czwartek, 24 października 2019

Rośliny Mocy

Brak dostępnego opisu zdjęcia.


Rośliny Mocy ani nie są dobre, ani złe - po prostu są. I albo jest dobry moment na Twój kontakt z nimi, albo nie.
Piszę ten tekst w odpowiedzi na negatywną opinię jaką zdarzyło mi się zasłyszeć w kierunku tego, co mogą dać nam Roślin Mocy.
Kochani, każdy z nas jest inny. Jeden coś zna i jest mu do tego bliżej, a inny nie zna danego rejonu i jest mu on obcy. A jeśli jest obcy, to może czuć przed nim strach.
Kiedy czujemy przed czymś strach, to czy jesteśmy w stanie skorzystać z takiego kontaktu w pełni? Czy taka podróż z kimś, przed kim odczuwamy lęk, może być udana? No cóż, wszystko zależy od osoby i okoliczności.
Przyjrzyjmy się jak to było kiedyś - na przykład w indiańskiej wiosce, czy jakiejkolwiek innej związanej z życiem tak zwanych ludzi prostych - nie zmanipulowanych jeszcze...
Kiedyś plemię miało Szamana (Szamankę) - kogoś, kto miał już od urodzenia predyspozycje do widzenia wielowymiarowego, do czucia energii, czucia istot (tych widzialnych i tych
niewidzialnych). Szaman potrafił wejść w stan, w którym łączył się ze swoją pierwotną mądrością, z czuciem tego wszystkiego co go otacza i głębokim zrozumieniem, dlaczego coś jest właśnie takie jakie jest. On "rozmawiał z duchami", czuł energię, rozumiał działanie wszechświata i zależności w zadziewaniu się takich czy innych okoliczności i przekazywał innym, to co widzi. Nie było to zawsze przyjemne - czasami spotykał się z energią, która nie była komfortowa w odczuwaniu, ale robił to, bo ktoś musiał/chciał to robić - dzięki temu jego życie i życie bliskich mu osób było głębsze, mądrzejsze, sięgało daleko ponad przesłanki płynące jedynie z umysłu. Roślina Mocy dodawała mocy, by dotrzeć tak głęboko jak tylko się dało, by ujrzeć głębię okoliczności, głębię tego co Jest...
Szaman wybierał ze znanego mu Królestwa Roślin, to co było mu bliskie, to co znał, to z czym był zaprzyjaźniony - czasami aż od zarania Ziemi. Czuł wdzięczność do Tego co pomaga mu spotkać się ze światem subtelnych energii i swoją własną mocą.
Z narzędzi trzeba umieć korzystać. Jak dasz dziecku nóż i nie nauczysz czym on jest w bezpiecznej przestrzeni, to może się zdarzyć niemiła konsekwencja - i to też jest jakaś forma doświadczenia - nauki. Jednak idealnie - bardziej komfortowo jest, jeśli masz przewodnika - nauczyciela w terenie, na którym nie czujesz pewnie.
Nasze życia (mówię tu o wielu wcieleniach) pozwalają nam się rozwijać na tym, czy na innym polu. Jeśli ktoś miał wiele wcieleń pod wodą np. jako delfin czy wieloryb, to nie będzie miał takiego doświadczenia i zrozumienia energii roślin jak ten co siedział wiele wcieleń w lesie i tego kontaktu doświadczał. Natomiast jeśli jest otwartość na poszerzenie swoich horyzontów, to może nastąpić tzw. sczytanie pomiędzy dwoma istotami o różnych rejonach doświadczeń i wtedy jedna i druga strona zyskuje nowe cenne zapisy w sobie.
Podsumowując - jeśli czujesz strach przed Roślinami Mocy - nie musisz wchodzić na to pole, możesz zająć się czymś, co bardziej Cię pociąga. Jeśli jednak coś Cię do nich ciągnie - możesz znaleźć kogoś, kto kocha i rozumie ich energię i pod takim przewodnictwem możesz poczuć to, czego jesteś ciekawy, coś do czego czujesz się wołany. 

Jesteśmy cudownie różnorodni, tak jak nasze doświadczenia i możemy cieszyć się nawzajem tym ogromnym bogactwem.
 

Ten tekst został napisany z miłości, do tego co żyje - do tego co zostało stworzone - do tego co mówi, kiedy jest słuchane.

Dorota https://www.facebook.com/Dorota.Stokwisz?__tn__=%2Cd%2AF%2AF-R&eid=ARD41g0IbtwR8arnpGW9kJafqJK6PyXtBD0RfjOUjdXY2JXgCMrLy2tzuWkOwcrXxwlkb-cLcNQwy79n&tn-str=%2AF

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz