sobota, 1 czerwca 2019

Dobre wieści



Niezwykła wioska w polskich górach - od lat mieszkają tu ludzie z całego świata

Bhrugu Aranya – miejsce na Ziemi, gdzie społeczność żyje tak, jak niegdyś ludzie na wsiach: w dużej rodzinie, blisko natury, daleko od cywilizacji. Palą ajurwedyjski ogień agnihotra, medytują, uprawiają zioła. Nie trzeba do nich jechać aż do Tybetu, tylko w… Beskid Makowski.
Chłopska chata Parvati i Jarka Foto: Archiwum prywatne
Chłopska chata Parvati i Jarka
 
Kiedy mówię znajomym, że niedaleko Jordanowa jest ekologiczna wioska, w której od wielu lat mieszkają ludzie z różnych stron świata: Amerykanie, Australijczycy, Niemcy, Irlandczycy, nikt nie chce uwierzyć. "Naprawdę? A co oni tam robią, w polskich górach?". Ja też do końca nie wierzę, zbyt pięknie brzmi strona internetowa, na której ich znalazłam: "Na początku stała tutaj tylko drewniana zniszczona chata i stodoła otoczone magicznym, wiekowym sadem jabłkowym. Droga wiodąca w górę ledwo docierała do tego odosobnionego miejsca, skąd rozpościerał się przepiękny widok na górską dolinę". Wioska istnieje od 1995 roku i ma obecnie kilkunastu mieszkańców. To prawdziwie eklektyczna grupa złożona z artystów, uzdrowicieli, pisarzy, filmowców, terapeutów i zielarzy. Oraz czworga dzieci.
Dzwonię, zamawiam mały domek "Kryształowa Deva" z widokiem na Tatry. W Wysokiej, obok Jordanowa, żaden przechodzień nic o takiej społeczności nie słyszał. Dzwonię. Trzeba skręcić to tu, to tam, i wąską drogą przez las, aż wreszcie wita mnie przyjazne szczekanie psa, stary sad, kilka drewnianych domów z werandami, tybetańskie flagi rozwieszone pomiędzy śliwami, osy.
REKLAMA
Chłopska chata Parvati i Jarka, założycieli wioski, zbudowana jest z bali, pociemniałych już ze starości. Skrzypią drzwi, wisi niski pułap, witają wysokie progi. Na ścianie tęczowe mandale, kolorowe anioły na szkle, a zawieszone w oknie kryształy odbijają światło. Parvati prowadzi mnie do stołu. Kot łasi się do nóg, trzy kobiety witają mnie jak dawno niewidziane ciotki, ciekawość w oczach, troska w głosie, stukanie garnków, zapachy kuchni. Za chwilę każą mi jeść. Używamy języka angielskiego, Parvati jest Amerykanką, mieszka tu od 20 lat, nauczyła się mówić po polsku, ale powoli, nie w grupowej rozmowie. Jej wnuki mieszkają tuż obok, uczęszczają do szkoły w Jordanowie. Anne i Suwindi są z Australii, niezbyt lubią długie polskie zimy. Pochłaniam zapiekankę z kaszy jaglanej, jadalne płatki kwiatów i zioła – same cudowności. Parvati zdradza mi, że prowadziła kiedyś w Stanach wegetariańską restaurację.
 
Czytaj dalej: https://kobieta.onet.pl/niezwykla-wioska-w-polskich-gorach-od-lat-mieszkaja-tu-ludzie-z-calego-swiata/51mem4

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz