Źródło: pixabay
Nowe badanie opublikowane w czasopiśmie Journal of Science, autorstwa geofizyków Jessici Irving i Wenbo Wu z Uniwersytetu Princeton,
we współpracy z Sidao Ni z Instytutu Geodezji i Geofizyki Chin, dowodzi
istnienia nowego regionu wewnątrz Ziemi, który ma zawierać całe pasmo
górskie i równiny, bardzo podobne do tych obserwowanych na powierzchni
naszej planety.
Aby postawić i uargumentować tak
wstrząsającą tezę, naukowcy wspierają się danymi pozyskanymi z fal
sejsmicznych dużego trzęsienia ziemi w Boliwii zlokalizowanego na
głębokości 660 kilometrów. Mowa tu o najsilniejszym zdarzeniu tego typu
zarejestrowanym jeszcze w 1994 roku. Następnie posługując się
superkomputerem Tiger z Uniwersytetu Princeton, badacze skonstruowali
symulację rozproszenia fal sejsmicznych w głębinach Ziemi.
Podczas gdy fale świetlne mogą odbijać
się lub załamywać, gdy napotykają określoną powierzchnię, fale
sejsmiczne przemieszczają się bezpośrednio przez jednorodne skały, ale
są odbijane lub załamywane, gdy natrafiają na granice lub nierówności.
Korzystając z tej właściwości fal sejsmicznych badacze byli w stanie
stworzyć mapę głębin naszej planety.
To
co tam odnaleźli okazało się być mocno zaskakujące. Uczeni twierdzą, że
granica wytworzona przez analizę fal sejsmicznych sugerowała istnienie
otwartej przestrzeni z nowymi pasmami górskimi, większymi od Apallachów
czy Gór Skalistych. Naukowcy pokusili się nawet o sugestię, że część z
tych podziemnych łańcuchów, może być większa niż jakiekolwiek z gór
znanych na naszej planecie. Odnalezione wypuklizny terenu nie były
jednak jedynym znaleziskiem, a ta nowo odkryta przestrzeń, ma zawierać w
sobie również obszary wyżynne i nizinne.
Słysząc o tak niezwykłych odkryciach,
trudno nie przypomnieć sobie o pojawiającej się od wielu wieków
koncepcji pustej Ziemi. Istnienie przestrzeni wewnątrz naszej planety
proponował już Platon i inni starożytni filozofowie. Zwykle wiarę w
istnienie podziemnego świata wiązano jednak z tak zwanymi zaświatami.
Praktycznie każdy z ludów posiada legendy o znajdujących się wewnątrz
Ziemi światach. Wierzyli w nie Celtowie i tak jak Grecy o tych
podziemnych tworach mówili, jako o wielkich jaskiniach. Istnieje
irlandzki mit o podziemnej krainie ludu Tuatha de Danaan skąd miał
rzekomo przyjść Druidyzm. Podobne mity mają Hindusi, którzy opowiadają
legendy o ludzie Angami Naga, którego przodkowie przyszli spod ziemi
gdzie mieszkali w ogromnych jaskiniach.
Jeszcze do XIX wieku nikt nie śmiał się
słysząc o takiej hipotezie. Tematem zajmował się na przykład słynny
Edmond Halley, ten od komety. Według jego propozycji, którą sformułował w
1692 roku, 800 kilometrów pod Ziemią znajduje się kolejna sfera, a
potem jeszcze jedna i dopiero jądro. Halley sądził, że podziemne światy
są raczej niezamieszkałe.
W 1818 roku niejaki John Cleves Symmes
Jr. zasugerował, że Ziemia ma pustą przestrzeń o grubości 1300
kilometrów oraz swierdził, że wloty do jej wnętrza znajdują się na
biegunach. Zaproponował nawet zorganizowanie ekspedycji na Biegun
Północny i uzyskał do tego celu wsparcie silnego sprzymierzeńca, bo
samego prezydenta USA Johna Quincy Adamsa, który sygnalizował zgodę na
pomoc w sfinansowaniu wyprawy. Niestety potem na kilkanaście lat pomysł
popadł w niełaskę, a gdy ludzie dotarli już na Antarktydę, nie
odnaleziono tam oczekiwanych wlotów do wewnętrznego świata.
Jeszcze w XX wieku temat pustej ziemi
pojawiał się co jakiś czas schodząc jednak z drogi naukowej w kierunku
ezoteryki i zakazanej wiedzy tajemnej. Pojawiła się koncepcja Williama
Fairfielda Warrena, wedle której ludzkość powstała na kontynencie
Hyperborea, a właściwie wyszła z wyjścia z podziemnego świata, które jak
wierzono znajduje się na Biegunie Północnym. Teorie te rozwinął Juliusz
Verne, który w swojej książce, Podróż do wnętrza Ziemi, opisał w
przygodowej konwencji to co rozpalało umysły tak wielu ludzi.
Jest i wątek polski, bo słynny podróżnik
Ferdynand Ossendowski napisał w 1922 roku książkę, w której opisuje to,
co rzekomo usłyszał z pewnych źródeł. Dowiedział się o podziemnym
królestwie znajdującym się wewnątrz Ziemi, które buddyści nazywają
Agartha. Wszystkie te teorie i opowieści nie mogą być po prostu wyssane z
palca. Temat podziemnego świata powraca jak bumerang. Już po drugiej
wojnie światowej pojawiła się koncepcja, że mityczne wejście do
podziemnego świata udało się zlokalizować Niemcom, którzy wielkim
zainteresowaniem darzyli Antarktydę. Legenda głosi, że zlokalizowano tam
wejście do podziemnego świata i cześć Nazistów właśnie w tym celu po
upadku III Rzeszy udała się do tak zwanej Nowej Szwabii, znajdującej się
na Antarktydzie.
Przyswojenie informacji, że setki
kilometrów pod naszymi nogami może istnieć rozległy nieznany zupełnie
świat jest tak wstrząsająca, że większość osób słyszących o tym nie
przyjmuje tego do wiadomości uważając, że nowoczesna nauka nie może być
aż tak ślepa. Gdy jednak weźmiemy pod uwagę, że do tej pory najgłębszy
ziemski odwiert wykonany na Półwyspie Kolskim ma raptem 12 kilometrów,
to skąd ta pewność, co znajduje się kilkaset kilometrów niżej? Biorąc
pod uwagę to nowe badanie, możemy być względnie pewni, że wewnątrz
naszej planety faktycznie istnieje obszar, który w przypomina jej
powierzchnię. Kwestia tego na ile łączy się to z fantastycznymi teoriami
pojawiającymi się na przestrzeni wieków, pozostaje jednak mocno
dyskusyjna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz