sobota, 5 września 2020

Podstawowa trójwymiarowa iluzja: Oddzielna jaźń walcząca o przetrwanie w obliczu pozornego niedoboru (Repost)



5 września 2020 r., Steve Beckow


Muszę przygotować scenę do dyskusji o wartościach dla Nowej Ziemi.

Muszę najpierw porozmawiać o starym paradygmacie. Ten stary paradygmat miał trzy cechy: (1) darwinizm społeczny, (2) materializm empiryczny, oraz (3) etnocentryzm lub wyższość rasowa.

Wyjaśnię te szkoły myślenia w miarę upływu czasu.

Przekopiuję kolejne trzy artykuły, ponieważ nie mógłbym powiedzieć lepiej, gdybym je dziś przepisał.

Zacząłbym od ponownego napisania tego artykułu o tym, co historycy nazywają "społecznym darwinizmem".

W niektórych epokach był to dominujący filtr, przez który mieszkańcy Zachodu oglądali swój świat. Dostarczał "naukowych" racjonalizatorów dla kolonializmu epoki wiktoriańskiej.

Był to język z wyboru podczas dyskusji o automatyzacji w latach dziewięćdziesiątych. Nie usprawiedliwiał on nic nie robienia dla cierpiących. Od października 2013 roku. Zrewidowany.

Jaki jest sposób myślenia, który staramy się porzucić, który mówi nam, jak wygląda życie w naszym codziennym otoczeniu? Czy możemy to stwierdzić w jego najprostszej i najbardziej podstawowej formie?

Pozwólcie mi przedstawić moją wersję:

Walczymy o przetrwanie w warunkach pozornego niedoboru.

Najlepszą etykietą dla tego poglądu na życie, moim zdaniem, jest "darwinizm społeczny". Życie to walka o egzystencję, w której tylko silni przeżywają. Najsłabsi idą pod ścianę. To, jak twierdzili socjalni darwiniści, było naturalnym prawem życia.

Czy możemy spojrzeć na to krótkie stwierdzenie, jako na podejście do obalenia tej pierwotnej trójwymiarowej iluzji?

Jesteśmy sobą w udzieleniu..

(a) Jesteśmy sobą. To prawda. Bóg zawiązał węzeł w oceanie miłości, światła i świadomości. Tak uformowany balon, pełen Bożej świadomości, nazywamy jaźnią.

(b) Tak długo jak nasze wibracje są gęste i ciężkie, możemy poznać to "ja" jedynie jako coś odrębnego od wszystkich innych siebie.

Nie widzimy ani nie czujemy tego Bożego "ja". Odmawiamy przyznania, że pozorna indywidualność, którą posiadamy nie jest stała, trwała czy wieczna. Jesteśmy Bogiem, ale odmawiamy porzucenia naszego przedostatniego stanu jako Bóg Ja, Chrystus, Atman lub perła wielkiej ceny.

Czy ktoś omawia ten przedostatni stan? Tak, Św. Paweł opisuje tutaj Jaźń, która ostatecznie poddaje się Wszechmogącemu Ja - w biblijnym kodeksie -:

"Wtedy nadejdzie koniec [ostatecznego oświecenia], gdy wyda królestwo [wszystkie ciała, wszystkie siebie] Bogu, nawet Ojcu." (1)

To poddanie się Jaźni stanowi "ostateczne" oświecenie, które w mojej wizji z 1987 roku było reprezentowane przez małą złotą gwiazdę powracającą do Ojca i zanurzającą się w Nim. (2)

Dlatego, patrząc z punktu widzenia ostatecznej Rzeczywistości, Ten bez sekundy, jest tylko Jeden. My musimy być tym Jedynym, inaczej będzie druga.

Patrząc z punktu widzenia Najwyższej Rzeczywistości, nigdy nie było, nie jest i nigdy nie będzie separacji między Bogiem a tym pozornym "ja".

Tak więc separacja od Boga jest tylko pozornym, pojawieniem się, które ma miejsce w Trzecim i Czwartym wymiarze, najniższym i najgęstszym, jaki kiedykolwiek zobaczymy.

Widzimy więc, że ta część naszego stwierdzenia - że jesteśmy oddzieleni od siebie - nie jest absolutnie i zasadniczo prawdziwa. W końcu ujawnia się ona jako iluzja.

(2) walcząc o przetrwanie

Przetrwanie - czy naprawdę musimy przetrwać? Czy kiedykolwiek to kwestionowaliśmy?

Byłem poza swoim ciałem i widziałem, że nie jestem swoim ciałem. Kiedy byłem poza nim, nigdy nie czułem głodu ani nie kwestionowałem tego, gdzie bym spał tamtej nocy. Byłem wolny od tych wszystkich warunków.

Cokolwiek dzieje się z moim ciałem w chwili śmierci, nie musi mnie martwić, bo mam życie niezależne od niego. Więc dla mnie, tak czy inaczej, przetrwanie po prostu nie jest problemem.

Walka - czy musimy walczyć o przetrwanie? Albo walczyć o cokolwiek?

W czasie, który spędziłem w miłości piątego i siódmego wymiaru, znalazłem się w stanie świadomości, w którym każda idea walki byłaby śmieszna.

Śmieszne, bo o nic nie mogłam walczyć, tak głęboko zakochana byłam ja - bogata, rozrzutna, hojna. Mogłem oddać wszystko, wiedząc, że przepływ uzupełniający jest nieskończony.

Nie było tam żadnej walki. Ale żadnej walki również dlatego, że miałam wszystko, czego chciałam. Nie widzisz? Miłość - prawdziwa miłość, miłość przemieniająca - jest tym, czego szukamy. Jest wszystkim, czego kiedykolwiek pragnęliśmy.

Znam ten stan bycia tam, gdzie prawdziwa miłość jest wolna i obfita, a w tym stanie nie ma myśli o walce.

W tym stanie, jesteśmy pewni, że dotarliśmy. Nie ma dokąd pójść, poza coraz głębszym wnikaniem w Miłość.

Dlatego to, że musimy walczyć o przetrwanie jest kolejnym mitem, kolejną iluzją. Wzniesienie to pokaże.

pośród pozornego niedostatku.

Pomijając fakt, że każda niedostatek, który tworzymy coraz częściej wydaje się wynikać z naszych własnych przekonań o braku i ograniczeniu, z pewnością nie było niedostatku tam, gdzie ja skończyłem. Utonąłem w oceanie miłości. Nie było tam żadnego niedostatku i nie chciałem niczego innego. 

Gdybyś zaoferował mi złoto, gdy byłem w tym stanie, tylko bym się uśmiechnął. Nie kiwnęłbym za to palcem. Co może dać mi złoto, czego nie da mi miłość? Złoto to tylko kolor i wiara. Śmieję się porównywać je z miłością.

W tym stanie naprawdę masz dla nas znaczenie, jak się czujemy. Bo kiedy czujemy się pełni miłości, nie chcemy niczego więcej. Naprawdę jest koniec naszych pragnień.

Wszystko, czego chciałam, to dotknąć palców innych nasiąkniętych miłością pielgrzymów, gdy przechodzili obok mnie, udając się tam, gdzie byli w nieszczerym, zalanym miłością świecie.

Uznanie darmowego dawania replikatorów za średniookresowy namacalny znak, że nie ma niedoboru. Replikator da ci wszystko, o co go poprosisz.

Następnie rozważcie, że zanim nasza podróż Wzniesienia zakończy się, będziemy tworzyć to, czego chcemy przez myśl. Tam też nie ma niedoboru.

Tendencja nie jest w kierunku niedoboru, ale z dala od niego. Więc ta część naszej wypowiedzi również wydaje się być iluzją.

Nie ma takiej części naszego stwierdzenia o fundamentalnym credo Trzeciego Wymiaru, która bardzo dobrze nadawałaby się do zbadania, jeśli spojrzymy na nią z wyższej perspektywy.

A jednak ten punkt widzenia jest tak podstawowy dla naszych wzorców zachowań, że "przeżywamy go", nie zastanawiając się, czy cokolwiek z tego jest prawdziwe, prawdziwe czy wieczne. I, jak się okazuje, nic z tego nie jest.

Nie jesteśmy osobnymi istotami walczącymi o przetrwanie w warunkach niedoboru.

Jesteśmy dziećmi Bożymi, nie różniącymi się od Matki/ojca ani od nich oddzielonymi, uczącymi się naszej prawdziwej tożsamości poprzez dobrowolne wejście w iluzoryczny świat i ograniczoną egzystencję na pewien czas.

Nasza podróż kończy się, gdy wszystkie indywidualne więzi zostają zerwane (pęka balonik) i ponownie doświadczamy naszej Jedności, odbierając, jak sobie wyobrażam, niemalże tam, gdzie skończyliśmy, zanim wyszliśmy do szkoły materii (matka, Matka).

Przypisy

(1) I Koryntian 15:24.

(2) Patrz: "Celem życia jest oświecenie - Rozdz. 13 - Epilog", na stronie https://goldenageofgaia.com/2011/08/13/the-purpose-of-life-is-enlightenment-ch-13-epilogue/.

 
Podziel się:

https://goldenageofgaia.com/2020/09/05/basic-third-dimensional-illusion-separate-selves-struggling-for-survival-amid-seeming-scarcity-repost/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz