wtorek, 19 grudnia 2023

The New York Times ~ Sekretem apelu Trumpa nie jest autorytaryzm



Uwaga redaktora ~ To fantastyczny artykuł opiniotwórczy, który analizuje pragmatyczny styl polityczny Trumpa z dużą dozą niuansów i wnikliwości. Być może nie zmieni to niczego dla czytelników NYT, ale może pomóc im zrozumieć, dlaczego zwolennicy Trumpa myślą tak, jak myślą.

Matthew Schmitz, 18 grudnia 2023 r.



https://tinyurl.com/mtbv8wu4

Gdyby wybory prezydenckie odbyły się dzisiaj, Donald Trump mógłby je wygrać. Sondaże przeprowadzone przez kilka organizacji pokazują, że zyskuje on przewagę nad Joe Bidenem, wygrywając pięć z sześciu stanów wahających się i uzyskując poparcie około 20 procent czarnoskórych i około 40 procent latynoskich wyborców w tych stanach.

Dla niektórych liberalnych obserwatorów odporność Trumpa potwierdza, że wielu Amerykanów nie jest przywiązanych do demokracji i kuszą ich skrajne ideologie. Hillary Clinton określiła Trumpa jako "zagrożenie" dla demokracji, a Biden nazwał go "jednym z najbardziej rasistowskich prezydentów, jakich mieliśmy we współczesnej historii".

W innym duchu, niektórzy na prawicy również traktują sukces Trumpa jako znak, że Amerykanie są otwarci na bardziej radykalne formy polityki. Po zwycięstwie Trumpa w 2016 r. rosyjski filozof Aleksandr Dugin ogłosił, że Amerykanie "rozpoczęli rewolucję" przeciwko samemu liberalizmowi politycznemu. Richard Spencer ogłosił siebie i swoich białych nacjonalistów "nową awangardą Trumpa".

Ale obie strony konsekwentnie błędnie odczytują sukces Trumpa. Nie wyprzedza on pana Bidena w stanach wahających się, ponieważ Amerykanie chętnie poddają się autorytaryzmowi, i nie przyciąga poparcia znacznej liczby czarnoskórych i latynoskich wyborców, ponieważ popierają oni białą supremację. Jego sukces nie jest znakiem, że Ameryka jest gotowa na przyjęcie idei skrajnej prawicy. Pan Trump cieszy się trwałym poparciem, ponieważ jest postrzegany przez wielu wyborców - często nie bez powodu - jako pragmatyczny, choć nieprzewidywalny rodzaj umiarkowania.

Oczywiście, dzika retoryka Trumpa, obojętność na protokół i gotowość do kwestionowania wiedzy specjalistycznej były głęboko niepokojące dla ludzi z obu partii politycznych. Jego kadencja była często chaotyczna, a chaos wydawał się kulminować w zamieszkach na Kapitolu 6 stycznia 2021 roku. W obecnej kampanii prezydenckiej Trump obiecał powołać specjalnego prokuratora, który "zajmie się" panem Bidenem; nadal twierdzi, że wybory w 2020 r. zostały skradzione i że Ameryka nie ma obecnie "zbyt wiele demokracji"; jego zamiłowanie do zapalającego języka nie osłabło.]



 

Warto jednak pamiętać, że podczas swojej prezydentury, często nieumiarkowana retoryka i nieobliczalne zachowanie Trumpa towarzyszyły wielu umiarkowanym politykom. W kwestiach takich jak opieka zdrowotna i uprawnienia, polityka zagraniczna i handel, Trump rutynowo odrzucał najbardziej niepopularne pomysły obu partii politycznych. Wydaje się, że wyborcy zauważyli tę rzeczywistość: Na pytanie, czy Trump jest zbyt konserwatywny, niewystarczająco konserwatywny, czy też "nie za bardzo w którąkolwiek stronę", 57% wyborców w niedawnej ankiecie wybrało "nie za bardzo w którąkolwiek stronę". Tylko 27 procent wyborców uznało go za zbyt konserwatywnego.

Taka charakterystyka może zaskoczyć przeciwników Trumpa. Ale nawet jego najbardziej prowokacyjne komentarze od czasu opuszczenia Białego Domu - że będzie "dyktatorem" pierwszego dnia swojej drugiej kadencji; że Mark Milley, były przewodniczący Połączonych Szefów Sztabów, zasługuje na egzekucję za "zdradę stanu" - prawdopodobnie mają mniejsze znaczenie dla wielu wyborców niż to, jak rządził podczas sprawowania urzędu. Przyzwyczajeni do jego braggadocio, widzą go teraz takim, jakim był wtedy: mniej ideologicznym wojownikiem niż elastycznym biznesmenem, który preferuje negocjacje i kompromis.

To zrozumienie pana Trumpa, bardziej niż jakikolwiek inny czynnik, może wyjaśniać, dlaczego tak wielu wyborców przy nim pozostało i dlaczego za rok [zakładam, że wcześniej] możemy patrzeć w przyszłość na drugą administrację Trumpa.



 

Umiarkowanie Trumpa można łatwo przeoczyć, ponieważ nie jest on stylistycznym centrystą - takim, który wzywa do dwupartyjnego cięcia budżetu i powrotu do grzeczności. Jego umiarkowanie jest bliższe Richardowi Nixonowi, który łączył wojowniczą osobowość i wyraźne urazy z nosem do rzeczywistości politycznej i chęcią negocjowania ze swoimi ideologicznymi przeciwieństwami. Pan Nixon, zagorzały antykomunista, pokazał swój pragmatyzm najbardziej pamiętnie, udając się do Chin. Ale jego pragmatyczna natura była również widoczna w jego akceptacji porządku Nowego Ładu, który wielu konserwatystów nadal odrzuca.

 Podobnie jest z panem Trumpem. Zacznijmy od jego stanowiska w sprawie opieki zdrowotnej, które przeczy zarówno stanowisku Demokratów, jak i Republikanów. Zapytany w 2015 roku, czy popiera powszechną opiekę zdrowotną, powiedział: "Każdy musi być objęty ubezpieczeniem" i "Rząd za to zapłaci". W biurze zaproponował alternatywę dla Obamacare, którą konserwatywni kongresmeni potępili jako "republikańskie prawo do opieki społecznej". W zeszłym miesiącu, kiedy ponownie zaatakował Obamacare, podkreślił, że nie chce "zakończyć" programu, ale raczej "zastąpić go znacznie lepszą opieką zdrowotną".


 

Poglądy Trumpa na Medicare i Social Security mają podobną jakość środka drogi. "On i ja cały czas walczyliśmy o Medicare i reformę uprawnień" - narzekał w zeszłym roku były republikański przewodniczący Izby Reprezentantów Paul Ryan. "Stało się dla mnie jasne, że nie ma mowy, by chciał to zaakceptować". W obecnych republikańskich prawyborach Trump zaatakował Rona DeSantisa, gubernatora Florydy, jako "faceta na wózku inwalidzkim nad klifem", powołując się na głosy, które pan DeSantis oddał jako kongresman na propozycje zastąpienia Medicare kuponami na prywatne ubezpieczenie i podniesienia wieku kwalifikowalności do ubezpieczenia społecznego.


W kwestii handlu Trump zerwał z wolnorynkową ortodoksją popularną wśród elit demokratycznych i republikańskich - ale nielubianą przez większość Ameryki Środkowej. Oskarżając Chiny o nieuczciwe praktyki handlowe, nałożył cła na chińskie towary o wartości ponad 300 miliardów dolarów. Pan Biden utrzymał te cła, nadając ustawie Trumpa dwupartyjną legitymację. Trump wycofał również Stany Zjednoczone z Partnerstwa Transpacyficznego, umowy o wolnym handlu wspieranej przez administrację Obamy. Wyniki gospodarcze Trumpa są teraz jego głównym punktem sprzedaży w 2024 roku. Wyborcy mogą uznać jego instynkt biznesmena za lepszy od formalnego wykształcenia ekonomistów, zwłaszcza w obliczu presji inflacyjnej, którą wielu ekonomistów bagatelizowało.


 

W polityce zagranicznej Trump wykazywał się rozwagą i chęcią do negocjacji, co było sprzeczne z ostrymi tendencjami obu partii po 11 września. Na przykład w 2019 r. przeciwstawił się jastrzębiom, takim jak Mike Pompeo, jego sekretarz stanu, i John Bolton, jego doradca ds. bezpieczeństwa narodowego, odwołując planowany atak rakietowy w odpowiedzi na zniszczenie przez Iran amerykańskiego drona. Trump argumentował, że atak, który może zabić 150 osób, nie jest "proporcjonalny do zestrzelenia bezzałogowego drona".


Zarówno wśród Demokratów, jak i Republikanów, imperatyw potępiania przeciwników jako zbrodniarzy wojennych i terrorystów coraz bardziej wyprzedzał konwencjonalną sztukę dyplomacji. Trump, ze swoim zamiłowaniem do zawierania umów, próbował przełamać ten trend. W lipcu odrzucił wezwania do ścigania Władimira Putina jako zbrodniarza wojennego, ostrzegając, że politycy, którzy poparli ten wysiłek, zwiększyli ryzyko eskalacji, uniemożliwiając "negocjowanie pokoju".


 

W kwestiach społecznych Trump również pozycjonował się jako swego rodzaju umiarkowany. Chociaż był orędownikiem obalenia Roe przeciwko Wade i oskarżył Demokratów o wspieranie przepisów, które czynią legalnym "wyrwanie dziecka z łona matki" w dziewiątym miesiącu ciąży, zerwał również z przeciwnikami aborcji. Po tym, jak DeSantis podpisał zakaz aborcji na Florydzie po sześciu tygodniach ciąży, Trump nazwał to posunięcie "strasznym błędem". Prawicowi krytycy Trumpa często zarzucają mu niewystarczające przywiązanie do konserwatywnych poglądów społecznych. Być może to prawda - ale nie jest to raczej odpowiedzialność wyborcza. Krytykując zarówno późne aborcje, jak i najbardziej kompleksowe ograniczenia dostępu do nich, Trump zdołał odzwierciedlić mieszane poglądy większości wyborców.


Weźmy również pod uwagę kontrowersje związane z płcią i seksualnością. Trump nie zawahał się zatwierdzić ograniczeń dla osób transpłciowych w wojsku. Ale nikt nie pomylił go z wierzącym w Biblię ewangelikiem lub moralistą ze Środkowego Zachodu. Jego lekceważąca postawa i obietnice "ochrony naszych obywateli L.G.B.T.Q." przypominają, że życie w nowojorskim świecie nieruchomości i mediów nauczyło go szorstkiej formy tolerancji, niezależnie od tego, jak niepoprawny politycznie może być. (Senator Ted Cruz z Teksasu wskazywał na tę rzeczywistość w 2016 roku, kiedy oskarżył pana Trumpa o ucieleśnienie "nowojorskich wartości"). W ten sposób Trump reprezentuje konserwatyzm, który pogodził się z faktem różnorodności, nawet jeśli opiera się lewicowemu rozumieniu wszystkiego, co "różnorodność" powinna oznaczać.




Ludzie po obu stronach sceny politycznej, pomijając umiarkowanie Trumpa, błędnie założyli, że jego wzrost był napędzany przez odwołania do skrajnych ideologii. Kampania prezydencka pana DeSantisa stanowi żywy przykład tego błędu.
Kampania chwaliła się bezkompromisowym konserwatyzmem pana DeSantisa i starała się wykorzystać quasi-ironiczny estetyczny radykalizm internetowej prawicy. Jedno z nagrań stworzonych w tym roku krytykowało Trumpa za obietnicę ochrony osób LGBT i chwaliło się, że pan DeSantis podpisał "ekstremalne" i "drakońskie" prawa. Inny film nakręcony przez doradcę kampanii nałożył sonnenrad, symbol kojarzony z neonazistami, na twarz pana DeSantisa. Późniejszy spadek pana DeSantisa w sondażach odzwierciedla wiele czynników, w tym jego powściągliwą osobowość, ale jego nieudana próba skierowania energii prawicy internetowej sugeruje, że jej "magia memów" nie jest przyczyną sukcesu pana Trumpa.


Oczywiście, pan Trump miał kontakty z członkami dziwacznej prawicowej frakcji, najbardziej znanej z kolacji w zeszłym roku, na którą artysta Kanye West (obecnie znany jako Ye) przyprowadził Nicka Fuentesa, otwartego rasistę i antysemitę. Trump różni się jednak w znaczący sposób od ekstremistów, z którymi bywa utożsamiany. Na przykład, naciskał na reformę wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych, podpisując ustawę First Step Act - dwupartyjny środek potępiony przez pana DeSantisa jako "ustawa o łamaniu więzień" - i wyraźnie promując ją jako część swojej pomocy dla czarnoskórych Amerykanów.


Niedawno Trump podzielił się w mediach społecznościowych wynikami śledztwa Reutersa, które wykazało, że był jedynym żyjącym amerykańskim prezydentem, który nie był potomkiem właścicieli niewolników. ("Mam nadzieję, że czyta to teraz każdy Afroamerykanin w naszym kraju" - napisał. "Pamiętajcie!"). W oczach niektórych konserwatywnych krytyków pan Trump uwiarygodnił sprawę reparacji. Powszechnie wiadomo, że lewica ma zastrzeżenia do wypowiedzi Trumpa na temat rasy, ale - po cichu - prawica również. Ten niedoceniany fakt może pomóc wyjaśnić, dlaczego Trump zwiększył swoje poparcie wśród czarnoskórych wyborców.


 

Jak pogodzić umiarkowanie Trumpa z jego częstymi retorycznymi ekscesami? W swojej książce "The Art of the Deal" z 1987 r. Trump oferuje pewną wskazówkę. Opisuje swoje podejście do negocjacji za pomocą historii o zapobieganiu przejęciu przez bank gospodarstwa wdowy. Kiedy początkowe błagania pana Trumpa zostają zignorowane, grozi on oskarżeniem banku o spowodowanie samobójstwa zmarłego męża wdowy. W obliczu tej nieprzyjemnej perspektywy bank ustępuje. Pan Trump zauważa: "Czasami opłaca się być trochę dzikim". Niezależnie od tego, czy historia ta jest całkowicie zgodna z faktami, ilustruje ona to, do czego aspiruje pan Trump: sprytnego negocjatora, którego skandaliczne wypowiedzi pomagają osiągnąć rozsądne ugody.


Oczywiście Trump nie był umiarkowany w każdym momencie i w każdej kwestii. Patrząc w przyszłość na drugą kadencję, on i jego zespół polityczny obiecują wykorzystać wojsko amerykańskie do ataku na kartele narkotykowe w Meksyku i dokonać przeglądu zasad służby cywilnej, aby umożliwić mu agresywne przekształcenie biurokracji federalnej. Jego obietnica powołania "prawdziwego specjalnego prokuratora, który zajmie się" panem Bidenem powinna skłonić do poważniejszego rozważenia argumentów, które niektórzy przedstawili, że specjalni prokuratorzy są niezgodni z naszymi tradycjami prawnymi.


Twierdzenia urzędników kampanii Trumpa, że niektóre z najbardziej ambitnych z tych propozycji są "czysto spekulacyjne" i "jedynie sugestiami", mogą być próbą zaciemnienia pełnego zakresu ambicji Trumpa. A może te propozycje odzwierciedlają jego wieloletnią strategię negocjacyjną polegającą na mówieniu wielkich rzeczy przed zawarciem skromniejszych umów. Druga kadencja Trumpa może być rzeczywiście bardziej radykalna i mniej pragmatyczna niż pierwsza; jest to możliwość, której wyborcy nie mogą odrzucić, ale także taka, którą jego pierwsza kadencja daje im powód do dyskontowania.


Imigracja jest kwestią, w której obietnica i ograniczenia umiarkowanej formy pana Trumpa zostaną poddane próbie. Obecnie obiecuje on bardziej kompleksową i skuteczną walkę z nielegalnymi imigrantami niż w pierwszej kadencji, w tym budowę obozów zatrzymań. Według niedawnego sondażu, 53 procent zarejestrowanych wyborców ufa Trumpowi bardziej niż Bidenowi w kwestii imigracji, a tylko 41 procent preferuje Bidena.


Być może ta rozbieżność odzwierciedla brak wiedzy na temat zakresu planów Trumpa. Może też wskazywać na powszechne niezadowolenie z obecnego stanu rzeczy. W październiku pracownicy Urzędu Celnego i Ochrony Granic mieli kontakt z ponad 240 000 osób, które próbowały wjechać do Stanów Zjednoczonych wzdłuż południowej granicy, a między październikiem 2022 r. a wrześniem tego roku 169 osób, których nazwiska pasowały do tych na liście obserwacyjnej terrorystów, zostało aresztowanych podczas próby przekroczenia granicy.

Rzeczywiście, łatwo jest wyolbrzymić, jak radykalny jest rekord Trumpa w kwestii imigracji. Pan Biden utrzymał w mocy Tytuł 42, środek z czasów Covid, który Trump wykorzystał do przyspieszenia deportacji, i rozszerzył jego zastosowanie przed zakończeniem go w tym roku. W 2021 r. pan Biden oświadczył, że "budowa ogromnego muru, który obejmuje całą południową granicę, nie jest poważnym rozwiązaniem politycznym", ale mimo to rozszerzył politykę podpisaną przez pana Trumpa. Alejandro Mayorkas, sekretarz ds. bezpieczeństwa wewnętrznego pana Bidena, przyznał w październiku, że "istnieje pilna i natychmiastowa potrzeba zbudowania fizycznych barier", aby "zapobiec nielegalnemu wjazdowi". Nawet obietnica Trumpa dotycząca budowy obozów zatrzymań nie jest całkowicie sprzeczna z obecną polityką: Tej jesieni administracja Bidena ponownie otworzyła dwa obozy dla nieletnich, którzy przekroczyli granicę.


 

Warto również wziąć pod uwagę, że wielu wyborców może nie uważać ekscesów Trumpa za tak niezwykłe, jak robią to jego przeciwnicy. Mogą na przykład uznać wydarzenia z 6 stycznia za porównywalne z przemocą, która miała miejsce po śmierci George'a Floyda (kiedy protesty przed Białym Domem doprowadziły do zranienia ponad 60 agentów Secret Service i ponad 50 członków policji parkowej USA).


Mogą oni postrzegać wysiłki Trumpa zmierzające do obalenia wyników wyborów w 2020 r. jako zupełnie odmienne od oświadczenia pani Clinton, że "nie wykluczyłaby" kwestionowania legalności wyborów w 2016 r. w związku z twierdzeniami o rosyjskiej zmowie. Niezależnie od tego, czy takie ekwiwalenty są uzasadnione, są one dostępne dla wyborców, którzy pozostają wściekli, że przeciwnicy pana Trumpa, w tym wybrani urzędnicy, kwestionowali legalność jego prezydentury jeszcze przed objęciem przez niego urzędu - i wydają się nie mniej zaangażowani w ten projekt dzisiaj.


Pomysł, że Trump stanowi egzystencjalne zagrożenie dla demokracji, jest obecnie ściśle powiązany z podejmowaniem pewnych nadzwyczajnych kroków prawnych przeciwko niemu. Choć wartość prawna czterech spraw karnych wniesionych przeciwko panu Trumpowi jest różna, ich efekt polityczny, biorąc pod uwagę ich czas i utrzymującą się popularność pana Trumpa, jest taki sam: sugerują one, że obrona demokracji wymaga obciążenia, zamknięcia, a nawet uwięzienia jednego z dwóch kandydatów o najwyższych sondażach. Dotyczy to również pozwów złożonych w kilku stanach, w których twierdzi się, że Trump nie jest uprawniony do sprawowania urzędu.


 

Gdyby poparcie dla Trumpa rzeczywiście wskazywało na rodzący się radykalizm w amerykańskim elektoracie, takie działania prawne byłyby bardziej zrozumiałe. Ich koszty polityczne, jakkolwiek poważne, byłyby łatwiejsze do uzasadnienia. Ale nawet ci, którzy uważają, że niektóre z oskarżeń przeciwko Trumpowi są dobrze uzasadnione, mogą dojść do wniosku, że koszty ścigania, biorąc pod uwagę możliwe pojawienie się motywu partyzanckiego, są zbyt wysokie - że stanowią one rodzaj zagrożenia dla norm demokratycznych, przed którymi mają chronić.


Dla tych, którym szczerze zależy na zachowaniu naszych demokratycznych tradycji, nie ma potrzeby podejmowania tak drastycznych środków. Choć Trump może być destrukcyjny, jego sukces świadczy o tym, że amerykańscy wyborcy pragną umiaru i sceptycyzmu wobec ekstremistycznych ideologii. W listopadzie Amerykanie mogą zdecydować, że ponownie wolą Joe Bidena od Donalda Trumpa. [Ale jeśli Stany Zjednoczone naprawdę są demokracją, będą mogli swobodnie dokonać tego wyboru.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz