W jakim momencie demokracja staje się kleptokracją? Ten rodzaj degeneracji rutynowo dzieje się w reżimach Trzeciego Świata, ale ta sama zaraza może wystąpić w Stanach Zjednoczonych. Niewiele rzeczy uosabia "rządzenie jako grabież" tak jak zautomatyzowane kamery do mandatów drogowych, które setki lokalnych rządów narzuciły kierowcom w całym kraju.
Louis za naruszenie Konstytucji USA, ponieważ kierowcy byli zmuszani do udowadniania, że są niewinni. Ale gdzie indziej burmistrzowie i biurokraci nie pozwolili, aby prawa konstytucyjne przeszkodziły im w żarliwej pogoni za przychodami.
Jedne z najbardziej bezczelnych nadużyć mają miejsce w Dystrykcie Kolumbii, gdzie każdego roku wystawia się prawie milion mandatów z fotoradarów. Amerykańskie Stowarzyszenie Samochodowe (AAA) potępiło jeden z fotoradarów w Dystrykcie Kolumbii w pobliżu granicy z Maryland jako "staromodną, nastawioną na zarabianie pieniędzy, zdzierającą z kierowców pułapkę na prędkość rodem z 'Książąt Hazzardu'". Pojedynczy fotoradar w Waszyngtonie wygenerował ponad sto tysięcy mandatów i 11 milionów dolarów grzywny.
Kombinacja fotoradarów i bezwstydnych biurokratów może wtrącić obywateli w kafkowskie piekło. 2 listopada ubiegłego roku Doug Nelson, 73-letni pracownik poczty i weteran z Wietnamu, został porwany przez samochód, gdy wracał do domu po późnej zmianie. Nelson szybko oddał swój pojazd napastnikom z pistoletami w rękach. Złożył doniesienie na policję i jego samochód został w końcu odzyskany, ale tablice rejestracyjne zostały skradzione przez złodziei.
W następnych tygodniach Nelson był oszołomiony otrzymaniem tysięcy dolarów mandatów za wykroczenia związane z fotoradarami, których sprawcami byli złodzieje, którzy ukradli jego samochód. Nelson i jego żona wielokrotnie informowali władze stanu Waszyngton o niesprawiedliwych mandatach, ale ich skargi zostały zignorowane. Z powodu grzywien zabroniono im uzyskania nowej tablicy rejestracyjnej, a tym samym zakazano im prowadzenia ich jedynego pojazdu. Powiedziano im, że będą musieli zapłacić całą grzywnę - która szybko wzrosła do 5 000 dolarów - zanim będą mogli formalnie zakwestionować karę.
Doświadczenie Nelsona jest przykładem na to, że "należyty proces" oznacza obecnie każdy cholerny proces, który przeprowadza rząd. W Dystrykcie działa Rzecznik ds. Orzekania o Biletach, który zajmuje się przypadkami rażącej niesprawiedliwości. Ale ponieważ Nelson nie zdążył szybko złożyć "Ponownego Rozpatrzenia lub Wniosku o Odwołanie", zabroniono mu jakiejkolwiek ulgi. Lokalna stacja telewizyjna zaangażowała w sprawę swoją "I-Team", ale urzędnicy państwowi z D.C. odmówili udzielenia wywiadu telewizyjnego. Jednak żenujący rozgłos skłonił w końcu miasto do ostatecznego anulowania grzywien. Jak zauważyła Hannah Cox z Fundacji Edukacji Ekonomicznej, "Dystrykt Kolumbia niesprawiedliwie pozbawił Nelsonów możliwości korzystania z ich samochodu na znacznie dłużej niż zrobili to porywacze."
Dystrykt jest jednym z ponad 400 gmin, w tym większości największych miast w kraju, które w ostatnich dekadach nałożyły na swoje ulice kamery rejestrujące przejazd na czerwonym świetle. Kamery na czerwonym świetle cieszą się złą sławą, ponieważ zwiększają liczbę kolizji drogowych, ponieważ zachęcają kierowców do nagłego zatrzymania się, aby uniknąć kary. W 2005 roku, sześć lat po tym, jak Dystrykt Kolumbii wprowadził system czerwonych świateł, który wygenerował ponad 500.000 mandatów, analiza Washington Post wykazała, że "liczba wypadków w miejscach, gdzie zainstalowano kamery wzrosła ponad dwukrotnie". Departament Bezpieczeństwa Autostrad i Pojazdów Samochodowych na Florydzie przeanalizował dane dotyczące wypadków drogowych i w 2016 roku poinformował, że "liczba ofiar śmiertelnych wypadków podwoiła się" na skrzyżowaniach z kamerami rejestrującymi przejazd na czerwonym świetle. W badaniu Departamentu Transportu w Wirginii stwierdzono, że kamery były związane z 29% "wzrostem całkowitej liczby wypadków". Ale polityka, która niepotrzebnie zabija niektórych obywateli, jest warta zachodu, jeśli zwiększa dochody rządu, przynajmniej według moralności politycznej dominującej w wielu miastach.
Liczne badania federalne wykazały, że najbardziej skutecznym krokiem w celu zmniejszenia liczby kolizji na światłach jest wydłużenie czasu trwania żółtego światła, aby dać kierowcom więcej czasu na zatrzymanie się. W raporcie Federalnej Administracji Autostrad stwierdzono, że "wydłużenie czasu żółtego światła o jedną sekundę skutkuje 40-procentowym spadkiem liczby poważnych kolizji związanych z przejazdem na czerwonym świetle." Ale w 2015 roku, Dystrykt skrócił żółte światła na wielu skrzyżowaniach, a liczba mandatów za czerwone światło gwałtownie wzrosła. Niektóre z prywatnych firm, które instalują i utrzymują kamery rejestrujące przejazd na czerwonym świetle, mają zapisy w umowach zakazujące miastom wydłużania żółtych świateł, ponieważ zaszkodziłoby to ich zyskom.
Zdecydowana większość mandatów za przejazd na czerwonym świetle nakładana jest na kierowców, którzy skręcają w prawo na czerwonym świetle bez zatrzymania się. National Highway Traffic Safety Administration stwierdziła, że w 1998 roku w całym kraju nie było żadnych ofiar śmiertelnych "w wyniku wypadku spowodowanego skrętem w prawo na czerwonym świetle, gdy kierowca ustąpił pierwszeństwa nadjeżdżającym pojazdom". Rzecznik AAA John Townsend określił kamery rejestrujące skręt w prawo na czerwonym jako "największy skandal w zautomatyzowanym egzekwowaniu przepisów ruchu drogowego".
Pomimo zamieci zautomatyzowanych kar, w ostatnich latach w Waszyngtonie gwałtownie wzrosła liczba śmiertelnych ofiar wypadków drogowych. Więc burmistrz i Rada Miasta w zeszłym roku zagłosowali za potrojeniem liczby kamer rejestrujących przejazd na czerwonym świetle i zmniejszyli ograniczenie prędkości na większości ulic miasta do 20 mil na godzinę, tworząc nowe terytoria Yukon dla kamer. Burmistrz Muriel Bowser jest gorliwą orędowniczką polityki "Vision Zero" i ogłosiła cel zerowej liczby śmiertelnych ofiar wypadków drogowych do 2024 roku. To się nigdy nie stanie, ale jej fałszywy idealizm uświęca tyranizowanie kierowców bez względu na wszystko.
Foul play jest fair play tak długo, jak rząd czerpie zyski. W 2018 roku Rada Miasta uchwaliła ustawę o czystych rękach, która zabraniała odnawiania prawa jazdy każdemu, kto ma więcej niż 100 dolarów długu wobec rządu D.C. Ale lokalni urzędnicy nie są zobowiązani do posiadania "Czystych rąk". Inspektor Generalny Stanu Waszyngton stwierdził, że automatyczny system wystawiania mandatów wymknął się spod kontroli i "kierowcy dostają mandaty za przekroczenie prędkości, którego nie popełnili i za pojazdy, których nigdy nie posiadali". IG potępił rząd za wystawianie mandatów "bez jednoznacznej identyfikacji pojazdu naruszającego przepisy". Biurokraci miejscy byli dumni z tego, jak system mandatowy został sfałszowany. Starszy urzędnik państwowy w Waszyngtonie oświadczył: "Jesteś winny, dopóki nie udowodnisz, że jesteś niewinny... To dobrze nam służyło". Policja i urzędnicy transportu w D.C. odpowiedzieli oświadczeniem, w którym kpią, że skargi "generalnie pochodzą od tych stosunkowo nielicznych osób, które czują się uprawnione do przekraczania prędkości na ulicach Dystryktu lub przejeżdżania na czerwonym świetle." Ale setki tysięcy kierowców zostały przygwożdżone przez reżim, który jest celowo lekkomyślny i niesprawiedliwy.
Burmistrz Bowser jest dumnym orędownikiem sprawiedliwości społecznej i w zeszłym roku przemianował ulicę przed Białym Domem na "Black Lives Matter Plaza" i namalował ten slogan na asfalcie wielkimi żółtymi literami. Ale Bowser, podobnie jak inni politycy z D.C., ignoruje to, jak ich rekieterstwo biletowe karze najbardziej potrzebujących mieszkańców miasta. Według raportu z 2018 roku D.C. Policy Center, think tanku, "Sąsiedztwa, w których 80 procent lub więcej mieszkańców jest czarnych, średnio płaciły 322 dolary na mieszkańca w automatycznych biletach drogowych w porównaniu z zaledwie 20 dolarami na mieszkańca w 80 procentach białych dzielnic. Mieszkańcy czarnych dzielnic byli 17 razy bardziej narażeni na otrzymanie fotokarnetu." Ale czarne dzielnice nie miały wyższego wskaźnika wypadków samochodowych niż inne dzielnice.
Niepotrzebne i niesprawiedliwe mandaty zakłócają życie i niszczą zdolność ludzi do wyżywienia swoich rodzin. W badaniu przeprowadzonym przez Rezerwę Federalną w 2019 r. stwierdzono, że prawie połowa Amerykanów "nie może sobie pozwolić na niespodziewany wydatek w wysokości 400 dolarów lub więcej." Krajowe Stowarzyszenie Motorystów ostrzegło: "Praktyczne wyniki dla wielu biednych ludzi mogą być dużo jak umieszczenie ich w więzieniach dłużników, nie mogąc legalnie jeździć do pracy." W 2018 r. rząd D.C. stworzył "opcję pracy społecznej", w której osoby naruszające przepisy ruchu drogowego o niskich dochodach mogły spłacić mandaty, pracując nieodpłatnie dla miasta za stawkę minimalnego wynagrodzenia. Przynajmniej miasto nie stworzyło jeszcze gangów łańcuchowych pocących się, by spłacić długi za fotoradary.
Deprecjacje automatycznego egzekwowania mandatów zakładają, że dochody rządowe są magiczną różdżką, która rozwiązuje wszystkie problemy. Ale rosnące dochody nie zrobiły nic, aby zapobiec rządowi stolicy w ponurym zawodzeniu swoich mieszkańców. Wskaźnik zabójstw gwałtownie rośnie, a szkoły jeszcze przed pandemią poniosły sromotną porażkę w kształceniu uczniów o niskich dochodach. Miasto upadłoby do poziomu upadku Baltimore, gdyby nie niekończące się strumienie przychodów od rządu federalnego i towarzyszące im kradzieże.
Kamery biletowe uosabiają to, jak demokracja nie zapewnia żadnej ochrony przed politykami gotowymi zmusić obywateli do zapłacenia każdej ceny, aby zwiększyć dochody rządu. Berkeley Journal of Criminal Law zauważył w zeszłym miesiącu: "Zautomatyzowane egzekwowanie prawa nie powiodło się również przy urnie wyborczej; kamery rejestrujące przejazd na czerwonym świetle i/lub prędkość zostały odrzucone w 39 z 43 lokalnych wyborów, w których inicjatywa pojawiła się jako referendum." Ale lokalni politycy izolują się, kupując wsparcie od innych grup i blokując obywateli przed szansą na wydanie wyroku przy urnach wyborczych.
Automatyczne systemy biletowe stanowią jaskrawe obalenie iluzji, że rządy automatycznie służą ludziom. Szczególnie w przypadku polityk owianych świętością, agencje rządowe są prawie zawsze bardziej rozrzutne lub opresyjne niż przedstawiają to media. Jak długo jeszcze lokalnym politykom będzie wolno bezkarnie łupić kierowców i naruszać bezpieczeństwo?
**By James Bovard
**Source
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz