niedziela, 24 maja 2020

Fragmenty Nieznanego Nauczania” {fragment nauk Georgija Gurdżijewa}

Obraz może zawierać: napój i woda
 
Podczas jednej z rozmów z G. w naszej grupie, która zaczynała już się formować na stałe, zapytałem:
– Jeśli pradawne poznanie przetrwało i jeśli, mówiąc ogólnie, istnieje poznanie
odmienne od naszej nauki i filozofii, lub wręcz je przewyższające, to dlaczego
jest ono tak pieczołowicie ukrywane, dlaczego nie staje się ono wspólną własnością?
Dlaczego ludzie, którzy posiadają to poznanie, nie chcą pozwolić na włączenie go w ogólny bieg życia, po to by uczynić skuteczniejszą walkę z zakłamaniem, złem i ignorancją?
Myślę, że jest to pytanie, które zwykle powstaje w umyśle każdego, kto po raz pierwszy styka się z ezoterycznymi ideami.
– Istnieją na to dwie odpowiedzi – powiedział G.
– Po pierwsze, to poznanie nie jest ukryte, a po drugie, nie może ono z samej swojej natury stać się własnością ogółu.
Najpierw zajmiemy się drugim z tych stwierdzeń.
Udowodnię ci później, że poznanie – podkreślił to słowo – jest o wiele bardziej dostępne dla tych, którzy są w stanie je sobie przyswoić, niż to się zazwyczaj przypuszcza, i że cały kłopot w tym, że ludzie albo nie chcą, albo nie potrafią go sobie przyswoić.
Ale przede wszystkim trzeba zrozumieć, że poznanie nie może należeć do wszystkich, że nie może ono nawet należeć do wielu.
Takie jest prawo.
Ty tego nie rozumiesz, ponieważ nie rozumiesz, że poznanie, tak jak wszystko inne na świecie, jest materialne.
Jest materialne, a to oznacza, że ma ono wszystkie cechy materialności.
Jedną z pierwszych cech materialności jest to, że materia jest zawsze ograniczona, to znaczy, że ilość materii w danym miejscu i w danych okolicznościach jest ograniczona.
Nawet piasek na pustyni i woda w morzu stanowi określoną i niezmienną wielkość. Zatem, jeśli poznanie jest materialne, to znaczy, że w danym miejscu i w danym czasie jest go określona ilość.
Można by powiedzieć, że w trakcie pewnego okresu, powiedzmy stulecia, ludzkość ma do swojej dyspozycji określoną ilość poznania.
Ale wiemy, nawet ze zwykłej obserwacji życia, że materia poznania ma zupełnie różne właściwości, zależnie od tego, czy brana jest w dużych, czy w małych ilościach.
Czerpana w dużej ilości w danym miejscu, czyli przez, powiedzmy, jednego człowieka albo przez małą grupę ludzi, daje bardzo dobre rezultaty; czerpana w małej ilości (to znaczy przez każdą z bardzo dużej liczby osób) nie daje żadnych efektów lub może nawet dać efekty negatywne, odwrotne do tych, których się oczekuje.
Zatem jeśli pewna określona ilość poznania jest rozpowszechniona wśród milionów ludzi, to każdy z nich otrzyma bardzo mało poznania i ta mała ilość niczego w jego życiu ani w jego rozumieniu rzeczy nie zmieni.
I bez względu na to, jak duża będzie liczba ludzi, którzy otrzymają tę małą porcję poznania, nic się w ich życiu nie zmieni, z wyjątkiem może tego, że stanie się ono jeszcze trudniejsze.
Natomiast jeśli duże zasoby poznania są gromadzone w małej grupie ludzi, to
wtedy to poznanie może dać ogromne rezultaty.
Z tego punktu widzenia jest o wiele bardziej korzystne, by poznanie było przechowywane przez małą grupę ludzi niż rozproszone w masie.
Jeśli weźmiemy pewną ilość złota i postanowimy pozłocić nim pewną liczbę
przedmiotów, to musimy znać lub dokładnie policzyć, jaką liczbę przedmiotów
można pozłocić za pomocą tej ilości złota.
Jeśli spróbujemy pozłocić większą liczbę przedmiotów, to będą one pokryte złotem nierówno, w plamy – i będą wyglądały o wiele gorzej, niż gdyby wcale nie były złocone; faktycznie więc stracimy wtedy nasze złoto.
Rozpowszechnianie poznania opiera się dokładnie na tej samej zasadzie.
Jeśli da się poznanie wszystkim, to nikt niczego nie dostanie.
Jeśli jest ono przechowywane przez niewielu, to każdy ma go pod dostatkiem – nie tylko po to, by je zachować, ale też by pomnożyć to, co otrzymał.
Na pierwszy rzut oka teoria ta wygląda bardzo niesprawiedliwie, ponieważ pozycja tych, którym – jeśli można tak powiedzieć – odmawia się poznania, by inni mogli otrzymać go więcej, wydaje się bardzo smutna i niezasłużenie trudniejsza, niż być powinna.
Faktycznie jednak wcale tak nie jest; w rozpowszechnianiu poznania nie ma żadnej, nawet najmniejszej niesprawiedliwości.
Rzecz w tym, że olbrzymia większość ludzi wcale nie chce żadnego poznania;
odmawiają oni przyjęcia swojej porcji poznania i nie biorą nawet części
przyznanej im w ramach ogólnej dystrybucji na potrzeby ich własnego życia.
Jest to szczególnie oczywiste w czasach masowego obłędu – podczas wojen,
rewolucji, itd., kiedy to ludzie zdaje się tracić nawet ową posiadaną przez siebie
odrobinę zdrowego rozsądku; kiedy to stają się zupełnymi automatami, poddając
się masowej destrukcji, kiedy to, innymi słowy, zatracają nawet instynkt samozachowawczy:
Dzięki temu olbrzymie ilości poznania, jeśli można tak powiedzieć, nie są rozdzielone i mogą zostać rozprowadzone pośród tych, którzy doceniają jego wartość.
Nie ma w tym żadnej niesprawiedliwości, ponieważ ci, którzy otrzymują poznanie, nie biorą niczego, co należy do innych, i niczego innych nie pozbawiają; biorą tylko to, co zostało przez innych jako bezużyteczne odrzucone, i co i tak byłoby zmarnowane, jeśli oni by tego nie wzięli.
Gromadzenie poznania przez jednych zależy od odrzucenia poznania przez innych.
Są takie okresy w życiu ludzkości, zbiegające się z reguły z początkiem upadku
kultur i cywilizacji, kiedy to masy nieodwracalnie zatracają rozsadek i zaczynają
niszczyć wszystko to, co zostało stworzone przez setki i tysiące lat kultury.
Takie okresy masowego obłędu często zbiegają się z kataklizmami geologicznymi,
zmianami klimatu i podobnymi zjawiskami o charakterze planetarnym, i wyzwalają one olbrzymią ilość materii poznania.
To z kolei powoduje, że wysiłek gromadzenia tej materii poznania staje się koniecznością, inaczej bowiem zostałoby ono utracone.
Zatem praca mająca na celu zebranie porzuconej materii poznania często zbiega się z początkiem rozpadu i z upadkiem kultur i cywilizacji.
Ten aspekt zagadnienia jest jasny.
Tłum ani nie chce, ani nie szuka poznania, a przywódcy tłumu, w swoim własnym interesie, próbuje umocnić jego strach i niechęć do wszystkiego, co nowe i nieznane: Niewola, w której żyje rodzaj ludzki, opiera się na tym strachu.
Trudno jest nawet sobie wyobrazić całą okropność tej niewoli.
Nie rozumiemy, co ludzie tracą.
By pojąć przyczynę tej niewoli, wystarczy zobaczyć, jak ludzie żyją, co stanowi cel ich istnienia, przedmiot ich pragnień, pasji, drżeń, o czym myślą, o czym mówią, czemu służą i co czczą.
Weźcie pod uwagę, na co wykształcona ludzkość naszych czasów wydaje pieniądze; nawet pozostawiając na boku wojnę, zobaczcie, gdzie gromadzą się największe tłumy i czemu nadaje się najwyższą wartość.
Jeśli przez chwilę zastanowimy się nad tymi pytaniami, to stanie się jasne, że
ludzkość taka, jaką teraz ona jest, ze wszystkimi swoimi zainteresowaniami – nie
może oczekiwać niczego innego niż to, co ma.
Ale jak już to powiedziałem, inaczej być nie może.
Wyobraźcie sobie, że na cały rodzaj ludzki przypada pół funta poznania na rok.
Jeśli to poznanie rozpowszechniane jest między wszystkich, to każdy dostanie tak niewiele, że pozostanie takim samym głupcem, jakim był.
Ale dzięki temu, że bardzo niewielu ludzi chce posiąść to poznanie, ci, którzy je biorą, są w stanie dostać, powiedzmy, po ziarnie, i w ten sposób uzyskać możliwość stania się mi bardziej inteligentnymi.
Nie wszyscy mogą, nawet jeśli tego pragną, stać się bardziej inteligentni.
A jeśli nawet staliby się bardziej inteligentni, to i tak nie polepszyłoby to obecnej sytuacji.
Istnieje przecież ogólna równowaga, która nie może zostać zachwiana.
To jeden aspekt.
Inny, jak już powiedziałem, ta fakt, że nikt niczego nie ukrywa, że nie ma żadnej tajemnicy.
Ale otrzymanie czy też przekaz prawdziwego poznania wymaga wielkiego trudu i wielkiego wysiłku zarówno od tego, który otrzymuje, jak i od tego, który daje.
I ci, którzy posiedli to poznanie robią wszystko, co mogą, by przekazać je jak naje większej liczbie ludzi, by ułatwić ludziom do niego dostęp i umożliwić im przygotowanie się do przyjęcia prawdy.
Ale poznania nie można nikomu dać na siłę i – jak już powiedziałem – bezstronne spojrzenie na życie przeciętnego człowieka, na to, co wypełnia jego dzień, na rzeczy które go interesują, od razu pokazuje czy można oskarżać tych, którzy posiedli to poznanie, o to, że je ukrywają, że niechętnie przekazują je innym, że czują niechęć do uczenia ludzi tego, co sami wiedzą.
Ten, kto pragnie poznania, musi sam podjąć wstępny wysiłek, by odnaleźć jego źródło i zbliżyć się do niego, korzystając z pomocy i wskazówek, które dane są wszystkim, ale których ludzie z zasady nie chce dostrzec ani rozpoznać.
Poznanie nie może przyjść do ludzi samo, bez wysiłku z ich strony.
Ludzie bardzo dobrze to rozumieją, gdy mówi się o zwykłej znajomości czegoś, ale w wypadku wielkiego poznania, jeśli uznają oni jego istnienie, to zwykle oczekują czegoś innego.
Każdy bardzo dobrze wie, że jeśli na przykład człowiek chce nauczyć się chińskiego, to przy intensywnej pracy zajmie mu to kilka lat; każdy wie, że trzeba pięciu lat, by opanować podstawy medycyny i być może dwa razy więcej czasu na studiowanie malarstwa czy muzyki.
A jednak są teorie, które twierdzą, że poznanie może być dane ludziom bez żadnego wysiłku z ich strony, że można je otrzymać nawet we śnie.
Już samo istnienie takich teorii wyjaśnia fakt, dlaczego poznanie nie może przyjść do ludzi samo.
Jednocześnie trzeba rozumieć, że niezależne wysiłki człowieka zmierzające do osiągnięcia czegokolwiek w tej sferze także mogą nie przynieść wyników.
Człowiek może osiągnąć poznanie tylko dzięki tym, którzy je już posiedli.
Należy to zrozumieć na samym początku.
Trzeba uczyć się od tego, który wie.
Piotr Demianowicz Uspieński
Ps.
Istnieje możliwość kontaktu z Georgijem Gurdżijewem.
– byty.uwolnienie@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz