Teraz, te dzieci są bardzo inteligentne. Rozejrzały się po świecie, w którym żyły, rozgryzły rodzinne zasady, nawet te niewypowiedziane, i stworzyły program chroniący je przed wpadnięciem w kłopoty. Ogólnie rzecz biorąc, te programy działały całkiem dobrze, ale czasami rodzice zmieniali zasady. Wtedy dzieci nadal wpadały w kłopoty.

Dlatego właśnie niektóre dzieci są "złe". Ich rodzice byli po prostu zbyt nieprzewidywalni, a środowisko zbyt zmienne. Ale nawet jeśli nie mogły trzymać się z dala od kłopotów, często dlatego, że rodzinną zasadą było, aby były "złe", zazwyczaj potrafiły wymyślić program, aby się chronić.

Programy te działały tak dobrze, że stały się podstawowymi przekonaniami. Więc czym jest podstawowe przekonanie? Kluczowe przekonanie to program, który dziecko stworzyło, aby chronić się w sytuacji, w której żyło. Szkoda, że dzieci, które stworzyły te przekonania nie wiedzą, że sytuacja się zmieniła. Zastanawiam się dlaczego ich dorośli im o tym nie powiedzieli.

Odpowiedź jest prosta. Dorośli nie wiedzą, że dzieci w ogóle w nich żyją. Niestety, nawet jeśli dorosły wie o swoim dziecku, ma tendencję do traktowania wewnętrznego dziecka dokładnie tak, jak rodzice traktowali je w dzieciństwie. Tak więc, mimo że dorosły, w którym żyje dziecko, zmienił swoje życie, środowisko dziecka pozostaje takie samo. Czy te dzieci kiedykolwiek dostaną to, czego potrzebują?

PRZYKŁADY:


SAM

Sam został adoptowany, ponieważ jego rodzice nie mogli mieć dzieci. Jednak krótko po tym, jak go adoptowali, jego matka zaszła w ciążę. Wtedy Samowi urodziła się siostra. Czy jego matka rzeczywiście faworyzowała jego siostrę, czy też Sam po prostu w to wierzył, nie robiło mu to różnicy. Sam czuł, że nie jest w stanie zdobyć miłości matki i zadowalał się zwracaniem na siebie jej uwagi. Starał się być dobry, ale wydawało mu się, że zwraca na siebie jej uwagę tylko wtedy, gdy jest "zły". Dlatego Sam postanowił być zły!

Również matka Sama była bardzo nerwową kobietą, która nie okazywała żadnych emocji i nie pielęgnowała Sama. Sam chciał uratować matkę przed jej trudnym życiem, ale nie mógł uratować nawet siebie, ponieważ postanowił być zły, aby zwrócić na siebie jej uwagę.

Sam mówi:
"Czuję, że moje życie jest walką, bo jestem sam i nikt się o mnie nie troszczy. Czuję się beznadziejnie. Jestem na zwolnieniu warunkowym, jestem uzależniony od narkotyków i nie mam się na co cieszyć. Mieszkam w "izbie wytrzeźwień" i mam mało swobody. Czuję, jakbym się cofał".

Główne przekonanie Sama to:
"Życie to walka".

Sam widział, że życie jego matki było walką, a on nie mógł jej pomóc ani nawet jej uszczęśliwić. Jedynym momentem, w którym wydawało się, że się o niego troszczy, były jego kłopoty. Sam pragnął miłości matki bardziej niż pozytywnego wzmocnienia od innych. Dlatego też ZAWSZE był w tarapatach.

Ojciec Sama również zwracał uwagę na jego kłopoty, ciągle go ratując. W rzeczywistości życie Sama było łatwe. Nie musiał mieć pracy, płacić czynszu, ani dogadywać się z szefem. Cała "walka" Sama polegała na tym, żeby nie być złym. Jednocześnie obawiał się, że jest zdany sam na siebie i że nikt się o niego nie zatroszczy. Wzmacniał to przekonanie, wdając się w bójki z każdym, kto próbował mu pomóc.

Sam nie był w stanie uwolnić się od swojego głównego przekonania. Jego uzależnienie od kokainy pozbawiło go WSZYSTKICH osobistych mocy. Kiedy tylko zaczynał odnosić sukcesy, sabotował sam siebie. Nawet przejechał na rowerze przed samochodem (wypadek). Potem znów miał kłopoty i musieli się nim opiekować inni.

Sam stworzył podstawowe przekonanie "życie to walka", aby zwrócić na siebie uwagę i zdobyć miłość, ale to negatywne przekonanie, które zwróciło na niego uwagę w dzieciństwie, pozbawiło go szczęścia w dorosłym życiu.


SANDY

Sandy jest starszą z dwóch córek. Jej ojciec podróżował przez cały tydzień i Sandy została sama z matką i młodszą siostrą. Matka Sandy stała się bardzo chora i właściwie zmarła, gdy Sandy "opiekowała się nią". Ojciec Sandy kontynuował pracę poza miastem, nawet po śmierci jej matki, i zostawił 11-letnią Sandy samą w domu, aby opiekowała się młodszą siostrą. Sandy żyła w ciągłym strachu, że władze się dowiedzą i oddadzą ją i jej siostrę do sierocińca.

Mówi Sandy:
"Jeśli dzieje się coś złego, to jest to moja wina. Jako dziecko czułam, że wszystko jest moją winą i mój ojciec zawsze mi to przypominał. Dlatego starałam się robić wszystko perfekcyjnie. Utrzymywałem dom w idealnym stanie, dostawałem dobre oceny i byłem doskonałym przywódcą w szkole. Ale bez względu na wszystko, ojciec zawsze znajdował coś złego w tym, co robiłam".

Główne przekonanie Sandy'ego to:
"To wszystko moja wina".

Dzięki temu przekonaniu Sandy była ciągle czujna, aby nie musieć opuszczać domu. Dziś jej ojciec trafiłby do więzienia za porzucenie, ale to było kilkadziesiąt lat temu i w innym kraju. Dzięki temu Sandy była bardzo zajęta pracą, co chroniło ją przed skrytym lękiem, że śmierć matki to "jej wina".

Sandy nauczyła się odpowiedzialności w bardzo młodym wieku i udało jej się odnieść sukces w życiu, ale była bardzo kontrolująca, ponieważ musiała się upewnić, że WSZYSTKO jest idealne. Kiedy jednak dorosła osoba pocieszyła 11-letnią Sandy i powiedziała jej, że śmierć mamy NIE była jej winą, Sandy uwolniła się od swoich starych przekonań. Teraz Sandy nauczyła się relaksować i wieść szczęśliwsze życie.
DOROSŁY ŻYJE I PONOWNIE PRZEŻYWA PROBLEM ŻYCIOWY

Czy dorośli nie widzą, że te same problemy życiowe pojawiają się ciągle na nowo? No cóż, oczywiście, że tak. Ale to nie jest ich wina. Przecież "starają się" tak bardzo, jak tylko mogą! Gdyby tylko mogli porozmawiać ze swoim dzieckiem. Może wtedy dowiedzieliby się, kiedy po raz pierwszy pojawił się ten problem i jaki program mentalny stworzyło dziecko, aby je przed nim chronić. Wtedy dorośli nie byliby już ofiarami swojego życia. Gdyby dorośli porozmawiali ze swoim dzieckiem, mogliby sobie przypomnieć, jak to wszystko się zaczęło. Wtedy mogliby zobaczyć, jak tworzą te same problemy życiowe, których usilnie starają się uniknąć.

Dlaczego ktoś miałby chcieć stworzyć sobie problem? Odpowiedź brzmi - ponieważ tak naprawdę to nie jest problem. Właściwie to, co się dzieje, to lekcja życia, która jest odtwarzana w kółko, aż do rozwiązania. Jednak dorośli nie wiedzą, co było pierwotną lekcją i coraz trudniej jest ją dostrzec po tym, jak była powtarzana tyle razy. Jak kserokopia, która została powielona zbyt wiele razy, oryginalny przekaz staje się coraz trudniejszy do zrozumienia za każdym razem, gdy jest odtwarzany.

Wraz z tą grupą dzieci jest bardzo odważna grupa dorosłych, którzy chcą słuchać dziecka w sobie. Być może uda im się dowiedzieć, jak i dlaczego stworzyli te podstawowe przekonania. Te przekonania stały się szablonem dla "problemów", które powtarzały się więcej razy niż chcieliby policzyć. Są teraz skłonni przyznać, jak mądre było ich dziecko i podziękować im za stworzenie programu, który służył jako ochrona.

Ci odważni dorośli są teraz gotowi wziąć odpowiedzialność za tworzenie życia, którym żyją. Są gotowi komunikować się ze swoim wewnętrznym dzieckiem, aby odkryć, jak powstały te stare, podstawowe przekonania i jak służyły one jako podstawa do tworzenia ich życiowych problemów, które powracały - znowu i znowu i znowu...

Kiedy już zdecydujemy się na komunikację z naszym dzieckiem, musimy być cierpliwi. Stare podstawowe przekonania służyły jako "mechanizmy przetrwania" i niełatwo je uwolnić.

PRZYKŁADY: (Podano różne imiona, aby chronić prywatność poszczególnych osób).
MATT

Matt cierpi na genetyczną chorobę zwyrodnieniową. Jego starsi bracia mieli tę samą chorobę, a kiedy Matt miał około siedmiu lat, sam zaczął odczuwać jej objawy. Jednak wszyscy w jego licznej rodzinie mieli nadzieję, że jeśli zignorują fakt, że Matt ma takie objawy, to może one ustąpią. Matt czuł się tak, jakby chcieli, żeby "odszedł". Bał się, że rozczarował swoją rodzinę, zapadając na tę chorobę, więc zaprzeczał również objawom.

Zaprzeczanie przez wszystkich nie przyniosło rezultatu. Objawy utrzymywały się w okresie dorastania Matta. Kiedy Matt zaczął się regularnie przewracać, matka nie chciała, żeby się zranił lub był zakłopotany w szkole. Dlatego, ponieważ nie czuła, że są inne możliwości, trzymała Matta w domu od szkoły od czasu, gdy miał 11 lat do około 14. Następnie rodzina przeniosła się do Los Angeles, gdzie dostępna była szersza edukacja i usługi, a Matt zaczął otrzymywać pomoc. Jednak dziecko w jego wnętrzu już wcześniej nauczyło się być niewidzialne.

Główne przekonanie Matta:
"Jestem niegodny".

Matt mówi:
"Jestem niewidzialny i nie mam znaczenia. Trudno mi mówić o tym, dlaczego uważam, że jestem niegodny. Czuję, że jestem niewidzialny, ponieważ nikt nie chciał dostrzec, że moja dusza krzyczała: 'Jestem samotny. Potrzebuję cię. Co się ze mną dzieje? Co takiego złego zrobiłam, że zasłużyłam na to, co się ze mną dzieje? BĘDĘ DOBRY!'"

Dziecko mówi:
"Czuję, że nie pasuję do otoczenia. Trudno mi uwierzyć, że na coś zasługuję lub że mam jakąkolwiek wartość. Nie wierzę, że jestem wystarczająco mądry lub że zasługuję na dobre rzeczy. Chyba nigdy niczego nie oczekuję i wiem, że niczego nie oczekuje się ode mnie

Problem z życia Matta:
"Nie pasuję do reszty".

Dorosły Matt bierze na siebie odpowiedzialność:

Ci dorośli są gotowi zobaczyć jak stworzyli, wywołali, utrwalili i pozwolili na te problemy życiowe w swojej rzeczywistości, aby przetrwać swoje środowisko i chronić swoje wewnętrzne dziecko.

- Większość problemów życiowych została stworzona w dzieciństwie i jest kontynuowana do czasu, gdy negatywne przekonanie zostanie zastąpione pozytywnym.

- Utrzymywanie podstawowego przekonania w nieświadomości, gdzie może ono potajemnie wpływać na nasze zachowanie, powoduje problemy życiowe.

- Utrwalamy ten życiowy problem zachowując się w ten sam sposób ponad i znowu.

- Pozwalamy, aby zachowanie i problem życiowy były kontynuowane, ponieważ czujemy się normalnie).

Q:
Matt, jak stworzyłeś swój problem życiowy?

Matt:
Choroba genetyczna stworzyła problem. Czułem, że nie pasuję do otoczenia, ponieważ moja choroba sprawiała, że byłem inny. I z powodu choroby czułem się niegodny. Gdyby nie było tej choroby, nadal mógłbym czuć, że nie pasuję, ale nie ma sposobu, aby sprawdzić tę teorię.

Q:
W jaki sposób wytrwałeś w swoim życiowym problemie?

Matt:
Ponieważ czułem się niegodny, wycofałem się od innych. Im bardziej się wycofywałem, tym bardziej czułem się niepewnie i lękliwie. Potem odsuwałem od siebie ludzi, co sprawiało, że czułem się samotny. A ponieważ byłem tak samotny, czułem, że nie pasuję do reszty.

Q:
W jaki sposób utrwaliłeś swój problem życiowy?

Matt:
Czułem, że coś jest ze mną nie tak, czułem się niekomfortowo z moim stanem fizycznym. To sprawiało, że inni ludzie czuli się niekomfortowo. Kiedy sprawiałem, że inni czuli się niekomfortowo, czułem, że do nich nie pasuję.

Q:
W jaki sposób pozwoliłeś, by twoje życie się zmieniło?

Matt:
Zignorowałem Duszę wewnątrz mnie. Dlatego inni też ją ignorowali. Wtedy poczułem, że nikt mnie nie zna i nie rozumie, a nieprzystosowanie się stało się normalnością.

Q:
W jaki sposób twoje podstawowe przekonanie o byciu niegodnym chroniło cię, gdy byłeś dzieckiem i jako dorosły?

A:
Nie czułam się wystarczająco godna, by wyjść do świata, ponieważ wiedziałam, że jestem inna i nie pasuję do niego. Dlatego chroniło mnie to przed trudami życia. Ponieważ moja rodzina zaprzeczała istnieniu problemu, ja również. Jednak w miarę jak pojawiało się coraz więcej objawów, czułam się jak "wadliwy towar". Nie mogłam kontrolować tego, co działo się z moim ciałem, więc jak mogłam kontrolować swoje życie? Tak długo, jak wierzyłam, że jestem niegodna i nie mogę się dopasować, nie musiałam próbować przejąć kontroli nad swoim życiem i stawić czoła możliwej porażce.

Matt, twoje dziecko nie miało z kim porozmawiać. Czy chciałbyś z nim teraz porozmawiać?

Matt:
"Tak, chciałbym. Widzę przed sobą dziecko. Ma około siedmiu lub ośmiu lat. Siedzi na krześle naprzeciwko mnie i ma na sobie niebieską koszulę. Jestem tobą, już dorosły" - mówię do niego, patrząc mu głęboko w oczy. Z mojego wózka inwalidzkiego jesteśmy na tym samym poziomie. "Weszłam dziś do środka, aby cię odnaleźć i powiedzieć ci, jak dobrą robotę wykonujesz, opiekując się mną.

"Moje dziecko jest bardzo długo spokojne. Czekam cierpliwie."

Dziecko odpowiada:
"Nie wiem, czy mogę uwierzyć temu człowiekowi. On mnie przeraża, bo ma wózek inwalidzki, tak jak moi starsi bracia. Myślę, że to musi być prawda, że ja też muszę go mieć, kiedy dorosnę. Ja nigdy nie chcę dorosnąć! Pozostanę dzieckiem na zawsze i na wieczność".

Matt:
"Możesz pozostać dzieckiem na zawsze. To ja będę na wózku inwalidzkim, a ty możesz pozostać dzieckiem. Nadal możesz chodzić i biegać. Mogę pomóc ci być dzieckiem, upewniając się, że masz doświadczenia z dzieciństwa, takie jak zabawa na dworze z przyjaciółmi. Ja nigdy nie mogłem tego robić i zawsze czułem się samotny. Nie chcę, żebyś ty czuł się samotny".

Dziecko odpowiada:
"Ale co jeśli upadnę?".

Matt:
"Dzieci upadają cały czas. Nic się nie stało. Idź się teraz bawić, a ja będę siedział tutaj i patrzył, jak bawisz się z przyjaciółmi. Jeśli się przestraszysz, po prostu przyjdź do mnie, a ja cię mocno przytulę. Jesteś wyjątkowy i wyrośniesz na silnego, młodego mężczyznę. Możesz zrobić wszystko, co zechcesz. Nie zapominaj o tym. Pomogę ci!"

Matt obserwuje bawiące się dziecko, aż nadejdzie czas na wymianę podstawowych przekonań. Wtedy Matt woła dziecko do siebie i przytula je.

Matt:
"Będę się tobą opiekował i nie musisz już wierzyć, że jesteś niegodny. Słyszę twoje wołania i chcę cię wspierać.

"Dziecko odsuwa się ode mnie. Mogę powiedzieć, że boi się zaufać mi na tyle, by zrezygnować z przekonania, które tak dobrze mu służyło. Boi się, że jeśli nie będzie czuł się niegodny, spróbuje wielu nowych rzeczy i zostanie zraniony.

"Mateuszu" - mówię, przyciągając go do siebie i przytulając go serdecznie - "Pozwól nam na okres próbny. Zaufaj mi na jakiś czas, a ja będę cię cały czas sprawdzać, czy wszystko w porządku. Czy to ci odpowiada?

Dziecko odpowiada:
"Ale ja się boję zmian. Jeśli się zmienię, nie będę wiedział, co się stanie. Nie znam żadnego innego sposobu bycia."

Mat:
"Spróbuj tylko przez jeden miesiąc - trzydzieści dni. Będę codziennie zaglądać do ciebie i mówić ci, że cię kocham i że jesteś ważna w moim życiu. Obiecuję.

"Dziecko przytula się do mnie i ucieka do swoich przyjaciół. Postanowiło mi zaufać. Ale teraz ja się boję. Boję się, że go zawiodę. Pamiętam teraz, jak często obrażałam go w myślach. Nienawidziłam go, bo nienawidziłam swojego życia w tamtym czasie. Nic dziwnego, że tak trudno było mu mi zaufać.

"Czy potrafię dotrzymać słowa? Czy potrafię sobie wybaczyć to, jak go traktowałam? Pamiętam teraz, jak byłam nastolatką i zaczynałam stawać się dorosła. Nienawidziłam swojego rozwijającego się ciała. Jeśli stanę się dorosła, moja choroba będzie się pogłębiać. Miałam rację. Ale to nie była wina dziecka, nastolatka, ani moja.

"Teraz wybaczę sobie, że dorastałam, mojemu dziecku, że pozostało młode, a nastolatkowi, że był pośrodku. W końcu jesteśmy jedną osobą. Przyjmuję teraz moją nową ochronę. Ta ochrona przychodzi do mnie poprzez słuchanie mojej Duszy. Moja nowa ochrona jest DUCHOWA. Z moją duchową ochroną mogę słuchać mojej Duszy. Z moją Duszą nie ma nic złego. Moja Dusza będzie nadal dodawać mi odwagi, abym czuł się dobrze sam ze sobą. Wtedy inni też będą się czuli komfortowo ze mną. Wtedy BĘDĘ "pasował".

(Matt jest na wózku inwalidzkim i nie może nawet "przenieść się" z pomocą. Jednak mieszka sam w domu, który jest jego własnością i pracuje na pełen etat. Opłaca asystenta, który pomaga mu przed pracą i przed snem. Poza tym, prowadzi niezależne i udane życie).
ANNIE

(Annie ma zupełnie inne powody, aby mieć to samo przekonanie).

Annie jest środkowym dzieckiem. Jej starsza siostra była "gwiazdą", a młodszy brat był charyzmatyczny, przynajmniej w dzieciństwie. Jej życie domowe i dzieciństwo były dla niej szczęśliwe. Nie miała żadnego wyraźnego powodu, by czuć się niegodną, co tylko zwiększało jej poczucie winy.

Annie poszła do college'u, aby zdobyć zawód, który wykonywali jej rodzice. Następnie wyszła za mąż za swojego chłopaka z liceum i urodziła dwoje dzieci. Dopiero po rozwodzie zaczęła radzić sobie z faktem, że uważała się za "niegodną".

Annie mówi:
"Nie jestem wyjątkową osobą. Nie jestem zła, ale naprawdę nie ma we mnie nic szczególnego, wyjątkowego czy atrakcyjnego. Nie przyciągam do siebie ludzi, a kiedy jestem w dużej grupie na przyjęciu lub imprezie towarzyskiej, czuję się nieswojo. Strasznie wstydzę się być sama, ale boję się podejść i spotkać kogokolwiek.

"Chyba, że mam jakiś kontekst: jestem czyjąś siostrą, jestem profesjonalnym pedagogiem, albo jestem matką, nie czuję się komfortowo. Dużym problemem jest dla mnie moja waga. Czuję, że nie jestem atrakcyjna fizycznie i nie mogę sobie wyobrazić, że inna osoba chciałaby spędzać ze mną czas. Z mojego doświadczenia wynika, że moje najbardziej pozytywne związki zawsze opierały się na zaspokajaniu potrzeb innych. Nie zawsze wiem, jak zaspokoić swoje własne potrzeby, a kiedy to robię lub proszę o to innych, czuję ogromne poczucie winy. Jestem przekonana, że nie zasługuję na to, by prosić o to, czego chcę, a nawet na to, by dostać to dla siebie.

"W życiu osobistym nie potrafię mieć pozytywnych relacji z samym sobą ani z innymi ludźmi. Mam jednak dobre relacje z tymi, z którymi pracuję, z moimi dziećmi i z moją siostrą. Ale mam też pewien kontekst. Nie muszę być sobą. Mogę być osobą, którą jestem dla nich. Kim jestem dla siebie? Obawiam się, że porzuciłam siebie, aby inni mnie kochali!".

Główne przekonanie Annie:
"Nie jestem godna".

Dziecko mówi:
Dziecko nie chce mówić.

Dorosła Annie bierze na siebie odpowiedzialność:

Życiowy Problem Ani:
"Nie potrafię mieć szczęśliwego związku".

P) Czy wiesz, jak stworzyłaś swój życiowy problem?

Annie:
"Mam tak negatywną mowę o sobie, że nie potrafię mieć relacji z samą sobą. Nie ufam i nie szanuję swoich uczuć na tyle, by uwierzyć, że moje myśli są równie wartościowe jak innych. Mam też negatywne myśli o innych".

"Z powodu mojego negatywizmu nigdy nie decyduję się na związek, ale czuję, że muszę czekać, aż ktoś mnie wybierze. Dlatego oddaję kontrolę nad tym, z kim jestem. Jeśli nie mogę nawet wybrać, z kim jest związek, jak mogłabym kiedykolwiek zaspokoić swoje potrzeby i faktycznie być szczęśliwa?"

P) Jak wytrąca się z równowagi twój życiowy problem?

Annie:
"To ja jestem bierna w inicjowaniu związku. Oddaję się zbyt wielu pasywnym czynnościom, takim jak oglądanie telewizji czy czytanie i nie dążę do relacji z samą sobą. W związku z tym, żyję zastępczo poprzez książki, filmy, moje dzieci lub moją siostrę."

P)W jaki sposób utrwalasz swój problem życiowy?

Annie:
"Boję się odrzucenia, więc trzymam się z dala od ludzi. Wtedy zawsze jestem sama. Kiedy jestem wiecznie sama, czuję, że to dlatego, że nie potrafię mieć szczęśliwego związku."

P)Jak pozwalasz na swoje problemy życiowe?

Annie:
"Nie angażuję mojego wojownika do walki z moimi lękami i do stawania w obronie siebie. Ponieważ nie walczę o siebie, nikt nie wie, kim jestem i czego potrzebuję. Dlatego nikt nie może sprawić, że poczuję się jak w szczęśliwym związku".

P)W jaki sposób Twoje podstawowe przekonania chroniły Cię w dzieciństwie?

Annie:
"Byłam zaklinowana między Wonder Girl i Super Synem. Jeśli nie czułam się godna, to nie musiałam z nimi konkurować. Dlatego nie mogłam przegrać. Jeśli nie grasz w grę, to nie przegrywasz. Moje doświadczenie było takie, że kiedy moje prawdziwe "ja" się ujawniło, otworzyłem się za bardzo i stałem się zbyt aktywny lub asertywny, wtedy ludzie mnie nie lubili.

"Dlatego uważałem, że nikt nie powinien widzieć mnie całego. Musiałam kontrolować część mnie, bo gdybym była wolna, luźna i otwarta, ludzie by mnie nie lubili. W głębi duszy wierzyłam, że jestem bezwartościowa i bałam się, że inni się o tym dowiedzą. Więc powstrzymywałam się i stałam się pasywna, dopóki ludzie w moim życiu nie powiedzieli mi, czego ONI chcą. Wtedy nie czułabym się niegodna".

P)Jaki jest inny sposób, w jaki możesz się chronić?

Annie:
"Mogę pozwolić mojemu dziecku na jej prawdziwe emocje z osobą, która jest kochająca i bezpieczna, taką jak ja. Mogę pozwolić dziecku na posiadanie jego marzeń i pragnień i mogę zachować z nim święte zaufanie. Nie wyjawię jej sekretów nikomu, dopóki nie będę wiedziała, że będą one dla niej wsparciem. "

P)Annie, czy chciałabyś porozmawiać ze swoim dzieckiem?

Annie:
"Tak, ale wiem, że będę musiała asertywnie dążyć do mojego dziecka. Właściwie, kiedy po raz pierwszy wchodzę w siebie, widzę dwoje dzieci. Jedno ma około trzech lat. Wydaje się szczęśliwe i otwarte. Drugie dziecko jest starsze, ma może 6 lat, i jest w miękkiej, lejącej się sukience. Ma łagodniejszy wygląd i często ukrywa swoją twarz w cieniu lub w linii włosów, które opadają na jej twarz, gdy patrzy w dół. Obie patrzą prosto przed siebie, obserwując mnie kątem oka, ale młodsza z nich od czasu do czasu spotyka się z moim spojrzeniem. Starsza przesuwa się niepewnie z nogi na nogę. Żadna z nich mi nie ufa. Ale nie chcą też, żebym odeszła.

"Trzylatka wydaje się reprezentować te nieliczne momenty, w których byłam spontaniczna i otwarta. Wydaje się, że ujawnia się, kiedy jestem zły lub lekko pijany. Przez większość czasu jestem jednak bardziej podobny do starszego dziecka, nieśmiały i bezbronny. Pokazuję się światu i zazwyczaj wybieram bycie starszym dzieckiem, bo tak jest bezpieczniej. Młodsze dziecko ujawnia się jak buchający ogień. Ale kiedy dym się rozwiewa, zwykle bardziej odpowiada mi podejście starszego dziecka.

"Porozmawiam z 6-latką, bo to ona najbardziej mnie potrzebuje. 'Cześć, jestem już dorosły'".

Dziecko nie odpowiada.

Annie:
"Wiem, że się mnie boisz i widzę, że chciałabyś, żebym odeszła, ale ja chcę być z tobą. Czy mogę zostać i porozmawiać z tobą?".

Dziecko nie odpowiada.

Annie:
"Cóż, to dobry znak, że się nie odsunąłeś. Chcę cię lepiej poznać. Chcę porozmawiać z tobą o twoich lękach. Chcę cię dotykać i chronić. Czy mogę z tobą zostać?"

Dziecko nie odpowiada.

Annie:
"Nic nie szkodzi, jeśli nie chcesz rozmawiać. Będę mówić, jeśli zechcesz. Ale chcę, żebyś wiedziała, jak bardzo jesteś dla mnie wyjątkowa. Wiem, że boisz się ze mną rozmawiać, ale mam nadzieję, że wkrótce mi zaufasz. Nic, co mi powiesz, nie będzie złe. Moja radość polega na tym, że wiem o Tobie wszystko, nawet to, co sprawia, że się boisz, złościsz lub odczuwasz ból. Ponieważ czuję, że masz tak wiele do powiedzenia - tak wiele do dania - poczekam, aż będziesz gotowa."

Dziecko nie odpowiada.

Annie:
"Nie odejdę. Nie zostawię cię. Nie zamilknę ani nie sprawię, że poczujesz się źle z powodu tego, co mówisz lub robisz. Im więcej mi dasz, tym bardziej będę cię kochać. Moja miłość będzie rosła wraz z wagą twoich darów dla mnie. Wszystkie twoje pomysły, myśli, uczucia i działania są jak oddech czystego powietrza. Będę je wdychał i napełniał się miłością, którą mi dajesz. Wszystko, co mi dajesz, jest miłością. Czy potrafisz to zrobić? To nie musi być wszystko naraz. Może przychodzić powoli lub szybko. Daj to, co możesz, bo ja zawsze tu będę i zawsze przyjmę wszystko, co masz do dania z miłością, uznaniem i wdzięcznością. Kocham cię."

Dziecko Odpowiada:
"Chcę robić to, co mówisz. Chcę ci ufać. Ale nie wiem, czy mogę. Mówisz, że będziesz mnie kochał, ale ja czuję, kiedy tego nie robisz. Może nie powiesz nic złego, ale ja to poczuję. Zobaczę to wypisane na twojej twarzy. Znienawidzisz mnie, staniesz się znudzony lub rozczarowany. Nie chcę nigdy widzieć, jak mnie nienawidzisz."

Annie:
"Rozumiem. Jesteś tym, czego doświadczyłaś i doświadczyłaś rozczarowania nienawiścią ze strony innych. Wiem, że masz prawo być wobec mnie nieufna, ale ja nie jestem taka jak inni. Nie niosę tego, co oni niosą. Jestem tobą! Jestem tym, czym możesz być, gdy jesteś wolny, by otworzyć się na swoją własną prawdę. Widzisz, że uświadomiłeś sobie tylko tak małą część siebie.

"Mogę zobaczyć o wiele więcej twojego światła. Ale jest ono ukryte i musiałeś je chronić przed światem. Dlatego właśnie tu jestem. Chcę być tu dla ciebie. Chcę zobaczyć całe wasze światło (czarne i białe światło) i objąć je za dobro, którym jest. Ponieważ to jesteś ty, jest to cenne. Mogę ci pomóc, będąc twoim partnerem. Proszę, podziel się ze mną sobą.

"W zamian za ochronę, którą otrzymujesz za przekonanie, że jesteś 'niegodny', mogę zaoferować moją przyjaźń, abyś ty i ja mogli mieć związek. Czy byłbyś skłonny dokonać takiej wymiany?".

Dziecko odpowiada:
"Nie wiem. Jak mogę ci zaufać? Dlaczego miałbym ci zaufać? Jak mogę postąpić wbrew całemu mojemu treningowi, wszystkim moim przekonaniom?".

Annie:
"Czego potrzebujesz ode mnie, żebyś mógł mi zaufać?".

Dziecko odpowiada:
"Potrzebuję czasu i dowodów. Potrzebuję zmiany doświadczeń i potrzebuję twojej cierpliwości. Jeśli dam ci trochę, muszę poczekać i zobaczyć, co się stanie. Wtedy może dam trochę więcej. Nie wiem. Nie chcę po prostu zamknąć oczu i upaść do tyłu bez siatki. Może mnie nie złapiesz. Więc to będzie musiało być powolne."

Annie:
"Dam ci wszystko, o co poprosisz.

"Wypowiadając to zdanie, widzę obrazy, na których ona mnie testuje. Upada do tyłu i patrzy, czy tam jestem. Ciągle spada lub skacze z klifu, żeby sprawdzić, czy ją złapię. Wciąż ją łapię, a ona wciąż skacze. Nie jest przekonana.

"Drogie dziecko we mnie, chcę, żebyś wiedziała, że doceniam to, jak odważna jesteś, podejmując takie ryzyko i jak ostrożna jesteś w podejmowaniu zobowiązań. Będę korzystać z tych części siebie w moim dorosłym życiu."

Dziecko odpowiada nieśmiałym spojrzeniem, ale powstrzymuje się.

Annie:
"To jest dobry pierwszy krok. Dziecko cieszy się, że tu jestem i że dzielimy się tym, przez co ona przeszła - przez co ja też przeszłam. Czuje się lepiej, kiedy uznałam jej siłę i zdolność do podejmowania ryzyka. Zastanawiam się, czy chce ode mnie więcej".

Dziecko odpowiada:
"Tak. Chcę tego, co obiecałaś. Chcę uwagi, akceptacji, wsparcia i bezwarunkowej miłości. Chcę, żebyś uznał, że jestem dla ciebie cenna. Chcę tego WSZYSTKIEGO."

Annie:
"Tak, będziesz miała to wszystko. A co najlepsze, będziesz miała nowe podstawowe przekonanie. To przekonanie brzmi: "BEZ WZGLĘDU NA TO, CO SIĘ STAŁO, ZAWSZE JESTEM WARTOŚCIOWA - DLA SIEBIE I DLA INNYCH."

(Annie jest teraz szczęśliwie mężatką. Ona i jej mąż utrzymują intymne, komunikatywne stosunki. Razem mają pięcioro dzieci).
LILLY

(Kiedy wierzymy, że musimy ignorować tę część nas, którą lubimy najbardziej, NIE będziemy czuć się "wystarczająco dobrzy").

Lilly dorastała w małym miasteczku rolniczym. Była "wypadkiem" i jej matka wyjechała, aby ją "mieć" i oddać do adopcji. Kiedy Lilly się urodziła, jej matka wróciła do domu i zostawiła Lilly w sierocińcu. Nikt jej nie adoptował. Wtedy do domu przywiozła ją babcia. Matka Lilly wyszła za mąż za mężczyznę (nie za ojca), aby ten mógł zająć się nią i jej dzieckiem. Niestety, Lilly spędziła już kilka pierwszych miesięcy życia samotnie i bez miłości.

Matka Lilly nie była szczęśliwa i złamała wiele zasad zachowania obowiązujących w małym miasteczku. Miasteczko BARDZO uważnie obserwowało Lilly, aby zobaczyć, czy okaże się taka jak jej matka. Lilly była najstarsza z licznego rodzeństwa. Jej ojciec był kochający i miły dla nich wszystkich, ale nie był w stanie zapewnić dużej rodzinie zbyt wiele pieniędzy. Lilly wzięła na siebie dużą część odpowiedzialności za młodsze rodzeństwo, a jednocześnie starała się udowodnić miastu, że jest "wystarczająco dobra".

Główne przekonanie Lilly:
"Nie jestem wystarczająco dobra".

Lilly mówi:
"Muszę się poświęcić, aby inni mogli dostać to, czego potrzebują. Kiedyś wierzyłam, że jestem niegodna, ale teraz wierzę, że jestem godna, tylko nie jestem wystarczająco dobra, by dostać to, czego potrzebuję. Dorastałam w dużej rodzinie południowych baptystów w 'Podunck', w rolniczym USA. To był "grzech", że wierzyłam, że mam ŚWIATŁO.

"Kiedy byłem dzieckiem, miałem wiele doświadczeń z wielkim białym światłem, które przychodziło do mnie. Kiedy opisywałam te doświadczenia innym ludziom, wyśmiewali mnie. Stopniowo zacząłem się bać, kiedy białe światło przychodziło do mnie z piorunami, ponieważ sprawiało, że czułem się zbyt odmienny. Dlatego, gdy pojawiało się białe światło, zacząłem trzymać się za uszy i zamykać oczy, aby nie słyszeć głośnego hałasu i nie widzieć jasnego światła.

"Myślałem, że jeśli hałas ustanie i nie będę już widział białego światła, będę akceptowany przez wszystkich. Ale druga strona mnie była zła za zatrzymanie białego światła i wyładowywałem się na innych i na sobie. Konflikt między tymi dwoma częściami mnie (tą, która zatrzymała światło i tą, która była zła, bo zatrzymałam światło) dał początek trzeciemu ja: "Nie jestem wystarczająco dobra". Wtedy wściekłe ja naprawdę się rozzłościło i powiedziało: 'Nie chcę być wystarczająco dobra'.

"'Pierwsze ja po prostu chciało, żeby wszyscy wewnątrz mojej głowy się uspokoili i zajęli się tym!!!'. 'Nie możesz mieć wszystkiego', powiedział głos. Jeśli zaprosisz białe światło do swojego życia, będziesz inny i nikt nie będzie cię chciał".

"' Jednakże, kiedy trzymałem białe światło na zewnątrz, wtedy stałem się BARDZO zły i nikt mnie nie chciał w ten sposób również. Dlatego musiałem trzymać białe światło na zewnątrz i nawet nie pozwolić sobie poczuć, jak bardzo mnie to rozzłościło. Nauczyłem się, że jeśli zadowalam siebie, to nie zadowalam innych. Potem, oczywiście, uwierzyłam, że gdybym była wystarczająco dobra, nie miałabym tego konfliktu".

Lilly's Life Issue:
" Nie mogę dostać tego, czego chcę".

Lilly tak bardzo pragnęła akceptacji i miłości ze strony ludzi w jej życiu, że była gotowa poświęcić najważniejszą część siebie, aby je zdobyć. Jednak gdy już poświęciła najważniejszą część siebie, nie miała wystarczająco dużo siły, by dostać to, czego chciała.

Lilly mówi do swojego dziecka:

Lilly:
"Jak się czujesz z białym światłem? Nie to, co czują inni - jak czujesz się ty?".

Dziecko odpowiada:
"Białe światło zabiera mnie w podróż. Są tam istoty miłości i piękna na pokładzie i czuję się tam komfortowo i jestem akceptowany. W białym świetle czuję się inteligentny i twórczy. Czuję się też silny, piękny i potężny. W białym świetle czuję, że mam cel istnienia. Moim celem jest radość i wspólnota z całym życiem. Jest to takie uczucie wolności i bezpieczeństwa."

Lilly:
"Czy wyrzekłaś się swojego celu życia, kiedy zamknęłaś się na światło?".

Dziecko Odpowiada:
"Powoli, ale tak. Kiedy podrosłam, leżałam między rzędami kukurydzy zasadzonej na naszej farmie i wpatrywałam się w chmury. Wtedy mogłem mieć to samo uczucie, co w białym świetle. Ptaki i inne stworzenia natury również dawały mi radość. Ale przestałam spędzać tak dużo czasu z naturą, gdy stałam się dorosła. Wyszłam za mąż i czułam, że muszę się poświęcić, aby mój mąż był szczęśliwy."

Lilly:
"Drogie dziecko, czy zdajesz sobie sprawę z tego, że białe światło wybiera bardzo szczególnych ludzi, którzy noszą w sercu wielką miłość? Ci ludzie są dobrymi ludźmi, którzy mają skłonność do prowadzenia zrównoważonego życia. Czy nie uważasz więc, że bycie wybranym przez białe światło jest nie tylko zaszczytem, ale i oznaką najwyższego szacunku?".

Dziecko nie odpowiada:

Lilly:
"Wiem, że zrezygnowałaś z białego światła, ponieważ myślałaś, że musisz to zrobić, aby być 'wystarczająco dobra' dla innych, którzy będą cię osądzać. Myślałaś, że chronisz siebie przed większym porzuceniem i krytyką. Ale może to właśnie białe światło pocieszało cię, kiedy byłeś sam w sierocińcu. Może pamiętałeś białe światło dłużej niż inni wokół ciebie, ponieważ było ono twoim jedynym pocieszeniem, kiedy byłeś niemowlęciem.

Dziecko nie reaguje:
Patrzy na podłogę i bawi się swoją sukienką.

Lilly:
Lilly przyciąga dziecko blisko siebie i delikatnie kieruje jego twarz tak, aby mogło spojrzeć w oczy dziecka.
"Kochanie, czy białe światło uważa, że jesteś wystarczająco dobra?".

Dziecko odpowiada:
"W białym świetle nie obchodzi mnie, co myślą inni".

Dorosły bierze na siebie odpowiedzialność:

Dorosły mówi:
"STWORZYŁEM problem mojego życia, nie dostając tego, czego chciałem, ponieważ nie wierzyłem, że jestem wystarczająco dobry, by dostać to, czego chcę i sprawić, by inni też byli szczęśliwi. Nauczyłam się tego od mojej matki. Musiała poświęcić to, czego chciała, aby uszczęśliwić moją babcię i mnie. Ponadto, z powodu wczesnego porzucenia, bałam się mieć to, czego pragnęłam, bojąc się, że mogę to stracić. Związałam się z mężczyzną, a potem się powstrzymywałam, ponieważ uważałam, że nie jestem wystarczająco dobra. Wierzyłam, że muszę się poświęcić, aby inni mogli dostać to, czego "oni" potrzebują.

"Precyzowałam swoje życie, ponieważ chciałam, żeby mężczyzna zaopiekował się mną finansowo. Myślę, że pragnęłam tego tak bardzo, ponieważ mój ojciec nie dbał o moją matkę finansowo. Ale potem czułam się winna, że tego chcę, bo tak bardzo kochałam mojego ojca. Dlatego mogłam mieć mężczyznę, którego kochałam - LUB mogłam mieć mężczyznę, który zapewniał mi pieniądze. Znowu musiałabym coś poświęcić, żeby dostać to, czego pragnęłam. Nie zasługiwałam na jedno i drugie, bo nie byłam wystarczająco dobra".

"Perturbowałam problem poprzez wielokrotne wybieranie mężczyzny, który sprawiał, że czułam się źle ze sobą. Następnie powstrzymywałabym się w mojej karierze, aby 'uczynić go szczęśliwym'. Dlatego nie mogłam odnieść wystarczającego sukcesu ani mieć pieniędzy w mojej karierze, ponieważ się powstrzymywałam. Wtedy rozczarowałbym się swoim życiem. Ponieważ poświęciłam moje białe światło, aby "oni" mnie nie osądzali, czułam się jak porażka. Wtedy wybrałabym mężczyznę, który zgadzałby się z moją opinią o sobie".

"ZEZWOLIŁAM na kontynuację tego procesu, ponieważ straciłam swoją moc, kiedy oddałam białe światło. Wtedy byłam bezsilna, by zmienić moją sytuację, więc po prostu na to pozwalałam."

Dziecko Odpowiada:
"Czy mówisz, że jestem wystarczająco dobry, aby mieć miłość i karierę, i nadal mieć duchowe, twórcze życie dla siebie?"

Dorosły mówi:
"Tak. Możesz cieszyć się dojrzałym związkiem, ale będziesz musiał kochać to, kim jesteś i co robisz, jak również. Wciągnij ochronę białego światła. Wtedy nie będziesz potrzebował ochrony w postaci przekonania, że nie jesteś wystarczająco dobry. To przekonanie nigdy nie chroniło cię w żaden sposób. Białe światło pomoże Ci przypomnieć sobie o Twojej mocy. Wtedy możesz mieć miłość, pieniądze, karierę i życie duchowe. W rzeczywistości to właśnie Twoje życie duchowe zmieni Twoje podstawowe przekonanie. Czy chciałbyś wybrać inne podstawowe przekonanie?".

Dziecko odpowiada:
"Tak! Wybieram przekonanie, że: JESTEM WYSTARCZAJĄCO DOBRY, ABY ZASŁUŻYĆ NA BIAŁE ŚWIATŁO - I WSZYSTKO, CO ONO MI PRZYNOSI".
Lilly jest teraz zakochana w kimś z rodzinnego miasta, z którego uciekła. Kochając go, uczy się kochać tę część siebie, którą uważała za "niewystarczająco dobrą".

Całość na blogu Wino duszy https://winowinowinocd.blogspot.com/p/swiadomosc-wymiarow.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz