Od wczoraj mieszkańcy Kaliningradu składają kwiaty i znicze pod
budynkiem Konsulatu Generalnego Polski na Kasztanowej Alei. „Gdańsk,
jesteśmy z Tobą! Мы с вами»!” - napisano na kartce papieru w dwóch
językach.
Goździki, astry i róże kładą na śniegu, który tak naprawdę nie wiadomo
skąd się wziął — zarówno w Kalinigradzie, jak i w Gdańsku nie było
jeszcze porządnej zimy.
Dwa miasta, które sama historia zobowiązała do umocniania przyjaźni
rosyjsko-polskiej. Nie mogę wypowiadać się w imieniu wszystkich
gdańszczan, ale z pewnością każdy mieszkaniec Kaliningradu przynajmniej
raz odwiedził to polskie miasto.
Jak żartują moi znajomi, Gdańsk to przedłużenie Obwodu
Kaliningradzkiego. Dlatego dla Rosjan z Kaliningradu śmierć Pawła
Adamowicza jest pod wieloma względami osobistą stratą.
Pierwszy raz pojechałem do Gdańska w 1998 roku — wcześniej jako
absolwent odległego zauralskiego uniwersytetu ani razu nie byłem za
granicą. Miasto oczarowało mnie (i oczarowuje do tej pory)
niesamowitością swojej architektury, ale nie martwą i pustą, co
odczuwałem później na przykład w niemieckich miastach, a taką, która
posiada duszę.
Można było tą duszą oddychać i mieć ciągły niedosyt. Wówczas nie
wiedziałem jeszcze, że w tym samym 1998 roku na czele miasta stanął
całkiem młody, bo 33-letni Paweł Adamowicz. Teraz, odwiedzając Gdańsk
widzę, że zadziwiająca transformacja, której dokonano tu przez ostatnie
20 lat, była możliwa właśnie dzięki temu, że ten młody człowiek rósł,
mężniał i mądrzał razem ze swoim miastem.
Kiedy oficjalne władze w Warszawie zniżyły się do poziomu otwartej
rusofobii, ludzie z Rosji wyraźnie widzieli, jak sprzeciwia się temu
Gdańsk. I jesteśmy bardzo wdzięczni, że w Gdańsku nie zniesiono ani
jednego pomika żołnierzy Armii Czerwonej,
a sam Adamowicz co roku — od 1995! — składał kwiaty na cmentarzu
żołnierzy radzieckich, niezmiennie mówiąc dziennikarzom, że „nie wolno
nam zapominać, iż to właśnie ZSRR i wszystkie jego narody poniosły
największe straty w walce z nazizmem”.
Kiedy rok temu nieznani napastnicy obrzucali kamieniami samochód
turystów z Kaliningradu, pan Adamowicz zaprosił poszkodowaną rodzinę do
Urzędu Miasta i osobiście ją przeprosił.
— Otwarty i pogodny człowiek z ogromną energią — wspomina to spotkanie Aleksandr Biereżnoj. —
Po kilku minutach rozmowy przeszedł na język rosyjski i powiedział, że
też ma rosyjskie korzenie. A jeszcze po kilku chwilach zrozumieliśmy,
jak bardzo kocha swoje miasto. Z radością opowiadał, co zrobiono w
Gdańsku i co jeszcze należy zrobić. Prawdziwy prezydent wolnego miasta.
Jeśli chodzi o „rosyjskie korzenie” Pawła Adamowicza jest to całkowita
prawda. Jego babcia ze strony matki pochodzi z miasta Smorgonie na
Białorusi, do tej pory mieszkają tam ich krewni. Ojciec Ryszard
Adamowicz urodził się w Wilnie. Do Gdańska Adamowicze przeprowadzili się
z Litwy od razu po II wojnie światowej w 1946 roku. Rodzice wspominali,
że przyczyną tej faktycznej ucieczki był litewski nacjonalizm.
Najwyraźniej prezydent Gdańska uważał za swój rodzinny i historyczny
obowiązek popularyzowanie języka rosyjskiego w Polsce. Przed Majdanem na
Ukrainie, po którym mówienie o Rosji w dobrym tonie stało się
niebezpieczne nawet dla prezydentów miast, Adamowicz chciał
przetłumaczyć na język rosyjski jak najwięcej tablic i oznaczeń w
miejscach publicznych Gdańska.
— Staramy się być jak najbardziej prorosyjsko zorientowani,
aby mieszkańcy Kaliningradu czuli się u nas swobodnie, — mówił w 2013
roku w wywiadzie dla Gazeta Polska Codziennie. A będąc w tym samym roku w
Kaliningradzie Adamowicz stwierdził z zadowoleniem, że w Polsce można
zaobserwować renesans zainteresowania nauką języka rosyjskiego.
Powinniście być szczęśliwi, że jesteście częścią wielkiej kultury
rosyjskiej. Trzeba ją tylko eksponować. Obecnie Polska od nowa zaczyna
poznawać Rosjan i na odwrót — Rosjanie poznają teraz Polskę
— mówił prezydent mieszkańcom Kaliningradu czystym językiem rosyjskim.
Pozostało jednak wspaniałe, tętniące życiem, nigdy nie nudzące się
miasto, zbudowane w ciągu dwóch dziesięcioleci przez ekipę Adamowicza.
Miasto, które pokazuje nam, Rosjanom, że Polacy są tak naprawdę właśnie
tacy jak w Gdańsku — otwarci, bliscy i po prostu podobni do nas.
To miasto pozwala wierzyć, że przetrwamy okres ochłodzenia stosunków między naszymi krajami.
Ogromna szkoda, że Paweł Adamowicz już tego nie zobaczy…
Andriej Wypołzow, rosyjski dziennikarz, Kaliningrad
Autor jest Redaktorem Naczelnym portalu NewsBalt.
https://pl.sputniknews.com/opinie/201901159591643-kaliningrad-oplakuje-adamowicza-sprawil-ze-rosjanie-zakochali-sie-w-polsce-sputnik/
Teraz zrozumiesz dlaczego, za co ciemni naziści , tak bardzo Adamowicza nienawidzili.
i nasłali mordercę...
Opublikowano 15 hours ago, autor: adept
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz