Przybywając do Sacsayhuaman, Lightwarriors kontynuowali operację powierzoną im przez Komitet Galaktyczny.
Głównym zadaniem zespołu naziemnego było zebranie do swoich Monad wszystkich aspektów Logosu Słońca (głównego i córek) uszkodzonych i skażonych przez Czarnych Archontów, oczyszczenie ich, ponowne złożenie jako jednego i powrót do ich pochodzenia, Słońca.
Ta operacja miała ogromne znaczenie dla naszej planety. Potrzebne było pełne przywrócenie Słońca jako Portalu nowych energii o wysokiej częstotliwości, wysłanych przez Galacom na Ziemię podczas Kwantowego Przejścia.
Sanktuarium Sacsayhuaman, jedna z głównych Świątyń Słońca (waka) Inków, położona jest na wzgórzu, bardzo podobnym do ściętej piramidy.
W Peru prawie wszystkie Świątynie Słońca są piramidami. Inkowie brali odpowiedniej wielkości górę i rozdrabniali ją laserami słonecznymi, nadając jej pożądany kształt. Następnie, również przy użyciu laserów, "inkrustowali" ją murem, nadając jej konfigurację świętej-geometrycznej Mandali Słonecznej.
Na szczycie Sacsayhuaman, podobnie jak w pozostałych sanktuariach Inków, Wojownicy Światła wydobyli energię-córkę - informację i aspekt przyczynowy Mandali Słonecznej i włożyli ją do swoich Monad.
Tam został on oczyszczony wibracjami Światła Absolutnego i połączony z innymi, już ewakuowanymi, podaspektami Mandali w celu całkowitego złożenia.
Tego samego dnia grupa udała się do Quenco, obszaru rytualnego Inków, około trzech kilometrów na północny zachód od Cuzco.
Jasnowidząc i skanując kompleks, Lightwarriors odkryli Miejsce Mocy - Portal wyjścia Ognia Ziemi. Działa on jak wulkan, tyle że nie na planie fizycznym, lecz subtelnym.
Inkowie znali czas jego erupcji i w tych momentach składali ofiary na Ołtarzu. Uważali to za zapłatę dla Gai za korzystanie z energii Ognia Ziemi.
Tysiące ludzi zostało tam zabitych. Trójstopniowy Ołtarz Ofiarny był nasycony nekroenergią torturowanych ludzi.
Quenco otoczone jest półkolistym wewnętrznym patio w kształcie amfiteatru. Wyznaczało ono energetyczne granice kompleksu rytualnego z idolem u jego podstawy.
Bożek ten jest bardzo potężnym Miejscem Mocy. Jest on umieszczony w punkcie wyjścia energii Ziemi.
W tym miejscu Lightwarriors wydobyli i umieścili w swoich Monadach kolejny podaspekt Mandali Słonecznej. Podobnie jak inne, był on energetycznie bardzo brudny i skażony rytualnymi morderstwami.
Tymczasem Współtwórcy postanowili skomplikować sobie zadanie. Następnej nocy wprowadzili aspekt Monady Solarnej (nie mylić z Solarnym Logosem, ciałem manifestacji Monady) do Monad Lightwarriorów.
Spowodowało to stan w ich Monadach porównywalny do pożaru. Najwyższe wibracje paliły Lightwarriorów.
Nigdy wcześniej nie przeżyli tak ciężkiej nocy. Ich ciała płonęły z wybuchową gwałtownością. Serca biły jak oszalałe. Nawet oddychanie było gorące.
Współtwórcy zainstalowali w Lightwarriors monadyczny aspekt Słońca jako rdzeń Mandali Słonecznej Inków, który miał być w nich przywrócony.
Inkowie posiadali aspekt tylko słonecznego Logosu. Teraz rdzeń nowej Słonecznej Mandali został stworzony z monadycznego aspektu Słońca, który jest hierarchicznie wyższy.
Oznaczało to, że op Lightwarriors nie było po prostu przywróceniem Matrycy Solarnej zamanifestowanej na Ziemi.
Oznaczało to nadanie Matrycy jeszcze większej mocy niż wcześniej, jako odbiornika-przekaźnika nowych energii kwantowych nadawanych przez Galacom na Ziemię za pośrednictwem Słońca.
Na kolejną część operacji grupa przybyła do Świątyni Słońca Qurikancha w Cuzco.
Obecnie na szczycie świątyni stoi kościół św. Dominika, który został zniszczony przez trzęsienie ziemi. Zachowała się jednak część miejsca, w którym stał Ołtarz Słoneczny i Dysk Słoneczny z aspektem Słonecznego Logosu.
Z miejsca, gdzie stał Ołtarz, Lightwarriors wykonali zamierzoną pracę. W pełni zmontowali wszystkie aspekty inkaskiej Mandali Solarnej, włączając w to fragmenty z miejsc i wakas, których nie odwiedzili.
Członkowie zespołu energetycznie przeciągnęli aspekty do punktu lokalizacji rdzenia Mandali Słonecznej w Qurikancha ze wszystkich Świątyń Słońca rozrzuconych po całym dawnym Imperium Inków.
Aspekty zostały załadowane do Lightwarriors, a nie do Solar Disk. Powodem tego jest to, że główny aspekt Słonecznego Logosu w Świątyni Qurikancha już dawno nie istnieje. Współtwórcy ewakuowali go na Słońce.
W swoich Monadach, członkowie grupy w pełni zmontowali Słoneczną Mandalę Inków, ale nie był to już aspekt Słonecznego Logosu, ale potężniejszy aspekt Słonecznej Monady, który działał jako rdzeń.
W ten sposób na Ziemi została zmontowana nowa Monadyczna Mandala Słoneczna. A dokładniej, jak dotąd tylko u Lightwarriors.
Wtedy nie była to jeszcze Monadyczna Mandala Słońca. Z Monady istniało tylko jej jądro. Pozostałe aspekty Słonecznego Logosu musiały zostać przekształcone w Monadyczne.
Można by to zrobić wysyłając je do Solar Logos i restartując w Solar Monad. Niestety, nawet teoretycznie nie mogło to nastąpić. Pełna integralność Słońca nie została przywrócona, więc restart Monady Solarnej (składanie ciał przejawionych) był niemożliwy.
Na kolejny etap op, grupa udała się na dwa dni do Urubamby, w Świętej Dolinie Inków.
Urubambę członkowie zespołu zapamiętają na długo. Szczególnie pierwszą noc, kiedy Współtwórcy przekształcili zainstalowane w Lightwarriors aspekty Logosu Mandali Słonecznej w monadyczne aspekty Słońca.
To było fantastyczne. To, co było możliwe tylko w wyniku wzniesienia Logosu i restartu Monad tylko w Słońcu, teraz dokonywało się daleko poza nim, sztucznie i wewnątrz zwykłych ludzi. Nawet jeśli byli oni energetycznie nieprzygotowani.
W celu podniesienia aspektów Logosu na Monadyczne, Wojownicy Światła weszli w intermonadyczną syntezę dipolową ze Słońcem. Jest to częściowe połączenie się z nim na Płaszczyźnie Subtelnej.
Do północy Monady członków grupy zostały przyspieszone do wymaganego poziomu wibracji i połączone ze Słońcem. Sztuczny reaktor zaczął pracować.
Aspekty Logosu zostały przepuszczone przez rdzeń Mandali w Świetlistych Wojownikach zsynchronizowanych z Monadą Słoneczną, rozszczepione i odrodzone w nowej jakości ewolucyjnej, odpowiadającej wysokiemu poziomowi Monady.
Innymi słowy, Słońce wykonało tę pracę poprzez Lightwarriors, modelując syntezę, która zachodzi wewnątrz Monady Solarnej, tworząc zewnętrzne, ziemskie miejsce Syntezy Solarnej.
Tak więc, po raz pierwszy w Lokalnym Wszechświecie, poprzez ten unikalny eksperyment, Słońce wykonało krytyczną pracę ze swoimi aspektami poza sobą. Co więcej, w ludziach!
Dla Lightwarriors, eksperyment ten prawie kosztował ich życie. Obciążenie ich serc było kolosalne. Nigdy wcześniej nie doświadczyli takiego bólu serca. Myśleli, że nie dożyją do rana, nawet pożegnali się mentalnie ze wszystkimi i z sobą nawzajem...
Ale przeżyli. I do rana w Lokalnym Wszechświecie powstała pierwsza Słoneczna Matryca Monadyczna. Trzeba jeszcze raz podkreślić: sztucznie! Poza Słońcem!
Przekształceni Współtwórcy Matrycy natychmiast zsynchronizowali się z rdzeniem Monady Słonecznej.
Sukces sztucznych ulepszeń z udziałem ludzi otworzył nowe, prawdziwie fantastyczne możliwości transformacji Gwiezdnych Logosów, które mają niepłynne Monady i inne aspekty, które sprawiają, że nie są w stanie przywrócić swojej integralności.
A bez tego, niemożliwe jest ponowne uruchomienie ich Monad i wzniesienie się na wyższe poziomy ewolucji. Wciąż jest ich wielu w naszej Galaktyce i lokalnym Wszechświecie.
Kolejna operacja Lightwarriors miała miejsce w Machu Picchu. W drodze tam ponownie odwiedzili Ollantaytambo w Świętej Dolinie Cuzco. Jak zauważono wcześniej, odbywało się tam formowanie Matrixa Homo Solaris i Homo Universum.
W odległej przeszłości w Ollantaytambo znajdowała się Świątynia Wszechświata, choć niedokończona. Inkowie, jak zwykle, znaleźli odpowiednią górę, przycięli ją, nadając jej pożądany półpiramidalny kształt.
Głównymi kuratorami projektu Homo Solaris i Homo Universum byli Hierarchowie naszej cywilizacji Słońca i zbiorowy Logos Konstelacji Plejad.
W polu sanktuarium Lightwrriors znaleźli przyczynową Matrycę Wszechświata. Była ona ukończona tylko w 30%.
Matryce niektórych Konstelacji i dwóch Galaktyk były w nią wmontowane.
Ta Matryca rozwijała się jako podstawa dla Monady i DNA Homo Universum. Kolejny Wyższy Projekt zakończył się niepowodzeniem. Ale Galacom nie przydzielił grupy do jego dokończenia.
Pociąg klasy Vistadome przywiózł grupę do Aguas Calientes. Stamtąd Lightwarriors udali się do Machu Picchu.
W momencie stworzenia Ziemi, Machu Picchu mieściło główny Portal Słoneczny planety. W jego centrum, w Piramidzie Słońca, znajdowała się Mandala Słoneczna, której rdzeń stanowił aspekt Monady Słońca.
Był to naturalny portal wymiany energii i informacji pomiędzy Ziemią a Słońcem.
Wiedzieli o tym wodzowie Inków, jako przedstawiciele Hierarchii Solarnej. Miejsce zostało specjalnie wybrane jako niedostępne, aby ludzie nie zakłócali funkcjonowania Portalu, który musiał być utrzymywany w idealnej czystości.
Współtwórcy pozwolili władcom Inków odnaleźć je i zbudować tam Sanktuarium, jako dodatkowe narzędzie do wypełnienia ich ziemskiej misji.
W tamtejszej osadzie mogli mieszkać tylko wybrani, czyści Duszą i ciałem. Centralne miejsce Machu Picchu jest punktem lokalizacji rdzenia Monadycznej Mandali Słońca.
Na szczycie Piramidy Słońca, punkt ten jest oznaczony przez Kamień Intihuatana lub Ołtarz Inti, Najwyższego Hierarchy Cywilizacji Solarnej.
Przed rozpoczęciem operacji, Lightwarriors dokładnie badali Machu Picchu, chodząc po jego terytorium i głównych sanktuariach.
Padał deszcz i początkowo nie odczuwali żadnej energii. Ale kiedy grupa zaczęła zbliżać się do Piramidy Słońca i pobliskiej Świątyni Trzech Okien (Fundamenty Wszechświata), odczucia zmieniły się diametralnie.
Tam energia była tak potężna, że Lightwarriors czuli się jak w kuchence mikrofalowej. Ciało momentalnie pokryło się potem. Serce zaczęło silnie wibrować.
To było uderzenie Monady Solarnej, w strefę której weszli.
Lightwarriors zaczęli pracować z Kamienia Intihuatana. Poprzez międzymonadyczną fuzję dipolową pomiędzy grupą a Słońcem, w pełni ukończona Matryca Monad Solarnych została wzniesiona i zintegrowana z Monadą Solarną.
W rezultacie, integralność Monady Słońca została częściowo przywrócona. A bez podobnego przywrócenia żadna wyższa forma Inteligencji (czy to Logos planety, gwiazdy, konstelacji, galaktyki czy człowieka) nie może ponownie uruchomić swojej Monady i wznieść się.
W tym samym czasie Wojownicy Światła przynieśli na Słońce Słoneczną Matrycę Monadyczną, która była w Machu Picchu pierwotnie, od stworzenia Ziemi.
To było to, czego potrzebowało Słońce. Matryca została ponownie uruchomiona w Monadzie Słonecznej, a następnie wróciła na swoje właściwe miejsce w Piramidzie Słońca.
Po ukończeniu wszystkiego, co zaplanowali w Machu Picchu, Lightwarriors wsiedli do pociągu i wieczorem dotarli z powrotem do Cuzco.
Wtedy jeszcze nie wiedzieli, że ich praca była tak udana i długo oczekiwana, że Współtwórcy postanowili nie zwlekać i powtórzyć operację na skalę całego Układu Słonecznego.
Oznaczało to powrót do Słońca jego Monadycznych aspektów znajdujących się na wszystkich 12 planetach Układu Słonecznego w taki sam sposób, w jaki dokonano tego w Machu Picchu. Przywróciłoby to naturalną pracę całego systemu.
Mogłoby to również pomóc w pełnym przywróceniu integralności Monady Słonecznej i ponownym uruchomieniu jej w jej Logosie Matce, tj. zbiorowym Logosie Konstelacji Plejad, na wyższym poziomie Stworzenia.
Powód, dla którego nie stało się to wcześniej w Układzie Słonecznym był taki sam jak w przypadku naszej planety. Niektóre aspekty były normalne, inne bardzo zanieczyszczone. Najbrudniejszy był aspekt Monady Słonecznej w Saturnie.
Nowa operacja rozpoczęła się w pociągu, gdy Lightwarriors byli w drodze do Cuzco.
Praca z planetami przebiegała mniej więcej normalnie, bez ekscesów. Najgorsze czekało grupę przed sobą. Wiedzieli o tym i byli przygotowani na piekło.
Chodziło o demonicznego Saturna, twierdzę Szarych i Wrota dawnych Czarnych eonów.
Obawy się sprawdziły. Oczyszczenie aspektu Monady Solarnej w Saturnie było jedną z najcięższych prób w ich życiu.
Współtwórcy wprowadzili go do Lightwarriors jeszcze tej samej nocy i natychmiast rozpoczęło się oczyszczanie.
Trudno opisać słowami stan, w jakim znalazła się grupa. Z najwyższej wibracji Monady, która została przyspieszona do Syntezy Absolutnej, topniało ciało fizyczne i wszystkie Ciała Subtelne. Ból w sercu i jego wibracje zatrzymywały oddech.
Wszyscy Lightwarriors pogrążyli się w głębokiej wewnętrznej histerii, agonii. Ciała reagowały jak zainfekowane śmiertelnym wirusem. Ciśnienie w sercu przekroczyło stan krytyczny.
Takie wibracje były konieczne, aby rozszczepić aspekt saturniczny Słońca, a następnie przywrócić go poprzez syntezę z Monadą Słońca.
Przez dwadzieścia cztery godziny Lightwarriors leżeli w łóżku walcząc o życie. Wieczorem następnego, najtrudniejszego dnia, aspekt Saturna został całkowicie oczyszczony i wraz z pozostałymi aspektami z innych planet, wzniósł się do Logos Solar.
Aspekt, który był w Machu Picchu został ponownie podniesiony, ponieważ wymagał powrotu WSZYSTKICH aspektów słonecznych w tym samym czasie.
Po tym jak integralność Słońca została przywrócona, nastąpił restart Monady Słonecznej (składanie ciał manifestacyjnych). Stało się to po raz pierwszy od czasu powstania Układu Słonecznego!
Jednak plany kolejnego restartu (wzniesienia) w kolektywnym Logosie konstelacji Plejad musiały zostać odłożone na później. Powodem jest to, że nie wszystko jest jeszcze w porządku w Plejadach.
Dlatego teraz Współtwórcy pomagają Plejadianom rozwiązać ich problemy. Zostały one spowodowane częściowo przez fakt, że ta przyjazna rasa dzieliła swoje DNA z Ziemianami.
Po restarcie, Monada Solarna rozwinęła przekształcone aspekty solarne do wszystkich 12 planet.
Następnego dnia, wciąż na wpół umarli, Wojownicy Światła wsiedli do autobusu i dotarli wieczorem do miasta Puno nad jeziorem Titicaca, gdzie zameldowali się w hotelu na jego brzegu.
Jak wspomniano w części 1, pierwsi Inkowie, Dzieci Słońca, przybyli na Ziemię poprzez Portal Wcieleń znajdujący się w najgłębszym punkcie jeziora Titicaca.
Natychmiast po przybyciu do Puno, lider grupy nawiązał kontakt ze świętym Kryształem Titicaca.
Współtwórcy, z niezrozumiałych dla niego wtedy powodów, wprowadzili ten Kryształ do jego Monady.
Nie wprowadzili go od razu w całości, lecz w częściach, w ciągu nocy, aby Lightwarrior, który jeszcze nie doszedł do siebie po pracy z Saturnem, nie miał tak ciężko.
Rano Współtwórcy poinformowali go, że Kryształ Titicaca będzie stanowił podstawę do montażu Kryształu Inteligencji Pozaziemskiej w Nazca.
W tym celu dwóch liderów Lightwarriors wzięło łódź na jezioro i udało się do miejscowych, którzy mieszkają na sztucznych, pływających wyspach Uros.
Tam misje się rozdzieliły. Jeden wykonywał swoją pracę, drugi inną.
Tego dnia, z akwenu jeziora, pierwszy lider załadował z siebie Matrycę Inteligencji Pozaziemskiej i umieścił ją w Krysztale Titicaca. Następnie umieścił to wszystko w Portalu Słońca na dnie Jeziora.
Matryca Nazcan natychmiast zaczęła wypełniać się prawdziwą treścią. Był to przecież tylko schemat, plan, zestaw hiperłączy do Logosów (matryc tworzenia) różnych cywilizacji pozaziemskich.
Następnym krokiem było umieszczenie w Krysztale Titicaca aktywnych matryc energetyczno-informacyjnych, czyli połączenie ich z Logosami cywilizacji kosmicznych, uczestników Projektu Nazca.
Tymczasem inny lider grupy z powodzeniem aktywował Portal Wcieleniowy w jeziorze Titicaca jako stały dla wcielenia się na Ziemi Wyższych Istot i przedstawicieli pozaziemskiej Inteligencji.
Tutaj została ujawniona tajemnica kolejnej misji Dzieci Słońca, pierwszych Inków, na Ziemi. Ich Monady okazały się niespójne, podzielone.
Ich zadaniem na Ziemi było stworzenie struktury (nazwanej Holistatorem), która mogłaby połączyć w całość podzielone, dipolowe Monady.
I stworzyli ją - Matrycę Zjednoczenia Monad. Jednak, gdy pierwsi Inkowie ewakuowali się z Ziemi, albo zapomnieli o tej Matrycy, albo nie byli nią zainteresowani.
Pozostała ona na planie subtelnym i przyczynowym w głębi Titicaca. Rdzeń Matrycy składał się z aspektów słonecznych.
Mimo to drugi lider wykonał niezbędną pracę. Umieścił Matrix w swojej Monadzie i wstąpił na Słońce. Po ponownym uruchomieniu aspektów, z których się składał w Logosie Słonecznym, Holistykator został zwrócony do Portalu na dnie jeziora Titicaca.
Teraz, poprzez ten Portal, Wyższe Istoty mogą się wcielić, nawet jeśli mają podzielone Monady.
Ostatniego dnia pobytu w Peru Lightwarriors pojechali nad jezioro Umayo, gdzie znajdują się ruiny Sanktuarium Sillustani. Oprócz cmentarza znajduje się tam potężny Nekro-Portal.
O dziwo, wszyscy lokalni przewodnicy nie przestają wychwalać tego miejsca, twierdząc, że jest to Miejsce Mocy, gdzie każdy może zostać naładowany energią. Wszystkim zwiedzającym proponuje się nawet, aby położyli się w miejscu, z którego wydobywa się ta energia. Ale jakiego rodzaju?
Lightwarriors grzecznie odrzucił ofertę przewodników. Zamknęli jednak Nekro-Portal i zainstalowali w jego polu Kryształ Światła Absolutnego. Natychmiast zaczął on oczyszczać cały obszar.
Na tym zakończyły się zadania Komitetu Galaktycznego w Peru. Wojownicy Światła rozpoczęli przygotowania do następnego.
**Przez Lew
**Part 1
**Source
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz