niedziela, 18 lipca 2021

Szpiegowanie i oczernianie jest 'Un-American,' nie Tucker Carlson

moving forward with the truth eraoflightdotcom
 

W poniedziałek, 28 czerwca, na gospodarza Fox Tucker Carlson spadła bomba mid-show, ogłaszając, że został poproszony przez "whistleblower", który powiedział mu, że był szpiegowany przez NSA.

"Agencja Bezpieczeństwa Narodowego monitoruje naszą komunikację elektroniczną" - powiedział - "i planuje ją ujawnić, próbując zdjąć ten program z anteny".

Reakcja była szybka, prześmiewcza i wściekła. "Carlson brzmi coraz bardziej jak gospodarz InfoWars i notoryczny teoretyk spiskowy Alex Jones" - zauważył Brian Stelter, analityk medialny CNN. Vox zrugał Carlsona jako "seryjnego bajkopisarza", którego twierdzenia są "pozbawione dowodów". Washington Post zażartował, że "w świadectwie tego, jak bardzo wiarygodność Tucker Carlson Tonight spadła", nawet grupy takie jak Pen America i Reporters Committee on the Freedom of the Press nie komentowały tej historii, podczas gdy CNN dowiedziało się od swoich zawsze niezawodnych "ludzi zaznajomionych ze sprawą", że nawet szefowie Carlsona w Fox nie uwierzyli mu.

Nic z tego nie było zaskakujące. Wielu ludzi mediów gardzi Carlsonem. On może być Exhibit A w zjawisku n+2 epitetów, które stały się standardową matematyką w erze Trumpa, tj. jeśli uważałeś go za "dupka" w 2015 roku, przeskoczyłeś po Charlottesville prosto obok rasisty do białego supremacjonisty i tam pozostałeś. W newsroomach mówi się o nim ściszonym głosem, jak o mitycznym potworze. Paranoiczna plotka, że kandyduje na prezydenta (nie kandyduje) pochodzi niemal wyłącznie od garstki redaktorów i producentów, którzy przekonali się, że to prawda, na poły z lęku, a na poły z podświadomej desperacji, by znaleźć generujące kliknięcia zastępstwo dla Donalda Trumpa.

Historia NSA nabrała rumieńców rankiem 7 lipca zeszłego tygodnia, kiedy Carlson wystąpił w programie Marii Bartiromo. Powiedział, że wkrótce wyjdzie na jaw, że NSA "wyciekła treść mojego e-maila do dziennikarzy", twierdząc, że wie o tym, ponieważ jeden z nich zadzwonił do niego z prośbą o komentarz. Jak na zawołanie, kilka godzin później, w Axios ukazał się artykuł "Scoop: Tucker Carlson starał się o wywiad z Putinem w czasie, gdy twierdził, że jest szpiegowany".

W mgnieniu oka wyschły wszystkie zaprzeczenia, jakie pojawiły się na początku tej historii (jak np. bezsensowny nacisk NSA na to, że Carlson nie był "celem" inwigilacji). Zostały one natychmiast zastąpione nową, bardziej pokrętną retoryką, której przykładem jest niesamowicie ohydny wywiad przeprowadzony przez byłą urzędniczkę Busha Nicolle Wallace w MSNBC. Panel Wallace obejmował gryzoniowatego byłego członka zespołu Roberta Muellera, Andrew Weissmana, oraz innego z wydawałoby się nieograniczonej puli wymiennych komentatorów byłych ludzi FBI, Franka Figliuzzi.

Weissman potępił Carlsona za sianie "nieufności" w społeczności wywiadowczej, która według niego jest "tak antyamerykańska". Wallace, który, jak pamiętamy, był pomysłem MSNBC na głos "crossover", aby przyciągnąć młodszą demografię, zgodził się, że Carlson przyczynił się do "rosnącego chóru nieufności wobec agencji wywiadowczych naszego kraju". Figliuzzi powiedział, że celem Carlsona i GOP-u było "osłabienie zaufania społeczeństwa do instytucji". Każdy z nich wygłosił identyczny punkt widzenia, używając tych samych słów, minus drobne, nerwowe różnice, tak jakby wszyscy próbowali odczytać to samo stwierdzenie z ruchomego telepromptera.

Scena ta była doskonale reprezentatywna dla tego, czym stała się dawna "liberalna" prasa: zbiorowiskiem obecnych i byłych funkcjonariuszy organów ścigania, udających dziennikarzy, zaangażowanych w patriotyczne potępianie krytyków i recytowanie quasi-oficjalnych oświadczeń.

**Source

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz