niedziela, 24 maja 2020

Stowarzyszenie Lechistan Gniezno

 
 
 
NARÓD LACHÓW CZEKA PRÓBA SIŁ: KONFRONTACJA Z PRAWDZIWĄ WERSJĄ DZIEJÓW OJCZYZNY I ŚWIATA
 
 
 
Wielu z nas nurtowały pewne dziwne "drobiazgi" w religii albo historii, ale przechodziliśmy mniej lub bardziej do zwykłego biegu spraw, ponieważ czynili tak wszyscy wokół. O ile przypowieści biblijne zgrzytały dość mocno niejednej rozsądnej głowie, to już historia została dla mas poukładana z większym sprytem i starannością. Nawet jeśli frapowało nas, jak możliwym było dla małej Anglii podbić pół planety, w tym taką potęgę jak Indie, to system programował przyjmować pewne rzeczy jako fart i geniusz jednych dowódców, a słabość i niefart drugich. W przypadku przewagi taktyki i technologii ukryto drugie dno: to nie ludzie decydowali o końcowych wynikach wszystkich kluczowych konfliktów planety, w każdym razie nie ci ludzie, którzy byli stroną w konflikcie, i nie tylko ludzie.
Społeczeństwa świata wkrótce będą musiały zmierzyć się z kolejną rozbiórką tego, co dokładało do niedawna do kompletu poczucia stabilności, bezpieczeństwa i porządku rzeczy: z całkowitym odfałszowaniem historii. Nie będzie to łatwa próba sił dla tych, którzy nie mają świadomości statusu okupacji świata i rozpadu struktur Matrixa jako konsekwencji ewolucyjnej - i to jak najbardziej pozytywnej dla nas wszystkich. Jeśli upada autorytet i wiarygodność urzędników, kapłanów, medyków, naukowców i nauczycieli, a po tym nawet "dzieje ojczyste" i w ogóle znana wszystkim wersja historii świata - to zdezorientowany człowiek traci poczucie oparcia i może doznać depresji.
Dla ludzi świadomych, zaangażowanych w niezależne badanie rzeczywistości i odrzucających "autorytety" systemu, kompromitacja kolejnego jest tylko oczekiwanym i nie wnosi dyskomfortu.
Historię poddano potężnej manipulacji. Jako Naród Lachów w drodze po wolność, utwardzamy się i nabieramy odwagi każdego kolejnego dnia. Dyskredytacja oficjalnych dziejów jest zatem tylko wypatrywanym wydarzeniem, bo wszak prawdę czujemy w sercu. A prawda ta mówi, że jesteśmy Narodem mądrym, duchowym i starożytnym.
Nadchodzący upadek szkolnictwa w porządku babilońsko-masońskim, czy jak ktoś woli, masońsko-pruskim, zatopi naturalnie zupełnie zbędnych nam systemowych historyków, którzy na przełomie dwóch er odrzucają szansę przejścia na właściwą stronę. Decyduje o tym ego, brak odwagi i scementowanie umysłu wspomnianym porządkiem kształcenia.
My tego "porządku" już nie chcemy, chcemy prawdy o naszych przodkach, naszych osiągnięciach, naszych stratach, naszych należnościach, i naszych prawach. Kto dziś to blokuje, nie może liczyć na szacunek w wolnym Lechistanie.
Jednocześnie nieśmy Słowo tym Rodakom, poczciwym, dobrym, oddanym Ojczyźnie, dla których kolejne ujawnienia, w tym przypadku historyczne, mogą być bardzo trudne do zaakceptowania. Dla niektórych zakres zmanipulowania historii będzie się zdawać niewyobrażalny, niemożliwy w realizacji. Jak można sfałszować każde stulecie, jedne wojny zapisać, inne wymazać? A kroniki, świadkowie, ruiny, artefakty?
Dla tych, którzy programują ludzkość na tryb niewolniczy, nic nie stanowi kłopotu technicznego. Jeśli można zatrzymać w domu 4000 Chazarów, żeby uniknęli śmierci w WTC wysadzonym dzięki podsadzonym ładunkom, a następnie przedstawić ten armagedon widzom świata jako efekt wbitych w budynki samolotów, to można stworzyć na potrzeby "dowodu" najstarszy artefakt, podrzucić pożółkłe księgi do grot pustynnych, albo spreparować Całun Turyński.
Jeśli można odebrać Lachom tysiące lat ich historii starożytnej (dłuższej od nowożytnej), to można przekazać Amerykanom Wojnę Secesyjną jako konflikt między Północą, a Południem, kiedy w rzeczywistości mogła być ostatnią powszechną i desperacką wojną o wolność Indian przeciw Europejczykom.
Całkowite poczucie bezkarności tajnych zarządców planety i otępienie historyków i archeologów pozwoliły na każdą sztuczkę, w tym szczyt niedorzeczności - piramidy egipskie, portal między wymiarami i kuriozum konstrukcyjne, przedstawiono najpoważniejszym odbiorcom, jako grobowce-fanaberie, do których wzniesienia przez wydmy niewolnicy zaciągali kamienie po palach...
Na historię, mimo że wyrywa nam się serce do całej, pełnej prawdy, warto popatrzeć z umiarkowanymi emocjami, ponieważ nawet alternatywne odkopywanie zakopanego może jeszcze wprowadzić nas kilkakrotnie w pułapkę. Przeciwnik i okupant, który decydował o naszych wyborach i wierzeniach, nie tylko fałszował księgi i podrzucał artefakty. Nie tylko tylko przestawiał kalendarze, a wymyślne cuda architektury na potrzeby resetu przesuwał o setki lat jako dzieła nowsze. Musimy mieć na uwadze także manipulacje liniami czasowymi - dlatego rodzime dzieje, choć warto zgłębiać na wszelkie sposoby, należy odczuć przede wszystkim poprzez serce i intuicję.
Największe historyczne fałszerstwa dotyczą, co zrozumiałe, samej obecności Obcych na planecie, związanego z tym statusu niewolniczo-eksperymentalnego ludzkości oraz wszelkich wojen, sterowanych niczym operacje na żywej tkance. Człowiek nie jest łatwym rodzajem niewolnika. Ponieważ posiada boską strukturę genetyczno-duchową i nadzwyczajne w skali wszechświata talenty twórcze i umiłowanie wolności, co jakiś czas rozwija skrzydła "ponad umiar". W takim przypadku oznacza to pełen rozkwit danej cywilizacji czy lokalnej społeczności. Całe obszary pokrywają się wymyślną, bogatą i iście boskiego polotu architekturą, a ludność w nich żyjąca dzięki reformom opływa w dostatek i nowe możliwości kreacji i zabezpieczeń, na przykład dostęp do wolnej energii. To ostatnie było dostępne Europejczykom, w tym Słowianom odizolowanym w Wielkiej Tartarii całkiem niedawno.
Z tego powodu obcy okupanci wywołują znane z oficjalnych nauk wojny światowe, lub nieznane resety, które zgładzają całe miasta, cofając osiągnięty dorobek kulturowy i technologiczny. Nie ma przy tym żadnej łaski i litości. Cel jest tylko jeden: podcięcie gatunku ludzkiego w kolanach i kontrola niewolnicza oparta na terrorze, zastraszeniu i manipulacji.
Wielka Tartaria istniała bardzo długo, mimo że masońskie podręczniki edukacji nie uczą nas o tym wcale. Słowianie, pochodzący z kilku osadzonych na planecie Rodów, chronieni dzięki wymyślnym fortecom opartym tak o technologię, jak generowaną duchowo energię, opierali się długo i skutecznie agresorom z zewnątrz.
Ponieważ Słowianie posiadali od zarania szczególną świadomość w kwestii konfrontacji energetycznych (wedyjska Moc kontra okultyzm i czarna magia to jedna z podstawowych konfrontacji przez całe wieki do dziś), to dzięki wołchwom, żercom, wiedźmom, jasnowidzom byli w stanie skutecznie odpierać inwazje na wszelkim polu (bojowym, polityczno-mentalnym, energetyczno-astralnym) przez długie stulecia. Mając zdolności sięgające nie tylko skupiania energii, ale i telekinezy, bilokacji, generowania ochronnych pól siłowych, adekwatnie odpowiadając współczesnym kinowym rycerzom i mistrzom Jedi, wołchwowie, żercy i wiedźmy mieli determinujący wpływ na przetrwanie Słowiańszczyzny i jej ducha po rozpoczęciu agresji obcych ras drapieżnych: Draco, reptylian, a nawet astralnych uderzeń archontów.
Dzięki Mocy duchowej dawali oni zatem wysokie podparcie skuteczności militarnej piechoty i jazdy słowiańskich Narodów, ochronne płaszcze nad miastami i cytadelami, i inspirujący wpływ na duchowy poziom społeczności, szczególnie dzieci - które z tradycji i serca traktowane były jako dary Stwórcy Ojca.
Dlatego największy kłopot kolonizatorzy oddani satanizmowi mieli właśnie ze Słowianami, stanowiącymi gwarancję Równowagi Gai, podobnie jak Indianie.
Z chwilą wybicia szeregów wołchwów i żerców, po watykańskiej eksterminacji wiedźm, szeptunek, zielarek, opór Słowian musiał już zdać się tylko na zdolności bojowe, które, mimo że najwyższej próby, nie mogły zapobiec ostatecznemu omamieniu, bratobójczym holokaustom i zniewoleniu.
Trzeba to z odwagą i dumą podkreślić: warsztat bojowy i Moc parapsychiczna naszych przodków były tak potężne i nieosiągalne dla innych ras na planecie, że bez ingerencji Obcych nie miały one żadnych szans na sukces wojenny i wykasowanie osiągnięć kultury Słowian z nauk i pamięci zbiorowej Ziemian.
Celowane wojny, holokausty i resety nie dotykały oczywiście tylko Słowian, lecz wszystkie rasy i narody, bo w naturze ich wszystkich, jako iskier błogosławionych przez Stwórcę, leżały i leżą nieskończenie pragnienia życia w radości i tworzeniu. Każdy wolna duchem i umysłem społeczność prędzej czy później zbliżała się do punktu krytycznego. Oznaczało to wyrok na wszelki na dany moment stan osiągnięć: architekturę, zasoby, wolne źródła energii, ustalone wartości i zasady społeczne, wreszcie na Rody i ich potomstwo.
Tragedię dzieci należy podkreślić szczególnie. Każda masowa egzekucja czyniła rezonans rodowych traum, które dopiero w obecnym etapie transformacji zaczynają być usuwane.
Fragment ustaleń niezależnych badaczy amerykańskich odnośnie resetów niszczących ludzkie społeczności w "punkcie krytycznym":
Pomiędzy 1400 a 1700 naszej ery [po kolejnym resecie] królestwa zostają przywrócone, życie toczy się dalej, choć są jego warunki są nieco trudniejsze niż wcześniej. Ustanowione zostają 4 pory roku. Niektórzy ludzie zaczynają tworzyć „religię”, ponieważ po katastrofie w 1400 roku zanikają wspomnienia o tym, co gnostycy i inne grupy starały się osiągnąć [to także cel resetu: kasacja pamięci zbiorowej].
Niezależne [wciąż istniejące] grupy gnostyczne walczą z skorumpowanymi instytucjami kościelnymi w Europie Środkowej [!] i poza nią. „Albowiem nie walczymy z ciałem i krwią, lecz przeciwko zwierzchnościom, władzom, władcom ciemności tego świata, przeciwko duchowej niegodziwości na wysokich pozycjach” [duchowi wojownicy mają co najmniej intuicyjną świadomość, z jakim potężnym i demonicznym przeciwnikiem się mierzą]. Gnostycy rozumieją, że ZŁO tworzy piramidalny łańcuch instrukcji, który transformuje indywidualne duchem i rozumem jednostki w masę.
Zostają spisane nowe księgi przez Kościół w latach 1600-1800 i opublikowane jako Biblia. Wojna trzydziestoletnia w XVII wieku jest zaszyfrowanym i mocno zniekształconym wspomnieniem tej walki. Kościół postanawia dodać 1000 lat do najnowszej historii i wymyśla nowy kalendarz, który ma być egzekwowany na całym świecie. Konkurujące rodzime kalendarze są niszczone, tak samo jak towarzyszące im mity [które w rzeczywistości mają wartość kronikalną, często kodowaną, aby przekaz został zachowany].
W 1690 roku uderza kolejny globalny kataklizm, ogarniając cały świat; klimat jest znacznie się pogarsza i ciemne siły zaczynają ogarniać całą planetę. To wydarzenie niszczy większość wiedzy technologicznej z przeszłości i tworzy ostatnich ocalałych z „starożytnych” królestw, ale ich moc zniknęła. Kościoły instytucjonalne i tajne stowarzyszenia z Europy wykorzystują to wydarzenie do skolonizowania całego świata i przepisania historii na każdym kontynencie. Tworzone są nowe mapy i narracje. Pozostałości Tartarów i innych cywilizacji zostają opanowane w latach 1690–1850 z powodu ich słabości militarnej. [Jest to ostateczne rozbicie duchowego i militarnego oporu fortec słowiańskich w Tartarii i ostateczne przełamanie, nad którym pracowali najeźdźcy.]
Artykułu tego nie napisałem w celu ani przygnębienia nikogo, ani tym bardziej wygaszenia wiary w nasze lechickie, słowiańskie, planetarne siły i możliwości. Przeciwnie: właśnie dotarliśmy na przyczółek, który zmienia wszystko. Obce struktury sypią się w gruz, a pośród licznych na to dowodów możemy wymienić całkowite zgnicie i skompromitowanie nałożonych przez nich matrixowych instytucji czy wielką, rosnącą Falę Ujawnień (fałszywki historyczne, religijne, przestępstwa medyków, polityków, celebrytów i mnóstwo innych). To koniec okupacji i klatek, i początek wolności, która wraca do nas na dobre.
I nawet nie jest istotne, by każdy uwierzył w powyższe poprawki historii. Bo tych będzie jeszcze wiele, i potrwa to dwadzieścia lat, a może i więcej, nim przyjmiemy zgodnie jedną wersję dziejów. Dziś już mnóstwo Rodaków przyjmuje do wiadomości, że Chazarowie są naszym odwiecznym wrogiem, a dywizje pancerne Hitlera sfinansował Kongres Żydów Amerykańskich, co jeszcze kilka lat temu powszechnie byłoby nie do przyjęcia. Benjamin Fulford, najbardziej wiarygodny obserwator rzeczywistości, pisze, że Angela Merkel jest córką Hitlera. Część skupionych na patriotycznych, lechickich i duchowych forach Polaków akceptuje już to, że program mordowania i spożywania zwierząt został wprowadzony ludzkości przez Annunakich po kolejnym resecie (które określano mianem wielkich kataklizmów). Nie będzie już końca dla coraz to mocniejszych aktów zdemaskowania, nie tylko przecież w historii, lecz we wszystkim, co stanowiło o obecnej niewolniczej rzeczywistości. W Wielkiej Fali Ujawnień usypią się całe stosy artefaktów oraz - uwaga - odczuć, odczytów sercem tego, co naprawdę się wydarzyło, i w końcu na głosie serca zaczniemy się już opierać we wszystkim.
Nie jest nawet najistotniejsze ustalenie tych wszystkich szczegółów, kto kogo kiedy zdradził, i która bitwa i który atak okultystyczny przesądziły o wiekach niewoli i udręki naszych Rodów.
Ważne jest, że każdy kolejny krok odzyskiwania zrabowanej historii odsłania nasze braterstwo Lachów z Rosjanami, i ponowne objęcia oraz współpraca w odbudowie, kreacji i ochronie są nieuniknione.
Ważne jest nabrać odwagi.
Ważne jest odzyskać pamięć i poczucie swych starożytnych korzeni i wielkiej Mocy duchowej. To jest wszystko, czego potrzebujemy tu i teraz, by wyjść na zewnątrz klatek. By odzyskać Dom, naszą Lachów ziemię. A potem - naprawić go, i pomóc innym w ich naprawach, aż cała planeta rozbłyśnie.
Niech tak się stanie, Moc z nami, Lachy. Taka moja wola.
Czcibor
Powyższy artykuł jest tylko dodatkiem do filmu, który należy do przekazów wyprowadzających nas z Matrixa i do którego wszystkich serdecznie zapraszam:
Fotografie i niektóre informacje powzięte ze strony Stolen History: https://www.stolenhistory.org/threads/the-post-reset-war-of-1800.2093/: https://www.stolenhistory.org/threads/the-post-reset-war-of-1800.2093/
oraz od Dony N. Conti (profil dostępny na FB)
Arkaim, tartarska twierdza Ario-Słowian: https://tojuzbylo.pl/wiadomosc/arkaim-tajemnicze-miasto-ariow

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz