MATERIAŁY KARMAZYNOWEGO KRĘGU
Seria: Merlin Ja Jestem
SHOUD 11 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT-GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe
7 sierpnia 2021 r.
Jestem Tym, Kim Jestem, Adamusem suwerennym i z niewielką dozą cierpliwości. (śmiech i Adamus chichocze) Ach! To da wam pojęcie jaki będzie ten Shoud. Witaj, droga Lindo.
LINDA: Och, taak, OK. Ani grama cierpliwości.
ADAMUS: Cierpliwości. Eee...
LINDA: Co?
ADAMUS: Czy czegoś nam tu nie brakuje?
LINDA: Co byś chciał?
ADAMUS: Czy jest...
LINDA: Co?
ADAMUS: ...czy czegoś tu nie brakuje?
LINDA: Gdzie jest twoja kawa?!
ADAMUS: Aach!
LINDA: Oooch!
ADAMUS: Zaraz, zaraz...
LINDA: Oto nadchodzi kawa.
ADAMUS: Teraz rozumiem. (Kerri wwozi tort urodzinowy) To jest, och...
LINDA: (śpiewając) Sto lat...
ADAMUS: Jestem bardzo...
LINDA: (kontynuuje śpiewanie „Sto lat” i publiczność się przyłącza)... dla ciebie!
ADAMUS: Nie zasługuję na to. (śmiech) Właśnie wtedy, kiedy mówiłem, że będę niecierpliwy (publiczność kontynuuje śpiew), oni zaczynają śpiewać (Kerri podjeżdża z tortem bliżej, a publiczność kończy piosenkę) Czy tam, (spogląda w górę), w Klubie Wzniesionych Mistrzów, widzicie, co oni tu robią? (publiczność klaszcze)
LINDA: Och, ale zaczekajcie!
ADAMUS: A tam w górze nic dla mnie nie ma.
LINDA: Zaczekajcie!
ADAMUS: Musiałem tu zejść, żeby trafić na moje urodziny...
LINDA: Zaczekajcie!
ADAMUS: Tak.
LINDA: Są też urodziny Geoffa 26 sierpnia. (zaczyna śpiewać Geoffowi „Sto lat”, a publiczność się przyłącza)
ADAMUS: Nie, nie mamy na to czasu. Mamy dużo do zrobienia. Nie, jemu śpiewanie niepotrzebne. (Adamus chichocze, gdy Linda i publiczność kontynuują śpiew) Dziękuję. Dziękuję.
LINDA: Zasługujesz na to, kolego. (oklaski publiczności)
ADAMUS: Ale 23. lub 24. urodziny ma też Vili. Może... (Adamus chichocze). Dziękuję, dziękuję.
KERRI: Czy chciałbyś kawałek tortu?
ADAMUS: Chciałbym. Właściwie...
KERRI: Musisz zdmuchnąć świeczki.
ADAMUS: Skoro o to prosisz. Tak, z przyjemnością.
KERRI: Dmuchnij mocno. (kilka chichotów)
LINDA: Ooch. (śmiech, ponieważ Adamus podejmuje kilka prób zdmuchnięcia świeczek) Eech! To jakieś dziwne świeczki, no nie?
LINDA: Nie pluj na nie.
ADAMUS: Taak, taak. Ale zaraz, czy zamierzasz częstować wszystkich tutaj podczas tego tutaj naszego...
KERRI: Nie, nie.
ADAMUS: W porządku. Dobrze, dobrze. W porządku. Dziękuję ci. Dziękuję. Dziękuję. Jak już mówiłem... (wzdycha, widząc, że jedna świeczka wciąż się pali) Może potrzebujemy Kuthumiego, żeby porządnie dmuchnął. (więcej śmiechu)
LINDA: Ooch, zemsta jest słodka! (chichocze)
ADAMUS: Tak więc, jak już mówiłem, Adamus, suwerenny, i co tam jeszcze, niezbyt cierpliwy dzisiaj. Niezbyt cierpliwy. Potrzebuję tej kawy.
LINDA: Jest tutaj.
ADAMUS: Zaczniemy od pytania, zrobię mały obchód, ponieważ chcę trzymać ekipę – mam tego świadomość – chcę trzymać ekipę tam z tyłu w stanie gotowości.
LINDA: Ooch!
ADAMUS: Energie będą tu gęstnieć. Niekoniecznie zadziałają usypiająco, ale będą bardzo, bardzo gęste. Dobrze cię znowu widzieć. (mówi do kogoś, a ten ktoś odpowiada: „Dziękuję”) Niech więc ci z tyłu mają co robić.
Weźmy porządny, głęboki oddech na rozpoczęcie dnia, na początek tego Shoudu. Dobrze zobaczyć tak wielu z was, których dawno nie widziałem. To znaczy, widziałem was, miałem od was wieści, oczywiście, ale nie widziałem was, nie widziałem was. (palcami wskazuje oczy)
Dobrze się tu czujecie? (do ekipy technicznej) Widziałem, jak ćwiczyliście przed rozpoczęciem pracy. Wiecie, te ćwiczenia kamerzysty (porusza palcami), rozgrzewka przed długim dniem z Adamusem, rozluźnianie palców. Od strony technicznej wszystko w porządku jak na razie? Dobrze.
LINDA: Ooch.
ADAMUS: Dzisiaj to nie jest pewne. Dużo dziwnych energii. Dużo dziwnych energii. Pewnie nie zauważyliście, prawda? Nie.
Rozmawialiśmy o tym wcześniej, no wiecie, świat jest w pewnym sensie szalony, ale... wybaczcie mi na chwilę. Czy chciałabyś spróbować?
LINDA: Nie, później. Mówisz o torcie? (kilka chichotów)
ADAMUS: Mm. Całkiem niezły. Co jest w powietrzu? (publiczność woła: „Dym!”). Linda, mikrofon proszę. Czy nie ma przypadkiem o tym piosenki? Dym dostaje się do oczu.
Co jest w powietrzu?
A zatem, co jest w powietrzu? Wczujcie się w to przez chwilę.
KIRSTIE: W powietrzu unosi się dym.
ADAMUS: W powietrzu unosi się dym. Dlaczego tak się dzieje?
KIRSTIE: Ponieważ Cauldre był zbyt długo na zewnątrz i...
ADAMUS: (chichocze) Oddawał się nałogowi.
KIRSTIE: ...popalał sobie.
ADAMUS: Tak, tak. A więc mówisz, że dym w powietrzu, który pokrywa większą część Stanów Zjednoczonych, pochodzi z tego. (pokazuje pudełko papierosów)
KIRSTIE: Taak, wszystko przez ciebie.
ADAMUS: Może powinien rzucić palenie. Taak. A więc, OK, w powietrzu unosi się dym, ale skąd...?
KIRSTIE: Z zachodniej części kraju, która płonie.
ADAMUS: Och, OK. Po prostu błaha, mała rzecz. OK. Co jeszcze? Wejdź bardziej w głąb „I”. Co jeszcze dzieje się teraz na planecie? Co jest w powietrzu?
KIRSTIE: Mgła przesłaniająca świadomość.
ADAMUS: Mm. Prawda. Taak, taak. To jest dobre.
KIRSTIE: Czyli brak świadomości.
ADAMUS: Taak, dobrze. OK. Dzięki.
KIRSTIE: Nie ma za co.
ADAMUS: Linda.
LINDA: Ktoś jeszcze?
ADAMUS: Co jest w powietrzu? Taak. To jest moja ulubiona część. Tęskniłem za tym. Przez tak wiele miesięcy nie mogłem tego robić. Witaj, Davidzie.
DAVID: Witaj!
ADAMUS: Co jest w powietrzu?
DAVID: (śpiewając) Zmiana, zmiana, zmiana, zmiana!
ADAMUS: Och, dobrze, dobrze. (śmiech) Dobrze. Śpiewasz całkiem nieźle. Taak. Co się zmienia? Właściwie to oczywiste.
DAVID: Od A do Z. Wszystko.
ADAMUS: Wszystko. To jest dobra odpowiedź. Wszystko. Dobrze. Gdybyś miał to ocenić w skali od jednego do 10, przy czym jeden oznaczałby brak większych zmian, niejako odmierzając drogę, którą przeszliśmy przez ostatnie kilka tysięcy lat do teraz, to gdzie jesteśmy obecnie?
DAVID: Na setce.
ADAMUS: Na setce, OK. Nie za bardzo trzyma się instrukcji. (David się śmieje) – od jednego do 10 – ale to typowy Shaumbra...
DAVID: Taak!
ADAMUS: ... jeśli wiesz, co mam na myśli. OK, dobrze. W porządku. Daj mi jeden przykład zmiany.
DAVID: (milczy przez chwilę) Ludzie zaczynają teraz integrować się ze swoją boskością.
ADAMUS: Może. (Adamus chichocze)
DAVID: Chodzi o Shaumbrę. Chodzi o Shaumbrę.
ADAMUS: Och, o Shaumbrę. O Shaumbrę, z tym bym się zgodził. A ludzie?
DAVID: Nie, chodzi o Shaumbrę.
ADAMUS: Jak wielu z was uważa, że ludzie naprawdę zaczynają teraz integrować się ze swoją boskością, radośnie, otwarcie? Niewielu. Taak. Shaumbra, taak.
DAVID: Taak.
ADAMUS: Shaumbra, taak.
DAVID: Taak.
ADAMUS: Dobrze. Dziękuję ci, David.
DAVID: Dziękuję.
ADAMUS: Jeszcze parę osób. Co daje się wyczuć w powietrzu? Weźcie głęboki oddech. A teraz wydostańcie się z umysłu. Nie myślcie o Lindzie krążącej po sali i podającej mikrofon. Jeśli nie chcecie mikrofonu, załóżcie maseczkę, a wtedy ona uzna, że nie byliście szczepieni. Tak więc szybko załóżcie maseczkę. Tak, ona już wie, kim jesteście.
Co jest w powietrzu, Tess? Cześć! Minęło sporo czasu.
TESS: Tak.
ADAMUS: Gdzie byłaś?
TESS: Wszędzie.
ADAMUS: Wszędzie! Dużo podróżowałaś?
TESS: Nie.
ADAMUS: Owszem, podróżowałaś. Nie samolotami...
TESS: To właśnie chciałam powiedzieć, nie...
ADAMUS: ...w inny sposób.
TESS: ...fizycznie.
ADAMUS: Dużo podróżowałaś.
TESS: Tak, podróżowałam.
ADAMUS: Taak. Jak tam jest?
TESS: (wzdycha) Chodzi o ludzi? O zbiorową świadomość?
ADAMUS: Nie, wiele podróżowałaś między wymiarami, wiele podróżowałaś eterycznie.
TESS: Taak.
ADAMUS: To znaczy, taak, widzę cię w najróżniejszych zakątkach stworzenia. „Och, tam jest Tess! Co ona tu, do cholery, robi?” (Tess chichocze)
TESS: (szeptem) To tylko ja!
ADAMUS: Tak, naprawdę. Naprawdę. Dużo podróżowałaś.
TESS: Taak.
ADAMUS: Dużo dziwnych snów?
TESS: Tak.
ADAMUS: Taak, taak.
TESS: Taak.
ADAMUS: Dużo podróży. Jak ci idzie, tak ogólnie, no wiesz, jak jest z twoją równowagą – fizyczną, mentalną, psychiczną, duchową, czy inną?
TESS: Przeważnie, naprawdę o wiele bardziej niż dawniej, czuję się pewnie i naprawdę oswajam się ze swoją energią i jak ją regulować czy kierować nią, jak ją odkrywać.
ADAMUS: Trudniej ci jest teraz być z innymi ludźmi?
TESS: Czy trudniej?
ADAMUS: Czy trudniej.
TESS: Nie.
ADAMUS: Trudniej nie mogłoby być! (obydwoje chichoczą)
TESS: Nie, powiedziałabym, że raczej sprawniej mi się nawiguje po wodach życia publicznego niż kilka lat temu.
ADAMUS: Dobrze. OK. A więc, co jest w powietrzu?
TESS: Och, wszystko co chcesz – cząsteczki, dym, powódź, mgła, ogień.
ADAMUS: Tak, ale wczujmy się teraz w świadomość.
TESS: Ach, mentalnie. Powiedziałabym, że brak równowagi psychicznej.
ADAMUS: Brak równowagi psychicznej.
TESS: Ja naprawdę czuję niepokój.
ADAMUS: OK.
TESS: Potem on wejdzie w moją przestrzeń i będę musiała... to właśnie mam na myśli mówiąc o nawigacji. Uczysz się, jak szybko prześlizgiwać się…
ADAMUS: Tak. Dobrze.
TESS: ...swoją świadomością, ponieważ świadomość zbiorowa jest gęsta i jest w niej wiele pęknięć.
ADAMUS: Puknięć? (kilka chichotów) Pęknięć, pęknięć. OK, dobrze. Dziękuję.
TESS: Tak.
ADAMUS: Doceniam to. Miło widzieć cię tutaj. Robisz ostatnio dużo rzeczy typu Oh-Be-Ahn. Nie wiem, czy ludzie zdają sobie z tego sprawę, ale ja wiem, że ty je robisz. Jesteś w tym. Taak.
Iwona, jak się masz?
IWONA: Świetnie, dziękuję.
ADAMUS: Dobrze.
IWONA: Czuję się wspaniale! (chichocze)
ADAMUS: Cieszę się, że znów cię widzę. Dobrze.
IWONA: Ja też się cieszę, że cię widzę.
ADAMUS: Co daje się wyczuć w powietrzu?
IWONA: Gęstość zbiorowej świadomości i coś, co odczuwam jako rozciąganie się dualności.
ADAMUS: Taak.
IWONA: Jeśli w jednej części świata są powodzie, a w drugiej pożary, to czuję, że dualność właśnie się rozciąga.
ADAMUS: Taak, i dobrze jest tutaj zwrócić uwagę na pogodę, pogoda jest generalnie kształtowana, tworzona, przez świadomość. Wiesz, można studiować pogodę przez cały dzień i uczyć się o jej uwarunkowaniach z naukowego punktu widzenia, ale tak naprawdę na pogodę na planecie wpływa świadomość i teoretycznie na planecie, teoretycznie, powinna być łagodna, umiarkowana pogoda przez większość czasu, a nie ta huśtawka. Tak było dawniej. Ale obecnie powinno być całkiem spokojnie, a nie jest.
IWONA: Nie jest.
ADAMUS: Nie. Pogoda reaguje na świadomość, a pogoda obejmuje, według mnie, takie rzeczy jak te dzikie pożary, powodzie i inne zjawiska. Wskaż jedną z rzeczy, które dzieją się w związku z pogodą i planetą, fizyczną planetą?
(Iwona milczy)
Za dużo myślisz. Już to miałaś. Już to miałaś, a potem zaczęłaś się nad tym zastanawiać.
IWONA: Tak, jak wspomniałam, dualność jest właśnie teraz podważana.
ADAMUS: Tak. Dualność jest podważana, a także właśnie teraz, jak już mówiliśmy, Gaja odchodzi. Gaja mówi: „OK, ludzie. To jest wasze miejsce. Teraz wy przejmujecie stery”. A to skutkuje wieloma zjawiskami, które z jednej strony wnoszą chaos, ale z drugiej strony jest to właściwie bardzo, bardzo dobre, ponieważ ludzie muszą zająć się planetą, jak nigdy dotąd. I, wiecie, biorąc wszystko pod uwagę, nie upłynie wiele czasu, kiedy ludzie zmuszeni będą przejąć odpowiedzialność za tę planetę.
Eech, trochę wykraczam poza temat, ale nie ma takiej planety w całym stworzeniu, gdzie istoty, które ją zamieszkują, miałyby przejąć za nią pełną odpowiedzialność. Nie ma wielu miejsc we wszechświecie, gdzie przebywające tam istoty są zakorzenione, osadzone, wcielone w fizyczną strukturę taką jak ta, a nawet jeśli takie są, nie ma tam takiej grupy, która uczyłaby się teraz brać odpowiedzialność za swoją planetę, za swoje miejsce zamieszkania. To jest wręcz fenomenalne i wszyscy, wszystko obserwuje, co się tu teraz dzieje. Tak. Dobrze.
Dla zaoszczędzenia czasu dam moją odpowiedź na pytanie, co jest w powietrzu, a wy to poczujcie – Tess właściwie tę rzecz nazwała – niepokój. Chyba najpierw powiedziałaś o braku równowagi psychicznej, co jest bardzo prawdziwe, ale chodzi o ogromny niepokój na planecie w tej chwili, i to on sprawia, że czujesz się zaniepokojona, sprawia, że wszyscy czujecie się zaniepokojeni.
Co to jest niepokój? Linda, co to jest niepokój? Nie żebyś kiedykolwiek go odczuwała, ale... (kilka chichotów) Przebywając w pobliżu Cauldre'a i mnie…
LINDA: Intensywne poczucie dyskomfortu.
ADAMUS: W związku z czym?
LINDA: Czymkolwiek.
ADAMUS: Czymkolwiek.
LINDA: W związku ze sprawami, które są poza kontrolą.
ADAMUS: OK, robisz założenie, że są poza kontrolą. OK.
LINDA: No właśnie.
ADAMUS: Tak więc wszędzie teraz na planecie daje się odczuć ogromny niepokój, czego stajecie się świadomi w sposób widzialny i odczuwalny, mając do czynienia z dziwną pogodą, pożarami, powodziami czy innymi zjawiskami. Ale tak naprawdę zauważalny jest teraz, gdy się w to wszystko wczujecie – i nie myślcie o tym, ale się wczujcie – ogromny niepokój.
Niepokój pojawia się, kiedy ludzie, grupy, nie bardzo rozumieją, co się może wydarzyć. Macie tutaj powiedzenie „kiedy spadnie drugi but”*, ale nie jesteście pewni, kiedy spadnie i co się stanie, kiedy spadnie. Każdy wie na jakimś poziomie, każdy człowiek na planecie wie, że coś się teraz dzieje i nie przypomina to tego, co było wcześniej. To nie jest do niczego podobne. Jak powiedział David, w tej chwili w skali od jednego do dziesięciu, to jest sto, jeśli idzie o zachodzące zmiany. I jeśli naprawdę nie rozumiecie, co się dzieje i jeśli naprawdę nie wiecie, w jakim kierunku sprawy zmierzają, co będzie dalej – nie w szczegółach, ale w sensie ewolucji spraw – to jest to przerażające. To prowadzi do niepokoju.
*powiedzenie oznaczające czekanie na to, co będzie dalej, na coś nieuniknionego – przyp. tłum.
A wtedy ktoś doznaje niepokoju i zaczyna myśleć o tym w znajomy wam sposób. „Dlaczego tak się czuję?” lub nawet „Co czuję? Dlaczego tak się czuję?” A potem próbuje to skorygować w swoim umyśle. Następuje wtedy zakłócenie równowagi psychicznej, ponieważ ten ktoś próbuje rozwiązać problem w swoim umyśle, a odpowiedzi w umyśle nie ma. Odpowiedź istnieje, ale nie ma jej tutaj. (wskazuje na głowę)
Wtedy pojawia się niepokój. Niepokój odbiera oddech. Niepokój jest źródłem wielu problemów, takich jak bezsenność, nadmierne picie lub palenie marihuany. Ludzie próbują sobie radzić z lękiem w dziwny sposób. Niektórzy robią to w sposób, który uznałbym za bardzo zdrowy psychicznie i fizycznie. Idą na długi spacer. Odsuwają się od innych ludzi na jakiś czas. Przestają główkować. Rezygnują z całej tej logiki, której umysł używa próbując coś zrozumieć.
A wy, Shaumbra, jesteście w tym ekspertami. To nieomal wasz wynalazek. Bierzecie wszystko do siebie: „Co jest ze mną nie tak?” zamiast pytać: „Co się dzieje dookoła mnie? Ze mną jest wszystko w porządku. Naprawdę wszystko ze mną dobrze. Ale dlaczego wyczuwam ten cały niepokój, całą tę dziwność?” I wtedy uświadamiacie sobie: „Och, to jasne, ponieważ przechodzimy teraz przez ogromną transformację” – nigdy za wiele powtarzania tego. To nie jest jedno z tych, no wiecie, przewidywań przyszłych wydarzeń. Jesteście w samym środku tego procesu. To wszystko dzieje się właśnie tutaj, właśnie teraz i właśnie dlatego tu jesteście.
Zdecydowaliście się wejść w sam środek tego całego niepokoju, który dominuje teraz na planecie. On nie jest wasz. Nie, nie, naprawdę nie. Czasami będziecie się ze mną o to kłócić. Ciągle do tego wracamy i wciąż się spieramy.
Tad, jesteś jedną z moich ulubienic. (kilka chichotów) Och! Ciągle się spieramy. A szczególnie lubię te spory po wypiciu ze dwóch kieliszków wina, ty i ja spieramy się w innych wymiarach – to jest duchowe wino – i po prostu się kłócisz i stajesz się taka... Gary mówi: „Wiem, o czym on mówi”. (Gary kiwa głową) Aha! Aha! I to mi się podoba, bo jesteś zadziorna, jesteś żywiołowa. Nie zamierzasz zadowolić się niczym innym, jak tylko tym, po co tu przyszłaś. Nie dasz się zepchnąć na bok ani zbić z tropu, ale, kurczę, jak ty spierasz się o różne rzeczy! I jedną z rzeczy, o które się ze mną spierasz, jest to, co jest z tobą nie tak. A ja mówię: „Tad, nie ma w tobie nic złego poza tym, że zastanawiasz się, co jest z tobą nie tak”.
„Ze mną jest coś nie tak, bo gdyby nie było, moje życie byłoby...” A tymczasem nic złego się z tobą nie dzieje. Kiedy to zaakceptujesz i się z tym pogodzisz, poczujesz się dobrze, a i Gary poczuje się lepiej. (więcej śmiechu, gdy Gary się zgadza składając dłonie i pochylając głowę) Namaste, bracie. (Adamus chichocze) To nie było dwadzieścia dolarów, to było sto dolarów! (więcej chichotów)
Jest więc ten ogromny niepokój. Czy moglibyśmy w tym momencie zatrzymać się na chwilę, żebyście uświadomili sobie, że to nie jest wasze? Naprawdę nie jest. Bierzecie to do siebie. Czujecie to. Wyczuwacie. Stajecie się niespokojni. Stajecie się szaleni i dziwni. Jesteśmy we właściwym miejscu we właściwym czasie. Planeta jest we właściwym miejscu. Będę żył – nie mogę umrzeć, więc i tak będę żył – i twierdził, że wszystko jest dokładnie tak, jak powinno teraz być. Działamy zgodnie z planem, a właściwie nieco z wyprzedzeniem w stosunku do harmonogramu planety.
Są różne sposoby działania, ale ludzie mają skłonność do wybierania często drogi cierpienia. Nie chcę się dzisiaj zajmować cierpiętnictwem. Mam kilka innych tyrad do wygłoszenia, więc to nie jest jedna z nich (kilka chichotów), ale jest to jedno z zadań, które chciałbym wykonać z Shaumbrą, która ruszy do przodu po dzisiejszym dniu, jeśli dojdziemy tak daleko…
LINDA: A dojdziemy?
ADAMUS: Tak, tak. Tak. Przeprowadziłem rozgrzewkę, bieg treningowy, a teraz jestem gotowy na prawdziwą akcję.
Jednym z zadań, które zamierzamy podjąć, jest... (Adamus wzdycha) To zależy od was, ale nadszedł czas, żeby cała ta koncepcja cierpienia na planecie uległa zmianie. Ono jest niepotrzebne, ale jest głęboko zakorzenione. Za każdym razem, kiedy przechodzicie obok kościoła i widzicie w nim wiszącego tam mojego kumpla (śmiech), jeśli wiecie, co mam na myśli, to jest to przypomnienie wszystkim: „Cierp! Cierp! Cierp!” To po prostu stało się sposobem życia na tej planecie, a to, co mnie martwi, to fakt, że ludzie zaakceptowali to cierpienie. Mówią: „Cóż, taka jest droga człowieka”. Nie! Nie, nie taka jest droga. I to jest jeden z tych tematów, które podejmiemy w naszej nowej serii, której nazwa podobno została już ustalona: „Sztuka siedzenia na ławce”. Będziemy spędzać czas na ławce niczego nie planując, a jedną z czynności będzie skierowanie naszego światła wprost w samo cierpienie, wprost w jego bebechy, w same trzewia tego, co nazywa się cierpieniem, skierowanie nań światła i uwolnienie go. Po co cierpieć? Kto by chciał...
Gdybyście mieli zupełnie czystą, otwartą kartę i na pytanie: „Co chciałbym zrobić?”, odpowiedzieli sobie: „Udam się na tę planetę Ziemia. Przyjmę fizyczne ciało”. Cóż, to byłoby cierpienie numer jeden. (kilka chichotów) Pamiętajcie o tym następnym razem, kiedy będziecie tworzyć planetę. (więcej chichotów) Ale po co to cierpienie? Jest ono zwyczajnie niepotrzebne. To jest jeden z wątków, których należy się spodziewać w naszej nowej serii. Ale wracajmy do tematu.
Niepokój jest wszędzie i nie minie. A ludzie – Tess wspomniała o braku równowagi psychicznej – naprawdę zaczną wariować. Wszystko do tej pory było rozgrzewką, po prostu przygotowywaniem do prawdziwego szaleństwa...
LINDA: Ooch!
ADAMUS: ...na planecie. Cóż, to prawda. Zobaczycie to wszędzie wokół siebie. Ale pamiętajcie, proszę, że kiedy wejdziemy w nową serię, wy usiądziecie na ławce w parku i powiecie: „Łał, jesteśmy dokładnie tam, gdzie powinniśmy być”. To, co stare, podlega wstrząsom. COVID robi genialną robotę wywołując wstrząsy na najgłębszych poziomach. Wszystko zostaje wstrząśnięte. Jeśli chodzi o was, to nie macie się czym martwić, a ja się postaram wam to zapewnić, nawet jeśli dzisiaj będę musiał dać wam kopniaka w tyłek, co na pewno zrobię.
LINDA: I to ma pomóc na nasz niepokój? (śmiech)
ADAMUS: Absolutnie! Absolutnie. (Adamus chichocze) Coś ty taka pesymistyczna, Linda! Czy nie możesz tego obrócić w coś dobrego? „Dziękuję ci, Adamus, że się pojawiłeś i zapewniłeś nas, że jeśli mamy zostać, to będziemy zdrowi, bogaci i mądrzy”.
LINDA: Bo inaczej skopiesz nam tyłek.
ADAMUS: Tak, dzisiaj. Później już nie.
LINDA: Och, och, och.
ADAMUS: Tak, tylko dzisiaj.
W porządku. A więc pytanie, zanim pójdziemy dalej. Na planecie panuje ten ogromny niepokój. Czy moglibyście poświęcić chwilę na uświadomienie sobie, że on was nie dotyczy? Naprawdę nie. Macie jakieś swoje inne lęki, ale są one całkiem małe. Lęk o to, jak… powiem to później, kiedy już skopię wam tyłki.
Co jest waszym schronieniem?
Dalej na stronie: https://winoduszy.blogspot.com/2021/08/seria-merlin-ja-jestem-shoud-11.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz