Umywając ręce od odpowiedzialności za wysłuchanie teksańskiego sprzeciwu wobec wyborów prezydenckich w 2020 r., dziewięciu sędziów Sądu Najwyższego USA mogło przypieczętować los kraju i znacznie zwiększyć prawdopodobieństwo wybuchu kinetycznej wojny domowej.
W piątek Sąd Najwyższy uznał, że Teksas "nie ma prawa kandydować", aby zakwestionować przebieg wyborów w Gruzji, Michigan, Pensylwanii i Wisconsin zgodnie z art. 3 Konstytucji USA. Jednak artykuł ten wyraźnie stwierdza, że SCOTUS będzie pierwotną jurysdykcją w "Kontrowersjach między dwoma lub więcej stanami; - między jednym stanem a obywatelami innego stanu; - między obywatelami różnych stanów", między innymi.
W przeciwieństwie do doniesień mediów, Teksas nie dążył do "obalenia" wyboru demokraty Joe Bidena. Wniosek złożony przez prokuratora generalnego Kena Paxtona bardzo wyraźnie domagał się, aby sąd nakazał stanowym władzom ustawodawczym, aby obsadziły miejsca wyborców, co jest ich konstytucyjną prerogatywą. Tak, te ciała ustawodawcze są w większości republikanami, ale nic nie gwarantuje, że faktycznie poprą prezydenta Donalda Trumpa. W końcu Gruzja ma republikańskiego gubernatora i sekretarza stanu, a obaj uznali wybory za czyste jak gwizdek, usuwając wszelkie dowody na rzekome nieprawidłowości.
Te same media, które przez ostatnie cztery lata opowiadały o tym, jak Rosja manipulowała wyborami w 2016 roku - nigdy nie dając na to żadnych dowodów - ogłosiły, że wybory w 2020 roku są czyste jak śnieg, najbardziej bezpieczne w historii, doskonałe pod każdym względem. W tym, co z pewnością było ogromnym zbiegiem okoliczności, stało się to nawet dokładnie odzwierciedleniem wyniku wyborów w 2016 roku, kiedy to Biden otrzymał 306 głosów na kolegium wyborcze do Trump's 232.
Giganci technologiczni z Doliny Krzemowej, którzy w okresie poprzedzającym wybory cenzurowali i tłumili historię rodzinnych interesów Joe Bidena za granicą - co później okazało się prawdą - i wymierzali "sporne" ostrzeżenia przed twierdzeniami Trumpa o oszustwach wyborczych w sposób, w jaki nigdy nie robili tego na "Russiagate", teraz otwarcie cenzurują każdą koncepcję, że rok 2020 nie był całkowicie legalny.
Teraz nie wolno ci tego mówić. Wkrótce nie będziesz mógł tego myśleć. W Ameryce, w kraju, który wymyślił poprawkę do konstytucji gwarantującą wolność słowa i myśli!
Demokraci i ich sprzymierzeńcy w mediach i Dolinie Krzemowej chętnie ogłosili wniosek Teksasu "uwodzicielski". Jeden z wpływowych Demokratów z Izby powiedział, że każdy republikanin popierający ten pozew "angażuje się w bunt przeciwko Stanom Zjednoczonym" i powinien zostać pozbawiony urzędu na mocy 14 poprawki, pierwotnie napisanej w celu uzasadnienia pozbawienia Konfederatów praw obywatelskich po 1865 roku.
Ironia polega na tym, że Sąd Najwyższy mógłby w rzeczywistości zapobiec kolejnej wojnie domowej, gdyby zdecydował się wysłuchać pozwu w Teksasie, a następnie orzekł przeciwko niemu z przyczyn nieprecyzyjnych. Przynajmniej to byłoby sygnałem dla zwolenników Trumpa, że system działa i że powinni oni nadal mu ufać. Zawsze istniałaby możliwość rewanżu w połowie kadencji 2022 lub 2024 roku.
Szanse, że Dziewiątka faktycznie stanęłaby po stronie Teksasu i zablokowałaby wyborców, były zawsze szczupłe. Sprawiedliwi są notorycznie uczuleni na kołysanie łodzią - chyba że chodzi o odkrywanie coraz większych konstytucyjnych zabezpieczeń odkrytych w "emanacjach i penumbach", od aborcji po Obamacare, czyli. Sąd mógł uciec się do którejkolwiek z tych gimnastyki umysłowej, którą wcześniej zatrudniali do stanowienia prawa z ławy, starając się osiągnąć jakieś Salomona rozwiązanie.
Zamiast tego dosłownie zrzekli się swojej konstytucyjnej odpowiedzialności - i wysłali wiadomość do 75 milionów Amerykanów, którzy głosowali na Trumpa, że ich głosy nie mają znaczenia. Co gorsza, system rządowy, który rzekomo uczynił Stany Zjednoczone wyjątkowymi, zajmuje tylne miejsce w mediach, Big Tech i konsensusie wypracowanym przez ludzi, którzy mają tendencję do zamieszek, gdy im się nie udaje.
Można się tylko domyślać, jak to uzasadnili. Być może republikanie przestrzegają prawa i nie będą się buntować - zwłaszcza, że duża część GOP jest więcej niż chętna do wyrzucenia Trąby za burtę i powrotu do swojej tradycyjnej roli lojalnej opozycji demokratów.
Być może przypomnieli sobie słowa Jeffersona z Deklaracji Niepodległości, że "wszyscy mają doświadczenie, że ludzkość jest bardziej skłonna cierpieć, podczas gdy zło jest cierpieniem, niż naprawić się poprzez zniesienie form, do których są przyzwyczajeni". Ale zaraz po tych słowach, Jefferson przedstawił sprawę, dlaczego Amerykanie z 1776 roku powinni to zrobić.
Administracja Biden-Harris, teraz, ale nieuniknione, powiedziała, że chce odwołać Jeffersona jako rasistowskiego i "zmienić" Amerykę w imię "sprawiedliwości". Częścią tej agendy jest likwidacja filibuster Senatu i "pakowanie" Sądu Najwyższego poprzez wyznaczenie dodatkowych sędziów, aby anulować rzekomo konserwatywną większość. Być może Dziewięciu, w tym trio powołane przez Trumpa, uznało, że ta decyzja uchroni ich od takiego rozwodnienia?
Jako ktoś, kto (ledwo) przeżył wojnę domową, wiem coś lub dwa nie tylko o tym, jak się z nimi walczy, ale także o tym, jak wybuchają i dlaczego. Ostatni miesiąc uświadomił mi, że Stany Zjednoczone faktycznie walczą już z jednym z nich, prawdopodobnie od czasu, gdy Trump został wybrany. Zgodnie z duchem czasu, walczono w spuściźnie i mediach społecznościowych, na dworach, w kuluarach wyborczych, a nawet na ulicach, ale nie było to "kinetyczne", by pożyczyć Pentagon.
Wojny domowe rozpoczynają się, gdy frakcja decyduje, że nie może już dłużej realizować swoich celów za pomocą środków politycznych, prawnych czy ekonomicznych, ponieważ wszystkie zostały jej odebrane. Czy ktoś może twierdzić, z prostą twarzą, że żaden z kibiców Trumpa się tak nie czuje?
Czy słusznie, czy niesłusznie, uważają, że wybory zostały skradzione i że ludziom, którzy to zrobili, uszło to na sucho. Jak prawdopodobne jest, że będą ufać jakimkolwiek wyborom w przyszłości? Mniej więcej na tyle, na ile ufają mediom, korporacjom, czy sądom w tej chwili.
Sąd Najwyższy miał szansę rozbroić tę tykającą bombę zegarową. Zamiast tego, skierowali Poncjusza Piłata i powiedzieli "nie nasz problem". Tak właśnie stało się z Bośnią. Mam nadzieję i modlę się, żeby tak się nie stało, ale obawiam się, że tak będzie.
Reprinted with permission from RT.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz