"Pomimo takiego zaręczenia dzieci wskutek szczepienia mniej lub więcej
chorują, niektóre przedwcześnie w boleściach umierają lub długie lata w
charłactwie mizernieją, w czasie zaś epidemii ospowej pierwej i mocniej
niżeli inne nieszczepione osoby zapadają na ospę. Podobnyż los spotyka
młodzież szkolną (lubo nie wszędzie) i rekrutów wojskowych. Operacja
spełnia się z nakazu rządowego, a lud chociaż ze wstrętem i bojaźnią ale
przecież z niejaką ufnością do wmówionego weń środka zaradczego poddaje
się dotyczącym rozporządzeniom. W niektórych krajach poprzestaje się na
jednorazowym szczepieniu, w innych powtarza się ta bolesna ceremonia aż
do t. zw. skutku, polegającego rzekomo na utwarzającej się krosteczce
ospowej; po 10 latach znów się robi to samo; a opornych zmusza się karą
grzywny lub więzienia, owszem co gorsza, porywa się przemocą dzieci i
szczepi a starszym przykłada się pistolet do piersi, aby ich zmusić do
uległości organom władzy i poddania się okrutnej operacji. W niektórych
krajach jednak pozostawiono do wolnej woli, dać się szczepić lub nie
dać. Wreszcie państwa kolonialne: Anglia, Francja, Niemcy, Włochy i t.
d. roznoszą chełpliwie tę mniemaną zdobycz naukową i cywilizacyjną w
dalekie kraje między dzikie ludy, które w skutek tego złudnego
dobrodziejstwa masami chorują i umierają lub nabywają chorób
europejskich nigdy przedtem u siebie nie widzianych, jak weneryzm, zołzy
(skrofuły) i t. d. — Są to smutne fakty stwierdzone przez naocznych
świadków, samych nawet lekarzy szczepiących, nie mówiąc o rodzicach i
domownikach. Że zaś gazety nasze rzadko kiedy o tem piszą, to nie racja,
żeby tak źle w istocie nie było.
Prof.
Dr. med. Weiss z Neuenburga wołał rozpaczliwie: ,,Zasłużyłem, aby mię w
Czarnolesiu na najwyższej jodle powieszono za karę, żem przez długie
lata lud biedny zatruwał jadem ospowym”.
Prof.
Dr. med. Jung w Bazylei pisał: „Ku mojej niewysłowionej boleści serca
dopiero w późniejszych latach przekonałem się, że szczepienie ospy nie
jest żadnem dobrodziejstwem, ale przeciwnie nieszczęściem najsroższem
dla ludu”.
Prof. Dr.
med. Kranichjeld. w Berlinie napisał do Kolońskiej gazety: „I ja sam
także szczepiłem moje 14-ro dzieci w owym czasie, kiedy nie wiedziałem
jeszcze, jak to jest szkodliwem; dziś jednak za żadną cenę i pod żadną
groźbą już bym tego nie zrobił!”
A
patrioci niemieccy wołają żałośnie: Jeżeli tak dalej będzie się
szczepić dzieci nasze, to cały dzielny naród germański przesiąknie
jadowitą trucizną i skarłowacieje nędznie. W podobnym sensie wyrażają
się setki uczonych niemieckich, a stowarzyszenie przeciwników
szczepienia ma tysiące członków w Niemczech, w Anglii i t. d."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz