"Doświadczenie uczy nas, aby być najbardziej na naszej straży, aby chronić wolność, gdy cele rządu są korzystne."-Supreme Court Justice Louis D. Brandeis.
Federalna grupa uderzeniowa ds. szczepień COVID-19 może wkrótce zapukać do Twoich drzwi, zwłaszcza jeśli mieszkasz w społeczności o niskim poziomie szczepień. Czy wpuścisz ich do środka?
Co więcej, czy jesteście zobowiązani do otwarcia drzwi?
Administracja Bidena ogłosiła, że planuje wysłać federalne "zespoły szybkiego reagowania" do społeczności o niskim wskaźniku przeszczepialność w celu promowania bezpieczeństwa i dostępności szczepionki COVID-19.
To wszystko jest w porządku i dobre, jeśli chodzi o rządową propagandę, ale nic nigdy nie jest tak proste i nieskomplikowane, jak twierdzi rząd, zwłaszcza gdy uzbrojone, wędrujące bandy zmilitaryzowanych agentów rozmieszczonych przez Nanny State pojawiają się u twoich drzwi z agendą, która jest sprzeczna z tym, co sędzia Sądu Najwyższego Louis Brandeis określił jako konstytucyjne "prawo do bycia pozostawionym w spokoju".
Każda próba rządu, by naruszyć prawa obywateli do prywatności lub stworzyć system, dzięki któremu ludność może być namierzana, śledzona i wyróżniana, musi być traktowana z najwyższą ostrożnością. Te "wizyty" od drzwi do drzwi przez zespoły szybkiego reagowania COVID-19 z pewnością kwalifikują się jako program rządowy, którego cel, choć pozornie łagodny, budzi poważne zastrzeżenia konstytucyjne.
Po pierwsze, chodzi o samą wizytę.
Podczas gdy agenci rządowi mogą zbliżać się do obywateli, rozmawiać z nimi, a nawet zadawać im pytania bez naruszania Czwartej Poprawki, Amerykanie mają prawo nie odpowiadać na pytania, a nawet nie rozmawiać z agentem rządowym.
Sądy podtrzymały te wizyty "pukanie i rozmowa" jako zgodne z prawem, rozumując, że nawet jeśli otoczenie domu jest chronione przez Czwartą Poprawkę, istnieje dorozumiana licencja na zbliżanie się do miejsca zamieszkania, pukanie do drzwi/dzwonienie dzwonkiem i dążenie do kontaktu z mieszkańcami. Jednakże, spotkanie jest całkowicie dobrowolne i osoba nie ma obowiązku rozmawiać z agentem rządowym w tej sytuacji.
W rzeczywistości, nie musisz nawet odpowiadać lub otwierać drzwi w odpowiedzi na pukanie/dzwonek agenta rządowego, a jeśli odpowiesz na pukanie, możesz przerwać rozmowę w dowolnym momencie. Masz również prawo żądać, aby agenci rządowi opuścili posesję, gdy cel wizyty zostanie ustalony. Urzędnicy państwowi nie będą egzekwować żadnego prawa lub nakazu w tym kontekście, a więc nie mają upoważnienia prawnego do pozostania na terenie posesji po tym, jak właściciel domu lub mieszkaniec wyraźnie odwoła dorozumianą licencję na wejście na teren posesji.
Kiedy działania rządu wykraczają poza zwykłe podejście do drzwi i pukanie, ryzykuje on naruszenie Czwartej Poprawki, która wymaga nakazu i prawdopodobnej przyczyny możliwego wykroczenia w celu przeszukania czyjejś własności. Agent rządowy naruszyłby Czwartą Poprawkę, gdyby węszył po lokalu, zaglądając do okien i udając się do innych miejsc w poszukiwaniu mieszkańców.
Należy zaznaczyć, że niektórzy sędziowie (w tym sędzia Sądu Najwyższego Gorsuch) uważają, że umieszczenie znaków "No Trespassing" lub podjęcie innych kroków w celu utrudnienia dostępu do drzwi jest wystarczające, aby zanegować wszelkie dorozumiane pozwolenie dla agentów rządowych lub innych osób na zbliżanie się do domu, ale ten pogląd nie jest powszechnie akceptowany.
Podczas gdy teoretycznie można odmówić rozmowy z policją lub innymi urzędnikami państwowymi podczas spotkania typu "pukanie i rozmowa", co sądy uznały za uzasadnienie odrzucenia skarg na tę taktykę śledczą policji, rzeczywistość jest o wiele inna. W rzeczy samej, nierozsądne jest sugerowanie, że osoby zaskoczone tą taktyką nie będą czuły się pod presją w gorącej chwili, aby spełnić prośbę o rozmowę z agentami rządowymi, którzy okazują oficjalne referencje i często są ciężko uzbrojeni, nie mówiąc już o pozwoleniu im na przeszukanie czyjejś własności. Nawet jeśli taka zgoda zostanie odrzucona, policja jest znana z tego, że po prostu zakuwa właściciela domu w kajdanki i przeprowadza przeszukanie mimo jego sprzeciwu.
Po drugie, istnieje niebezpieczeństwo nieodłącznie związane z tymi spotkaniami typu "knock-and-talk".
Chociaż sądy przyjęły fikcję, że "pukanie i rozmowy" są "dobrowolnymi" spotkaniami, które nie różnią się od innych akwizycji od drzwi do drzwi, ta wątpliwa konstytucyjnie taktyka jest wysoce zastraszającą konfrontacją mającą na celu wywarcie presji na osoby, aby pozwoliły policji na dostęp do domu, co następnie toruje drogę do bezpodstawnego przeszukania domu i własności.
Chodzenie do domów i podejmowanie kroków w celu rozmowy z mieszkańcami jest podobne do taktyki "pukania i rozmowy" stosowanej przez policję, która może być niebezpieczna zarówno dla właścicieli domów, jak i agentów rządowych. Rzeczywiście, "pukanie i rozmowa" z policją stało się cienko zawoalowanym, pozbawionym nakazu działaniem, w którym obywatele są zmuszani i zastraszani do "rozmowy" z ciężko uzbrojoną policją, która "puka" do ich drzwi w środku nocy.
"Pukanie i strzelanie" byłoby jednak bardziej trafne.
"Pukanie i rozmowy" nie tylko stanowią poważne naruszenie prywatności i bezpieczeństwa właścicieli domów, ale połączenie agresji i zaskoczenia stosowane przez policję jest również receptą na gwałtowną konfrontację, która rzadko kończy się dobrze dla tych, którzy są odbiorcami tej taktyki.
Na przykład, chociaż 26-letni Andrew Scott nie popełnił żadnego przestępstwa i nigdy nie wystrzelił ani jednej kuli, ani nie groził policji, został zastrzelony przez policję, która agresywnie zapukała do niewłaściwych drzwi o 1:30, nie zidentyfikowała się jako policja, a następnie wielokrotnie strzelała i zabiła Scotta, gdy ten odpowiedział na drzwi, trzymając broń w samoobronie. Policja prowadziła dochodzenie w sprawie przekroczenia prędkości, angażując się w środku nocy w "pukanie i rozmowę" w kompleksie apartamentów Scotta.
Carl Dykes został postrzelony w twarz przez zastępcę hrabstwa, który w środku nocy dobijał się do drzwi Dykesa, nie przedstawiając się. Z powodu doniesień o ucieczce więźniów z lokalnego więzienia, Dykes przyniósł ze sobą strzelbę, kiedy otworzył drzwi.
Te i inne incydenty jasno pokazują, że chociaż Amerykanie mają konstytucyjne prawo do kwestionowania legalności działań policji lub sprzeciwiania się bezprawnemu rozkazowi policji, to takie postępowanie często może doprowadzić do aresztowania, zastrzelenia lub śmierci.
Po trzecie, istnieje pytanie, w jaki sposób rząd planuje wykorzystać informacje, które uzyskuje podczas tych wizyt typu "knock-and-talk".
Ponieważ deklarowanym celem programu jest promowanie szczepień, właściciele domów i inne osoby mieszkające w danym miejscu z pewnością będą pytane o to, czy są zaszczepione. Ponownie, masz prawo nie odpowiedzieć na to lub jakiekolwiek inne pytanie. W rzeczy samej, można by wysunąć argument, że nawet zadawanie tego pytania jest niewłaściwe, jeśli celem programu jest jedynie zapewnienie, że Amerykanie "mają informacje, których potrzebują na temat tego, jak bezpieczna i dostępna jest szczepionka".
Zgodnie z Ustawą o Prywatności, 5 USC. 552a, agencja powinna zbierać i przechowywać tylko takie informacje o osobie, które są "istotne i konieczne do osiągnięcia celu agencji". W tej sytuacji agent rządowy mógłby osiągnąć cel, jakim jest zapewnienie, że osoby mają informacje o szczepionce, po prostu przekazując te informacje (na piśmie lub ustnie) i nie musiałby znać statusu szczepień mieszkańców. W zakresie, w jakim agenci proszą, gromadzą i przechowują informacje o statusie szczepień mieszkańców, może to stanowić naruszenie Ustawy o Prywatności.
Oczywiście, zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że program ten mógłby być wykorzystany do innych, bardziej nikczemnych celów, nie związanych z zachęcaniem do szczepień. Podobnie jak w przypadku "knock-and-talk policing", agenci rządowi mogą nadużywać swoich pozorów władzy, aby wejść do domu i uzyskać inne informacje o nim i o tych, którzy w nim mieszkają. Gdy drzwi zostaną otwarte przez mieszkańca, wszystko, co agenci mogą zobaczyć ze swojego punktu obserwacyjnego, może zostać zgłoszone organom ścigania.
Co więcej, choć przypuszczalnie celem będą obszary o wykazanym niskim wskaźniku szczepień, nie ma gwarancji, że program ten nie zostanie wykorzystany jako przykrywka do prowadzenia nadzoru nad obszarami uznanymi za obszary o "wysokiej przestępczości" w celu uzyskania informacji wywiadowczych dla celów egzekwowania prawa.
Byliśmy już na tej drodze wcześniej, kiedy rząd wysyłał swoich szpiegów, aby gromadzili informacje o amerykańskich obywatelach, przesłuchując ich bezpośrednio lub prosząc ich sąsiadów, aby na nich donosili.
Pamiętacie bardzo inwazyjne i natrętne badanie American Community Survey?
W przeciwieństwie do tradycyjnego spisu powszechnego, który zbiera dane co dziesięć lat, American Community Survey (ACS) jest wysyłany do około 3 milionów domów rocznie, a jego koszt wynosi setki milionów dolarów. Ponadto, podczas gdy tradycyjny spis ogranicza się do ustalenia liczby osób mieszkających w każdym mieszkaniu, ich wieku i pochodzenia etnicznego, własności mieszkania i numerów telefonów, ACS jest znacznie bardziej inwazyjny, zadając pytania dotyczące zwyczajów kąpielowych respondentów, kosztów użytkowania domu, płodności, historii małżeństwa, dojazdów do pracy, kredytów hipotecznych i ubezpieczeń zdrowotnych, wśród innych bardzo osobistych i prywatnych spraw.
Osoby, które otrzymają ACS muszą go wypełnić lub podlegać karom pieniężnym. Chociaż nie pojawiły się żadne doniesienia o osobach, które faktycznie zostały ukarane za odmowę odpowiedzi na ankietę, potencjalne kary, które mogą być nałożone za odmowę uczestnictwa w ACS są oszałamiające. Za każde pytanie, na które nie udzielono odpowiedzi, grozi grzywna w wysokości 100 dolarów. A za każdą celowo fałszywą odpowiedź na pytanie, kara wynosi 500 dolarów. Dlatego, jeśli osoba reprezentująca dwuosobowe gospodarstwo domowe odmówiła wypełnienia jakiegokolwiek pytania lub po prostu odpowiedziała bezsensownie, łączne grzywny mogą wynosić od 10 000 do 50 000 dolarów za nieprzestrzeganie zasad.
Przy 28 stronach (z dodatkowym 16-stronicowym pakietem instrukcji), ACS zawiera jedne z najbardziej szczegółowych i inwazyjnych pytań, jakie kiedykolwiek zostały umieszczone w kwestionariuszu spisu powszechnego. Dotyczą one spraw, o których rząd po prostu nie powinien wiedzieć, w tym między innymi pytań dotyczących zwyczajów kąpielowych respondentów, kosztów użytkowania domu, płodności, historii małżeństwa, dojazdów do pracy, kredytu hipotecznego i ubezpieczenia zdrowotnego. Na przykład, ACS pyta ile osób mieszka w [Pana/Pani] domu, wraz z ich imionami i szczegółowymi informacjami o nich, takimi jak ich związek z [Panem/Panią], stan cywilny, rasa oraz ich problemy fizyczne, umysłowe i emocjonalne, itp. Ankieta pyta również o liczbę sypialni i łazienek w domu, paliwo używane do ogrzewania domu, koszt elektryczności, rodzaj posiadanej hipoteki i miesięczne płatności hipoteczne, podatki od nieruchomości itp.
To jednak nie wszystko.
Ankieta wymaga również informacji o tym, ile dni chorował(a) Pan(i) w zeszłym roku, ile posiada Pan(i) samochodów i ile przejechał(a) mil, czy ma Pan(i) problemy z wchodzeniem po schodach, o której godzinie wychodzi Pan(i) codziennie rano do pracy, a także bardzo szczegółowych pytań dotyczących Pana(i) spraw finansowych. Ankieta wymaga, abyś naruszył prywatność innych osób, podając nazwiska i adresy swoich przyjaciół, krewnych i pracodawcy. Kwestionariusz wymaga również od Pana(i) podania innych informacji na temat osób w Pana(i) domu, takich jak poziom ich wykształcenia, ile lat szkoły ukończyli, jakimi językami się posługują i kiedy ostatnio pracowali w jakimś zawodzie, między innymi.
Podczas gdy niektóre z pytań ACS mogą wydawać się dość rutynowe, prawdziwe niebezpieczeństwo tkwi w tym, że nie wiemy dlaczego te informacje są potrzebne, jak będą one wykorzystane przez rząd lub z kim będą one dzielone.
Wreszcie, masz prawo powiedzieć "nie".
Niezależnie od tego, czy policja puka do twoich drzwi o 2 w nocy, czy o 2:30 w nocy, tak długo jak jesteś "proszony" o rozmowę z policjantem, który jest uzbrojony po zęby i skłonny zabić przy najmniejszej prowokacji, nie masz zbyt wiele miejsca na opór, nie jeśli cenisz swoje życie.
Przeszukania typu "puk i rozmowa" to niewiele więcej niż policyjne wyprawy na ryby przeprowadzane bez nakazu.
Celem jest zastraszenie i przymuszenie.
Niestety, z departamentami policji coraz bardziej przesuwającymi się w kierunku pre-przestępczości i polegającymi na wątpliwej ocenie zagrożenia, ostrzeżeniach behawioralnych, oflagowanych "słowach" i raportach o "podejrzanej" aktywności, mających na celu wyłapanie potencjalnych wrogów państwa, będziemy świadkami większej ilości tych bezzasadnych taktyk policyjnych typu "pukanie i rozmowa", za pomocą których policja próbuje obejść wymóg nakazu z Czwartej Poprawki i zakaz nieuzasadnionych przeszukań i konfiskat.
Oto sedno sprawy.
Ci agenci przychodzą do twojego domu w jednym celu: aby zebrać informacje na twój temat.
Jest to forma zastraszania, oczywiście. Nie powinieneś odpowiadać na żadne pytania, na które nie czujesz się komfortowo, dotyczące historii szczepień lub czegokolwiek innego. Im więcej informacji podasz, tym bardziej mogą one zostać wykorzystane przeciwko tobie. Po prostu poproś ich grzecznie, ale stanowczo, aby odeszli.
W tym przypadku, podobnie jak w wielu innych interakcjach z agentami rządowymi, Pierwsza, Czwarta i Piąta Poprawka (i twój telefon komórkowy nagrywający spotkanie) są twoją najlepszą ochroną.
Zgodnie z Pierwszą Poprawką, nie musisz mówić (do urzędników państwowych lub kogokolwiek innego). Czwarta Poprawka chroni Cię przed nieuzasadnionymi rewizjami i konfiskatami dokonywanymi przez rząd. A zgodnie z Piątą Poprawką, masz prawo zachować milczenie i nie mówić nic, co mogłoby być użyte przeciwko tobie.
Możesz również wywiesić znak "No Trespassing" na swojej posesji, aby stanowczo ogłosić, że korzystasz z prawa do pozostania w spokoju. Jeśli widzisz, że urzędnicy państwowi włóczą się po twojej posiadłości i zaglądają przez okna, moim zdaniem masz do czynienia z naruszeniem Czwartej Poprawki. Urzędnicy państwowi mogą dzwonić do drzwi, ale gdy uprzedzisz ich, że nadszedł czas, aby odeszli, nie mogą pozostać na twojej posesji.
Ważne jest, aby wyrazić się jak najjaśniej i poinformować ich, że wezwiesz policję, jeśli nie odejdą. Możesz również nagrać swoje spotkanie z agentem rządowym. Jeśli nadal nie odejdą, natychmiast zadzwoń na lokalną policję i zgłoś, że ktoś wtargnął na Twoją posesję.
Pamiętaj, że masz swoje prawa.
Rząd nie chciał, abyśmy wiedzieli o tych prawach, a tym bardziej, abyśmy ich przestrzegali podczas całej tej sprawy z COVID-19.
W końcu, od lat, mocarze - ci politycy i biurokraci, którzy myślą jak tyrani i działają jak drobni dyktatorzy, niezależnie od tego, do jakiej partii należą - próbowali wyprać nam mózgi, abyśmy uwierzyli, że nie mamy prawa myśleć za siebie, podejmować decyzji o naszym zdrowiu, chronić naszych domów, rodzin i firm, działać w naszym najlepszym interesie, domagać się odpowiedzialności i przejrzystości od rządu, czy ogólnie działać tak, jakbyśmy mieli kontrolę nad własnym życiem.
Ale mamy każde prawo, a wiecie dlaczego?
Ponieważ, jak stwierdza Deklaracja Niepodległości, zostaliśmy obdarzeni przez naszego Stwórcę pewnymi niezbywalnymi prawami - do życia, wolności, własności i dążenia do szczęścia - których żaden rząd nie może nam odebrać.
Niestety, nie powstrzymało to rządu od ciągłych prób uzurpowania sobie naszych wolności na każdym kroku. W istocie, natura rządu jest taka, że niezmiennie przekracza on swoje granice, nadużywa swojej władzy i pręży totalitarne muskuły.
Weźmy na przykład ten kryzys związany z COVID-19.
To, co zaczęło się jako pozorny wysiłek mający na celu zapobieżenie zachorowaniu narodu (i świata) na nowy koronawirus, stało się kolejnym środkiem, za pomocą którego rządy światowe (w tym nasz własny) mogą rozszerzać swoje uprawnienia, nadużywać władzy i dalej uciskać swoich wyborców.
Rząd nie robi tajemnicy ze swoich planów.
Wystarczy prześledzić drogę pieniędzy, aby zorientować się, co jest w planach: więcej zmilitaryzowanej policji, więcej nalotów oddziałów SWAT, więcej inwigilacji, więcej blokad, więcej taktyk z użyciem silnej broni, mających na celu stłumienie sprzeciwu i zmuszenie nas do podporządkowania się dyktatowi rządu.
Aż strach o tym myśleć, ale nie jest to zaskakujące.
Pod wieloma względami, ten COVID-19 stan wyjątkowy wyposażył urzędników państwowych (i tych, którzy uważają swoje życie za bardziej wartościowe od naszego) w świętoszkowate, zadufane w sobie, aroganckie, Big Brother Knows Best podejście do odgórnego rządzenia, a skutki tego widać daleko i szeroko.
To brzydka, egoistyczna mentalność, która postrzega potrzeby, życie i prawa "nas, ludzi" jako nieistotne w porównaniu z tymi, którzy są u władzy.
W ten sposób ktoś, kto powinien wiedzieć lepiej, jak Alan Dershowitz, były profesor prawa z Harvardu, może sugerować, że wolni ludzie - zrodzeni w wolności, obdarzeni przez Stwórcę niezbywalnymi prawami i żyjący w kraju zrodzonym z rewolucyjnej walki o wolność jednostki - nie mają prawa do wolności gospodarczej, do nietykalności cielesnej ani do odmowy wykonania rządowego rozkazu, z którym się nie zgadzają.
Według Dershowitza, który stał się kimś więcej niż prawnym apologetą elity władzy, "nie masz prawa nie poddać się szczepieniu, nie masz prawa nie nosić maski, nie masz prawa otworzyć swojego biznesu... A jeśli odmówisz szczepienia, państwo ma prawo dosłownie zabrać cię do gabinetu lekarskiego i wbić ci igłę w ramię".
Dershowitz jest w błędzie: jak jasno stwierdzam w mojej książce Battlefield America: The War on the American People, podczas gdy sądy mogą w coraz większym stopniu ulegać rządowej marce autorytaryzmu Nanny State, wciąż mamy prawa.
Rząd może próbować ograniczyć te prawa, może odmówić ich uznania, może nawet próbować ogłosić stan wojenny i je zniweczyć, ale nie może ich wytoczyć procesu, ustanowić prawa ani siłą wyeliminować z istnienia.
**Źródło
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz