sobota, 26 stycznia 2019

PUŁAPKI DUCHOWOŚCI W OBLICZU PRZEMOCY





Ostatnio dużo się mówi o mowie nienawiści i przemocy. To bardzo dobrze, że dostrzegamy coraz większe spektrum tego problemu i powoli przygotowujemy się do jego rozwiązania. Z tej okazji dodam parę słów od siebie, jako, że nie wyobrażam sobie duchowości XXI wieku bez przyjęcia filaru jakim jest respektowanie podstawowego prawa do szacunku i nietykalności osobistej. Żeby było to możliwe, warto rozpoznać i nabrać dystansu do pewnych przekonań, blokujących rozwój ludzki. Choć mają na celu wyjaśnić ludzką skłonność do przemocy, w efekcie „mnożą byty ponad miarę” bo zamiast uznać słabość wobec naszych zwierzęcych popędów i nazywać rzeczy po imieniu, próbują rozmydlać nasze skłonności, wybielać je, nazywając wszystko Miłością.
Wmawiamy sobie, że „zło to iluzja”, że „nie ma dobra ani zła”, że trauma to tylko „sen”. Stosujemy też argumenty, że ktoś został skrzywdzony, bo posiada „długi karmiczne”, „demona”, „niskie energie”, nieprzepracowane programy w podświadomości i tak dalej. Posiadamy silne przekonanie, że dopóty kogoś dotyka agresja z zewnątrz, dopóty nie jest on „rozwinięty” duchowo.


 

1) WYŻSZA SPRAWIEDLIWOŚĆ A PRAWA ŁAŃCUCHA POKARMOWEGO
Chcemy wierzyć, że kogoś spotkało zło, bo istnieje wyższy porządek sprawiedliwości, więc jego krzywda jest „zasłużona”, nawet jeśli chodzi o istotę tak niewinną jak dziecko. Okazuje się, że wcale nie jest „niewinne”, bo w świetle niektórych teorii duchowych, dusza niemowlęcia sama sobie wybrała daną rodzinę i okoliczności życiowe, więc w sumie „chciała cierpienia”, bo wiedziała, na co się „pisze”.
Każdy kto pracuje z umysłem wie, że istnieje w nim pamięć indywidualna, ale też wspólna, zbiorowa, wypracowana w toku ewolucji. Posiadamy w sobie instynkty zwierzęce, które są głębsze niż wspomnienia przodków i tzw. „poprzednie wcielenia”. Poznając ewolucyjne zasady łańcucha pokarmowego, wiemy już, jakie zasady rządzą ludźmi, którzy dokonują przemocy – są oni bowiem jak „drapieżnicy” – szukają łatwej okazji i zdobyczy. Mają rozwinięty instynkt łowczy – rozpoznają w tłumie osoby wrażliwe i bezbronne, bo są one najłatwiejszym łupem. Dlaczego więc tym drugim wmawia się, że „przyciągnęły” kata, bo go rzekomo potrzebują ? To tak, jakby wmówić antylopie, że potrzebuje być rozszarpana przez tygrysa. Dorabianie do tego prostego aktu pt. „silny zjada słabszego” idei, że ofiara chce tego skrzywdzenia, bo to forma „duchowego wyrównania” jest ciągłą afirmacją zasada łańcucha pokarmowego, a przecież powinniśmy być kimś więcej niż tylko zwierzętami, czy nie tak?
W duchowości, która powinna być filozofią serca i współczucia,  zatrzymujemy świadomość na prymitywnej zasadzie „oko za oko, ząb za ząb”. Tym samym wyjaśniamy sobie każdą zbrodnię na  ludziach, którzy obiektywnie – niczego złego nie uczynili. Dlatego dorabia im się „długi”  z poprzednich wcieleń, by utrzymać sens powyższej zasady. Ponieważ od lat siedzę w branży rozwoju osobistego i znam przekonania, które bezwiednie rzutujemy na duchowość,  mogę powiedzieć, że niektóre z tych poglądów wiktymizują ofiarę, są zatem nieetyczne. Trzeba jasno powiedzieć, że doszukiwanie się duchowego sensu w akcie agresji i dyskryminacji, jest sprzeczne ze ścieżką serca. Co więcej, prowadzi do szokujących spekulacji typu: „Został skrzywdzony jako małe dziecko? Pewnie w poprzednim wcieleniu krzywdził, więc się wyrównało!”  Ktoś inny powie: „Krzywdy chciała jej dusza i umówiła się z duszą krzywdziciela”. Albo: „pra pra pra pra babcia została skrzywdzona przez pra pra pra pra dziadka i jest teraz odreagowywanie”.
Brutalna prawda może być taka, że większość naszych wspólnych przodków było bitych, dręczonych, molestowanych i gwałconych, bo od zawsze rządziły nami popędy agresji, którym ładnie daliśmy przyzwolenie w naszych religiach i kulturach.  Innymi słowy, nie znajdziemy rodu, w którym nie było bicia , gwałtu i przemocy psychicznej. Wszystkie zbiorowe traumy nosimy w sobie, bo posiadamy wspólne dziedzictwo.  Ale dostrzeżmy przyczyny pośrednie i bezpośrednie. Bezpośrednią przyczyną zła  tu i teraz jest oprawca, który zdecydował się skrzywdzić (pamiętajmy, że posiada on wybór), a kolejną – słabość naszego aktualnego systemu, który kolektywnie budujemy. Ten system daje oprawcy możliwości dokonywania przemocy – z których KORZYSTA, bo czuje się BEZKARNIE. Dlaczego? No właśnie. Bo może zwalić wszystko na ofiarę.



Ten system niewystarczająco uczy ludzi właściwych zachowań w obliczu zagrożenia, nienależycie chroni przed agresją i błędnym kołem przemocy. Oprawca skądś swoje wzorce czerpał – sam mógł być kiedyś jako dziecko ofiarą sadystycznej matki/ojca/ starszego rodzeństwa/kolegów. Dlaczego więc we współczesnej duchowości zamiast skupić się na problemie oprawcy, który dokonuje aktu agresji, skupiamy się na szukanie przyczyn zła w ofierze? Bezkrytycznie wierzymy w argumenty typu: „Ona też jest w pewnym sensie winna, bo wysyłała podświadome sygnały oprawcy”. Albo: „Ma destrukcyjną aurę, więc przyciągnęła”. „Jej umysł wyprojektował gwałt, więc pewnie go potrzebowała do podniesienia sobie wibracji (!)”
Czym to się różni od stereotypów, z jakimi walczymy od dawna typu: „Założyła krótką spódniczkę, więc chciała być seksualnie wykorzystana?” Kompletnie nie zauważamy tego, że w branży duchowości powtarzamy te same płytkie argumentacje tyle, że zamiast „spódniczki” czy seksownej bielizny używamy słów: energia, niskie wibracje, obciążenia. Ale sens jest ten sam – przekonać osobę skrzywdzoną, że nie jest dość „dobra”, by uniknąć krzywdy, oraz wybielić przestępcę, bo najwyraźniej jest tylko „narzędziem w rękach wyższych sił”. Czy nie zauważyliście tego, że w duchowości okrutnie powtarzamy ten sam mechanizm znany z życia społecznego – ofiara musi udowodnić swoją niewinność, bo z automatu zakładamy, że nosi w sobie przyczynę krzywd, jakich doświadczyła ze strony oprawcy? Jest to niedopuszczalne uproszczenie.
Nie mówiąc o tym, że z traumy czynimy wartość – ktoś został skrzywdzony, więc „to dobrze”, bo coś się rzekomo „wyrównało” i „wpłynie to lepiej na jego rozwój”. A jeśli powiem, że nie musi to być prawdą, bo duchowość serca nie widzi w czyimś bólu żadnego sensu? Że powinniśmy żyć tak, by minimalizować cierpienie? Zrobić wszystko, aby nie było na tym świecie tyle bólu i wypaczeń ? Z traumą człowiek żyje całe życie. Choć na co dzień ma szansę sobie z nią poradzić, to głębsze warstwy jestestwa wciąż noszą pamięć zranienia. Traumy wypaczają życie z właściwych torów, trzeba dużo więcej pracować by wrócić do względnej równowagi. To jest strata czasu, a nawet, mówiąc wprost: zmarnowane życie. Cierpienie, choć jest nieodłączną częścią egzystencji, nie jest jego sensem ani wartością, nie powinniśmy go idealizować ani zgadzać się na jego eskalację. Miłość dąży do uzdrawiania i szczęścia, nie do ranienia w imię „duchowego rozwoju”. Nie czyńmy z Miłości sado -masochistki.

 



2) ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA AGRESJĘ
Człowiek ma prawo być wrażliwy, słabszy fizycznie, z otwartym sercem. Ma prawo być naiwny i wielkoduszny, bo nikogo tym krzywdzi.  Podobnie w przypadku dzieci – nie mają one  wyboru – są z natury słabe i bezbronne. Dlatego każde dziecko powinno być otoczone opieką i należytą ochroną, bo niestety słabość i kruchość dziecka naraża na agresję osobników silniejszych. Od zarania dziejów tak było w przyrodzie i wciąż tak jest w świecie ludzi.
Przypomnę, że w świecie zwierząt zdarza się, że dorosłe osobniki zagryzają młode. Te instynkty – zarówno chronienia młodych, jak i ich eliminacji (np. w wyniku konkurencji genów) posiada KAŻDY Z NAS, bo w głębi posiadamy dostęp do zbiorowych pokładów pamięci. Te zbiorowe pokłady pamięci mają wpływ na nasze bieżące decyzje, ale nie mogą pozbawiać nas wolnej woli. Dziecko nie ma wykształconego rozumu i woli, dlatego jest niewinne –  nie może odpowiadać za przeszłość przodków zapisaną w jego podświadomości, ani za zbiorowe energie, ani za sytuację, w jakiej się znalazło, ani za swą kruchą naturę. Czyż nie jest zastanawiające dlaczego w duchowości z równą gorliwością nie szukamy przyczyn, dla których oprawca krzywdzi?
Dlaczego nie uznamy prostej prawdy, że agresor nie akceptuje w sobie słabości, dlatego ma potrzebę pastwić się nad słabszymi od siebie, dzięki czemu ma złudzenie umacniania swej siły i kontroli ? Tej kontroli, którą kiedyś – jako niewinne dziecko mógł stracić. Ponieważ jest on niewolnikiem agresji, nie może być wyidealizowanym narzędziem w rękach przeznaczenia, jakbyśmy to chcieli w języku duchowym przeczytać. Trzeba powiedzieć jasno:  agresor ma potężny problem z psychiką i emocjami. Jest siłą chaotyczną, uwikłaną w programie „atak najlepszą obroną”. To, co może mu pomóc, to nie bierność otoczenia, i przyzwolenie na jego agresję,  tylko nauka konsekwencji, terapia, resocjalizacja.
Natomiast, jeśli ktoś wciągnął się w toksyczny układ z drapieżcą, i za wszelką cenę wybiela doświadczoną od niego przemoc fizyczną czy psychiczną, także ma problem agresji, ale w stosunku do siebie – ponieważ nie posiada mechanizmów obronnych. Nie kocha siebie na tyle, by przerwać toksyczną relację, tylko woli szukać winy w sobie, choć obiektywnie zawinił oprawca.   Skutkiem tego układu jest zło i cierpienie, które trzeba przerwać bo nie ma ono sensu. Gdybyśmy od najmłodszych lat uczyli dzieci szacunku do siebie i do bliźniego, równowagi w chronieniu swojej przestrzeni i otwierania jej na drugiego człowieka, wiele zła moglibyśmy wyeliminować.
Tym jest dla mnie prawdziwe przepracowanie tzw. „karmy” – wyjście z błędnych powtórzeń danych schematów indywidualnych i zbiorowych a nie ich kontynuowanie, by „odpokutować” zło sprzed tysięcy lat. Pamiętajmy, że punktem odniesienia w ocenie naszego postępowania, jest NASZE ŻYCIE, tu i teraz. Analiza przeszłości rodowej i zbiorowej jest bardzo potrzebna, by zrozumieć spiralę przemocy i zła, przenoszoną z pokolenia na pokolenie, ale nie może to służyć usprawiedliwieniu krzywd, jakich doznajemy i jakich sami dokonujemy na otoczeniu.


 

3) UWARUNKOWANIA W PODŚWIADOMOŚCI A PRZYZWOLENIE NA PRZEMOC 
Tyle czasu zajmuje nam dotarcie do prawdy wyższej. Mianowicie: KAŻDY człowiek stworzony jest dla szacunku i wolności, która nikomu szkody nie czyni. Ma prawo być sobą, wyglądać jak chce i zachowywać się swobodnie, bez narażenia się na napaść czy szykany. Może być wyzywająco ubrany, czy nagi, a i tak nikt nie ma prawa go skrzywdzić, tknąć w niestosowny sposób, wykorzystać. Jakiekolwiek energie ofiary, jej podświadome programy, myśli i pragnienia, na które powołujemy się w duchowości – nie są PRZYZWOLENIEM na skrzywdzenie jej.  Nawet najbardziej destrukcyjny stosunek do siebie, jaki może posiadać ofiara, nie zwalnia NIKOGO z odpowiedzialności i respektowania jej granic osobistych, które powinny być pierwszym przykazaniem współczesnego świata.
To są rzeczy niby oczywiste, ale jednak nie do końca zważywszy na ilość płodzonych idei w tzw. „duchowości”, mające na celu to samo od tysięcy lat – usankcjonować dominację nad słabszym osobnikiem. Duchowość serca powinna być szacunkiem do życia i sprzeciwieniem się KAŻDEJ FORMY PRZEMOCY. Niektóre slogany głoszone w branży rozwoju osobistego zatrzymały się na poziomie wiktymizacji ofiary i kulturowych idei wyrosłych na prawach przyrody (silny ma prawo wykorzystać słabszego osobnika).
Tu i teraz masz wpływ na otaczającą rzeczywistość i prowadzony od lat dyskurs.  Możesz być uduchowiony, oświecony i mieć przepracowane wszystko, co tylko można, możesz ufać Bogu i wysyłać wibracje miłości i wybaczania dookoła, ale jak znajdziesz się w niebezpiecznych zaułkach w środku nocy,  możesz zostać napadnięty. Taka jest niestety smutna prawda o naszym świecie. Zatem popędy zwierzęce u człowieka nieświadomego są silniejsze od ducha, i warto zdać sobie z tego sprawę. Potem, gdy straumatyzowany wkraczasz w duchowość, słyszysz, że sam sobie zaplanowałeś traumę z poziomu ducha, że nieprzepracowane energie przodków, poprzednie wcielenia, niezintegrowane emocje czy demon obecny w twojej aurze…




Tymczasem winnym przemocy jest ZAWSZE ten, kto jej dokonuje, bo to on nie akceptuje czegoś w ofierze, a tym samym w sobie, do tego stopnia, że pragnie ją zniszczyć. To oprawca ma cień, który go zaciemnia. Problem ofiary, jeśli wchodzimy w ten temat, jest brak wiedzy o naturze zła i zagrożeniach jakie niesie świat. Brak uziemienia i racjonalnego szacowania, co jest bezpieczne,  co nie. Z drugiej strony – jak wyżej napisałam – człowiek ma prawo taki być, bo nikogo tym nie krzywdzi, ale w takim świecie, w jakim żyjemy, sam będzie krzywdzony. Z powodu swej wrażliwości i delikatności wielu ludzi jest atakowanych przez tych, którzy wrażliwość uważają za słabość.
Dlatego ofiara wychodząc z tej roli, uczy się większej ostrożności w relacjach międzyludzkich, chronienia swojego wnętrza przed ekspansywnymi zapędami otoczenia, asertywności. Czy to oznacza, że przestanie już spotykać psychopatów na drodze? Oczywiście, że NIE.
4) ROZWÓJ OSOBISTY A ZMIANY SYSTEMOWE W ZAKRESIE AGRESJI





Nawet jak przepracujecie programy podświadomości, nie oznacza to, że będziecie bezpieczniejsi na tym świecie, bo ten świat dalej będzie miejscem, w którym dokonują się przestępstwa przez tych, którzy posiadają takie możliwości. To zmienimy dopiero systemowo, między innymi przez prawo i jego skuteczniejszą egzekucję, bo przemiany zbiorowe trwają o wiele dłużej niż przemiana jednostki. Dlatego, jeśli jesteśmy świadkiem przemocy, NASZYM OBOWIĄZKIEM JEST REAGOWAĆ I DOCHODZIĆ SPRAWIEDLIWOŚCI. Tylko tak możemy wpłynąć na „wychowywanie” nieświadomości zbiorowej. Jeśli myślimy sobie, że nie powinniśmy reagować, bo nie chcemy brać na siebie „obciążeń”, „czyjejś karmy” etc., to znaczy, że ego szuka wymówki, by nic nie robić – postępujemy zatem egoistycznie i niedojrzale. Bierność jest idealnym gruntem dla rozwoju przemocy i znieczulicy społecznej.
Nawet najbardziej oświecony człowiek, pada ofiarą przemocy ze strony agresywnego otoczenia, które zamiast ujrzeć światło, widzi w nim swój cień – o czym opowiada historia Jezusa, czy innych mistrzów, zaszczutych na śmierć, palonych na stosach zbudowanych z ludzkiej ignorancji i okrucieństwa. I wciąż krzyżujemy ludzi, ale niewielu to dostrzega w duchowości i religiach. Tu i teraz możemy to zmienić, jeśli zachowamy czujność i odwagę do głośnego sprzeciwu wobec przemocy, która nie ma mistycznego sensu, jest po prostu wynikiem zwierzęcych popędów,  nad którymi wciąż wielu ludzi – także i w branży rozwoju duchowego – nie umie zapanować.
Nie tylko dla nas czynimy lepszą zmianę, ale też dla przyszłych pokoleń – wszak zostawimy im w spadku taki świat, jaki teraz ukształtujemy. Zamiast więc analizować w nieskończoność swoje obciążenia z przeszłości, gdy już wrócisz z tej wędrówki, zajmij się teraźniejszym światem, dołącz do ludzi, którzy zrozumieli, że najważniejszą cegiełką w przemianie świata jest ich działanie na rzecz poniesienia świadomości i wdrażania KONKRETNYCH rozwiązań. Żeby te konkretne rozwiązania funkcjonowały, należy nazywać rzeczy po imieniu, odróżnić co jest korzystne a co szkodliwe, nauczyć ludzi, że nie muszą siebie naprawiać tylko dlatego, że nie rozpoznali w porę ludzi agresywnych i jadowitych na swej drodze, wręcz przeciwnie – mają prawo głośno mówić o swoich krzywdach i ostrzegać innych przed toksycznymi relacjami.
Najwyższy czas przełamać wszechobecny kult silniejszego i zbudować innym – słabszym czy odmiennym jednostkom bezpieczniejszy świat, który nie opiera się na obłudnej próbie akceptowania przemocy w imię wyidealizowanej duchowości, ale na nawoływaniu odwrotnym – by zaakceptować wrażliwość i ułomności ludzkie, chronić je bezwzględnie przed agresją.
Bo dopóki żadne dziecko, kobieta czy mężczyzna nie czują się bezpieczni na tym świecie, dopóty nie możemy udawać, że jest on „Miłością”. Dopóty istnieją agresorzy, którzy nie wiedzą i nie chcą poradzić sobie z osobistym smokiem, dopóty posiadamy pełne ręce roboty w podnoszeniu jakości życia społecznego. Każdy, kto zajmuje się duchowością, nie może „wypisywać się” z tego procesu zbiorowego, bo zaprzecza w ten sposób jej podstawowej idei. Celem duchowości jest rozwój świadomości zarówno w przekroju indywidualnym, jak i kolektywnym, co wymaga zaangażowania w obliczu problemu przemocy, nie ucieczki, ani „wybielania”.

46925607_124136928487548_242617123388522496_n33erffffffdfafFINISH

Farida Sorana
doradca duchowy, nauczycielka metodyIntegracji duszy – sztuki świadomego życia.

https://ciemnanoc.pl/2019/01/25/pulapki-duchowosci-w-obliczu-przemocy/?fbclid=IwAR12GNeV-_jvxJG1yF7_eU9U-FHOpMXOCpo_TP0xt_nW9qTpvduLV5B7dqg 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz