wtorek, 19 maja 2020

„Fragmenty Nieznanego Nauczania” {fragment nauk Georgija Gurdżijewa}

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

„Fragmenty Nieznanego Nauczania” {fragment nauk Georgija Gurdżijewa}
Pewnego razu miałem okazję rozmawiać z G. w Moskwie.
Mówiłem o Londynie, gdzie niedawno spędziłem trochę czasu, o mechanizacji, która rozwijała się w dużych europejskich miastach i bez której życie i praca w tych ogromnych wirujących “mechanicznych zabawkach" byłyby prawdopodobnie niemożliwe.
– Ludzie zamieniają się w maszyny – powiedziałem.
– I bez wątpienia staną się kiedyś doskonałymi maszynami, ale nie wierzę, by mogli myśleć.
Gdyby próbowali myśleć, to nie mogliby pozostać doskonałymi maszynami.
– Tak – odparł G. – to prawda, ale tylko częściowo.
Przede wszystkim zależy to od pytania, którego umysłu będą oni używać w swojej pracy.
Jeśli ludzie używają właściwego umysłu, to wtedy są w stanie nawet lepiej myśleć w wirze całej ich pracy z maszynami.
Ale, powtarzam, tylko jeśli myślą właściwym umysłem.
Nie rozumiałem, co G. uważał za “właściwy umysł", i pojąłem to dopiero o wiele później.
– Po drugie – kontynuował – mechanizacja, o której mówisz, nie jest wcale niebezpieczna.
Człowiek może być człowiekiem – położył nacisk na to słowo – pracując z maszynami.
Istnieje inny rodzaj mechanizacji, który jest o wiele bardziej niebezpieczny: bycie samemu maszyną.
Czy kiedykolwiek myślałeś o tym, że wszyscy ludzie sami są maszynami?
– Tak – powiedziałem – z czysto naukowego punktu widzenia wszyscy ludzie są maszynami rządzonymi przez zewnętrzne wpływy.
Ale powstaje pytanie, czy można w całości zaakceptować ten naukowy punkt widzenia?
– Naukowy czy też nie, dla mnie to wszystko jedno – powiedział G.
– Chcę, żebyś zrozumiał, co mówię.
Spójrz, ci wszyscy ludzie, których widzisz – wskazał ręką na ulicę – są po prostu maszynami, niczym innym.
– Chyba rozumiem, co masz na myśli – powiedziałem.
– Często zastanawiałem się, jak niewiele rzeczy na tym świecie może przeciwstawić się tej formie, mechanizacji i wybrać własną ścieżkę.
– I tu właśnie popełniasz największy błąd – rzekł G.
– Myślisz, że istnieje coś, co wybiera swoją własną ścieżkę, coś, co może przeciwstawić się mechanizacji; myślisz, że nie wszystko jest jednakowo mechaniczne.
– Oczywiście, że nie! – powiedziałem.
– Sztuka, poezja, myśl, są zjawiskami należącymi do całkiem innego porządku.
– Dokładnie do tego samego porządku – powiedział G.
– Te działania są tak samo mechaniczne jak wszystko inne.
Ludzie są maszynami i niczego, oprócz mechanicznych czynności, nie można od maszyn oczekiwać.
– W porządku – powiedziałem – ale czyż nie istnieją ludzie, którzy nie są maszynami?
– Być może istnieją – rzekł G.– tylko że nie są to ci ludzie, których widujesz; ty ich nie znasz.
Chcę, żebyś to właśnie zrozumiał.
Wydawało, mi się raczej dziwne, że kładł on tak duży nacisk na ten punkt.
To, co powiedział, uważałem za oczywiste i niepodważalne.
Jednocześnie nigdy nie przepadałem za takimi skrótowymi i wszechobejmującymi metaforami.
Pomijały one zawsze punkty rozróżnienia.
Ja zaś zawsze utrzymywałem, że różnice są rzeczą najważniejszą i że po to, by coś zrozumieć, trzeba najpierw zobaczyć punkty zróżnicowania.
Czułem więc, iż jest to dziwne, że G. kładł nacisk na ideę, która sprawia wrażenie oczywistej, zakładając, że nie jest ona zbyt absolutna i że dopuszcza wyjątki.
– Ludzie są tak do siebie niepodobni – powiedziałem:
– Nie uważam, żeby można było ich wszystkich opatrzyć tą samą etykietą. Istnieją dzicy, istnieją ludzie zmechanizowani, intelektualiści, geniusze.
– To prawda – powiedział G.
– Ludzie są bardzo niepodobni do siebie, ale ty nie znasz i nie możesz dostrzec rzeczywistych; istniejących pomiędzy nimi różnic.
Różnica, o której mówisz, po prostu nie istnieje.
Trzeba to zrozumieć.
Wszyscy ludzie, których widzisz, których znasz, których może będziesz mógł poznać, są maszynami, rzeczywistymi maszynami, pracującymi – jak sam to powiedziałeś –
wyłącznie pod wpływem zewnętrznych oddziaływań.
Jako maszyny się urodzili, jako maszyny umrą.
W jaki sposób dzicy i intelektualiści mieszczą się w tym schemacie?
Nawet teraz, dokładnie w tej chwili, kiedy rozmawiamy, kilka milionów maszyn próbuje nawzajem się unicestwić.
Czym się one od siebie różnią?
Gdzie są dzicy, a gdzie intelektualiści?
Oni wszyscy są do siebie podobni....
Ale istnieje możliwość, by przestać być maszyną. I o tym powinniśmy myśleć, a
nie o różnych rodzajach istniejących maszyn.
Oczywiście, są różne maszyny: samochód jest maszyną, gramofon jest maszyną i strzelba jest maszyną, ale co z tego?
To bez różnicy – oni wszyscy są maszynami.
W związku z tą rozmowy przypominam sobie też jeszcze inną.
– Jakie jest Twoje zdanie na temat współczesnej psychologii? – zapytałem pewnego razu G., mając zamiar podjąć temat psychoanalizy, która od samego początku jej istnienia wzbudzała we mnie nieufność.
Ale G. nie pozwolił mi posunąć się tak daleko.
– Zanim zaczniemy mówić o psychologii, musimy jasno określić, do kogo ona się odnosi, a do kogo nie – powiedział.
– Psychologia odnosi się do ludzi, do ludzkich istot.
Jakaż psychologia – podkreślił to słowo – może dotyczyć maszyn?
Mechanika, a nie psychologia, jest konieczna do studiowania maszyn.
To dlatego właśnie my zaczynamy od mechaniki.
Stad do psychologii prowadzi jeszcze bardzo długa droga.
– Czy można zaprzestać być maszyną? – zapytałem.
– A !
To jest pytanie – powiedział G.
– Jeślibyś częściej stawiał takie pytania, to być może moglibyśmy w naszych rozmowach do czegoś dojść.
Istnieje możliwość, by zaprzestać być maszyną, ale do tego konieczna jest przede wszystkim znajomość maszyny.
Maszyna, rzeczywista maszyna, nie zna i nie może znać siebie samej.
Kiedy maszyna zna siebie, to nie jest już maszyną, a przynajmniej nie jest taką samą maszyną jak przedtem.
Zaczyna być odpowiedzialna za swoje działania.
– Czy to oznacza, że według Ciebie człowiek nie jest odpowiedzialny za swoje działania? – zapytałem.
– Człowiek – podkreślił to słowo – jest odpowiedzialny.
Maszyna nie jest odpowiedzialna.
W trakcie jednej z naszych rozmów zapytałem G.:
– Co według Ciebie stanowi najlepsze przygotowanie do zapoznania się z Twoją metodą?
Na przykład: czy przydaje się tu studiowanie tego, co nazywamy literaturą “okultystyczną" lub “mistyczną"?
Mówiąc to, miałem szczególnie na myśli “Tarot" i literaturę na ten temat.
– Tak – powiedział G.
– Wiele można odnaleźć czytając.
Weź siebie za przykład: gdybyś wiedział, jak czytać, to mógłbyś już dużo wiedzieć. Mam na myśli to, że gdybyś rozumiał wszystko, co przeczytałeś w swoim życiu, to znałbyś już to, czego teraz szukasz.
Gdybyś rozumiał wszystko to, co napisałeś w twojej własnej książce... jak ona się nazywa? – G. stworzył coś przedziwnego ze słów “Tertium Organum” – to ja powinienem przyjść, pokłonić się przed tobą i błagać, byś zechciał mnie nauczać.
Ale ty nie rozumiesz tego, co czytasz, ani tego, co piszesz.
Ty nawet nie rozumiesz tego, co oznacza słowo rozumieć .
A to właśnie rozumienie jest istotne i czytanie może być przydatne tylko pod warunkiem, że rozumiesz, co czytasz.
Ale oczywiście żadna książka nie może zastąpić rzeczywistego przygotowania.
Nie można zatem powiedzieć co jest lepsze.
To, co człowiek dobrze zna – podkreślił słowo “dobrze" stanowi jego przygotowanie.
Jeśli ktoś dobrze wie, jak zrobić kawę albo jak dobrze zrobić buty, to można już z
nim rozmawiać.
Kłopot polega na tym, że nikt niczego dobrze nie zna.
Wszystko znane jest byle jak, powierzchownie.
Był to kolejny z tych nieoczekiwanych zwrotów, którymi G. posługiwał się w swoich wyjaśnieniach.
Bez wapienia jego słowa zawierały oprócz potocznego sensu także inne, całkiem odmienne znaczenie.
Zaczynałem już pojmować, że trzeba zaczynać od potocznego i prostego znaczenia słów G., aby dotrzeć do ich znaczenia ukrytego.
Słowa G. zawsze coś znaczyły w potocznym sensie, lecz nie wyczerpywało to całej ich treści.
Szersze, czy też głębsze ich znaczenie pozostawało przez długi czas ukryte.
Jest jeszcze inna rozmowa, która utkwiła mi w pamięci.
Zapytałem G., co człowiek powinien czynić, by przyswoić sobie to nauczanie.
– Co czynić ? – zapytał G. jakby zaskoczony.
– Niemożliwe jest czynienie czegokolwiek.
Człowiek musi przede wszystkim zrozumieć pewne rzeczy.
Posiada on tysiące fałszywych idei i fałszywych koncepcji, głównie na swój własny temat, i musi niektórych z nich się pozbyć, jeśli chce dojść do czegoś nowego. Inaczej to, co nowe, zostanie zbudowane na złych podstawach i w rezultacie okaże się czymś gorszym niż to, co było przedtem.
-Jak można pozbyć się fałszywych idei? – zapytałem.
– Jesteśmy uzależnieni od form naszego postrzegania.
Fałszywe idee są produktem form naszego postrzegania.
G. potrząsnął głową.
– Znowu mówisz o czymś innym – powiedział.
– Ty mówisz o błędach powstających w wyniku postrzegania, a ja wcale nie o nich mówię.
W granicach danych postrzegań człowiek może mniej lub bardziej błądzić.
Jak poprzednio powiedziałem, głównym złudzeniem człowieka jest przekonanie, że może on czynić.
Wszyscy ludzie myślą, że mogą czynić, wszyscy ludzie chcą czynić i pierwszym pytaniem, które wszyscy ludzie zadają, jest: co mają czynić?
Ale w rzeczywistości nikt nic nie czyni i nikt nic nie może uczynić.
To jest pierwsza rzecz, który należy zrozumieć.
Wszystko się zdarza.
Wszystko, co spada na człowieka, wszystko, co jest przez niego robione, wszystko, co od niego pochodzi – to wszystko się zdarza..
I to zdarza się dokładnie w taki sam sposób, jak deszcz, który spada w wyniku zmiany temperatury w wyższych warstwach atmosfery lub w otaczających chmurach, jak śnieg, który topi się pod wpływem promieni słońca, jak pył, który unosi się z wiatrem.
Człowiek jest maszyną.
Wszystkie jego czyny, działania, słowa, myśli, uczucia, przekonania, opinie i nawyki, są wynikiem zewnętrznych wpływów, zewnętrznych wrażeń.
Sam z siebie człowiek nie jest w stanie wytworzyć ani jednej myśli, ani jednego działania.
Wszystko, co mówi, robi, myśli, czuje – to wszystko się zdarza.
Człowiek nie może niczego odkryć, niczego wymyślić.
To wszystko się zdarza.
Przyswojenie sobie tego faktu, zrozumienie go, przekonanie się, że jest on prawdziwy, oznacza pozbycie się tysiąca złudzeń co do człowieka, co do jego kreatywności, jego świadomej organizacji własnego życia, itd.
Nic takiego nie istnieje.
Wszystko się zdarza: ruchy ludowe, wojny, rewolucje, zmiany rządu.
Wszystko to się zdarza i to zdarza się dokładnie w taki sam sposób, wszystko, co zdarza się w życiu jednego człowieka.
Człowiek rodzi się, żyje, umiera, buduje domy, pisze książki – nie tak, jak chce, ale tak, jak to się zdarza.
Wszystko się zdarza.
Człowiek nie kocha, nie nienawidzi, nie pragnie – to wszystko się zdarza.
Ale nikt ci nigdy nie uwierzy, jeśli mu powiesz, że nie jest on w stanie nic uczynić.
To najbardziej obraźliwa i najbardziej nieprzyjemna rzecz, jaki możesz powiedzieć ludziom.
Jest to szczególnie nieprzyjemne i obraźliwe, ponieważ to prawda, a nikt nie chce znać prawdy.
Kiedy to zrozumiesz, będzie nam wtedy łatwiej rozmawiać.
Ale jedna rzecz to rozumieć coś za pomocą umysłu, a inna – czuć to całą swoją masą, naprawdę być przekonanym, że tak jest, i nigdy o tym nie zapomnieć.
Z tym zagadnieniem czynienia – G. podkreślił to słowo – związana jest jeszcze inna sprawa.
Ludziom zawsze wydaje się, że inni wszystko robią źle, nie w taki sposób, jak powinni.
Każdy myśli, że on mógłby to zrobić lepiej.
Nie rozumieją oni i nie chcą zrozumieć, że to, co jest robione, a w szczególności to, co w pewien sposób już zostało zrobione, nie może i nie mogłoby być zrobione w inny sposób.
Czy zauważyłeś, jak każdy teraz mówi o wojnie?
Każdy ma swój plan, swoją własną teorię.
Każdy uważa, że nic nie jest robione tak, jak powinno.
W rzeczywistości wszystko jest robione w jedyny możliwy sposób.
Jeśli jedna rzecz mogłaby ulec zmianie, to wszystko mogłoby być inne.
I wtedy, być może, mogłoby nie być wojny.
 
Piotr Demianowicz Uspieński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz